Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Muszę. (...)

Grupy

Szukaj w grupach

 

Muszę. (...)

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2002-11-22 09:30:14

Temat: Muszę. (...)
Od: "dipsom_ania" <d...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Napad Lęku nr 2.

Tak naprawdę nie nr 2, dopada często ale z różnym natężeniem.
Nie wiem, co ma to mi dać. Próba autoterapii? Akurat... Niby jak to z siebie
wywalę to mi pomoże? Też nie, wiem, że to irracjonalne i będzie się
pojawiać. Więc czemu? Nie wiem, przepraszam.
Jechałam na pewne zadupie znów w sprawie pracy - przedst. handlowy
(najpewniej akwizycja). Tam, gdzie miałam przesiadkę dostałam niesamowitego
ataku paniki. Podeszłam na przystanek i stwierdziłam, że nie dam rady, nie
wyrobię. P a n i k a. Musiałam iść, byle przed siebie (do autobusu miałam 2
minuty), widzę sklep, weszłam, wyszłam, wyobrażacie sobie? No jak
szurnięta... a na pewno zagubiona. Wracam na przystanek, siadam na ławce,
zero schronienia, tylko wiata, chwytam się mocno ławki i zastanawiam, jak
wytrzymać. Drżenie, dezorientacja... Kiwam się, rozglądam co chwilę
("chora") zdając jednocześnie sprawę z tego, że to paranoja w mojej głowie.
Chcę uciekać na przystanek powrotny, byle uciec. Autobus się spóźnia. Gdy w
końcu dojeżdża okazuje się, że jest przepełniony i NIE MA MIEJSCA. jestem
zdesperowana. Nie wiem, jak udaje mi się wepchać.
Gdy dojeżdżam - już ciemno, mgła i pełno błota. Okazuje się, że przegapiłam
swój przystanek. Jeden na piechotę. Może dwie osoby po drodze, jeden
parkujący samochód. Myślę sobie: "No co, położysz się teraz? A może
zaczniesz biec?" Jakoś udało mi się dojść do ulicy, miałam odnaleźć tę, na
której miałam mieć spotkanie. Próba sił - Ania kontra Ania. Wchodzę w ten
mrok. Idę. Zastanawiam się, kiedy zawrócić - ale idę, kilkakrotnie wpadając
nogami w jakąś kałużę. Dochodzę gdzieś, jakiś pan powiedział, że to będzie
prosto i w lewo. Wchodzę w to lewo, patrzę na tabliczkę - to nie ta ulica...
ale mimo wszystko idę jeszcze kilka metrów.
Dalej już nie mogę, muszę zawrócić.
Lęk nie tyle, że sam w sobie paraliżuje i wywołuje ohydne stany, to w
dodatku okazać się może, że coś udaremnia... Naturalnie obwiniam się teraz,
jestem na siebie zła - koło zamknięte.
Jeszcze coś. Gdy jechałam tym autobusem wychodziła pewna dziewczyna i mówi
mi coś takiego: "Kur*a bo ci zaje*ie"...
Ktoś tu pisał o samobójstwie? Ja nie wiem już, jak sobie radzić... Na ten
krok się nie odważę, ale ten lęk jest niemożliwy do zniesienia...

dipsom_ania...




--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2002-11-22 14:33:09

Temat: Re: Muszę. (...)
Od: "Marta" <m...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

Chcę Tobie napisać, że jestem w podobnej sytuacji. Znam te wszystkie
zachowania (lęki), oprócz tego mam jeszcze inne i nie wiem jak dalej z
tym żyć, czy jest jakieś pozytywne rozwiązanie. Robię wszystko, zeby sobie
pomóc, zahamować napady lęku ale to nie wystarcza. Tylko czekam na ten
moment, kiedy znowu poczuję się gorzej tzn. sparalizuje mnie coś wewnątrz i
boje się tego, kiedy to nastapi. Na nikogo z rodziny nie mogę liczyć, ze mi
pomoże bo nikt tego nie rozumie. Kazdy uważa, ze udaję, ze to wszystko jest
jakieś chwilowe, że jestem nerwowa (ale da się z tym zyć) itp. Wiec tak
naprawdę nikt nie wie co mi dolega i jak się z tym czuję. Unikam szerszych
kontaktów rodzinnych, bo boję się że wszystko wyjdzie na jaw, a ja czuję się
najlepiej (najbezpieczniej) w "czterech ścianach". Byłam u lekarzy, ale
wcale nie czuje sie lepiej. Moje życie to tez jest (w tym sensie) koszmar. I
nie wiem (jak słowo daję...) co dalej będzie bo już nie mam
siły.........jestem bezradna. Muszę dalej borykac się z tym wszystkim, nie
wiem jak długo, to jest niedozniesienia.

Użytkownik "dipsom_ania" <d...@g...pl> napisał w wiadomości
news:arkti6$rni$1@news.gazeta.pl...
> Napad Lęku nr 2.
>
> Tak naprawdę nie nr 2, dopada często ale z różnym natężeniem.
> Nie wiem, co ma to mi dać. Próba autoterapii? Akurat... Niby jak to z
siebie
> wywalę to mi pomoże? Też nie, wiem, że to irracjonalne i będzie się
> pojawiać. Więc czemu? Nie wiem, przepraszam.
> Jechałam na pewne zadupie znów w sprawie pracy - przedst. handlowy
> (najpewniej akwizycja). Tam, gdzie miałam przesiadkę dostałam
niesamowitego
> ataku paniki. Podeszłam na przystanek i stwierdziłam, że nie dam rady, nie
> wyrobię. P a n i k a. Musiałam iść, byle przed siebie (do autobusu miałam
2
> minuty), widzę sklep, weszłam, wyszłam, wyobrażacie sobie? No jak
> szurnięta... a na pewno zagubiona. Wracam na przystanek, siadam na ławce,
> zero schronienia, tylko wiata, chwytam się mocno ławki i zastanawiam, jak
> wytrzymać. Drżenie, dezorientacja... Kiwam się, rozglądam co chwilę
> ("chora") zdając jednocześnie sprawę z tego, że to paranoja w mojej
głowie.
> Chcę uciekać na przystanek powrotny, byle uciec. Autobus się spóźnia. Gdy
w
> końcu dojeżdża okazuje się, że jest przepełniony i NIE MA MIEJSCA. jestem
> zdesperowana. Nie wiem, jak udaje mi się wepchać.
> Gdy dojeżdżam - już ciemno, mgła i pełno błota. Okazuje się, że
przegapiłam
> swój przystanek. Jeden na piechotę. Może dwie osoby po drodze, jeden
> parkujący samochód. Myślę sobie: "No co, położysz się teraz? A może
> zaczniesz biec?" Jakoś udało mi się dojść do ulicy, miałam odnaleźć tę, na
> której miałam mieć spotkanie. Próba sił - Ania kontra Ania. Wchodzę w ten
> mrok. Idę. Zastanawiam się, kiedy zawrócić - ale idę, kilkakrotnie
wpadając
> nogami w jakąś kałużę. Dochodzę gdzieś, jakiś pan powiedział, że to będzie
> prosto i w lewo. Wchodzę w to lewo, patrzę na tabliczkę - to nie ta
ulica...
> ale mimo wszystko idę jeszcze kilka metrów.
> Dalej już nie mogę, muszę zawrócić.
> Lęk nie tyle, że sam w sobie paraliżuje i wywołuje ohydne stany, to w
> dodatku okazać się może, że coś udaremnia... Naturalnie obwiniam się
teraz,
> jestem na siebie zła - koło zamknięte.
> Jeszcze coś. Gdy jechałam tym autobusem wychodziła pewna dziewczyna i mówi
> mi coś takiego: "Kur*a bo ci zaje*ie"...
> Ktoś tu pisał o samobójstwie? Ja nie wiem już, jak sobie radzić... Na ten
> krok się nie odważę, ale ten lęk jest niemożliwy do zniesienia...
>
> dipsom_ania...
>
>
>
>
> --
> Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-11-22 14:36:34

Temat: Re: Muszę. (...)
Od: "Marta" <m...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

Chcę Tobie napisać, że jestem w podobnej sytuacji. Znam te wszystkie
zachowania (lęki), oprócz tego mam jeszcze inne i nie wiem jak dalej z
tym żyć, czy jest jakieś pozytywne rozwiązanie. Robię wszystko, zeby sobie
pomóc, zahamować napady lęku ale to nie wystarcza. Tylko czekam na ten
moment, kiedy znowu poczuję się gorzej tzn. sparalizuje mnie coś wewnątrz i
boje się tego, kiedy to nastapi. Na nikogo z rodziny nie mogę liczyć, ze mi
pomoże bo nikt tego nie rozumie. Kazdy uważa, ze udaję, ze to wszystko jest
jakieś chwilowe, że jestem nerwowa (ale da się z tym zyć) itp. Wiec tak
naprawdę nikt nie wie co mi dolega i jak się z tym czuję. Unikam szerszych
kontaktów rodzinnych, bo boję się że wszystko wyjdzie na jaw, a ja czuję się
najlepiej (najbezpieczniej) w "czterech ścianach". Byłam u lekarzy, ale
wcale nie czuje sie lepiej. Moje życie to tez jest (w tym sensie) koszmar. I
nie wiem (jak słowo daję...) co dalej będzie bo już nie mam
siły.........jestem bezradna. Muszę dalej borykac się z tym wszystkim, nie
wiem jak długo, to jest niedozniesienia.

Użytkownik "dipsom_ania" <d...@g...pl> napisał w wiadomości
news:arkti6$rni$1@news.gazeta.pl...
> Napad Lęku nr 2.
>
> Tak naprawdę nie nr 2, dopada często ale z różnym natężeniem.
> Nie wiem, co ma to mi dać. Próba autoterapii? Akurat... Niby jak to z
siebie
> wywalę to mi pomoże? Też nie, wiem, że to irracjonalne i będzie się
> pojawiać. Więc czemu? Nie wiem, przepraszam.
> Jechałam na pewne zadupie znów w sprawie pracy - przedst. handlowy
> (najpewniej akwizycja). Tam, gdzie miałam przesiadkę dostałam
niesamowitego
> ataku paniki. Podeszłam na przystanek i stwierdziłam, że nie dam rady, nie
> wyrobię. P a n i k a. Musiałam iść, byle przed siebie (do autobusu miałam
2
> minuty), widzę sklep, weszłam, wyszłam, wyobrażacie sobie? No jak
> szurnięta... a na pewno zagubiona. Wracam na przystanek, siadam na ławce,
> zero schronienia, tylko wiata, chwytam się mocno ławki i zastanawiam, jak
> wytrzymać. Drżenie, dezorientacja... Kiwam się, rozglądam co chwilę
> ("chora") zdając jednocześnie sprawę z tego, że to paranoja w mojej
głowie.
> Chcę uciekać na przystanek powrotny, byle uciec. Autobus się spóźnia. Gdy
w
> końcu dojeżdża okazuje się, że jest przepełniony i NIE MA MIEJSCA. jestem
> zdesperowana. Nie wiem, jak udaje mi się wepchać.
> Gdy dojeżdżam - już ciemno, mgła i pełno błota. Okazuje się, że
przegapiłam
> swój przystanek. Jeden na piechotę. Może dwie osoby po drodze, jeden
> parkujący samochód. Myślę sobie: "No co, położysz się teraz? A może
> zaczniesz biec?" Jakoś udało mi się dojść do ulicy, miałam odnaleźć tę, na
> której miałam mieć spotkanie. Próba sił - Ania kontra Ania. Wchodzę w ten
> mrok. Idę. Zastanawiam się, kiedy zawrócić - ale idę, kilkakrotnie
wpadając
> nogami w jakąś kałużę. Dochodzę gdzieś, jakiś pan powiedział, że to będzie
> prosto i w lewo. Wchodzę w to lewo, patrzę na tabliczkę - to nie ta
ulica...
> ale mimo wszystko idę jeszcze kilka metrów.
> Dalej już nie mogę, muszę zawrócić.
> Lęk nie tyle, że sam w sobie paraliżuje i wywołuje ohydne stany, to w
> dodatku okazać się może, że coś udaremnia... Naturalnie obwiniam się
teraz,
> jestem na siebie zła - koło zamknięte.
> Jeszcze coś. Gdy jechałam tym autobusem wychodziła pewna dziewczyna i mówi
> mi coś takiego: "Kur*a bo ci zaje*ie"...
> Ktoś tu pisał o samobójstwie? Ja nie wiem już, jak sobie radzić... Na ten
> krok się nie odważę, ale ten lęk jest niemożliwy do zniesienia...
>
> dipsom_ania...
>
>
>
>
> --
> Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-11-23 12:15:17

Temat: Re: Muszę. (...)
Od: "dipsom_ania" <d...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora


"Marta" <m...@o...pl> wrote in message
news:arlf4t$cv1$1@pippin.warman.nask.pl...

Byłam u lekarzy, ale
> wcale nie czuje sie lepiej. Moje życie to tez jest (w tym sensie) koszmar.
I
> nie wiem (jak słowo daję...) co dalej będzie bo już nie mam
> siły.........jestem bezradna.

Witaj w klubie.

Muszę dalej borykac się z tym wszystkim, nie
> wiem jak długo, to jest niedozniesienia.

Muszę napisać, że niestety, ale doskonale Cię rozumiem... a pod spodem
kolejny post, pewnie też przez większość nieprzeczytany bądź
nieskomentowany.
ania



--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-11-23 12:37:31

Temat: WizytaA.
Od: "dipsom_ania" <d...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Nie mam zamiaru niczemu zaprzeczać, żebyśmy się dobrze zrozumieli - o ile w
ogóle kogokolwiek to zainteresuje.
Poprzednia psycholog skierowała mnie do lekarki od spraw uzależnień. Wczoraj
byłam u niej.
Wszystko sprowadziła do jednego: ALKOHOL.
Nie zamierzam zaprzeczać, że mam z nim problem czy jestem uzależniona, bo
owszem, mam z nim problem i jestem uzależniona. Można zaprzecać, że się jest
alkoholikiem, potem można zaprzeczać, że alkohol powoduje jakieś problemy i
szuka się rozwiązań "gdzie indziej". Ja doskonale wiem, że alkohol powoduje
problemy. Ale nie powiedziałam wszystkiego przez tę godzinę, rzuciłam
hasłami, że właściwie codziennie po 3-4 (piwa), że mam lęki. (*zabawne*, że
paranoje mi się zdarzały i wtedy, kiedy nie piłam, nerwica, łzy przy
ludziach, ....) Tak jak z nauczycielem. Nigdy nie rozumiałam, czemu pani od
biologii wydaje się, że to właśnie jej przedmiot jest najważniejszy, a pani
od WF-u, że jej.
Nakręciła mnie. Mówiła dużo o detoksykacji, opowiadała o człowieku, który w
końcu zaczął pić denaturat i widział swoje rozmawiające ze sobą buty i,
kiedy już nie miał nic, ani żony, ani dziecka, bo wszyscy odeszli
(zastanawiałam się, czy tylko mi to opowiedziała, czy to "patent" [kurde,
sorry], który mówi każdemu) i poszedł do kolegi a tam coś na telewizorze
gadało - kolega zadzwonił po karetkę, wzięli na detoksykację... już byłam
wkręcona. Gorąco pod czaszką, jednocześnie zimno. Tak to miało zadziałać,
powiecie? Że trzeba było mną szarpnąć? Ale ja się z tym zgadzam! Racja.
Trzeba było. Zero głask, głask. To nie ironia, ja mówię poważnie.
Zadała mi kilka pytań, o których, naturalnie, tu nie napiszę.
Powiedziała, że mi współczuje. Bo ja nawet porządnie się napić nie mogę, a
wciąż mam efekt odstawienia i mniej w tym wszystkim przyjemności, a
większość cierpienia...
... dobrze, zgodzę się. Bo rzeczywiście alkohol stał się dla mnie bardzo
ważny, pojawia się regularnie. Tylko czemu, do licha, boję się "zewnątrz", a
gdy się zamknę (pokój, czyjś dom, czyjś pokój, autobus, tramwaj) - przestaję
przynajmniej o połowę? ........ Przestanę pić i te wszystkie lęki miną,
jeśli dobrze rozumiem? Sprowadzamy wszystko do jednego i jak ręką odjął?
Dlaczego kiedy czuję się wartościowsza - opadają, kiedy "nic" nie robię -
wzrastają? Z powietrza? Nie, z alkoholu? Przestanę sobie aplikować
codziennie 3 piwa i miną?
Chciałabym tak.
Tylko, kurde, coś czuję, że tu niecały pies jest pogrzebany, że jego głowa i
kawałek ogona leżą gdzie indziej, a ona chciałaby odgrzebać tułów i łapy.
Można pić i się nie uzależnić a można pić i się uzależnić. Wszystko zależy
od organizmu. Kilka lat i nic, kilka miesięcy i koniec. Mój jest taki a nie
inny. Pecha mam.
I teraz tak, trzy wersje. Przepraszam, cztery.
a) idę na detoksykację do szpitala, leże trzy dni. Rozmawiałam z
Przyjaciółką (swoją drogą Ona i jeszcze Ktoś zgodnie ustalili, że przede
wszystkim to ja mam hipochondrię i wyolbrzymiam), ustaliłyśmy, że to w
rachubę nie wchodzi. Ja tam po prostu nie pójdę.
b) robię sobie detoksykację "prywatnie"
c) nie robię żadnej detoksykacji, po prostu nie piję tych trzech czy
czterech piw i czuję się źle, a po kilku dniach zaczynam "normalnieć" i idę
po tygodniu na spotkanie, terapia
d) pozostawiam to w sytuacji obecnej
A kiedy się zdecyduję na c)? W poniedziałek mam kolejną wizytę. I będzie
chciała znać odpowiedź. A ja jestem tak przerażona (i wkurfiona), że akurat
jej udzielę...

ania.



--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-11-23 14:47:21

Temat: Re: WizytaA.
Od: "Marek N." <m...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


"dipsom_ania" <d...@g...pl> napisała m.in.:
> c) nie robię żadnej detoksykacji, po prostu nie piję tych trzech czy
> czterech piw i czuję się źle...

Hm...
Nie wiem jak inne organizmy reaguja na ...
sesje oddechowe !!!
Ja np. czasem po obiedzie lubie wypic schlodzone piwo.
Bylem w pazdzierniku na 2 sesjach oddechowych (pierwszy raz z zyciu), ale
jedna z reakcji mojego organizmu po tych sesjach byla niechec do nawet
kropelki alkoholu.
I czulem sie przy tym dobrze :-)

Moze warto spobowac Aniu i poszukac osobe prowadzaca w fachowy sposob takie
sesje?
W sumie czym ryzykujesz (nawet, gdyby nie wyszlo...)?

Serdecznosci z Lublina
Marek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-11-23 15:18:00

Temat: Re: WizytaA.
Od: "dipsom_ania" <d...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora


"Marek N." <m...@w...pl> wrote in message
news:aro4b5$lso$1@news.lublin.pl...

> Bylem w pazdzierniku na 2 sesjach oddechowych (pierwszy raz z zyciu), ale
> jedna z reakcji mojego organizmu po tych sesjach byla niechec do nawet
> kropelki alkoholu.

Sesje oddechowe?
A to co znowu?
Ludzie, trzeźwieję. Wypiłam wczoraj sporo, około 8 piw, nie jest mi z tym
dobrze ale mogę się poobserwować. Wiem, czego mi trzeba... wsparcia.
Jakiegokolwiek. Lekarza, kogoś, kto bęzie tuż obok... nie wyjdę z tego sama.
Sądze, że jakieś 70% lęków to wina alkoholu, owszem. Boję się. Nie uda mi
się... miał ktoś z Was kiedyś detox? A czy komuś z Was udało się "samemu"?
CZy też nikt nie musiał?
Nie wytrzymam takiego życia... nie dam rady...
ania..



--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-11-23 15:23:03

Temat: Gdybyś...
Od: "dipsom_ania" <d...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

"używanie szantażu w formie "gdybyś mnie naprawdę kochał to byś przestał
pić..." niczego nie zmienia, a jedynie zwiększa poczucie winy, nie mówi się
przecież "gdybyś mnie kochał, nie przeziębiłbyś się";"....
http://www.alcor.waw.pl/ ...
:/
:~(
(chwilowo) trzeźwa byczania



--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-11-23 17:53:29

Temat: Re: Muszę. (...)
Od: "Pyzol" <p...@s...ca> szukaj wiadomości tego autora


"dipsom_ania" <d...@g...pl> wrote in message
news:arkti6$rni$1@news.gazeta.pl...
> Napad Lęku nr 2.

Aniu, Byczuniu - goraco polecam ci joge , relaksacje i cwiczenia oddechu.
Zwlaszcza joge, tam masz wszystko razem a do tego wspaniala gimnastyke.
Opanowanie, kontrolowanie, swiadomosc wlasnego ciala, znakomicie wplywaja na
pewnosc siebie, a ta zapobiega panice.

Ja opracowalam sobie "kasko-joge". Klade sie na podlodze i zupelnie nie
ruszam, po kolei staranne sprawdzajac kazdy miesien. Dzieki tym cwiczeniom,
jestem w stanie opanowac k a z d y bol ( z tych przytrafiajacych sie na
codzien, na bol pooperacyjny, jak sadze, pomogloby to niewiele:). Mentalne
rozciaganie miesni szalenie odswieza, po 5 minutach takich cwiczen wstaje
jak nowonarodzona.

Sprobuj, to zadna filozofia, tyle ze trzeba nauczyc sie bardzo gleboko
sluchac wlasnego organizmu.


Glowa g do gory, Byczuniu, drapnij tylnym kopytkiem i -
action!:):):)Powodzenia.

Kaska


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-11-23 17:58:32

Temat: Re: Muszę. (...)
Od: "dipsom_ania" <d...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora


"Pyzol" <p...@s...ca> wrote in message
news:tgPD9.68990$ka.2009810@news1.calgary.shaw.ca...

> Aniu, Byczuniu

..:)

- goraco polecam ci joge , relaksacje i cwiczenia oddechu.

Przydałoby mi się coś takiego, na pewno. Nie wiem tylko, gdzie spotkać
takich ludzi.

> Glowa g do gory, Byczuniu, drapnij tylnym kopytkiem i -
> action!:):):)Powodzenia.

Nie dziękuję... co by nie za...
byczania



--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 ... 4


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Kiedy nie chce się....
Skorpiony
Liga mistrzów-życie wolne ale niespokojne
Wspolczynnik zgodnosci sedziów (wg Kendalla)
Leczenie depresji

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?

zobacz wszyskie »