Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!mat.uni.torun.pl!news.man.torun.pl!n
ews.icm.edu.pl!mimuw.edu.pl!news.mimuw.edu.pl!news.internetia.pl!newsfeed.gazet
a.pl!news.gazeta.pl!not-for-mail
From: "dipsom_ania" <d...@g...pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: WizytaA.
Date: Sat, 23 Nov 2002 13:37:31 +0100
Organization: Portal Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl
Lines: 62
Message-ID: <arnst2$rl8$1@news.gazeta.pl>
References: <arkti6$rni$1@news.gazeta.pl>
NNTP-Posting-Host: dial-3943.wroclaw.dialog.net.pl
X-Trace: news.gazeta.pl 1038055146 28328 62.87.141.103 (23 Nov 2002 12:39:06 GMT)
X-Complaints-To: u...@a...pl
NNTP-Posting-Date: Sat, 23 Nov 2002 12:39:06 +0000 (UTC)
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2600.0000
X-Priority: 3
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2600.0000
X-User: dipsom_ania
X-MSMail-Priority: Normal
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:169943
Ukryj nagłówki
Nie mam zamiaru niczemu zaprzeczać, żebyśmy się dobrze zrozumieli - o ile w
ogóle kogokolwiek to zainteresuje.
Poprzednia psycholog skierowała mnie do lekarki od spraw uzależnień. Wczoraj
byłam u niej.
Wszystko sprowadziła do jednego: ALKOHOL.
Nie zamierzam zaprzeczać, że mam z nim problem czy jestem uzależniona, bo
owszem, mam z nim problem i jestem uzależniona. Można zaprzecać, że się jest
alkoholikiem, potem można zaprzeczać, że alkohol powoduje jakieś problemy i
szuka się rozwiązań "gdzie indziej". Ja doskonale wiem, że alkohol powoduje
problemy. Ale nie powiedziałam wszystkiego przez tę godzinę, rzuciłam
hasłami, że właściwie codziennie po 3-4 (piwa), że mam lęki. (*zabawne*, że
paranoje mi się zdarzały i wtedy, kiedy nie piłam, nerwica, łzy przy
ludziach, ....) Tak jak z nauczycielem. Nigdy nie rozumiałam, czemu pani od
biologii wydaje się, że to właśnie jej przedmiot jest najważniejszy, a pani
od WF-u, że jej.
Nakręciła mnie. Mówiła dużo o detoksykacji, opowiadała o człowieku, który w
końcu zaczął pić denaturat i widział swoje rozmawiające ze sobą buty i,
kiedy już nie miał nic, ani żony, ani dziecka, bo wszyscy odeszli
(zastanawiałam się, czy tylko mi to opowiedziała, czy to "patent" [kurde,
sorry], który mówi każdemu) i poszedł do kolegi a tam coś na telewizorze
gadało - kolega zadzwonił po karetkę, wzięli na detoksykację... już byłam
wkręcona. Gorąco pod czaszką, jednocześnie zimno. Tak to miało zadziałać,
powiecie? Że trzeba było mną szarpnąć? Ale ja się z tym zgadzam! Racja.
Trzeba było. Zero głask, głask. To nie ironia, ja mówię poważnie.
Zadała mi kilka pytań, o których, naturalnie, tu nie napiszę.
Powiedziała, że mi współczuje. Bo ja nawet porządnie się napić nie mogę, a
wciąż mam efekt odstawienia i mniej w tym wszystkim przyjemności, a
większość cierpienia...
... dobrze, zgodzę się. Bo rzeczywiście alkohol stał się dla mnie bardzo
ważny, pojawia się regularnie. Tylko czemu, do licha, boję się "zewnątrz", a
gdy się zamknę (pokój, czyjś dom, czyjś pokój, autobus, tramwaj) - przestaję
przynajmniej o połowę? ........ Przestanę pić i te wszystkie lęki miną,
jeśli dobrze rozumiem? Sprowadzamy wszystko do jednego i jak ręką odjął?
Dlaczego kiedy czuję się wartościowsza - opadają, kiedy "nic" nie robię -
wzrastają? Z powietrza? Nie, z alkoholu? Przestanę sobie aplikować
codziennie 3 piwa i miną?
Chciałabym tak.
Tylko, kurde, coś czuję, że tu niecały pies jest pogrzebany, że jego głowa i
kawałek ogona leżą gdzie indziej, a ona chciałaby odgrzebać tułów i łapy.
Można pić i się nie uzależnić a można pić i się uzależnić. Wszystko zależy
od organizmu. Kilka lat i nic, kilka miesięcy i koniec. Mój jest taki a nie
inny. Pecha mam.
I teraz tak, trzy wersje. Przepraszam, cztery.
a) idę na detoksykację do szpitala, leże trzy dni. Rozmawiałam z
Przyjaciółką (swoją drogą Ona i jeszcze Ktoś zgodnie ustalili, że przede
wszystkim to ja mam hipochondrię i wyolbrzymiam), ustaliłyśmy, że to w
rachubę nie wchodzi. Ja tam po prostu nie pójdę.
b) robię sobie detoksykację "prywatnie"
c) nie robię żadnej detoksykacji, po prostu nie piję tych trzech czy
czterech piw i czuję się źle, a po kilku dniach zaczynam "normalnieć" i idę
po tygodniu na spotkanie, terapia
d) pozostawiam to w sytuacji obecnej
A kiedy się zdecyduję na c)? W poniedziałek mam kolejną wizytę. I będzie
chciała znać odpowiedź. A ja jestem tak przerażona (i wkurfiona), że akurat
jej udzielę...
ania.
--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|