| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2004-08-03 15:58:02
Temat: Re: Śmierć i chorobaDuch w news:ceo05s$d1d$1@atlantis.news.tpi.pl napisał(a):
> Utrata zycia, tego co tu mamy, tego ze mozemy zyc i czuc.
Utrata rzeczy materialnych na pewno. Jesli zas chodzi o czucie, to na tym do
konca opierac sie nie mozna. Wielu wierzy, ze smierc jest tylko pewnym
przejsciem - zdolnosc odczuwania wiec pozostaje, a mimo to niewielu wyzbywa
sie leku. Marna ta ich wiara? Chyba nie. Wiara to takze niepewnosc.
> Nieuchronnosc... czy ja wiem - to ze nastanie dzisiaj noc
> tez jest nieuchronne, a jakos mnie zupelnie nie przeraza.
Lata doswiadczen. Zauwaz, ze dzieci czesto maja z tym problem. Wynika to z
braku umiejetnosci rozdzielania fikcji od rzeczywistosci, ale takze z braku
doswiadczenia. Nasze zmysly nie umozliwiaja nam swobodnego poruszania sie
noca, mamy mniejsza kontrole nad sytuacja. U doroslych fakt ten rekompensuje
doswiadczenie - bo po nocy przyjdzie dzien. Dziecko jeszcze tej pewnosci nie
ma. Tej pewnosci nie mieli takze starozytni. Mieli co prawda doswiadczenia
cyklicznosci, ale byli przekonani, ze swit zawdzieczaja bogom. Zjawisko
jednak na tyle czeste, ze lek nie byl az tak duzy. Sytuacja komplikowala sie
w przypadku zacmienia Slonca, ktore wystepowalo znacznie rzadziej niz cykl
zmierzchow i switow. Mniejsze doswiadczenia (wiedza), wiec wiekszy lek. Jesli
chodzi o smierc - jest to juz cos niepowtarzalnego. Jednak tez nie do konca.
Sa ludzie, ktorzy doswiadczyli smierci klinicznej. Nie jest to faktyczna
smierc, ale stan ktory jest jej bardzo bliski. Dla wielu owe doswiadczenie
jest juz jednak wystarczajace aby zmniejszyc lek przed smiercia lub
calkowicie go zwalczyc.
Czyli polaczenie doswiadczenia z nieuchronnoscia. Czlowiek moze przeciez
czegos nie znac, ale nie obawia sie tego jesli tego nie zna w ogole, badz tez
nie przypuszcza aby moglo mu sie to przytrafic. Sytuacja zmienia sie w
przypadku gdy wie, ze cos go nie minie, a nie ma doswiadczen zwiazanych z
danym zdarzeniem. Uscislajac - obawiamy sie nieuchronnego, ktorego nie dane
nam bylo jeszcze poznac.
> Z bolem, czy ja wiem, troche - ale jesli ktos powie ze umre
> za 2 dni *bezbolesnie*, to tez bym sie bal takiej smierci.
A jestes w pelni przekonany, ze bolu nie doswiadczysz? Gdyby ktos powiedzial,
ze umrzesz we snie (czyli faktycznie bez bolu) - lek bedzie nadal tak samo
duzy? Bo ja bardziej boje sie smierci bezbolesnej gdy jestem w pelni
swiadomy, niz smierci bezbolesnej w trakcie snu. Gdyby ktos mi powiedzial, ze
to dzisiejsza noc... bylbym na tyle zelektryzowany ta wiadomoscia, ze nie
potrafilbym zasnac, wiec pozostaje bezbolesna smierc gdy jestem swiadomy, a
tej sie boje.
> ze to wszystko mamy - ta druga strona to to, ze nie chcemy
> tego stracic i zakonczyc tego BYCIA.
To tez, ale nie tylko. Przypuszczam, ze dochodza do tego takze obrazki jakie
w trakcie zycia ogladamy - (sam proces starzenia) rozklad martwej materii i
wszystko to co temu towarzyszy. Dla wielu ludzi swiadomosc, ze to samo bedzie
sie dzialo z nimi nie jest przyjemna. Stad wszelkie proby powstrzymania tego
procesu - chocby mumifikacja. Swiadomosc, ze uniknie sie tego dla wielu byla
krzepiaca. Ale to laczy sie z wiara. Nie wszystkie kultury staraly sie unikac
procesu rozkladu (balsamowania, spalenia itp.), a mimo to smierc nie byla im
straszna. Mozna powiedziec, ze to fanatyzm ich zaslepial - taki zastrzyk dla
znieczulenia. To pewnie tez. Nie da sie tutaj udzielic jedynie slusznej
odpowiedzi.
