Strona główna Grupy pl.sci.psychologia troche refleksji na temat ratowania zycia

Grupy

Szukaj w grupach

 

troche refleksji na temat ratowania zycia

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2002-08-25 21:24:26

Temat: troche refleksji na temat ratowania zycia
Od: "spider" <s...@l...lo.pl> szukaj wiadomości tego autora

Witam!
Troche popisze, bo mnie ktos namowil.
Tak sie zlozylo, ze bylem ostatnio nad naszym morzem. Pogoda piekna, woda
brudna, ale mozna sie ochlodzic. Wiele sie czyta o tym jak ktos utonal, ze
przez glupote itp. Tona cale rodziny a ludzie sie dziwia jak to mozliwe.
Niedawno bylo dosyc glosno o tym jak utonela trojka dzieci razem z doroslym.
Wylowiono ich dopiero na nastepny dzien. Bylem ciekaw jak to mozliwe, ze
dorosly, ktory umie plywac tonie razem z tymi nieumiejacymi. No i kolejny
raz zycie mi wszystko wytlumaczylo gdy sam przedwczoraj ratowalem w wodzie
dwojke ludzi. Niby to morze, fale, mniejsza szansa utoniencia, ale zawsze
jest to mozliwe. W obliczu zagrozenia innego zycia ludzkiego czlowiek
przyjmuje dwie pozy. Pierwsza to poza obojetnosci, patrzymy, ale nic nie
robimy i druga, dzialamy i to w taki sposob, ze nie zwracamy uwagi na wlasne
bezpieczenstwo. Na wszelkich kursach pierwszej pomocy (ostatnio nawet
przechodzilem kolejny raz taki kurs) uslyszycie, ze przede wszystkim ratujac
innych powinnismy zwracac uwage na wlasne bezpieczenstwo. Niby madre slowa,
ale stajac w sytuacji gdy widzimy jak osoba, ktora wystarczy, ze darzymy
sympatia, jest zagrozona, to rzucamy jej sie na pomoc zapominajac o tych
slowach, wrecz uwazamy je za glupie. Czasami chcemy pomoc komus poswiecajac
wlasne zycie, ale przeciez nie zawsze jest to mozliwe, bo gdy sami zginiemy
to nikt inny nie uratuje tych osob.
Nie wiem jak to jest z Wami, ale ja nie umialem pomyslec o sobie w momentach
takich jakie przezylem przedwczoraj. Szedlem na dno, bo nie bylem w stanie
utrzymac na powierzchni wody tej dwojki. Dopiero po fakcie stwierdzilem, ze
jedna osobe bym bez problemu doprowadzil na brzeg, a ew. pozniej wrocilbym
po druga. Ale wtedy nie przyjmowalem do wiadomosci tego, ze moglbym zostawic
bez pomocy chociaz jedna osobe.
Jak to mozliwe, ze w jednej chwili wlacza nam sie poza superegoisty i gdy
morduja kogos na naszych oczach to nie robimy zupelnie nic, a innym razem
nie potrafimy pomyslec chociaz troche o sobie, gdy jest to wskazane? Nie
uogolniam tutaj, ani nie pisze tylko o sobie, ale dziwie sie, ze ludzie
potrafia byc az tak rozni.
Mnie uratowalo to, ze nie bylo az tak gleboko i odbijajac sie od dna jakos
wypchnalem dwie osoby w miejsce gdzie mialy grunt, ale gdyby to bylo pol
metra albo metr glebiej to nie wiem co by sie stalo. Pewnie by sie ktos
obudzil i pomogl, bo byli inni ludzie, ale gdyby nie bylo nikogo? Wszystko
trwalo ok. 2 minut. Dziwne, ze ratownik (a dzialo sie to na strzezonym
kapielisku) nie zauwazyl tego co sie dzieje. Trudno krzyczec pomocy gdy jest
sie pod woda, a reszte paralizuje strach.
Latwo sie mowi 'ja bym to zrobil tak...', ale stajac w podobnej sytuacji
zupelnie nie wiemy jak sie zachowac.
Wiem tylko jedno, kiepski ze mnie bylby ratownik, bo szybko bym zginal
ratujac innych.
pozdrawiam

--
spider.
s...@l...lo.pl








› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2002-08-25 21:51:24

Temat: Re: troche refleksji na temat ratowania zycia
Od: "Elita.pl" <b...@e...pl> szukaj wiadomości tego autora

spider wrote:
[..]
> Wiem tylko jedno, kiepski ze mnie bylby ratownik, bo szybko bym zginal
> ratujac innych.

Zanim kolejny raz wskoczysz do wody kogoś ratować, upewnij się,
że wystarczająco mocno "wstrząsnąłeś" najbliżej stojącą osobą.

pozdrawiam
Arek



--
http://www.sti.org.pl/0-700.htm

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-08-26 00:42:06

Temat: Re: troche refleksji na temat ratowania zycia
Od: "Tomek 'Spec'" <t...@k...net.pl> szukaj wiadomości tego autora

Do tematu mozna podejsc z wielu stron. Jedna z nich- kiedy podejmujemy
juz decyzje o tym, iz ratujemy kogos, spada na nas czesc odpowiedzialnosci
za uratowanie tych osob. Mamy wiec przed soba postawione zadanie. Z reguly
staramy sie wypelnic dane sobie postanowienia- motywacja wewnetrzna. W
przypadku gdy nie radzimy sobie z sytuacja mozemy wybrac: a) ratowanie
siebie, b) ratowanie jednej osoby, c) dalsze proby ratowania obu. Strach
przed konsekwencjami wyboru a i b moze zamknac do nich droge. Przypuszczam,
iz zachowanie w sytacjach stresowych (czy wrecz traumatycznych) zalezy od
osobowosci danej osoby. Z pewnoscia znajda sie tez ludzie, ktorzy bez chwili
wachania zostawia jedna osobe, z mysla, ze wroca po nia kiedy beda w stanie
jej pomoc.

Skroot myslowy wyskrobal
Tomek 'Spec'



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-08-26 06:47:10

Temat: Re: troche refleksji na temat ratowania zycia
Od: "Karol" <K...@K...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "spider" <s...@l...lo.pl> napisał w wiadomości
news:3d694baf_1@news.vogel.pl...
> Bylem ciekaw jak to mozliwe, ze
> dorosly, ktory umie plywac tonie razem z tymi nieumiejacymi.
[ ... ]
> ze przede wszystkim ratujac
> innych powinnismy zwracac uwage na wlasne bezpieczenstwo.
To jest swieta prawda !

Najwiekszym problemem ( zagrozeniem ) dla ratujacego,
rowniez przeszkolonego ratownika, jest zachowanie
czlowieka, ktory tonie. Taki czlowiek zachowuje sie
w sposob niekontrolowany i w amoku zwiazanym
z panicznym strachem w obliczu utraty zycia jego zachowanie
jest bezmyslne ( nie w znaczeniu pejoratywnym, bynajmniej, to
jest po prostu zachowanie atawistyczne i trudno zeby bylo inaczej )
"czepianie sie" ratujacego. Czesto wiec pociaga za soba
ratownika i niewiele mozna na to poradzic, poniewaz ten ogromny stres
wyzwala w tonacym niesamowite sily. Dlatego to, czego
_przede wszystkim_ uczy sie ratownika, to sposoby takiego
uchwycenia tonacego, aby zminimalizowac mozliwosc jego ruchow.
Na przyklad, nie mozna dopuscic, aby tonacy trzymal ratownika
- to ratownik musi trzymac delikwenta i nie dopuscic, zeby
bylo odwrotnie !
I dlatego tez czlowiek, ktory umie plywac, ale nie zna technik
obezwladniania tonacego - bo to musi zrobic przed wszystkim
- moze zginac.
Wiem o tym stad, ze kilku moich znajomych jest ratownikami,
i kiedys o tym rozmawialismy.
Twoja postawa jest ze wszech miar godna podziwu, ale uwierz mi
( zreszta sam napisales, ze bylo ciezko ), gdyby nie to dosc plytkie dno,
naprawde moglbys zginac.

Oczywiscie gratuluje Ci odwagi. Zrobiles bezspornie piekna rzecz.
Pozdrawiam
Karol




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-08-26 08:50:08

Temat: Re: troche refleksji na temat ratowania zycia
Od: Marsel <i...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

w poprzednim art. <akbtl1$hqg$1@news2.tpi.pl>,
szanowny kol. Tomek 'Spec' pisze, ze:
> Do tematu mozna podejsc z wielu stron. Jedna z nich- kiedy podejmujemy
<..>

do problemu nalezy podejsc z jednej strony - podjac odpowiednie
dzialanie.
myslenie dobre w kazdej sytuacji ? - im dluzej myslec tym lepiej ? - no
tak.. najwyzej problem rozwiaze sie sam...
mysle, ze wlasnie osoba ktora pozornie nic nie robi w sytuacji naglej
wlasnie sie zastanawia co robic.. kiedy zastanawia sie czy ratowac jedno
czy dwoje sam rowniez idzie na dno.
(tu powinienem zaklac) - po to sa szkolenia, zeby wlasnie darowac sobie
rozwazania tylko od razu podjac odpowiednie dzialanie.
Imho, w sytuacjach ekstremalnych wygrywaja ci, ktorzy albo nie zawracaja
sobie glowy mysleniem a tylko notuja fakty i pozwlaja sobie podzialac
instynktownie, albo ci ktorzy maja opanowane mechanicznie pewne
procedury dzialania (co mysle ze przydaje sie zwlaszcza w osobom ktorych
pojawia sie strach)
a na refleksje jest czas po.
nikogo w zyciu nie udalo mi sie uratowac, ale mysle ze najwiekszy blad
jaki zrobil nasz hero to to, ze zanim wlaz do wody nie poinformowal o
swoim zamiarze innych ludzi, np. glosno myslac "k., oni sie chyba
topia!"

pozdrawiam znad wody


--
Marsel

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-08-26 15:17:52

Temat: Re: troche refleksji na temat ratowania zycia
Od: "Alexxa" <a...@s...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dwa lata temu bylam na morzem na wakacjach, na obozie. Pewnego slonecznego
dnia wybralismy sie wszyscy na plaze.
Wtem uslyszelismy krzyki. Zanim ktokolwiek sie zorientowal co sie dzieje, w
morzu juz znalazl sie mlody chlopak. Chwile potem na plaze zostala
wyniesiona dwojka dzieci, i... cialo tego chlopaka. Utopil sie ratujac zycie
dzieciom. Moj kolega robil, po przeszkolenie medycznym robil mu sztuczne
oddychanie...potem niestety wymiotowal caly dzien..Chlopaka nie udalo sie
uratowac...


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-08-26 19:19:51

Temat: Re: troche refleksji na temat ratowania zycia
Od: "Viadro" <u...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

zwyczajny niezwyczajny

V

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-08-26 20:30:47

Temat: Re: troche refleksji na temat ratowania zycia
Od: "spider" <s...@l...lo.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik Tomek 'Spec' <t...@k...net.pl>

> iz zachowanie w sytacjach stresowych (czy wrecz traumatycznych) zalezy od
> osobowosci danej osoby.

No wlasnie, te osobowosci. Zobacz na strazakow, oni nigdy nie maja oporow
przed ratowaniem zycia. Sa swietnie przeszkoleni w pierwszej pomocy i zawsze
mozna na nich liczyc, a ponadto sa zorganizowani w niesieniu pomocy, to samo
lekarze (z policja jest troche gorzej). Czlowiek jednak czasami dziala
nieswiadomie gdy dziala sam, nie mysli o tym co sie dzieje, dziala wrecz
instynktownie, moim zdaniem to nie zawsze mozna kontrolowac.


--
spider.
s...@l...lo.pl






› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-08-26 20:30:51

Temat: Re: troche refleksji na temat ratowania zycia
Od: "spider" <s...@l...lo.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik Karol <K...@K...pl>

> I dlatego tez czlowiek, ktory umie plywac, ale nie zna technik
> obezwladniania tonacego - bo to musi zrobic przed wszystkim
> - moze zginac.

Wiesz, ciezko obezwladnic kilka osob jednoczesnie, ale jak juz wspominalem
czlowiek taki jak ja nie pomyslal o zostawieniu kogos samego bez pomocy.

> Twoja postawa jest ze wszech miar godna podziwu, ale uwierz mi
> ( zreszta sam napisales, ze bylo ciezko ), gdyby nie to dosc plytkie dno,
> naprawde moglbys zginac.

Wiem jakie sily wyzwala strach i wystarczy chwyt tonacego za szyje czy za
klatke piersiowa i nie ma szans na zaczerpniecie glebszego oddechu.
Zreszta nie ma co gratulowac, bo moze zrobilem cos pieknego, ale tylko
przypadek sprawil, ze nie zrobilem nic glupiego.
pozdrawiam

--
spider.
s...@l...lo.pl





› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-08-26 20:31:06

Temat: Re: troche refleksji na temat ratowania zycia
Od: "spider" <s...@l...lo.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik Marsel <i...@w...pl

> nikogo w zyciu nie udalo mi sie uratowac

A nigdy nikt Ciebie nie ratowal?

> jaki zrobil nasz hero to to, ze zanim wlaz do wody nie poinformowal o
> swoim zamiarze innych ludzi, np. glosno myslac "k., oni sie chyba
> topia!"

Ja sie topilem gdy mialem 14 lat, na pomoc mi skoczyl kolega z klasy,
ratownik wskoczyl do wody gdy bylem przy brzegu :-). On tez nie krzyczal, a
ledwo mnie wyciagnal. Dziwne, ze bardzo rzadko ludzie sieja panike gdy cos
sie dzieje.


--
spider.
s...@l...lo.pl





› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

dobry psycholog poszukiwany w szczecinie
Czeste wytryski
[OT] A propos mojej fotki :)
szukam ksiazki jak w opisie
Read this very carefully

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »