| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2001-01-10 00:15:34
Temat: Sytuacja...Mam prosbe o wyrazenie Waszych opinii, opinii wszelakich, aczkolwiek- nie
ukrywam wyrazonych, z psychologicznego punktu widzenia...Oto krotki opis
sytuacji dwojga ludzi - rzecz jasna - nieco uproszczony...
ONA: po przejsciach,kobieta dojrzala, swiadoma swoich potrzeb psychicznych i
fizycznych, miala w zyciu wielu adoratorow / ...atrakcyjna.../, miala w
zyciu kilku mezczyzn / mniejsza o liczbe.../ z reguly zonatych...no tak sie
jakos skladalo, ze lgneli do Niej a Ona w to wchodzila.
ON:dla Niej sie rozwiodl, byl z Nia przez czas jakis do momentu, w ktorym
uznal, ze nie da rady zyc w klatce, gdzie mezczyzna przestaje byc soba a
jest zakladnikiem schematu..."masz mnie wielbic"..."to ja stworzylam dla nas
dom"... uciekl...do innej.
OBYDWOJE: bardzo silne osobowosci, walcza o swoje racje, raniac sie,
"szarpiac po szczekach"...nie ufaja sobie...lista wzajemnych oskarzen jest
jak "Panorama Firm"...- z aneksem.Sa bardzo wrazliwi i paradoksalnie chca
tego samego - spokoju, rodziny, dzieci...Ich walka trwa 9 lat!!!!!!!Byly
momenty w tym czasie, ze wydawalo sie, ze jest dobrze../zareczyny/ - byly i
zle - zdrady, proby innych zwiazkow -jego i Jej...Teoretycznie - pasuja do
siebie, praktycznie -sa jak dwa slonie w skladzie porcelany uczuc...ON - po
tych przejsciach jest niezmiernie uczulony na klamstwo i dwulicowosc.ONA -
ma do niego, zal ze nie wraca do Niej, kiedy ONA go o to prosi...A ON ma
dosyc...jest z inna, moze jej nie kocha tak jak JA- ale zycie jest z nia
prostsze - w dobrym tego slowa znaczeniu...i nie trzeba klamac....No
wlasnie, ON wciaz JA kocha!!! Waha sie...ONA napiera...."pomoz, wracaj, brak
mi mezczyzny!!!!".....Jest bliski obledu, probuje nie reagowac, ucieka na
bezpieczny dystans...Myli sie...uczuc nie oszuka...Pewnego, waznego dnia,
podejmuje decyzje o powrocie..Dzwoni, chcac zaanonsowac swoja wizyte...ONA -
wylacza telefon po drugim sygnale, drugiego - nie odbiera...ON -
zaniepokojony, jedzie do NIEJ, staje przed drzwiami i slyszy, ze ONA - kocha
sie z innym...Szanujac JA i jej decyzje odchodzi sprzed drzwi...Po
kilkunastu minutach ONA dzwoni do NIEGO...Nie wie, ze ON wie...zbywa
nieodbieranie telefonu, dlugo kontynuuje rozmowe.../ON slyszy w tle
innego.../ a co najwazniejsze - zapewnia GO o swojej milosci....Jego trafia
szlag - ale nie przyznaje sie - ze wie...a co wiecej - szanuje jej
decyzje.Kilka godzin pozniej, pod byle pozorem, rozmawiaja.ONA skarzy sie
mu, ze jest JEJ zle - bo od kilku miesiecy nie miala mezczyzny...To juz za
wiele! Sprawa wychodzi na jaw...Zmuszona do mowienia prawdy, ONA wyznaje MU.
ze weszla w uklad z mlodszym o wiele od SIEBIE /od JEGO tez oczywiscie.../
facetem...Umowa dotyczy dostarczania uslug czysto seksualnych , jak i
emocjonalych - tulenie, dzwonienie, troszczenie sie itp./...Czysto
praktyczna umowa...."ja cie rzne- bo tego ci trzeba...tule cie, bo tego ci
trzeba...i wiedz, ze nie jestes jedyna, ktora rzne....a tak w ogole jestem
zonaty............"....ON...jest zdruzgotany....nie tyle tym, ze ONA ma
kogos, jest zdruzgotany kolejnym - wedlug NIEGO - klamstwem ...nie wierzy,
ze ktos jest zdolny do mowienia o milosci do KOGOS, z kims innym w lozku
jednoczesnie....z kolejnym zonatym...
PYTANIA...Czy JEJ osobowosc i fakty mogly miec miejsce i sa
prawdopodobne?...Czy ON mial prawo czuc sie dotkniety w swojej meskiej
dumie, czy mial prawo zarzucic JEJ manipulacje? A moze ONA - dotknieta jego
brakiem decyzji, bolem i samotnoscia miala prawo wziac sobie kogos, kto dal
jej namiastke szczescia....
Ta historia mogla wydarzyc sie naprawde...Ta historia moze byc tez probka
scenariusza kolejnej tele-noweli...W zaleznosci od tego, w ktora opcje
uwierzyliscie...napiszcie prosze- JAK OCENIACIE Z PSYCHOLOGICZNEGO PUNKTU
WIDZENIA OBYDWIE POSTACI....I JAK DALEJ POUKLADAC ICH LOS?.............
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2001-01-10 08:34:24
Temat: Re: Sytuacja...Daj se siana.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-01-10 09:32:25
Temat: Re: Sytuacja...Kolega p...@p...fm (nomen omen)
napisał:
[ciach]
Che.
Nie pisz domnie na priva bez zaproszenia, bo zostaniesz odfiltrowany.
Papa.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-01-10 09:44:35
Temat: Re: Sytuacja...> ....I JAK DALEJ POUKLADAC ICH LOS?.............
Zycie to nie scenariusz telenoweli.
Gdyby tym dwojgu mialoby sie ulozyc to staloby sie tak juz z 3 razy
wstecz IMO. Tyle.
Czarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-01-10 15:02:38
Temat: Re: Sytuacja...Che.
Groszt napisał:
>
> Nie zaśmiecaj grupy bo zostaniesz odfiltrowany.
Co nazywasz zaśmiecaniem? Informację, że jeden z użytkowników przekracza
zasady?
Pozdro.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-01-10 23:10:15
Temat: Re: Sytuacja...ONA (istnieje):
Prawdziwa Kobieta, z tych Najprawdziwszych.
Skarb nieoceniony, czyli
Piekna, Krucha, Brutalna//
Piesc, Tul, Uciekaj
Ma nad NIM wiele przewag, z których nie najmniejsza jest to, ze potrafi...,
nie, nie "potrafi", posiada naturalna zdolnosc do oddzielania seksu od
milosci. Nie, nawet nie oddzielania, bo to zaklada pewna manipulacje na
zywym ciele rzeczywistosci. Po prostu tak juz jest, ze Seks i Milosc zwykle
w
róznych stoja domkach, a ON, glupi, tego nie wie. Prostak jak kazdy
facet. Naiwniak. Bez obrazy.
ONA wcale nie klamie mówiac, ze GO kocha w obecnosci Jurnego
Mlodzienca. "Nie klamie" to znaczy mówi to szczerze. Co z tego, ze byc moze
przed chwila szepnela mlodziencowi, ze kocha wlasnie jego. Moze nawet
polizala go po
twarzy jak wierna suczka. Nic to nie znaczy: przeciez wlasnie takie rzeczy
mówi sie w lózku, tak przynajmniej jest we wszystkich romantycznych filmach
i ksiazkach. A przeciez ONA jako Prawdziwa Kobieta oczywiscie jest równiez
romantyczna i marzy o wielkiej milosci. Niezaleznie od tego, z kim sie
aktualnie pieprzy. Byc moze pieprzy sie z byle kim, lecz juz za chwileczke,
juz za momencik oglada po raz 500. Tytanika i lzy ciekna jej po twarzy -
szczere, prawdziwe, slone. Prawdziwa, gdy sie pieprzy. Prawdziwa, gdy sie
wzrusza. Prawdziwa, gdy jest bezlitosna (widocznie sobie zasluzyl).
Prawdziwa, gdy jest czula (widocznie sobie zasluzyl).
Oczywiscie, ze nie miala od kilku miesiecy mezczyzny. Jurny to przeciez
tylko PENIS na dwóch nózkach z kluczykami do samochodu. Nie liczy sie. No
przeciez to, ze mówi przy nim, ze kocha JEGO najlepiej o tym swiadczy. No
czyz nie swiadczy?
Najbardziej mi sie podoba JEJ zachowanie, gdy ON dzwoni po JEJ naporze.
Wylaczyla sie, bo trafil na niewlasciwy moment. JEGO wina. Powinien byl sie
domyslic. Faceci sa beznadziejni. No i oczywiscie pojechal, jak kazdy durny,
kochajacy facet. O, to juz zupelny frajer. Zaniepokoil sie. W niewlasciwym
momencie. W niewlasciwy sposób. W niewlasciwym czasie. O co MU chodzi? Po
prostu nie potrafil sie zachowac. I jeszcze te wypytywania. Jakby mial do
tego prawo? A poza tym Prawdziwy Mezczyzna, którym ON chyba nie jest,
wylamalby drzwi, moze nawet uderzylby Kobiete w twarz, a Kochanka wyp...
nago na klatke schodowa. A tu cierpienie, wypytywanie, analizowanie,
przejmowanie sie klamstwem. Zniewiesciale to to... Mizerne, blade i ledwo
sie na nogach trzyma. Co z tego, ze glowa pracuje, analize za analiza
wysmaza. Obraca sie to i tak przeciwko Niemu samemu.
"Silne osobowosci."? ONA ma silna, nawet jesli posluguje sie slaboscia, to
przeciez po to, zeby wygrywac, zeby "Planetowie" krazyli wokol NIEJ, o NIM,
z
tego, co napisales, na razie nie mozna powiedziec, ze jest równie silny.. W
ogole wiemy o NIM zbyt malo, moze tylko to, ze n i e
m a wystarczajaco
duzo sily, zeby odwrócic sie na piecie i wycofac sie z walki, której i tak
nie jest w stanie wygrac. O konkretnym przedmiocie ich konfliktów tez wiemy
malo. Zreszta moze faktycznie nie ma to znaczenia, bo byc moze zawsze chodzi
tylko o to, "czyje bedzie na wierzchu" - ulubiona zabawa w wielu parach. W
tym wypadku jestem jednak pewien, ze to ONA zawsze bedzie wygrywac. ONA -
nieruchomy poruszyciel, "kobieta dojrzala", Titanic niezatapialny, dom
wcielony, ognisko wiecznie
gorejace. Amen.
Paulo
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-01-11 09:37:50
Temat: Re: Sytuacja...
Paulo wrote:
>
> ONA (istnieje):
> Prawdziwa Kobieta, z tych Najprawdziwszych.
> Skarb nieoceniony, czyli
> Piekna, Krucha, Brutalna//
> Piesc, Tul, Uciekaj
>
> Ma nad NIM wiele przewag,
Bardzo wnikliwe....
A co powiesz o "tej innej", tej, z ktora ON jest?????
Czy nikt jej nie zauwaza??????
Czyj to jest wlasciwie dramat?????
Anna
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-01-11 11:53:32
Temat: Re: Sytuacja...
porte-parole wrote:
>
> Mam prosbe o wyrazenie Waszych opinii, opinii wszelakich, aczkolwiek- nie
> ukrywam wyrazonych, z psychologicznego punktu widzenia...Oto krotki opis
> sytuacji dwojga ludzi - rzecz jasna - nieco uproszczony...
> ONA: po przejsciach,kobieta dojrzala, swiadoma swoich potrzeb psychicznych i
> fizycznych, miala w zyciu wielu adoratorow / ...atrakcyjna.../, miala w
> zyciu kilku mezczyzn / mniejsza o liczbe.../ z reguly zonatych...no tak sie
> jakos skladalo, ze lgneli do Niej a Ona w to wchodzila.
> ON:dla Niej sie rozwiodl, byl z Nia przez czas jakis do momentu, w ktorym
> uznal, ze nie da rady zyc w klatce, gdzie mezczyzna przestaje byc soba a
> jest zakladnikiem schematu..."masz mnie wielbic"..."to ja stworzylam dla nas
> dom"... uciekl...do innej.
Hm....
Czyli ON byl jednym z wielu owych "zonatych, co lgneli". ONA w to
wchodzila, to cos oznacza, prawda? Pomyslmy: lubi dominowac, ustalac
wlasne zasady, a jak cos sie nie udaje ( a nie ma prawa, skoro wszyscy
byli zonaci.... a ON pierwszy naiwny, co sie rozwiodl i nie dostrzegl
tego, co inni, albo dostrzegl zbyt pozno....) - to na pewno to JEGO
wina....Przeciez ONA jest wspaniala...cudowna...jedyna.... swiat jej i
zycie swoje w ofierze...
> OBYDWOJE: bardzo silne osobowosci, walcza o swoje racje, raniac sie,
> "szarpiac po szczekach"...nie ufaja sobie...lista wzajemnych oskarzen jest
> jak "Panorama Firm"...- z aneksem.Sa bardzo wrazliwi i paradoksalnie chca
> tego samego - spokoju, rodziny, dzieci...Ich walka trwa 9 lat!!!!!!!Byly
> momenty w tym czasie, ze wydawalo sie, ze jest dobrze../zareczyny/ - byly i
> zle - zdrady, proby innych zwiazkow -jego i Jej...Teoretycznie - pasuja do
> siebie, praktycznie -sa jak dwa slonie w skladzie porcelany uczuc...
Odwieczna walka o dominacje. Czy to jest jeszcze milosc? Sa bardzo
wrazliwi? Ja tu widze raczej neurotykow, ktorym sie w zyciu nie udalo
tyle razy, ze ten kolejny raz to tylko ciag dalszy wiecznej wojny, ktora
sie nie skonczy, bo kiedy sie skonczy, to juz nic nie bedzie... Szarosc
i nuda, po co jeszcze razem zyc?
Czym do siebie pasuja?
Ze chca tego samego??
Bzdura, tego chce zapewne grubo ponad polowa populacji tego swiata, wiec
to o niczym nie swiadczy. Wazne jest raczej, JAK do tego dojsc...a oni
nie dojda, bo maja rozne wizje "zyciowej drogi": mimo, ze teoretycznie
oboje chca miec dom, dzieci, rodzine....(wspolczuje dzieciom)
ON - po
> tych przejsciach jest niezmiernie uczulony na klamstwo i dwulicowosc.ONA -
> ma do niego, zal ze nie wraca do Niej, kiedy ONA go o to prosi...A ON ma
> dosyc...jest z inna, moze jej nie kocha tak jak JA- ale zycie jest z nia
> prostsze - w dobrym tego slowa znaczeniu...i nie trzeba klamac....No
> wlasnie, ON wciaz JA kocha!!! Waha sie...ONA napiera...."pomoz, wracaj, brak
> mi mezczyzny!!!!".....Jest bliski obledu, probuje nie reagowac, ucieka na
> bezpieczny dystans...
Jesli owa "inna" jest ciagle ta sama, do ktorej On uciekl, to podziwiac
za cierpliwosc... Chyba, ze o niczym nie wie, ale skoro nie trzeba
klamac, to zapewne On jej to wszystko mowi??? A ona wysluchuje i... i
co?
Neurotyk - to malo powiedziane... Jednoczesnie "ma dosyc" i "do obledu"
doprowadza Go jej blaganie, bo "potrzeba jej faceta"... Czyzby sie bal,
ze jesli nie odpowie na to blaganie, ona znajdzie sobie innego? I wtedy
On bedzie mial juz tylko to "prostsze" wyjscie, a przeciez nic nie
podnosi tak wartosci faceta, jak walka dwoch kobiet o jego wzgledy...
Myli sie...uczuc nie oszuka...Pewnego, waznego dnia,
> podejmuje decyzje o powrocie..Dzwoni, chcac zaanonsowac swoja wizyte...ONA -
> wylacza telefon po drugim sygnale, drugiego - nie odbiera...ON -
> zaniepokojony, jedzie do NIEJ, staje przed drzwiami i slyszy, ze ONA - kocha
> sie z innym...Szanujac JA i jej decyzje odchodzi sprzed drzwi...Po
> kilkunastu minutach ONA dzwoni do NIEGO...Nie wie, ze ON wie...zbywa
> nieodbieranie telefonu, dlugo kontynuuje rozmowe.../ON slyszy w tle
> innego.../ a co najwazniejsze - zapewnia GO o swojej milosci....Jego trafia
> szlag - ale nie przyznaje sie - ze wie...a co wiecej - szanuje jej
> decyzje.Kilka godzin pozniej, pod byle pozorem, rozmawiaja.ONA skarzy sie
> mu, ze jest JEJ zle - bo od kilku miesiecy nie miala mezczyzny...To juz za
> wiele! Sprawa wychodzi na jaw...Zmuszona do mowienia prawdy, ONA wyznaje MU.
> ze weszla w uklad z mlodszym o wiele od SIEBIE /od JEGO tez oczywiscie.../
> facetem...Umowa dotyczy dostarczania uslug czysto seksualnych , jak i
> emocjonalych - tulenie, dzwonienie, troszczenie sie itp./...Czysto
> praktyczna umowa...."ja cie rzne- bo tego ci trzeba...tule cie, bo tego ci
> trzeba...i wiedz, ze nie jestes jedyna, ktora rzne....a tak w ogole jestem
> zonaty............"....ON...jest zdruzgotany....nie tyle tym, ze ONA ma
> kogos, jest zdruzgotany kolejnym - wedlug NIEGO - klamstwem ...nie wierzy,
> ze ktos jest zdolny do mowienia o milosci do KOGOS, z kims innym w lozku
> jednoczesnie....z kolejnym zonatym...
eh..... Powiem tak: ONA: osobowosc histeryczna. Nadaje sie na aktorke.
Lubi ten teatrzyk - jeden facet w lozku, drugi przy telefonie, obaj na
raz to najwieksza publicznosc, na jaka ja stac, jest jeden szkopul - u
zadnego nie ma monopolu, jest tylko "ta trzecia" i to ja boli
najbardziej....
Bo przeciez skoro tak przyciaga i jest taka wspaniala, to zasluguje na
wiecej.... zasluguje na spelnienie kaprysow.... Najlepiej miec Jego -
jako "mezczyzne przybocznego", pewnie potrafi byc opiekunczy i nie robi
scen zazdrosci, a obok reszta plejadki.... Bijcie brawo...
> PYTANIA...Czy JEJ osobowosc i fakty mogly miec miejsce i sa
> prawdopodobne?...
Krotko: tak. A nawet jesli wymyslila to czyjas chora wyobraznia, to
znaczy, ze jest tym bardziej prawdopodobne.
Czy ON mial prawo czuc sie dotkniety w swojej meskiej
> dumie, czy mial prawo zarzucic JEJ manipulacje?
Delikatnie sie gubie, kto kim manipuluje, bo jest ICH TROJE. (co
najmniej)
A moze ONA - dotknieta jego
> brakiem decyzji, bolem i samotnoscia miala prawo wziac sobie kogos, kto dal
> jej namiastke szczescia....
Brak decyzji? Wydawalo mi sie, ze on Jej nie chcial... chyba, ze sam nie
wie, czego chcial. Nie potrafil powiedziec raz i dobitnie "daj mi
spokoj".
U facetow w wieku lat 18 to dosc normalne, ale sadzac z opisu On ma
troche wiecej lat.
Ona w bolach i samotna??? Wolne zarty....
Szczescie? ze co, ze seks i telefony? Podobno chce dom itp....
Nielogiczne.
> Ta historia mogla wydarzyc sie naprawde...Ta historia moze byc tez probka
> scenariusza kolejnej tele-noweli...W zaleznosci od tego, w ktora opcje
> uwierzyliscie...
Tu nie ma opcji do wyboru. Tu jest historia ludzi, ktorzy dawno
zapomnieli, co to znaczy "kochac". Jak ktos im tego nie pokaze, to w
sobie tego nie znajda.
napiszcie prosze- JAK OCENIACIE Z PSYCHOLOGICZNEGO PUNKTU
> WIDZENIA OBYDWIE POSTACI....I JAK DALEJ POUKLADAC ICH LOS?.............
Psychologiczna probka byla. Jak poukladac?
Tak, zeby nie ranic innych.
Wyjscia sa dwa: albo 1)natychmiast sie schodza, rodza dzieci i buduja
dom, co jest malo prawdopodobne, bo mieli na to 9 lat i... nic...
2)natychmiast zrywaja wszelki kontakt i wracaja
kazde do siebie i zyja dalej, wyciagajac wnioski z doswiadczen
(najwyzszy czas). To tez malo realne, zwazywszy na te 9 lat....
Analize zachowan seksualnych pomijam, Paulo zrobil to swietnie.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-01-11 12:21:00
Temat: Re: Sytuacja...
Użytkownik "Anna" <a...@r...fm> napisał w wiadomości
news:3A5D7EEE.4FD76A3@rmf.fm...
[ciach]
> A co powiesz o "tej innej", tej, z ktora ON jest?????
> Czy nikt jej nie zauwaza??????
> Czyj to jest wlasciwie dramat?????
>
> Anna
TEJ INNEJ nie zauwaza przede wszystkim ON sam.
Wiemy o niej tylko tyle, ze zycie z nia jest prostsze i ze ON nie kocha jej
tak jak JEJ.
I tak byc musi, niestety, bo czy to nie naturalne pragnienie, zeby kochac i
byc kochanym przez Prawdziwa Kobiete: nieprzewidywalna, niezniszczalna,
niezdobywalna, niezwyciezalna? Byc wybranym przez te, która nie ma
zahamowan, tylko zawsze robi to, czego w danej chwili chce. Nic nie robi z
obowiazku, przymusu lub konwenansu. To troche tak jak byc wybranym przez
Boga Starego Testamentu: kaprysnego, wymagajacego uwielbienia niezaleznie od
tego, co robi, karzacego i nagradzajacego wedlug swoich zasad,
nieprzewidywalnego, niezaleznego. Nic dziwnego, ze Izraelici sa tak wierni
tej milosci, która ich niszczy, która sprowadza na nich nienawisc innych,
nieszczescia.
Dramat - JEGO i TEJ INNEJ, ale bardziej JEGO, bo to ON wydaje sie byc
rozdarty pomiedzy swiatem JEJ, którego nie jest w stanie uniesc, a swiatem
TEJ INNEJ, który mu nie wystarcza.
ONA nie znajdzie spokojnej przystani, ale jej tak naprawde nie szuka - a
przynajmniej nie tylko.
TA INNA ma na to duze szanse, nawet jesli ON od niej odejdzie.
Tylko ON bedzie sie ciagle miotal miedzy jednym a drugim.
Paulo
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-01-11 13:09:54
Temat: Re: Sytuacja...> Che.
> Nie pisz domnie na priva bez zaproszenia, bo zostaniesz odfiltrowany.
> Papa.
>
Nie zaśmiecaj grupy bo zostaniesz odfiltrowany.
Pozdrawiam,
B.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |