Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Stara sprawa z okazji (nie)działania czegokolwiek...

Grupy

Szukaj w grupach

 

Stara sprawa z okazji (nie)działania czegokolwiek...

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2002-08-26 12:27:18

Temat: Stara sprawa z okazji (nie)działania czegokolwiek...
Od: "Jerzy Turynski" <j...@p...com> szukaj wiadomości tego autora

Paweł F. Gora <g...@i...uj.edu.pl>
napisał w news:3D6778AA.6FED@if.uj.edu.pl...
> [zzarło koniec, wieć jeszcze raz]
???

> Jerzy Turynski wrote:
>
> > A tu... prawie wszyscy
> > bez wyjątku i oporu 'przywódcoautorytetów' w ogóle nie interesując
> > się tym JAK to działa twierdzą z uporem maniaka że "nie działa" i
> > "nie łamie".
>
> Panie Turyński, pan znowu niczego nie zrozumiał: My nie wiemy
> CZY to działa - i w istocie tkwimy w przeświadczeniu, że wiadomy
> zderzak nie działa - więc jak kania dżdżu łakniemy potwierdzenia
> faktu, ŻE to działa. Potwierdzeniem byłyby wyniki rzetelnych,
> sprawdzalnych i powtarzalnych pomiarów, ale zamiast tego mamy
> tylko solenne zapewnienia paru facetów, którzy nagminnie
> uchylają się od wszelkich pytań o konkrety. A przepraszam, mamy
> jeszcze "Energetyczną naturę materii" - rozprawkę, której
> ewidentne błędy zostały już tu po wielekroć wskazane, nazwane
> i omówione.
>
> Tak więc chcielibyśmy dowiedzieć się CZY działa. Jeśli okaże się,
> że NIE działa, to nas to nie zdziwi i powiemy, że wiemy dlaczego
> nie działa. Jeśli zaś - ku naszemu przeogromnemu zdziwieniu -
> okaże się, że TAK, działa, wtedy niewątpliwie będziemy się
> zastanawiać JAK działa i gdzie myśmy popełnili błąd.
>
> Z naleznymi wyrazami,
"pozbawionemu inteligencji, wykształcenia i (wyższej) kultury",
(niedo)powiadasz ? (p. dalej)
To ja dopowiem to, czego w GÓRZE brakuje...

Ot, tak samo jak oczekiwanie na potwierdzenie faktu działania czego-
kolwiek - z miejsca (samo)diagnozuje "ubranego szympansa", takoż samo
zdradza to samo (i to z miejsca) 'przekonanie', że ktoś (tu: niby "ja"
a faktycznie durna - jak zawsze - projekcja waszmości) czegoś (było:
"niczego") "nie rozumie"...
Tymczasem jest tak, że:
W ogólności - "działa" wszystko co istnieje; zaś w szczególe - "rozu-
mie" wszystko, co składa się z _działających_, połączonych ze sobą sy-
napsami żywych neuronów (dowolnego "autoramentu" i pochodzenia).

Pytanie "działa czy nie działa" bez zrozumienia JAK DZIAŁA dany, do-
wolnie wybrany fizyczny (włącznie z mentalnymi - jako żywo również
jak wszystko inne: - _absolutnie_ "fizycznymi" od A do Z) obiekt jest
w stanie zadać tylko ciężki kretyn (i kompletnie nieświadome dziecko),
takoż samo twierdzenie, że ktoś 'niczego nie rozumie' bez zrozumienia
W JAKI sposób/dlaczego(?) (i dopiero w drugiej kolejności: Co popraw-
nie a co nie?) - "rozumie" mózg dowolnego kogoś - jest godne co najwy-
żej 'inteligencji'... K. Pichler.

Ciężki kretyn = "ubrany szympans", zaś na jaką treść wskazuje komuni-
kat: "ubrany szympans" - niech 'tłumaczy' autor tegoż określenia:

<< Myślę, że ważną dla nas rzeczą jest rozwój - ciągnął [M. Minsky]
- aby nie pozostać w naszym obecnym, głupim stanie". My ludzie, do-
dał, jesteśmy jedynie "ubranymi szympansami". Naszym zadaniem nie
jest zachowanie obecnych warunków, ale rozwijanie się, tworzenie by-
tów lepszych, bardziej inteligentnych od nas. Ku memu zdziwieniu
Minsky'emu trudno było powiedzieć dokładnie, czym miałyby intereso-
wać się te wpsaniałe maszyny. Naśladując Daniela Denneta, oznajmił
bez przekonania, że maszyny mogłyby starać się zrozumieć siebie w
miarę rozwijania się w obiekty coraz bardziej złożone. >>
[John Horgan, Koniec nauki, str. 234]

Minsky poniekąd jeszcze słusznie zaliczył siebie do "ubranych szym-
pansów", choć już samo spostrzeganie faktu - że WIĘKSZOŚĆ tzw. ludz-
kości niczym JAKOŚCIOWO nie różni się 'w myśleniu' od szympansów,
a jedyna ("trzeciorzędna", czysto ilościowa) różnica polega na stro-
jeniu się w dostarczane przez inne "ubrane szympansy" przyodziewki
i całą resztę gadżetomanii - stawia go bardzo bliziutko granicy Czło-
wieczeństwa. Bowiem tylko szympans, który 'boskim cudem' Zrozumiał,
że urodził się jako szympans, 'myśli' jak szympans i nie inaczej ży-
je MOŻE zacząć - już wtedy (pół)ŚWIADOMIE szukać sposobów 'stanię-
cia' obok szympansiej natury i - jeśli znajdzie ukryte przed szympan-
sami 'drzwi'/poprawny sposób pozbywania się szympansiej nieświadomo-
ści - TO DOPIERO WTEDY będzie wystarczająco zdolny do wyjścia z niej
w BYCIE Świadomym Człowiekiem. Minsky jednak wyszedł z małpiego 'my-
ślenia' tylko jedną nogą, bo druga zaklinowała mu się na małpowaniu
po kimś, zamiast UŚWIADOMIENIA SOBIE ISTOTY TREŚCI małpowanego tek-
stu.
Stąd "bez przekonania" tylko pogdybał w stronę "hipotetycznych maszyn"
czymś... co - gdyby pojął głębię Treści wskazywanej przez - nie wła-
sne, acz intuicyjnie 'przyciągające go' słowa - uwolniłoby kotwicę
trzymającą go jeszcze w półmałpim stanie. Zaś owa kula u jego nogi
to nic innego jak brak zrozumienia, że _nie_: "Przyszłych maszyn",
ale właśnie: JEDYNYM istotnym zadaniem KAŻDEJ MAŁPY, która chciała-
by wyjść w Człowieka jest tylko i wyłącznie:
Celem poznania powinno być samo poznanie, inne cele
prowadzą do poznania... półprawd/złudzeń/fałszu.
p. data na: http://free.polbox.pl/j/jeter/aforyzmy.htm#35

Inaczej każda małpa będzie produkowała wyłącznie nieświadome projek-
cje i oczekiwała "jak kania dżdżu" 'wyjaśnień': "zadziałają/ziszczą
się czy nie". Nie mając przy tym, jak to nieświadoma małpa (z defi-
nicji' kompletnie pozbawiona możliwości TWÓRCZEGO MYŚLENIA = popraw-
nego, świadomego przewidywania = Rozumienia) najmniejszych szans -
poza czystym przypadkiem - na trafienie/przewidzenie wyniku. Stąd mu-
si czekać przebierając z niecierpliwości nóżkami, bo WYMYŚLEĆ NIJAK
nie jest w stanie.
------------------
Pamiętasz swoją opinię o komunikacie _Einsteina_ 'wygłoszonym' do
swojej prawdziwej PRZYJACIÓŁKI ? Do tej pory kołku nie pojąłeś, iż
Einstein (tak samo jak i ja wobec E. Pawelec) nie miał najmniejszych
'chamskich' zamiarów 'wyżywania się' na 'słabej kobiecie', bo treść
tego komunikatu ma wszystko wspólne z kluczową (i niepojętą do tej
pory przez tzw. uniwersytecką naukę) własnością EWOLUCJI i psychiki
(płci), a nie projekcjami "wyższej kultury osoby nie pozbawionej in-
teligencji", p. dalej...

Subject: Re: O pewnym rownaniu
Date: 1998/02/19
Message-ID: <3...@i...uj.edu.pl>#1/1
From: "Pawel F. Gora" <g...@i...uj.edu.pl>
(w odpowiedzi na mój: Message-ID: 01bd3cbe$6c165e60$01000001@jtt)
> > Cytuję pierwszy fragment :
> > "Twórczym organem kobiety nie jest mózg". [...]
> > Mam nadzieję, że potraktuje Pani mój post na wesoło
> > i bez obrazy ...
>
> Nie wiem, jak EwaP pański post potraktuje, ale wobec powyższego
> chamstwa (tak, proszę pana, to nie jest dowcip, to jest chamstwo)
> _mnie_ obraża pańska obecność w tej grupie. Zatem - przynajmniej dla
> mnie już tu pana nie ma.

<< Prawdopodobnie uczennicą W.A. Mozarta była również Karolina Pich-
ler, córka wiedeńskiego radcy dworu, Franciszka Salezego von Greinera.
W swoich pamiętnikach wydanych w 1844 roku w drastyczny sposób opi-
sała ona brak wykształcenia i kultury u wielkich muzyków w ogóle, a
u W.A. Mozarta, F. Schuberta i J. Haydna w szczególności.
Mozar i Haydn - czytamy - których dobrze znałam, byli ludźmi
nie wykazującymi (...) żadnej wybitnej inteligencji i prawie
żadnego rodzaju umysłowego wykształcenia czy wyższej kultury.
Pospolity sposób myślenia, płaskie żarty, i u pierwszego z nich
lekkomyślny tryb życia - to było wszystko w obcowaniu z ludźmi...>>
["Mozart znany i nieznany", materiały z sesji naukowej,
Łódź 1999]
Rzecz jasna Mozart, Schubert i Haydn (w niemniejszym stopniu dotyczy-
ło to samo wszystkich innych kompozytorów o 'wiecznym dorobku') - ja-
ko całkowicie pozbawieni "(żadnej) inteligencji" i "wyższej kultury" -
byli _wyłącznie_ w stanie stwarzać... jakikolwiek... rzeczywisty Kul-
turalny dorobek ludzkości... ;-((((

Naturalnie Einstein nie inaczej nie miał pojęcia o "wyższej kulturze"
i dlatego popisał się jako rzeczesz "chamstwem"...

Pichler... (cytuję dalej): "...dodaje jednak: Jakie głębie, jakie świa-
ty pod tą niepozorną powłoką!" (za Alfred Einstein, "Mozart, człowiek
i dzieło" PWM 1976, s.98)
Niestety ani tobie, ani p. Ewie z pułapu "wyższej kultury" nie sposób
sięgnąć nawet do poziomu K. Pichler by pojąć, że również pod "niepozor-
ną powłoką" owej "chamskiej wypowiedzi" Einsteina kryją się takież sa-
me "głębie i światy"...
W takim przypadku prawdziwy poziom opiniodawcy wprost określają jego
projekcje. Np. było:
> Dla wyjasnienia ogolnego - postu p. Turynskiego nie traktuje w ogole.
> Pomimo kombinacji plec+miasto krakowska przekupka nie jestem i dysku-
> sje na ich poziomie mnie nie interesuja...

W odróżnieniu od ciebie mnie "nie obraża" niczyja obecność na jakiej-
kolwiek grupie po pierwsze dlatego, że mnie również tak samo jak "brak
wyższej kultury, inteligencji" również to:
<< Wypuszczano przeciwko mnie także strzały nienawiści, ale nigdy
nie dosiągły mnie one, należały bowiem poniekąd do innego świata,
z którym nie łączy mnie absolutnie nic. >>
[Albert Einstein]

A po drugie:
Po prostu pojęcie "obraża" nie istnieje w 'warstwie abstraktu', bo po-
jawia się wyłącznie jako produkt NIEŚWIADOMOŚCI vel małpia projekcja.
Czyli to samo w innych słówkach: dowolny proces myślowy jako fizyczny
działa niezależnie od tego, czy ma cechę obraża "ubrane szympansy" czy
nie - jest równie interesujący 'sam w sobie'. Tak samo jak interesujące
jest działanie łyżwiarza w skoku, 'transfer energii' z zębatki na kółko
czy sejsmograf Anglików i PANowskich fachowców. CAŁKOWICIE niezależnie
od (nieświadomych, małpich CELÓW) co ma spełniać/zaspokajać/do czego
służyć.
Wyłącznie nieświadomi kretyni, zanim w ogóle popatrzą i ZROZUMIEJĄ jak
coś działa "samo w sobie" - już wiedzą czego chcą i jak "działać powin-
no" by ich nieświadomość była zaspokojona. Dla małpy jest całkowicie
nieistotne, jak działa ciało łyżwiarz w skoku (a jak może być ważne/isto-
tne coś, czego z definicji pojąć/zrozumieć NIE JEST W STANIE?), a za to
jest ważne wyłącznie to, czy skoczy 3 czy 4 obroty i które zajmie miej-
sce. Podobnie nie jest ważne, jak działa jakikolwiek zderzak i jakiekol-
wiek rozumienie, bo jest istotne (dla małpiej nieświadomości), czy i
jak najmniejszym wydatkiem energii - 'zrobi się najlepiej samo' tak,
by była młoda, piękna, bogata i wszyscy... w jej więzieniu z najwyż-
szym 'szacunkiem' niewolnika słuchali jej rozkazów i bez mrugnięcia
okiem z jej strony zaspokajali jej wszelkie chucie.
----------
Tak samo jak działała głowa Einsteina, gdy wypowiadał owe "chamstwo"
do (swojej i żony) przyjaciółki a żony przyjaciela, takoż samo (choć
całkowicie nie tak samo) _działały_ twoja i Ewy głowy, gdy "ów brak
wyższej kultury" (ops, 'to', co wyprojektowała z własnego wnętrza two-
ja łepetyna) 'zapiniowałeś', jak i - jakoś niepojęto dla ciebie ALE
za to RZECZYWIŚCIE FIZYCZNIE - DZIAŁA głowa Łągiewki i jego zderzak.
Ten, jako obiekt fizyczny, czyli taki, który JEST - DZIAŁA Z DEFINICJI
(tak jak wszystko co istnieje, włącznie z wyobrażeniami krasnoludków
w głowach dzieci i twojej).
Łzderzak co najwyżej może nie mieć szans na spełnienie 'celów', które
projekcyjnie 'zlecasz' mu do spełnienia, a która to projekcja dowodzi
wyłącznie tego, iż o Treści rzeczywistej Fizyki masz pojęcie równie
dobre (albo jeszcze gorsze) co Pichler o Muzyce, Kulturze (nie mylić
z "wyższą"! ) i Inteligencji Mozartów i Einsteinów.

Działa/ło (_FIZYCZNIE_) dokładnie wszystko, łącznie ze ŚWIADOMOŚCIĄ
Einsteina, i twoją NIEŚWIADOMOŚCIĄ wyprojektowującą bez wyjątku całko-
wicie mcluhan'skie - z sieczką zamiast treści - głupoty.

"Działa" WSZYSTKO, i obowiązkiem każdego, kto chce rzetelnie Rozumieć
naukowo poprawne treści jest umieć MYŚLEĆ w całkowitym oderwaniu od
(świadomych i nieświadomych) 'celów'(/braków Maslowa), jakie rzeczywi-
ste obiekty/byty mają "spełniać czy zaspokajać". Myśleć w trybie: JAK
dany obiekt/byt _działa_, a nie DO CZEGO SŁUŻY/JAK (według jakich kon-
kretnych przepisów) 'to coś' konkretnie OBSŁUGIWAĆ. To diametralnie
inne stany/sposoby działania umysłu. Zaś "wnioski"/"produkty myślenia/
działania umysłu uzyskiwanie w każdym z tych trybow nie mają ze sobą
ABSOLUTNIE NICZEGO WSPÓLNEGO(/należą do innych 'światów'.)

Zapamiętaj sobie: O Treści _dowolnej_ wypowiedzi Einsteina można po-
wiedzieć dokładnie to samo, co wyraża "wskazówka A. Rubinsteina skie-
rowana do jednego z jego uczniów:
<< Attention, si ce n'est un miracle, ce n'est pas du Mozart >>
(tzn. Uwaga, jeżeli to nie jest cud, to to nie jest Mozart)"
[j.w. za: Andre Sponville "Le nouvel Obserbeteur", s. 31]

Jeśli treść jaką podstawiasz pod jakikolwiek komunikat, który napisał
Einstein NIE JEST "CUDOWNIE" PIĘKNA, to nie jest to myśl Einsteina
ale twoja małpia projekcja "ubranego (w mundurek fizyka) szympansa"...

JeT.

P.S. O rzeczywistym zderzaku (Łągiewki czy nie) i czymkolwiek innym
równie dobrze - jak z ubranym - można 'dyskutować' z nieubranym szym-
pansem. Mentalny skutek będzie dokładnie taki sam. _Zero_ Zrozumienia
i czysto małpie (mcluhan'skie z sieczką zamiast Treści) projekcje.
Może, skoro używasz słówka "rozumieć" wyjaśnisz, jaką treść pod nie
podstawiasz? Niestety żadna małpa nie jest w stanie tego wyjaśnić,
co najwyżej zaleje adwersarza "merytorycznym" bełkotem...

P.S.S. Życie i myślenie małp (obojętne ubranych czy nie) polega wyłącz-
nie na nieustającej "grze w zajączka" (p. "Pierzchałowa" w tytule po-
stu). W zdecydowanie lepiej "naukowo udokumentowanej" wersji "gra w za-
jączka" nosi nazwę "Eksperymentu stanfordzkiego Zimbardo".
'Z okazji' łzderzaka nie robisz (ty i cała reszta poza nielicznymi wy-
jątkami) _niczego_ innego niż małpy w tamtym eksperymencie - "gracie"
strażników więziennego (tu "naukowego") porządku wobec więźnia/herety-
ka Łągiewki.
I "gra w zajączka" Pierzchałowej, i e.s.Z, i każda wojna/niewolnictwo,
i każda fala kaprale vs. koty i oczywiście wszystko to, co się tu dzie-
je z baaaardzo nielicznymi wyjątkami - to dokładnie to samo. Życie "je-
żeli nie martwych to ślepych" {AE] "ubranych szympansów" [M.M], gonią-
cych w wyścigu szczurów do stołka "kierownika więzienia" z jednej stro-
ny, a z drugiej - do eksterminacji/zeżarcia/wykorzystania/zagryzienia
_własnych_ więźniów.
Świat i takoż samo nasza "zachodnia cywilizacja" jest jak dotąd jednym
wielkim i nieustającym "eksperymentem" Zimbardo. Wyjątków od reguły ze
świecą szukać.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2002-08-27 14:52:45

Temat: Re: Stara sprawa z okazji (nie)działania czegokolwiek...
Od: "Pawel F. Gora" <g...@i...uj.edu.pl> szukaj wiadomości tego autora

Jerzy Turynski wrote:

<cut, bo nudne>

Panie Turyński, zedziwiłby mnie pan dopiero wtedy, gdyby był
pan w stanie napisać coś bez żałosnych prób obrażania interlokutora.
Starzy uczestnicy *.fizyki świadkami, że już po pana wyjątkowo
obraźliwym zachowaniu wobec EwyP próbowałem - parokrotnie, w odstępach
mniej więcej rocznych - merytorycznej rozmowy z panem. Powiedzmy,
że powodowało mną chrześcijańskie miłosierdzie i wiara w to,
że spod zadufania w sobie i chamstwa, którymi usiłuje pan pokryć
jakieś pokłady goryczy i bólu, wyjrzy ktoś wart wysłuchania.
Raz, w czasie rozmowy o empatii (o empatii - czy to nie zabawne?),
wydawało mi się nawet, że jest pan tego bliski, ale to pan postanowił
tamtej rozmowy nie kontynuować. Teraz jednak dochodzę do wniosku,
że kiepski ze mnie święty Franciszek.

Żegnam,

Paweł Góra
Institute of Physics, Jagellonian University, Cracow, Poland
A physical entity does not do what it does because it is what it is,
but is what it is because it does what it does.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Kurs asertwynosci - cena?
No i co? kurka
troche refleksji na temat ratowania zycia
dobry psycholog poszukiwany w szczecinie
Czeste wytryski

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?

zobacz wszyskie »