| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2002-06-20 21:08:10
Temat: Uklad w malzenstwieDrodzy grupowicze,
Jest. Taki problem: z jednym gosciem bierzemy sie
za zakladanie firmy. Facet (mlody, dwadziescia
kilka lat) jest generalnie bardzo rozsadny. Ale w
miare wspolpracy zaczela wychodzic taka sprawa:
uklad domowy ma taki, ze "rodzina jest na pierwszym
miejscu". W weekendy go nie ma -- "wyjazdy rodzinne",
o osmej musi "byc w domu, zeby wykapac i polozyc dziecko,
bo ma taki uklad -- zona narzeka, ze to jest jego dzialka
a on od jakiegos czasu rzadziej to robi, bo formalnosci,
firma, ustalenia, itd. U mnie w rodzinie nie ma czegos
takiego jak prace damskie i prace meskie, itd". Jak dla
mnie, facet jest pod pantoflem i tylko racjonalizuje
sobie, dorabia legende do tego, czego zmienic nie
moze. Jego sprawa, krzyzyk na droge. W kazdym razie ja
nie wyobrazam sobie prowadzenia firmy w taki sposob jak on
chce -- dzisiaj, w takich warunkach gosp.?! Tak jak on za
te urzednicza pensyjke (ja pracuje w prywatnej firmie)
tez sobie nie wyobrazam.
Co z firma, pol biedy -- najwyzej on bedzie mniej
aktywny i odpowiednio mniej bedzie mial udzialu w
doli i niedoli firmy, a ja rozwiaze to w inny
sposob.
Ale zaczalem myslec, co ze mna: cale dnie spedzam
w pracy (za to oszczedzam czas gdzie indziej praktycznie
nie ogladajac telewizji), mam 27 lat, niezonaty.
Z drugiej strony znam malzenstwa inne: faceta niemalze
nie ma w domu (juz przegina, ja az tyle nie pracuje
mimo regularnej pracy na pelny etat na razie + rozkrecanie
firmy), zona wychowuje dwojke dzieci.
To ja juz niczego nie rozumiem: jak wlasciwie do tego
_generalnie i statystycznie_ podchodza mlode kobiety? Wiem,
wiem, "zalezy od konkretnego przypadku", ale jak
do tego generalnie podchodza mlode kobiety znane Wam?
Jakie wg was jest ogolne nastawienie?
Te, ktore ja znam, maja jakies takie idiotyczne wyobrazenie,
ze jakos beda miec to i to, rodzine i jeszcze bedzie je na
wszystko stac (np. mieszkanie na wlasnosc, na ktore
ja jeszcze nie mam dosc pieniedzy) i beda sie generalnie
"spelniac". Takie "have it all" po polsku. Z ambicjami, ale
bez mozliwosci. Przynajmniej takie odnosze wrazenie.
Moze mylne.
Ale ja znam ich kilkanascie, a wy na pewno znacie wiecej,
to skrybnijcie, co?
Nie wyobrazam sobie, zeby moja przyszla zona
stawiala takie wymagania, jak tamtemu facetowi i zebym
ja _rownoczesnie_ byl w stanie zbudowac firme. To
jest zadanie niemozliwego (kiedys widzialem taki film
"Multiplicity", gdzie maz sklonowal sie kilka razy, bo nie
byl w stanie wszystkiemu naraz podolac -- wydawalo mi
sie to smieszna fikcja, teraz mniej). Jak tak ma byc,
to ja raczej zostane niezonaty -- chociaz szkoda byloby mi,
bo zawsze zakladalem, ze rodzine jednak kiedys bede miec.
Pozdrowienia,
Altie
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2002-06-20 21:16:10
Temat: Re: Uklad w malzenstwiePrzyznam się że ja też ciągle narzekam na męża, że nie ma czasu dla rodziny.
Oprócz tego że pracuje w firmie to po pracy załatwia różne "interesy" a
oprócz tego na noc idze do pracy do clubu (- ta dodatkowa praca to jego
hobby, ale przynosi duże dochody). Czasami wolałabym nie mić tych pieniędzy,
tylko mieć kogoś bliskiego z kim mogłabym "pomieszkać".
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
3. Data: 2002-06-20 21:54:02
Temat: Re: Uklad w malzenstwie
Użytkownik "Altie" <a...@y...com> napisał w wiadomości
news:3d1243c7.6362378@news.tpi.pl...
> Drodzy grupowicze,
>
> Jest. Taki problem: z jednym gosciem bierzemy sie
> za zakladanie firmy. Facet (mlody, dwadziescia
> kilka lat) jest generalnie bardzo rozsadny. Ale w
> miare wspolpracy zaczela wychodzic taka sprawa:
> uklad domowy ma taki, ze "rodzina jest na pierwszym
> miejscu".
I słusznie. Praca dziś jest, jutro może jej nie być. Pieniądze również.
Firma może upaść. Coraz bardziej się przekonuję, że rodzina, to bardzo
ważna, jeśli nie najważniejsza rzecz w życiu.
W kim mamy prawdziwe oparcie, kto nas wspiera w trudnych momentach, których
życie nie oszczędza, w końcu dla kogo pracujemy i wyznaczamy nowe cele
życiowe? Owszem, dla siebie również, ale każdy kto ma rodzinę i dzieci robi
to głównie dla nich (przy okazji dla siebie również, bo w końcu jest
członkiem tej rodziny:)
>W weekendy go nie ma -- "wyjazdy rodzinne",
> o osmej musi "byc w domu, zeby wykapac i polozyc dziecko,
> bo ma taki uklad -- zona narzeka, ze to jest jego dzialka
> a on od jakiegos czasu rzadziej to robi, bo formalnosci,
> firma, ustalenia, itd. U mnie w rodzinie nie ma czegos
> takiego jak prace damskie i prace meskie, itd".
To nie jest kwestia podziału obowiązków na męskie i damskie. Nie pomyślałeś,
że może on odczuwa po prostu potrzebę kontaktu z dzieckiem? Kiedy ma z nim
być? Wydaje mi się, że godzina dwudziesta nie jest jakąś fanaberią. Facet
nawet nie zauważy, gdy dziecko pójdzie do szkoły;)
Tego czasu poświęconego dziecku nie da się "odrobić". Potem może być za
pózno i pozostanie żal, że umknęły ważne momenty w życiu dziecka.
>
> Co z firma, pol biedy -- najwyzej on bedzie mniej
> aktywny i odpowiednio mniej bedzie mial udzialu w
> doli i niedoli firmy, a ja rozwiaze to w inny
> sposob.
No więc nie ma problemu, prawda? To zdrowy układ.
Nie da się mieć wszystkiego, ale należy sobie odpowiednio ustawić
priorytety, szczerze odpowiedzieć na pytanie, co jest dla nas w życiu
najważniejsze. Nie dla każdego musi to być rodzina i należy uszanować taki
wybór. Ale jeśli się ją już założyło, należy o nią dbać, nic samo nie
przychodzi. Taką dbałością może być choćby banalny na pozór rytuał kąpania
dziecka i układania go do snu.
Może to jest jeden z nielicznych momentów w ciągu dnia, gdy ojciec może być
z dzieckiem?
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
4. Data: 2002-06-21 00:56:22
Temat: Re: Uklad w malzenstwie
Użytkownik "Altie" <a...@y...com> napisał w wiadomości
news:3d1243c7.6362378@news.tpi.pl...
> Drodzy grupowicze,
>
> Jest. Taki problem: z jednym gosciem bierzemy sie
> za zakladanie firmy. Facet (mlody, dwadziescia
> kilka lat) jest generalnie bardzo rozsadny. Ale w
> miare wspolpracy zaczela wychodzic taka sprawa:
> uklad domowy ma taki, ze "rodzina jest na pierwszym
> miejscu".
a czy to nie jest wspaniałe że chce i stara się by rodzina jak najmniej
cierpiała na obecnych czasach
>
> Ale zaczalem myslec, co ze mna: cale dnie spedzam
> w pracy (za to oszczedzam czas gdzie indziej praktycznie
> nie ogladajac telewizji), mam 27 lat, niezonaty.
mam nadzieję że mimo że nieżonaty to już masz jakiś "cel" innymi słowy
obiekt zainteresowań
>
> Z drugiej strony znam malzenstwa inne: faceta niemalze
> nie ma w domu (juz przegina, ja az tyle nie pracuje
> mimo regularnej pracy na pelny etat na razie + rozkrecanie
> firmy), zona wychowuje dwojke dzieci.
>
> To ja juz niczego nie rozumiem: jak wlasciwie do tego
> _generalnie i statystycznie_ podchodza mlode kobiety? Wiem,
> wiem, "zalezy od konkretnego przypadku", ale jak
> do tego generalnie podchodza mlode kobiety znane Wam?
> Jakie wg was jest ogolne nastawienie?
my też chcemy się spełniać zawodowo i wyobraż sobie siebie siedzacego z
dzieckiem na rękach i gotującego obiady a TŻ ciągle zabiegana i w pracy - po
pierwsze też byś pragnął kontaktu częstszego a po drugie - też byś chciał
robić coś innego a nie tylko dom - a z tego co mówisz żona Twojego kolegii
przy małym dziecku siedzi w domu więc nic dziwnego,że chce zmiany i żeby on
też wiedział co to dziecko i miał z nim większą więź- przecież dla dziecka
bardzo ważny jest dotyk i obecność
>
> Te, ktore ja znam, maja jakies takie idiotyczne wyobrazenie,
> ze jakos beda miec to i to, rodzine i jeszcze bedzie je na
> wszystko stac (np. mieszkanie na wlasnosc, na ktore
> ja jeszcze nie mam dosc pieniedzy) i beda sie generalnie
> "spelniac". Takie "have it all" po polsku. Z ambicjami, ale
> bez mozliwosci. Przynajmniej takie odnosze wrazenie.
> Moze mylne.
to one chyba nie są z Warszawy - bez urazy ale przy tutejszej cenie
mieszkań:) a kariera? zauważ że coraz mniej jest dzieci i małżeństw a coraz
więcej business woman:)- ale wg mnie to nie tylko kobiet wina że gdy one się
spełniają to raczej nie ma miejsca na rodzinę
>
> Ale ja znam ich kilkanascie, a wy na pewno znacie wiecej,
> to skrybnijcie, co?
>
> Nie wyobrazam sobie, zeby moja przyszla zona
> stawiala takie wymagania, jak tamtemu facetowi i zebym
> ja _rownoczesnie_ byl w stanie zbudowac firme. To
> jest zadanie niemozliwego (kiedys widzialem taki film
> "Multiplicity", gdzie maz sklonowal sie kilka razy, bo nie
> byl w stanie wszystkiemu naraz podolac -- wydawalo mi
> sie to smieszna fikcja, teraz mniej). Jak tak ma byc,
> to ja raczej zostane niezonaty -- chociaz szkoda byloby mi,
> bo zawsze zakladalem, ze rodzine jednak kiedys bede miec.
>
>
a wyobrażasz sobie żonę idącą do pracy a jednocześnie mającą czas dla Ciebie
i dzieci? czy nie patrzysz troszkę zbyt egoistycznie??
> Pozdrowienia,
>
> Altie
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
5. Data: 2002-06-21 05:38:07
Temat: Re: Uklad w malzenstwie
Użytkownik "Altie" <a...@y...com> napisał w wiadomości
news:3d1243c7.6362378@news.tpi.pl...
> Drodzy grupowicze,
>
> Jest. Taki problem: z jednym gosciem bierzemy sie
> za zakladanie firmy. Facet (mlody, dwadziescia
> kilka lat) jest generalnie bardzo rozsadny. Ale w
> miare wspolpracy zaczela wychodzic taka sprawa:
> uklad domowy ma taki, ze "rodzina jest na pierwszym
> miejscu". W weekendy go nie ma -- "wyjazdy rodzinne",
> o osmej musi "byc w domu, zeby wykapac i polozyc dziecko,
> bo ma taki uklad -- zona narzeka, ze to jest jego dzialka
> a on od jakiegos czasu rzadziej to robi, bo formalnosci,
> firma, ustalenia, itd.> Pozdrowienia,
>
> Altie
U mojego męża w firmie była podobna sytuacja.Mój mąż pracował ,a wspólnik
musiał poświęcać więcej czasu rodzinie-miał małe dzieci .
Firma istniała 10 lat ,a on coraz więcej czasu poświęcał rodzinie ,a mój mąż
pracy-córka rosła prawie bez ojca.
Ostatecznie doszło do tego ,że tamtan wychodził z biura o 17,a mój mąż o 22
i jeszcze do 2-3 siedział nad papierami.
Zastanów się czy nie lepiej proeadzić firmy bez wspólnika.
Pozdr.Kinga
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
6. Data: 2002-06-21 06:23:47
Temat: Re: Uklad w malzenstwieKinga <k...@p...onet.pl> napisał(a):
> Zastanów się czy nie lepiej proeadzić firmy bez wspólnika.
Popieram. Podobna sytuacja zaistniała w firmie mojego chłopa, kiedy
wspólnikowi urodziło się dziecko. Wspólnik pojawiał się w firmie wczesnym
popołudniem (bo musiał zawieźć żonę z dzieckiem do parku), znikał wczesnym
przedpołudniem (bo musiał odebrać żonę z dzieckiem z parku), o jakimkolwiek
wyjeździe nie było mowy, z podejmowaniem decyzji też zaczęły być problemy, bo
nie miał czasu na nic - nawet na porozmawianie.
Jeśli sprawa tak wygląda już na początku, nie pakuj się w to albo ustal
jasno - Ty pracujesz więcej, ale to Ty masz większość udziałów i Ty
podejmujesz decyzje.
Posiadanie firmy to nie bułka z masłem, w dzisiejszych ciężkich czasach
wymaga wielu wyrzeczeń i czasem trzeba zrezygnować z różnych przyjemności
typu celebrowanie rodzinnych kolacyjek. Jak ktoś tego nie rozumie, to niech
sobie siedzi na etaciku i nie zawraca głowy innym. Psiakość, czy naprawdę
kobieta sama musi tego zakosztować, żeby zrozumieć taką oczywistość?
Tylko pomyśl - nie masz rodziny, pewnie kiedyś chciałbyś ją mieć, a jakie
masz perspektywy założenia tejże, jak będziesz zasuwał po 12h dziennie przez
7 dni w tygodniu? Ze świadomością, że jeśli zdarzy się sytuacja awaryjna, a
akurat Tobie coś wypadnie, nie jest wcale oczywiste, że na wspólnika będziesz
mógł liczyć?
JoP
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
7. Data: 2002-06-21 06:24:11
Temat: Re: Uklad w malzenstwie
Użytkownik Altie <a...@y...com> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:3...@n...tpi.pl...
> To ja juz niczego nie rozumiem: jak wlasciwie do tego
> _generalnie i statystycznie_ podchodza mlode kobiety?
Myślę, że każda najbardziej marzy o mężu, który byłby bogaty z domu i dzięki
temu mógłby zapewnić rodzinie wysoki poziom zycia i swe niemal nieustanne
towarzystwo ;-))
A mówiąc serio, czasami mam wrażenie, że kobiety chcą odwrotnie tego, co
mają. Te z mężami zaganianymi za pieniądzem wolałyby mieć mężów więcej w
domu. Niektóre z mężami na urzędniczych skromych posadach wolałyby część
czasu wolnego swoich mężów zamienić na pieniądze.
Mogę Ci powiedzieć, jak to jest w mojej sytuacji (choć nie twierdzę, że
jest typowa i że będąc mężczyzną patrzyłabym tak samo). W mojej rodzinie
(bardzo skromnej liczebnie - 1 + 1) to ja zarabiam (bo trzyletnie dzieci
mają ograniczone możliwości zarobkowania ;-)). I ciągle jestem rozdarta
między pragnieniem dostarczenia jak najwięcej rzeczy materialnych i
niematerialnych (przez kontakt z dzieckiem). Pewno gdybym była w sytuacji
kobiety z dzieckiem i mężem businessmanem, czułabym podobnie, wiedząc, że
kontakt z ojcem też jest ważny.
pozdrawiam
Monika
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
8. Data: 2002-06-21 06:55:56
Temat: Re: Uklad w malzenstwie
Użytkownik Jolanta Pers <j...@N...poczta.gazeta.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:aeugpj$ht5$...@n...gazeta.pl...
> Jeśli sprawa tak wygląda już na początku, nie pakuj się w to albo ustal
> jasno - Ty pracujesz więcej, ale to Ty masz większość udziałów i Ty
> podejmujesz decyzje.
To chyba najlepsze rozwiązanie z sytuacji. Kolega-ojciec powinien się
określić ile czasu chce spedzać z rodziną, a ile w pracy. I jesli ważniejsza
jest dla niego rodzina powienie pogodzić się z mniejszymi zarobkami i
udziałami w firmie. To będzie dobry układ.
> Posiadanie firmy to nie bułka z masłem, w dzisiejszych ciężkich czasach
> wymaga wielu wyrzeczeń i czasem trzeba zrezygnować z różnych przyjemności
> typu celebrowanie rodzinnych kolacyjek. Jak ktoś tego nie rozumie, to
niech
> sobie siedzi na etaciku i nie zawraca głowy innym. Psiakość, czy naprawdę
> kobieta sama musi tego zakosztować, żeby zrozumieć taką oczywistość?
Posiadanie rodziny to tez nie jest bułka z masłem. Bardzo trudno jest być
zgodną, udaną, szczęsliwą rodzinę, w której dzieci mają kontakt z rodzicami
nie polegający tylko na wspólnym zamieszkiwaniu, a partnerzy są dla siebie
przyjaciółmi.. Przyjaźni dziecka nie zyskuje się przez samo bycie jego
rodzicem, trzeba na to długo pracować. Uczciwego człowieka też nie jest
łatwo wychować. To kosztuje wiele wyrzeczeń i czasem trzeba zrezygnować z
wielu innych ważnych spraw na rzecz celebrowania rodzinnych kolacyjek, które
zbliżają rodzinę po niewspólnie spędzonym dniu. A celebrownie usypiania
dziecka może być zapowiedzią przyszłego sukcesu i dziecka i rodziny.
Pozdrawiam. Variete.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
9. Data: 2002-06-21 07:03:18
Temat: Re: Uklad w malzenstwiea...@y...com (Altie) napisał(a):
> To ja juz niczego nie rozumiem: jak wlasciwie do tego
> _generalnie i statystycznie_ podchodza mlode kobiety? Wiem,
> wiem, "zalezy od konkretnego przypadku", ale jak
> do tego generalnie podchodza mlode kobiety znane Wam?
> Jakie wg was jest ogolne nastawienie?
Statystycznie to nie wiem - z obserwacji wygląda to tak. Roboczo podzielę
sobie znajomych na żony kolegów mojego TŻ (jest starszy i to trochę inne
środowisko - przeważnie drobny i średni biznes) oraz na moje znajome
(koleżanki, żony moich kolegów). W pierwszej grupie dominuje podejście
idealistyczne - mąż ma przynosić górę kasy, zarobić na extra mieszkanie (a
najlepiej dom), dwa dobre samochody, super wakacje, życie na poziomie, a
ponadto ma uczestniczyć w rodzinnych kolacjach, kąpać dzieci, czytać im na
dobranoc i odrabiać z nimi lekcje. Trochę się nie dziwię, że jeden z tych
facetów trafił do wariatkowa... Co do realizowania się, rozumianego jako
praca zawodowa, to jakichś większych prób nie stwierdzono, jakieś tam próby
podejmowania pracy (ale z warunkami, że ma być od 9 do 14, i bez pracy na
komputerze, bo ona się tego uczyć nie będzie), co do hobby to realizowania
się innego niż wyjścia na aerobic też nie wykryto.
W drugiej grupie (środowisko typu ludzie z branży IT, wolne zawody)
powszechne jest podejście realistyczne - bez pracy nie ma kołaczy, czasy są
ciężkie i nikt nie wymaga od nikogo zarypania się na śmierć, żeby druga
strona mogła cały dzień kręcić młynka palcami, bo tak lubi. Pracują obie
strony, przeważnie ciężko, dzielą się obowiązkami jak mogą, więcej pracuje i
więcj zarabia ten, kto akurat ma taką możliwość (np. dwie panie na
kontraktach w Szwecji, w Polsce zostali mężowie z dziećmi, w tym jedno miało
parę miesięcy, jak mama wyjechała). Dzieci ma mniej niż połowa, część
przyznaje wprost przy okazji imprezowej szczerości, że ich na to nie stać - w
obecnej sytuacji przerwanie pracy przez jedno z nich to byłoby samobójstwo
finansowe. W tej grupie jest sporo singli, sporo związków nieformalnych (tak
po równo - małżeństwa, pary nieformalne, single), co ciekawe, grupa raczej
zadowolona z życia, mimo ciężkiej pracy znajduje czas na hobbies i
przyjemności typu regularne imprezy (od razu mówię, że dzieciaci też).
Mit "having it all" został dawno obalony, występuje raczej wysoki stopień
świadomości, że życie jest sztuką wyboru i wszystkiego się nie da.
JoP
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
10. Data: 2002-06-21 07:17:18
Temat: Re: Uklad w malzenstwieVariete <a...@o...pl> napisał(a):
>
> Użytkownik Jolanta Pers <j...@N...poczta.gazeta.pl> w wiadomości do grup
> dyskusyjnych napisał:aeugpj$ht5$...@n...gazeta.pl...
>
> > Jeśli sprawa tak wygląda już na początku, nie pakuj się w to albo ustal
> > jasno - Ty pracujesz więcej, ale to Ty masz większość udziałów i Ty
> > podejmujesz decyzje.
>
> To chyba najlepsze rozwiązanie z sytuacji. Kolega-ojciec powinien się
> określić ile czasu chce spedzać z rodziną, a ile w pracy. I jesli ważniejsza
> jest dla niego rodzina powienie pogodzić się z mniejszymi zarobkami i
> udziałami w firmie. To będzie dobry układ.
Tak, ale pod warunkiem, że określi się to jasno i wyraźnie na początku i obie
strony się na to godzą. Po zaobserwowaniu postawy "będę pracował mniej niż
ty, bo mam rodzinę, a będę brał z firmy więcej niż ty, bo mam rodzinę, i
twoja kobieta pracuje, a moja nie" - już mnie nic nie zdziwi.
> > Posiadanie firmy to nie bułka z masłem, w dzisiejszych ciężkich czasach
> > wymaga wielu wyrzeczeń i czasem trzeba zrezygnować z różnych przyjemności
> > typu celebrowanie rodzinnych kolacyjek. Jak ktoś tego nie rozumie, to
> niech
> > sobie siedzi na etaciku i nie zawraca głowy innym. Psiakość, czy naprawdę
> > kobieta sama musi tego zakosztować, żeby zrozumieć taką oczywistość?
>
> Posiadanie rodziny to tez nie jest bułka z masłem. Bardzo trudno jest być
> zgodną, udaną, szczęsliwą rodzinę, w której dzieci mają kontakt z rodzicami
> nie polegający tylko na wspólnym zamieszkiwaniu, a partnerzy są dla siebie
> przyjaciółmi.. Przyjaźni dziecka nie zyskuje się przez samo bycie jego
> rodzicem, trzeba na to długo pracować. Uczciwego człowieka też nie jest
> łatwo wychować. To kosztuje wiele wyrzeczeń i czasem trzeba zrezygnować z
> wielu innych ważnych spraw na rzecz celebrowania rodzinnych kolacyjek, które
> zbliżają rodzinę po niewspólnie spędzonym dniu. A celebrownie usypiania
> dziecka może być zapowiedzią przyszłego sukcesu i dziecka i rodziny.
Miałaś Ty kiedy firmę, Variete? Pewnie nie. Nie neguję, że to co napisałaś
jest generalnie prawdą (a ściślej: zbiorem truizmów i banałów), ale jeśli
nikt ze wspólników nie ma czasu spotkać się z klientem, bo jeden leci kąpać
dziecko, a drugi ma kolację przy świecach z narzeczoną, to prowadzenie takiej
firmy mogą sobie od razu zwinąć w ciasny rulonik. W prowadzeniu firmy właśnie
najbardziej uciążliwe jest, że ciągle wyłazi do zrobienia coś
nieprzewidzianego, do załatwienia w czasie, kiedy miało się robić coś innego,
oraz wszelkiej maści sytuacje awaryjne - kontrola z US, klient wściekły z
powodu jakiejś zawalonej sprawy, którego trzeba ugłaskać, nagłe zlecenie na
wczoraj, problemy z cleniem dostawy i kij wie co jeszcze. Jak nie będzie kto
miał załatwiać takich historii, kiedy się coś pali i wali, bo wszyscy będą
mieli podejście typu wszystko inne jest zawsze ważniejsze, to lepiej dać
sobie spokój. Serio.
JoP
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |