| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2012-06-13 11:36:36
Temat: Synchroniczność lub koincydencjahttp://www.youtube.com/watch?v=3_AOvGOu3Dw
Powiedzmy że jestem w tramwaju i
zdarza się jedna z tych wieloznacznych, być może złowieszczych chwil,
charakterystyczna dla życia miejskiego. Usłyszałem wrzask dobiegający
z tyłu, z przeciwnego końca wagonu. Byłem zwrócony plecami do źródła
wrzasku, ale siedziałem naprzeciwko dżentelmena, którego twarz
przybrała nagle wyraz lekkiego zaniepokojenia. Mój umysł pracował
gorączkowo, by pojąć , co się dzieje i co jeśli w ogóle coś powinienem
zrobić. Czy to była bójka? Czy ktoś wpadł w szał? Czy zbiżało się do
mnie niebezpieczeństwo? A może był to okrzyk zachwytu, może hałaśliwie
bawiła się grupa nastolatków? Odpowiedź nadeszła szybko, wyczytałem ją
z twarzy tego mężczyzny, który widział, co się dzieje. Ściągnięte
niepokojem jego rysy twarzy się wygładziły i spokojnie wrócił do
czytania gazety. Bez względu na to, co się działo za moimi plecami,
nie było to nic strasznego. Mój początkowy lęk uśmierzył widok
odprężenia na jego twarzy.
W takich chwilach jak ta zaczynamy
instynktownie zwracać większą uwagę na twarze otaczających nas osób,
szukając na nich uśmiechu albo gniewnej miny, które pomogłyby nam
lepiej się zorientować, jak interpretować oznaki niebezpieczeństwa,
albo mogłyby sygnalizować czyjeś zamiary.
W naszych pradziejach horda
pierwotna, dzięki wielu oczom i uszom, mogła wykryć zagrożenie
nieporównywalnie szybciej niż pojedyńczy osobnik. A w pełnym walki na
zęby i pazury świecie pierwszych ludzi ta zdolność mnożenia
wartowników i mechanizm mózgowy nastawiony na automatyczne
wychwytywanie oznak niebezpieczeństwa i budzenie strachu miał
niewątpliwie ogromne znaczenie dla przetrwania.
Bez
wątpienia w hordzie pierwotnej przerażona twarz osobnika, który
dostrzegł tygrysa krążącego w poszukiwaniu łupu, wystarczała, by
wywołać panikę u każdego, kto zobaczył tę minę, i mobilizowała całą
grupę do ucieczki. Ciało migdałowate reaguje natychmiast na twarz np;
przestraszoną, a im silniejsza jest ukazana emocja, tym silniejsza
reakcja ciała migdałowatego.
Obraz mózgu ludzi patrzących na zdjęcia
takich twarzy podczas badania FMRI wygląda, jakby to oni ogarnięci
byli strachem, chociaż mniejszym.
Kiedy dwie osoby stykają się ze sobą
twarzą w twarz, wirusy emocji rozprzestrzeniają się przez liczne
obwody nerwowe pracujące równolegle w mózgach ich obu. Te układy
emocjonalnego zarażania kierują całym zakresem uczuć, od smutku do
niepokoju po radość. Chwile zarażania są niezwykłym wydarzeniem
neuronalnym, utworzeniem się miedzy dwoma mózgami funkcjonalnej pętli,
która swobodnie przenika przez barierę skóry i czaszki między dwoma
ciałami. W kategoriach teorii systemów podczas tego połączenia dane
wyjściowe jednego mózgu stają się danymi wejściowymi kierującymi pracą
drugiego, tworząc na pewien czas coś, co urasta do rangi obwodu
międzymózgowego. Kiedy dwie jednostki połączą się pętlą sprzężenia
zwrotnego, zmiana jednej wywołuje zmianę drugiej. Mózgi połączone w
ten sposób ludzi wysyłają i odbierają płynący bez przerwy strumień
sygnałów, które pozwalają im osiągnąć cichą harmonię, a jeśli przepływ
ten odbywa się właściwą drogą, pozwalają zwiększyć rezonans. Dzięki
tej pętli mogą się synchronizować nasze uczucia myśli i działania. Na
dobre i złe, wysyłamy i odbieramy stany wewnętrzne, czy to śmiech i
czułość, czy napięcie i urazę.
W fizyce własnością definiującą rezonansu jest drganie harmonizujące,
skłonność jednej części układu do wzmacniania swojego tempa drgania
przez dostosowywanie rytmu drgania innej części. Taki rezonans
wywołuje najsilniejszą i najdłuższą z możliwych reakcji między dwoma
uczestniczącymi w tym mechaniźmie częściami.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2012-06-13 12:00:35
Temat: Re: Synchroniczność lub koincydencjaW dniu 2012-06-13 13:36, Voyager pisze:
> Dzięki
> tej pętli mogą się synchronizować nasze uczucia myśli i działania. Na
> dobre i złe, wysyłamy i odbieramy stany wewnętrzne, czy to śmiech i
> czułość, czy napięcie i urazę.
Dosłownie rzuciłam się tę wypowiedź, ale...
Nie znalazłam tego co oczekiwałam. Według Junga synchroniczność, mówiąc
moimi słowami, ma miejsce wtedy gdy na przykład myślimy o tej osobie, a
tu trach ona akurat dzwoni.
W tym ujęciu, nie podważając sprzężenia fal mózgowych, synchroniczność
działa nie tylko w bezpośrednim kontakcie. Fizykom się nawet o tym nie
śniło....
amk
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
3. Data: 2012-06-13 12:15:39
Temat: Re: Synchroniczność lub koincydencja
Anna Kubiak napisał(a):
> W dniu 2012-06-13 13:36, Voyager pisze:
> > Dzi�ki
> > tej p�tli mog� si� synchronizowa� nasze uczucia my�li i dzia�ania. Na
> > dobre i z�e, wysy�amy i odbieramy stany wewn�trzne, czy to �miech i
> > czu�o��, czy napi�cie i uraz�.
>
> Dos�ownie rzuci�am si� t� wypowied�, ale...
>
> Nie znalaz�am tego co oczekiwa�am. Wed�ug Junga synchroniczno��,
m�wi�c
> moimi s�owami, ma miejsce wtedy gdy na przyk�ad my�limy o tej osobie, a
> tu trach ona akurat dzwoni.
>
> W tym uj�ciu, nie podwa�aj�c sprz�enia fal m�zgowych, synchroniczno��
> dzia�a nie tylko w bezpo�rednim kontakcie. Fizykom si� nawet o tym nie
> �ni�o....
>
> amk
Tak masz rację, tu masz punkt widzenia neuropsychologów i to akurat
udowodnili. Z wpływami takimi że jeśli ja akurat jeżdzę na rowerze w
parku i to rzutuje na zachowanie Japończyka w Tokyo jest trudniej, ale
fizycy kombinują. Zresztą filozofia również uważa, iż nasza świadomość
jest nie tylko w nas ale też w obrazie na który patrzymy, czyli
determinujemy innych naszym spostrzeganiem i jesteśmy determinowani,
czyli często zachowujemy się nieświadomie w sposób synchronizowany i
jak jakaś pani założyła kapelusz to nam ten kapelusz też chodził po
głowie. Czy też samosprawdzalna się przepowiednia. Czy też sen , który
podczas śnienia odchyla nam to w czym tkwimy sychronicznie z innymi i
po przebudzeniu wiemy co się wydarzy.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
4. Data: 2012-06-13 13:16:11
Temat: Re: Synchroniczność lub koincydencja
Jechała wraz ze mną Szkotka, młoda, dość szpetna, z którą się
zaznajomiłem i
przegadaliśmy sporą część nocy. Już nie pamiętam marszruty pociągu,
ale okazało się że nasze drogi się rozchodzą, bodaj w Perpignam--- na
tą wiadomość moja Szkotka wykrzykneła z zachwytem, że nareszcie
znalazła kogoś komu może się zwierzyć--- kogoś z kim dobrze się
rozmawia, a kogo nigdy w życiu się nie zobaczy--- bo ona jechała na
krótkie wakacje nad morze a potem wracała do Szkocji, dokąd ja napewno
się nie wybiorę--- i niewiele myśląc przystąpiła do szczegółowych
konfidencji, które rzeczywiście były potworne, gdyż w tej rodzinie
działy się rzeczy dalekie od przyzwoitości, a w tych
nieprzyzwoitościach moja Szkotka brała czynny udział. Pożegnaliśmy się
w Perpignam-- ale na tym nie kończy się dziwność tej historii.
Coś koło południa dotarłem do celu, a mianowicie do Le Boulou,
małego
uzdrowiska w Pirenejach. Następny dzień pochłoneła mi w znacznej
części gra w bilard z tubylcami [ kiedyś język mi się skręcił i
powiedziałem do francuzów, tubylcy, ku ogromnej ich wesołości i tak
pozostało], to jest z proletariatem jeżdżącym prawie bez wyjątku na
rowerze i tak mocnym w sporcie bilardowym, że z biedą udało mi się
wykazać, że i Polak nie w kij dmucha. Ale bliskość morza śródziemnego,
którego dotąd moje oczy nie widziały, zaczeła mnie niepokoić--- ta
thalassa była niedaleko, niespełna 30 km, a droga wiodła z pieca na
łeb gdyż góry kończyły się tuż nad morzem--- równia pochyła, dzięki
której zwykły rower awansował do roli motocykla.
Kiedy więc dowiedziałem się, że w najbliższą niedzielę moi bilardowi
towarzysze wybiorą się na plażę do Banylus, wynająłem rower i wczesnym
rankiem wyruszyliśmy całą kupą po szosie uciekającej w dół. Wspaniała
wyprawa, pełna poezji trudnej do oddania, bo utkanej z nieznacznych
szczegółów, tonącej w słońcu. Moja kompania nie była starsza ode mnie,
krzepiliśmy się pomarańczami, bananami i winem, więc zjazd do Banylus
odbywał się w coraz dziwniejszych zygzakach i w końcu tak byłem
zalany, że dojechawszy do miejsca przeznaczenia ani rusz nie mogłem
sobie przypomnieć jak się zsiada z roweru i jeździłem w kółko po placu
głowiąc się rozpaczliwie jakby tu zrobić aby rower stanął i żeby z
niego zsiąść.
Czwartego dnia zawitało
wytchnienie, słodycz i radość, ptaki się odezwały, ja zaś w najlepszym
chumorze wałęsałem się po plaży w towarzystwie panienek z mego
pensjonatu, gdy wtem....ha! Moja Szkotka! Ta z pociągu! O dwadzieścia
kroków siedząca na piasku! Na mój widok zalała się krwią---ja,
niestety, łatwo się rumienię i na widok jej pąsów stałem się, jak
pomidor. A towarzyszące mi dziewczę zauważyło nie bez złośliwości;---
To państwo się znają!
Nie było rady, w Banyuls wszyscy się znali więc nawet gdyby nas nie
zdradził rumieniec trudno by nam przyszło uniknąć zbiżenia. Tego
samego wieczoru braliśmy udział w spacerze na skały, a w ciągu dnia
ciągle stykała nas plaża. Oczywiście dla niej było to o wiele
bardziej żenujące, niż dla mnie--- biedaczka, gdy jej powiedziałem w
pociągu że jadę w góry, była pewna że mnie więcej nie zobaczy, bo
jechała nad morze --- ale zapomnieliśmy oboje, że tu góry i plaża są w
bezpośrednim sąsiedztwie. Ale najgorsze, że ciągle oblewała się
krwawym rumieńcem, co i mnie pobudzało do czerwienienia się --- byle
słówko, wyglądające na aluzję do tamtej rozmowy, a już krew nas
zalewała.
Po dwóch dniach miałem dość i postanowiłem opuścić Banyuls.
Przeniosłem się z manatkami do pobliskiego Vernet-les-Bain,
miejscowości piękniejszej od Le Boulou. Dobrze. Nie wymagam od nikogo
aby mi wierzył; Nazajutrz rano, wyszedłszy z hotelu zamieniłem się w
najczystszą czerwień a przede mną wytryskał inny potok krwi --- po
uszy czerwona, ona, Szkotka, wysiadająca z autobusu z walizkami.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
5. Data: 2012-06-13 13:26:08
Temat: Re: Synchroniczność lub koincydencja
Użytkownik "Anna Kubiak" <m...@g...pl> napisał w wiadomości
news:jr9vda$luk$1@inews.gazeta.pl...
>W dniu 2012-06-13 13:36, Voyager pisze:
>> Dzięki
>> tej pętli mogą się synchronizować nasze uczucia myśli i działania. Na
>> dobre i złe, wysyłamy i odbieramy stany wewnętrzne, czy to śmiech i
>> czułość, czy napięcie i urazę.
>
> Dosłownie rzuciłam się tę wypowiedź, ale...
>
> Nie znalazłam tego co oczekiwałam. Według Junga synchroniczność, mówiąc
> moimi słowami, ma miejsce wtedy gdy na przykład myślimy o tej osobie, a tu
> trach ona akurat dzwoni.
>
> W tym ujęciu, nie podważając sprzężenia fal mózgowych, synchroniczność
> działa nie tylko w bezpośrednim kontakcie. Fizykom się nawet o tym nie
> śniło....
Ale psychiatrom i owszem.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
6. Data: 2012-06-13 14:33:06
Temat: Re: Synchroniczność lub koincydencjaOn Wed, 13 Jun 2012 14:00:35 +0200, Anna Kubiak <m...@g...pl>
wrote:
> W dniu 2012-06-13 13:36, Voyager pisze:
>> Dzięki
>> tej pętli mogą się synchronizować nasze uczucia myśli i działania. Na
>> dobre i złe, wysyłamy i odbieramy stany wewnętrzne, czy to śmiech i
>> czułość, czy napięcie i urazę.
>
> Dosłownie rzuciłam się tę wypowiedź, ale...
>
> Nie znalazłam tego co oczekiwałam. Według Junga synchroniczność, mówiąc
> moimi słowami, ma miejsce wtedy gdy na przykład myślimy o tej osobie, a
> tu trach ona akurat dzwoni.
>
> W tym ujęciu, nie podważając sprzężenia fal mózgowych, synchroniczność
> działa nie tylko w bezpośrednim kontakcie. Fizykom się nawet o tym nie
> śniło....
>
> amk
Nie całkiem jest to prawda, Wolfgang Pauli (laureat nagrody Nobla)
wspólnie z C. G. Jungiem pisali coś na ten temat.
--- Posted via news://freenews.netfront.net/ - Complaints to n...@n...net ---
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
7. Data: 2012-06-13 21:14:20
Temat: Re: Synchroniczność lub koincydencjaOn 13 Cze, 15:26, "Ghost" <g...@e...pl> wrote:
> Użytkownik "Anna Kubiak" <m...@g...pl> napisał w
wiadomościnews:jr9vda$luk$1@inews.gazeta.pl...
>
> >W dniu 2012-06-13 13:36, Voyager pisze:
> >> Dzięki
> >> tej pętli mogą się synchronizować nasze uczucia myśli i działania. Na
> >> dobre i złe, wysyłamy i odbieramy stany wewnętrzne, czy to śmiech i
> >> czułość, czy napięcie i urazę.
>
> > Dosłownie rzuciłam się tę wypowiedź, ale...
>
> > Nie znalazłam tego co oczekiwałam. Według Junga synchroniczność, mówiąc
> > moimi słowami, ma miejsce wtedy gdy na przykład myślimy o tej osobie, a tu
> > trach ona akurat dzwoni.
>
> > W tym ujęciu, nie podważając sprzężenia fal mózgowych, synchroniczność
> > działa nie tylko w bezpośrednim kontakcie. Fizykom się nawet o tym nie
> > śniło....
>
> Ale psychiatrom i owszem.
Ale w sumie jakby nie psychiatrzy, to nie byłoby szpitali dla
psychiczne chorych i bylibyśmu ubożsi o wiele śmiesznych kawałów o
psychiczne chorych.
;D
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
8. Data: 2012-06-14 15:33:19
Temat: Re: Synchroniczność lub koincydencjaW dniu 2012-06-13 14:00, Anna Kubiak pisze:
> W dniu 2012-06-13 13:36, Voyager pisze:
>> Dzięki
>> tej pętli mogą się synchronizować nasze uczucia myśli i działania. Na
>> dobre i złe, wysyłamy i odbieramy stany wewnętrzne, czy to śmiech i
>> czułość, czy napięcie i urazę.
>
> Dosłownie rzuciłam się tę wypowiedź, ale...
>
> Nie znalazłam tego co oczekiwałam. Według Junga synchroniczność, mówiąc
> moimi słowami, ma miejsce wtedy gdy na przykład myślimy o tej osobie, a
> tu trach ona akurat dzwoni.
>
> W tym ujęciu, nie podważając sprzężenia fal mózgowych, synchroniczność
> działa nie tylko w bezpośrednim kontakcie. Fizykom się nawet o tym nie
> śniło....
>
> amk
Imo Jung, jako zatwardziały humanista, próbował w ten sposób wypełnić
lukę w swojej wiedzy na temat nauk ścisłych i wytłumaczyć to, czego z
braku tej wiedzy nie bardzo mógł zrozumieć.
Dziś chyba już każdy uczeń gimnazjum wie, że np. myśląc ileś razy o kimś
jest coraz większe prawdopodobieństwo, że ta osoba np. w tym czasie
przedzwoni ;)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
9. Data: 2012-06-14 18:18:36
Temat: Re: Synchroniczność lub koincydencjaIn article <dc1bcdad-a013-4100-8bf9-
005be5ee4c2b@h10g2000yqn.googlegroups.com>, robert.pawlowski4
@gmail.com says...
>
> http://www.youtube.com/watch?v=3_AOvGOu3Dw
Jakby co, to ten sam efekt poprawił ostatnio polsko-szwajcarski
zespół w moście na Wołdze.
> Powiedzmy że jestem w tramwaju i
> zdarza się jedna z tych wieloznacznych, być może złowieszczych chwil,
> charakterystyczna dla życia miejskiego. Usłyszałem wrzask dobiegający
> z tyłu, z przeciwnego końca wagonu. Byłem zwrócony plecami do źródła
> wrzasku,
http://pl.wikipedia.org/wiki/Kiai
Jarzy Miłkowski opisywał dokładnie jak działa krzyk na
człowieka, aczkolwiek [;>] tylko z punktu widzenia narządu
słuchu.
> W naszych pradziejach
Jakich "pradziejach"? ;> Percepcja i blokowanie. W ciągu dnia
nie słyszysz określonych dźwięków, a w nocy nagle je słyszysz i
to tak, jakby Ci orkiestra nad uchem grała. Nie jesteś członkiem
hordy, więc co nagle spowodowało, że w nocy tak dobrze słyszysz?
Ograniczenie bodźców, czyli to, co istniało w czasach twoich
"hord".
>
> Kiedy dwie osoby stykają się ze sobą
> twarzą w twarz, wirusy emocji rozprzestrzeniają się przez liczne
> obwody nerwowe pracujące równolegle w mózgach ich obu. Te układy
> emocjonalnego zarażania kierują całym zakresem uczuć, od smutku do
> niepokoju po radość. Chwile zarażania są niezwykłym wydarzeniem
> neuronalnym, utworzeniem się miedzy dwoma mózgami funkcjonalnej pętli,
Tak szczerze, jako behawiorysta nigdy nie uwierzyłem w "neurony
lustrzane". Bardziej w sztukę ekstrapolacji na bazie
uwarunkowań. Geny warunkują siłę reakcji, ale nie jej treść.
Osoby zdenerwowane denerwują mnie [geny], ale nie przenoszą na
mnie treści swojego zdenerwowania. To zależy ode mnie.
PF
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
10. Data: 2012-06-15 06:41:06
Temat: Re: Synchroniczność lub koincydencja
Jarek.E napisał(a):
> W dniu 2012-06-13 14:00, Anna Kubiak pisze:
> > W dniu 2012-06-13 13:36, Voyager pisze:
> >> Dzi�ki
> >> tej p�tli mog� si� synchronizowa� nasze uczucia my�li i dzia�ania.
Na
> >> dobre i z�e, wysy�amy i odbieramy stany wewn�trzne, czy to �miech i
> >> czu�o��, czy napi�cie i uraz�.
> >
> > Dos�ownie rzuci�am si� t� wypowied�, ale...
> >
> > Nie znalaz�am tego co oczekiwa�am. Wed�ug Junga synchroniczno��,
m�wi�c
> > moimi s�owami, ma miejsce wtedy gdy na przyk�ad my�limy o tej osobie, a
> > tu trach ona akurat dzwoni.
> >
> > W tym uj�ciu, nie podwa�aj�c sprz�enia fal m�zgowych,
synchroniczno��
> > dzia�a nie tylko w bezpo�rednim kontakcie. Fizykom si� nawet o tym nie
> > �ni�o....
> >
> > amk
>
> Imo Jung, jako zatwardzia�y humanista, pr�bowa� w ten spos�b wype�ni�
> luk� w swojej wiedzy na temat nauk �cis�ych i wyt�umaczy� to, czego z
> braku tej wiedzy nie bardzo m�g� zrozumie�.
> Dzi� chyba ju� ka�dy ucze� gimnazjum wie, �e np. my�l�c ile� razy o
kimďż˝
> jest coraz wi�ksze prawdopodobie�stwo, �e ta osoba np. w tym czasie
> przedzwoni ;)
W tamtych czasach nikt nie miał pojęcia co to jest synchroniczność,
tym bardziej nauki ścisłe. Jedynie filozofia i jej systemy
metafizyczne, które dokonały redukcji dotykały tzw; numenu, czyli
składników kultury rozpowszechnianej w masie , czyli zarażania wirusem
memetycznym, ale jak mem działa to niedawno wiadomo. Jung korzystał z
filozofii tak mu współczesnej jak i wschodniej i żaden rachunek
prawdopodobieństwa nie wchodzi tu w grę . Jak masz bełkotać srając za
naukami ścisłymi ,to idź modlić się na religię. To że ktoś dzwoni
akurat kiedy chcesz ty do niego zadzwonić, znaczy po prostu że w
ciebie i osobę dzwoniącą uderzył bodziec przypominający dawne wspólne
przeżycia. Czyli ona i ty oglądaliście kiedyś serial np; na dobre i
złe razem, wiele lat temu. I mieliście po latach włączone telewizory,
z których dzwięk muzyki przywołał wspomnienie skojarzone z osobą. I
tym samym gdy jedno dzwoni, drugie myśli akurat o tej osobie, ale nie
widzą że jednostki memetyczne zapisane w umyśle za pomocą jednostek
memetycznych dzwięku z serialu zaktywizowały umysły do pracy na tej
samej skali.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |