Data: 2012-03-06 01:05:16
Temat: Skoro nuda, to może GMO i ustawa o nasiennictwie ?
Od: zażółcony <r...@c...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Bez robienia crossposta, robię kopię z pl.sci.biologia - wynik własnych
weekendowych badań.
Może to i NTG, ale jak się zrobi flame, to już NTG nie będzie :)
Wtedy niecierpliwym szczególnie polecam drugą część o manipulacjach
medialnych na naszym podwórku :)
Witam !
W weekend, na prośbę bardzo już alarmującej żony , urządziłem sobie małe
osobiste pranie mózgu.
Łyknąłem grubszą dawkę filmików tzw. "przeciwników GMO", cokolwiek
by to miało znaczyć. W ramach prania zaciągnąłem się też ostro
gazem łupkowym, nawet bardziej, niż GMO, ale o gazie to kiedy indziej.
Dobijajmy szybko do brzegu. Będzie o dwóch sprawach:
1. Działalność firmy Monsanto: technologia "Roundup Ready"
2. Limity na uprawy regionalne w ustawie o nasiennictwie.
1. Monsanto - temat rzeka ... Jak każdy gigantyczny
koncern made in USA - ma swoje czarne strony. Szukam
jednak jakiegoś prostego papierka lakmusowego do uzyskania
'szybkiej oceny', nie chcę się zagrzebać po uszy we wszystkich
aspektach. Ostatecznie wychodzi mi jakaś taka konkluzja:
w samej idei takiego wykorzystania GMO, jak to zrobiła
Monsanto w technologi Roundup Ready imo jest coś jednak
głęboko upiornego, nieetycznego. Coś, co ma u samych podstaw
wpisany model gospodarki rabunkowej. Tworzenie wydajności
na bazie tandemowej kooperacji coraz silniejszej dla całego
środowiska trucizny z coraz lepiej uodpornionym na nią
pojedynczym egzemplarzem flory - taki pomysł wprost uderza
choćby i w podstawy rozumienia ewolucji i genetyki, z której
wyrósł. To droga na maksymalne skróty, zamach na różnorodność
biologiczną, sztandarowy przykład nauki stającej się
złym narzędziem.
Próbuję sobie tylko wyobrazić masowe zastosowanie technologii
Roundup Ready w Polsce. Weźmy np. krajobraz rolniczy naszych
Kaszub - liczne poletka malowniczo poprzecinane zalesionymi
miedzami, nierzadko trafia się strumień i rzeczka. Ja rozumiem,
że rolnictwo już dawno przeobraziło głęboko krajobraz naturalny,
że herbicydy to nie jest wynalazek z wczoraj. Trudno mi jednak
uwierzyć, że masowe przejście na RoundUp Ready byłoby bezbolesne.
Co będzie z tymi rzeczkami i miedzami ? Imo określenie
'zielona pustynia', którego zdaje się używają obecnie w Peru
jest jak najbardziej uprzywilejowane, aczkolwiek nie oddaje
grozy rezultatu "green goo".
Przypuszczam, że Round Up Ready to niekoniecznie będzie to,
co Monsanto będzie chciała u nas sprzedawać. Ale sam fakt
tworzenia takich rozwiązań na maksymalne skróty budzi
u mnie gwałtowny opór przed całością, przed wszystkim,
co ta firma, czy jej podobne, mogłyby zaoferować.
Nie widzę hamulców, widzę wyłącznie cyfrowy biznes i mówię
'NIE'.
2. Z nieco innej beczki, bliżej naszego podwórka.
Ostatnio w mediach pojawiły się alarmujące wypowiedzi
w stylu "Protestujemy przeciwko uzależnianiu polskiego rolnictwa od
obcych korporacji, które wylobbowały sobie 90% powierzchni zasiewów
roślin rolniczych w naszym kraju. Oznacza to, że łączna powierzchnia
wysiewów polskich, tradycyjnych nasion wynosić będzie maksymalnie 10 proc.."
http://wolnemedia.net/ekologia/prezydencki-projekt-t
o-kolejna-proba-otwarcia-polski-na-uprawy-gmo/
Były też inne podobne wypowiedzi, w których wypowiadano się jeszcze
precyzyjniej o liczbach powołując na ustawę.
Pomyślałem sobie: oho, mamy cyferki, mamy ustawę, idealna okazja,
żeby się przyjrzeć i sprawdzić kto tu komu robi wodę z mózgu.
No więc mamy ustawę z 1 lipca 2011:
http://orka.sejm.gov.pl/opinie6.nsf/nazwa/4114_u/$fi
le/4114_u.pdf
(oficjalne rządowe źródło)
A tu projekt nowej ustawy jakoś tak z 24.02.2012
http://www.bip.minrol.gov.pl/FileRepozytory/FileRepo
zytoryShowImage.aspx?item_id=46046
Po przyjrzeniu się widać, że rzeczywiście, są wprowadzone
limity na uprawy regionalne, w obu wersjach mamy coś takiego:
"7. Całkowita ilość materiału siewnego odmian regionalnych roślin
rolniczych danego gatunku nie może przekroczyć 10 % ilości materiału
siewnego danego gatunku stosowanego rocznie na terytorium
Rzeczypospolitej Polskiej."
__ALE UWAGA___, jeśli się dobrze przyjrzeć, to jak byk stoi w ustawie
co to jest 'uprawa regionalna', a mianowicie:
"4) odmiana regionalna (odmiana dla zachowania bioróżnorodności) -
oznacza populację
miejscową lub odmianę naturalnie przystosowaną do warunków lokalnych,
zagrożoną postępującą z czasem utratą różnorodności genetycznej między
populacjami i w obrębie populacji lub odmian tego samego gatunku lub
ograniczeniem
bazy genetycznej gatunku spowodowanym ingerencją człowieka lub
zmianami warunków środowiskowych (erozja genetyczna) roślin rolniczych
lub roślin warzywnych;"
W projekcie zaproponowanym przez prezydenta sytuacja wygląda, jeśli
dobrze widzę, identycznie albo przynajmniej bardzo podobnie.
Czyli co ? Czyli sieczkę robią przeciwnicy GMO (czy też ktoś bardzo
im 'życzliwy') opierając się na tym, że potoczne rozumienie terminu
'uprawa regionalna' jest dużo ogólniejsze, niż definicja używana w
ustawie. Intencja ustawodawcy jest bowiem dokładnie przeciwna
do sformułowanych zarzutów: jej celem jest, jak rozumiem
(a mam nadzieję, że rozumiem) ograniczenie możliwości
zmonopolizowania rynku nasion jakąś szczególną odmianą, która
dotąd występowała na bardzo ograniczonym obszarze, w małych
ilościach.
Oczywiście pozostaje aktualne pytanie: czy nie można było tego
sformułować przejrzyściej ? No nie wiem. Może zamiast 'odmiana
regionalna' należałoby użyć określenia 'odmiana niszowa', albo
'odmiana rzadka' ? Jak zwał, tak zwał - zamieszanie jest
imo zdecydowanie 'na siłę' i ... wysterowane - chociaż definicja
rzeczywiście pozostawia wiele do życzenia.
Dziękuję za uwagę
|