Data: 2012-09-26 22:43:43
Temat: Tłum
Od: Andromeda <r...@g...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
Zaraźliwość uczuć i czynów w tłumie do tego stopnia potrafi opanować
jednostkę, że poświęci ona osobiste cele dla celów wspólnych. Cecha ta
jest przeciwna naturze człowieka, ale każdy jest na nią podatny, kiedy
staje się cząstką tłumu. Trzecią i najważniejszą przyczyną jest to, że
jednostka w tłumie nabywa cech wręcz przeciwnych do tych, jakie
posiada każdy z nas z osobna. Mam tu na myśli podatność na sugestie,
której wynikiem jest wyżej wspomniana zaraźliwość.
Chcąc należycie zrozumieć to zjawisko, należy sobie uświadomić
niedawne odkrycia z dziedziny fizjologii. Wiemy dziś, że można
wprowadzić człowieka w taki stan, iż wyzbędzie się świadomości
swego ,,ja" i ulegnie wpływowi innej jednostki, która wprowadziła go w
ten stan, i zdolny też będzie do wykonania czynów najbardziej
sprzecznych z jego charakterem i przy-zwyczajeniami. Dokładne badania
wykazują nam, że jednostka stanowiąca przez pewien czas cząstkę
czynnego tłumu, wkrótce -- pod wpływem fluidów z niego emanujących albo
pod wpływem innych, nie znanych nam bliżej przyczyn -- popada w"
szczególny stan, zbli-żony bardzo do stanu fascynacji, w jakim
znajduje się człowiek uśpiony przez hipnotyzera. Jednostka za-
hipnotyzowana ma sparaliżowaną działalność mózgu, toteż staje się
niewolnikiem wszystkich swych nieświadomych działań, którymi
hipnotyzer kieruje we-dług swej woli. Świadomość swego "ja" zupełnie
zanika, zanika też wola i rozsądek, uczucia zaś i myśli ulegają
kierunkowi nadanemu przez hipnotyzera.
Taki jest w przybliżeniu stan jednostki będącej składnikiem tłumu.
Traci ona przede wszystkim świadomość swych czynów. Podobnie jak u
osoby zahipnotyzowanej, tak i u jednostki będącej cząstką tłumu pewne
zdolności zanikają, a inne rozwijają się nadmiernie. Pod wpływem
sugestii wykonuje ona pewne czyny z nadzwyczajną gwałtownością, która
w tłumie objawia się z o wiele większą siłą niż u człowieka za-
hipnotyzowanego, gdyż sugestia, opanowując wszystkie jednostki,
potęguje się jeszcze na mocy wzajemnego oddziaływania. Znikoma jest
liczba takich jednostek, które będąc cząstkami tłumu, nie zatraciły
poczucia swej osobowości, potrafiły pójść przeciw panującemu
nastrojowi i nie poddały się sugestii. Mogą one, działając
sugestywnie, co najwyżej próbować zwrócić tłum w innym kierunku. Mamy
przykłady, że w odpowiedniej chwili wyrzeczone szczęśliwe słowo czy
trafnie przywołany obraz potrafiły zwrócić uwagę tłumu w innym
kierunku, co powstrzymywało go nieraz od czynów zbrodniczych.
Zatem każdą jednostkę w tłumie cechuje: zanik świa-domości swego "ja",
przewaga czynników nieświadomych, kierowanie myślami i uczuciami przez
sugestię i zaraźliwość, a nadto dążność do jak najszybszego
urzeczywistnienia sugerowanych idei. Jednostka przestaje być samą
sobą, staje się automatem, którym kieruje wola narzucona, nigdy zaś
własna.
Każda jednostka, stając się cząstką tłumu, zstępuje tym samym o kilka
stopni niżej w swym rozwoju kulturowym. Jako jednostka posiada pewną
kulturę, w tłumie zaś staje się istotą dziką i niewolnikiem
instynktów. Ma spontaniczność, gwałtowność i okrucieństwo, ale
równocześnie bohaterstwo i entuzjazm pierwotnego człowieka. Cechuje ją
nadzwyczajna łatwość ulegania wpływowi słów i obrazów. Cechuje ją
zdolność do wykonania takich czynów, jakie są sprzeczne z jej
najoczywistszym interesem. Jednostka w tłumie to ziarnko piasku wśród
innych ziarenek, którym wiatr miota (według własnego kaprysu).
Na tej podstawie możemy tłumaczyć wyroki sędziów przysięgłych, które
potępiałby każdy przysięgły z osobna, uchwały i postanowienia ciał
ustawodawczych, które każda jednostka stanowiąca cząstkę parlamentu
uznałaby za niewłaściwe. Przecież członkowie Konwentu byli
mieszczanami i mieli usposobienie pokojowe. Ale będąc cząstką tłumu,
dopuszczali się bardzo okrutnych czynów, podpisywali wyroki śmierci na
ludzi niewinnych. Wbrew własnemu interesowi wyrzekali się osobistej
nietykalności, dziesiątkowali własne szeregi.
Nie tylko w sferze czynów zachodzi istotna różnica między jednostką w
tłumie a jednostką znajdującą się poza tłumem. Zanim jeszcze utracą
wszelką niezależność, poglądy i uczucia jednostki zmieniają się do
tego stopnia, że skąpiec może stać się marnotrawcą, sceptyk --
wierzącym, człowiek uczciwy -- zbrodniarzem, a tchórz -- bohaterem.
Entuzjazm szlachty francuskiej, kiedy w słynną noc 4 sierpnia 1789 r.
zrzekła się swych przywilejów, nie znalazłby nigdy uznania u członków
tego zgromadzenia wziętych z osobna.
|