Data: 2001-08-23 21:51:31
Temat: Tak mi się jakoś...
Od: "miro" <m...@w...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
...skojarzyło z głupia frant właśnie: - "Ptaszkowie niebiescy - nie orzą,
nie sieją - a zbierają" (:-)).
Witam, nie odzywam się po zjeździe (?..) skierniewickim, bo byłem w trakcie
burz dziejowych w temacie sprzętu komputerowego i jego konfiguracji. Poza
tym akurat mi nie bardzo po drodze w tematach grupy - inne mam (mam nadzieję
przejściowo) tematy na bieżąco, moja przyroda stoi odłogiem, czekając na
lepsze czasy i na moją córkę, która wsadzi chociaż w ziemię to wszystko,
czym załadowałem auto na Woli od Was i w Skierniewicach od Jagody (:-((...
No time (:-((... No money (:-((.
Ptaszkowie niebiescy. I orzą i sieją właśnie. Orzą - jak który może,
niekoniecznie nawet ptaki grzebiące. Wystarczy popatrzeć na kosa w parku,
jak się tarabani w suchych liściach jesienią w zaroślach (:-)). I sieją.
Niektóre rośliny są w stanie przedłużać istnienie gatunku tylko dzięki
ptakom, które zjadają ich owoce i wydalają / wypluwają pestki i
nasiona...(:-)). Nie mówiąc o zapylaniu, czy przenoszeniu bezpośrednio
drobnych nasion na sobie. Albo o zagrzebywaniu potem tych pestek / nasion
podczas "orania" = wygrzebywania z ziemi mięska i ...części tych nasion
właśnie, żeby je zjeść (:-)). Nikt się nie wyzna w tych skomplikowanych
łańcuchach żywieniowych i symbiozach...
Obrodziły latoś owady przeróżniste i ślimaki. Szkoda, że niewiele mają
naturalnych zjadaczy komary na przyklad, kleszcze, skorki, czy te
przebrzydłe ślimaki właśnie, szczególnie te homeless (:-)). Ale nic w
Przyrodzie nie dzieje się bez przyczyny i konsekwencji...
Aha ! Czy ktoś może wie, gdzie zdobyć (czy istnieje w ogóle) książkę
specjalistyczną, lub choć popularną, na temat szarańczaków i
pasikonikowatych ?... Mamy takiego jednego polityka, AWS-u chyba, profesora
entomologa, zabyłek, jak sie zwie, bo cała ta banda na górze mnie mało
obchodzi, ale pewnie wiecie, kto to - może łon cosik nabazgrał kiedyś na te
tematy, zanim wziął się za naprawę Reczpospolitej ?...
Wspominam z łeżką w oku profesora Żabińskiego, dyrektora warszawskiego
ZOOlogu... I wiem na pewno, że w latach 60-tych MIAŁEM książczynę na temat
koników polnych, cienką, ale dość dokładną. Istniała taka. Ale pewnie nigdy
nie została wznowiona, bo kogóż obchodzi taka skacząca w trawie gadzina,
gdzy do granka nie ma co włożyć, akcje spadają i sami niedługo znajdziemy
się w garnku 4-tej Rzeszy (:-))...
Otóż MNIE obchodzi (:-))...
Dobranoc, pozdrówki dla wszystkich, miro z Polanicy.
|