> Tu paradoks: mowi sie ze tzw. wiara czy religijnosc pomaga,
> daje nadzieje. Wydaje mi sie ze jest odwrotnie :)
Mnie sie zas wydaje calkiem mozliwym, ze wlasnie lek przed smiercia, brak
akceptacji tego stanu rzeczy doprowadzil do "wynalezienia" religii.
> - samo zastanawianie sie nad smiercia, przyszlosci jest nieprzyjemne,
> to rodzaj pewniej pracy, ktora musimy wykonac zeby byc dojrzalszymi -
> musimy sie z tym jakos zmierzyc. To jest trudne.
Na tyle trudne, ze wielu doprowadza do pozornej konfrontacji. Przynajmniej
ktoregos dnia uswiadomilem sobie, ze tak jest w moim przypadku. Lezalem w
lozku i wyobrazilem sobie, ze wlasnie sie dowiedzialem o tym, iz zostala mi
doba zycia. Za oknem sloneczko swiecilo, ptaszki spiewaly, dzieciaki glosno
sie smialy. Pojawil sie bunt i strach wlasnie - jak to?! Ja tu umieram, a za
oknem zycie toczy sie jak gdyby nigdy nic? Wtedy najbardziej jak do tej pory
dotarla do mnie swiadomosc, ze nie unikne tego co jest pisane kazdemu. Niby
wczesniej tez zdawalem sobie z tego sprawe, ale wydawalo sie to odlegle.
> tak mi sie zdaje.
A tak mnie.
--
pozdrawiam
Cien
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2004-08-03 16:15:10
Temat: Re: Re: Śmierć i chorobaKOMINEK <k...@o...org.pl> napisał(a):
> "Izka" <n...@o...pl> wrote in
> news:celkqa$hlh$1@nemesis.news.tpi.pl:
>
> > Normalne pytanie, sama nie wiem czemu ludzie sie boja smierci, nie
> > przypominam sobie zebym kiedykolwiek czula lek przed smiercia. Przed
> > choroba owszem, bo utrudnia zycie na Ziemi, ale po smierci juz na
> > Ziemi nie zyjemy, wiec nie wiem czego tu sie bac. Moze jak ktos tu
> > powiedzial ludzie boja sie raczej bolu.
>
> A jakbym wlozyl ci do cipy granat, ktory w sekunde by cie rozjebal to tuz
> przed smiercia powiedzialabys, ze "nie ma sie czego bac" ?
idz ty cioto durna ze swymi wypocinami i wsadz se tego granata w dupe.
>
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-08-03 20:05:07
Temat: Re: Re: Śmierć i choroba
"Kasia " <m...@W...gazeta.pl> wrote in message
news:ceodme$l83$1@inews.gazeta.pl...
> idz ty cioto durna ze swymi wypocinami i wsadz se tego granata w dupe.
Hehehehe! Zabolalo? Nie wiemy co napisac?
Na nic wysilki zeby cos wymyslic?
To po prostu ty: gruba kaska.....
--
Bluzgacz
GG: 5015
http://www.poznan4u.com.pl/pyrypy/pyrypy.php?state=s
howuser&userid=946169
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-08-06 07:26:34
Temat: Re: Śmierć i choroba> A czy Ty się boisz?
Tak.
> Lękiem o swoje życie i zdrowie czy cudze?
O moje i o innych ... bliskich ...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-08-06 07:30:09
Temat: Re: Śmierć i choroba> Kurwa, co za pytanie.
> Ciebie to chyba z "Domowego przedszkola" wyjebali, co?
Prostaku!
Ciebie chyba z tego samego ... a tak skończyła się Twoja edukacja !
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-08-06 07:34:06
Temat: Re: Re: Śmierć i choroba> > idz ty cioto durna ze swymi wypocinami i wsadz se tego granata w dupe.
>
> Hehehehe! Zabolalo? Nie wiemy co napisac?
> Na nic wysilki zeby cos wymyslic?
> To po prostu ty: gruba kaska.....
Tej osobie już dawno temu ktoś do durnego łaba wlozył granat - a nawet chyba
bombe atomową - nie dziewię się, że pytania o smierć to dla niej nuda - bo
jak mózg umiera to nie ma już się czego bać !!!
Aga
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-08-06 10:18:05
Temat: Re: Śmierć i chorobaUżytkownik "Cien" <s...@W...gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:ceocma$hbv$1@inews.gazeta.pl...
> Utrata rzeczy materialnych na pewno. Jesli zas chodzi o czucie, to na tym
do
> konca opierac sie nie mozna. Wielu wierzy, ze smierc jest tylko pewnym
> przejsciem - zdolnosc odczuwania wiec pozostaje, a mimo to niewielu
wyzbywa
> sie leku. Marna ta ich wiara? Chyba nie. Wiara to takze niepewnosc.
Hmm, to ze nawet jesli ktos wierzy, ze cos jest tylko przejsciem (smierc,
egzamin, ślub!),
to nie znaczy ze *samego przejscia* nie mozna sie bac. Mozna - jak
najbardziej.
Mozna bać sie slubu i jest to naturalne :)
Co do wiary - tak naprawde mowimy o religijnosci a wiara "ze bedzie dobrze
po smierci"
jest tylko jednym ze skladnikow calej religijnosci ktora jest chyba troche
skomplikowana
bo sklada sie z wielu roznych elementow.
> > Tu paradoks: mowi sie ze tzw. wiara czy religijnosc pomaga,
> > daje nadzieje. Wydaje mi sie ze jest odwrotnie :)
>
> Mnie sie zas wydaje calkiem mozliwym, ze wlasnie lek przed smiercia, brak
> akceptacji tego stanu rzeczy doprowadzil do "wynalezienia" religii.
Wydaje mi sie (i zgadza sie to z tym co opisalem), ze religijnosc powstala
nie tylko (i nie przede wszystkim) z braku akceptacji smierci.
W koncu pierwsze znalezione formy religijnosc u pierwotnych to
pochówki zmarłych. To nie nieakcjeptacja raczej, ale "ceremonia przejscia",
ktora ma *wzmonic* zainstniala zmiane i pozwolic "na przejscie do nowego
stanu"
jakiejs grupy/plemienia ktora -powiedzmy- wlasnie stracila wodza.
Ludzie chca wlasnie poczuc *przejscie*, nawet doswiadczyc bolu przejscia
i znalesc sie w nowej sytuacji.
> Jesli
> chodzi o smierc - jest to juz cos niepowtarzalnego. Jednak tez nie do
konca.
> Sa ludzie, ktorzy doswiadczyli smierci klinicznej. Nie jest to faktyczna
> smierc, ale stan ktory jest jej bardzo bliski. Dla wielu owe doswiadczenie
> jest juz jednak wystarczajace aby zmniejszyc lek przed smiercia lub
> calkowicie go zwalczyc.
>
> Czyli polaczenie doswiadczenia z nieuchronnoscia. Czlowiek moze przeciez
> czegos nie znac, ale nie obawia sie tego jesli tego nie zna w ogole, badz
tez
> nie przypuszcza aby moglo mu sie to przytrafic. Sytuacja zmienia sie w
> przypadku gdy wie, ze cos go nie minie, a nie ma doswiadczen zwiazanych z
> danym zdarzeniem. Uscislajac - obawiamy sie nieuchronnego, ktorego nie
dane
> nam bylo jeszcze poznac.
Wydaje mi sie ze jest inaczej - ale opieram sie na wlasnym doswiadczeniu,
a moze u roznych osob jest inaczej.
Z tego co wiem i jak sam wyobrazalem sobie smierc, to tego czego sie
obawiam to - nie zalatwienia roznych spraw, "bycie soba w tym zyciu",
bycie czlowiekiem, moze takie symboliczne powiedzenie "kocham".
Pamietam kiedys -jak mialem ciezkie chwile- myslalem troche o smierci
i w zasadzie sie nie balem, ale czylem cos takie ze ...
zeby umrzec musze dostac pozwolenie od innych ludzi.
Czyli wazne byly te relacja - ta samoswiadomosc tego kim jestem
i mojego swiata - i - strach przed zostawieniem tego swiata i
smutek przed zostawieniem tego i przed niepozalatwianymi sprawami.
> > Z bolem, czy ja wiem, troche - ale jesli ktos powie ze umre
> > za 2 dni *bezbolesnie*, to tez bym sie bal takiej smierci.
>
> A jestes w pelni przekonany, ze bolu nie doswiadczysz?
Ojej - bo wiem, bo tak mowi nauka! Sam zreszta podales przyklad,
ze strachem przed zacmieniem slonca i ze nauka wyltumaczyla ludziom
ze nie nalezy sie bac i ze ludzie sie dlatego tego nie boja,
bo *wierza nauce*.
Na tej samej zasadzie wiem, ze mnie nie bedzie bolalo - bo mi to nauka
powiedziala :)
Dlatego tez uwarzam, ze nauka to pewien rodzaj wiary, tak jak kiedys wiara w
bogow.
Taka wiedzo-wiara potrafi przekonac instynkt.
Generalnie chyba mieszamy instynkt, z utozsamianiem sie: ja-a-smierc.
Ja bym to rozdzielil.
> Gdyby ktos powiedzial,
> ze umrzesz we snie (czyli faktycznie bez bolu) - lek bedzie nadal tak samo
> duzy? Bo ja bardziej boje sie smierci bezbolesnej gdy jestem w pelni
> swiadomy, niz smierci bezbolesnej w trakcie snu.
A ja tak samo bym sie bal! Jesli ktos mi powie ze umre to -obojetnie, czy
swiadomy,
czy we snie- czul bym *to samo* ! .
> > ze to wszystko mamy - ta druga strona to to, ze nie chcemy
> > tego stracic i zakonczyc tego BYCIA.
>
> To tez, ale nie tylko. Przypuszczam, ze dochodza do tego takze obrazki
jakie
> w trakcie zycia ogladamy - (sam proces starzenia) rozklad martwej materii
i
> wszystko to co temu towarzyszy. Dla wielu ludzi swiadomosc, ze to samo
bedzie
> sie dzialo z nimi nie jest przyjemna. Stad wszelkie proby powstrzymania
tego
> procesu - chocby mumifikacja. Swiadomosc, ze uniknie sie tego dla wielu
byla
> krzepiaca. Ale to laczy sie z wiara. Nie wszystkie kultury staraly sie
unikac
> procesu rozkladu (balsamowania, spalenia itp.), a mimo to smierc nie byla
im
> straszna. Mozna powiedziec, ze to fanatyzm ich zaslepial - taki zastrzyk
dla
> znieczulenia.
Eeeee, nie wydaje mi sie. Fakt, to takie wspolczesne spojrzenie na
przeszlosc,
ale naprawde nie wydaje mi sie zeby oni przez balsamowanie mniej sie bali
smierci.
Zobacz - Lenina tez zabalsamowali a wcale nie chodzilo o przedluzenie mu
zycia,
bo nikt nie wierzyl ze on zyje, tylko chodzilo o zachowane pewnego symbolu.
I tyle - i dawniej tez tak bylo.
Nie wierze ze dawniej ludzie byli bardziej prymitywni w swoim podejsciu do
smierci.
Wydaje mi sie ze kazda epoka ma swoja specyfike i nie wydaje mi
sie zebysmy byli jacys specjalnie mniej lub bardziej fanatyczni.
Tak jak z balsamowanie faraona i Lenina.
Dawniej ludzie wierzyli w Strzygi i Wodniki a teraz - w UFO,
bo mamy nauke ktora wymusza do unaukowienie tego :).
I nie wydaje mi sie zeby to bylo zle czy prymitywne.
To ze widzmy tamtych ludzi jako bardziej prymitywnych to nasza projekcja
kulturowa,
tak mi sie zdaje. Chociaz -fakt- takie spojrzenie jest kuszace :)
Pozdrawiam,
Duch
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-08-06 13:43:31
Temat: Re: Śmierć i chorobaMiśka napisał(a) w <cevbo6$b1$1@atlantis.news.tpi.pl>:
[...]
> Tak.
Akceptujesz śmierć?
[...]
> O moje i o innych ... bliskich ...
Co Ci to daje?
--
Paweł Zioło powered by fortune-mod version 9708
WHERE CAN THE MATTER BE
Oh, dear, where can the matter be
When it's converted to energy?
There is a slight loss of parity.
Johnny's so long at the fair.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-08-06 14:43:44
Temat: Re: Śmierć i chorobaFri, 06 Aug 2004 12:18:05 +0200 Duch:
> To ze widzmy tamtych ludzi jako bardziej prymitywnych to nasza
> projekcja kulturowa, tak mi sie zdaje.
Czemu?
Marek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-08-06 14:58:13
Temat: Re: Śmierć i chorobaDuch napisał(a) w <cevm2a$m5u$1@nemesis.news.tpi.pl>:
[...]
> nie wydaje mi sie zeby to bylo zle czy prymitywne. To ze widzmy tamtych
> ludzi jako bardziej prymitywnych to nasza projekcja kulturowa,
> tak mi sie zdaje. Chociaz -fakt- takie spojrzenie jest kuszace :)
MZ obecne podejście do śmierci jest prymitywne. Kastrujemy się.
Wywalamy i chorobę za drzwi. A potem lękamy(nie boimy a lękamy) się tego
co za drzwiami, tego co dla jest obce. Nie potrafimy zaakceptować naszej
śmiertelności. Dla mnie to jest prymitywne :)
Pozdrawiam.
--
Paweł Zioło powered by fortune-mod version 9708
Computers have a lot in common with air conditioners:
Once you open WINDOWS, they stop working properly.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |