Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!mat.uni.torun.pl!news.man.torun.pl!n
ews.man.poznan.pl!news.internetia.pl!newsfeed.gazeta.pl!news.gazeta.pl!not-for-
mail
From: "dipsom_ania" <d...@g...pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Muszę. (...)
Date: Fri, 22 Nov 2002 10:30:14 +0100
Organization: Portal Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl
Lines: 43
Message-ID: <arkti6$rni$1@news.gazeta.pl>
NNTP-Posting-Host: dial1587.wroclaw.dialog.net.pl
X-Trace: news.gazeta.pl 1037957511 28402 217.30.154.63 (22 Nov 2002 09:31:51 GMT)
X-Complaints-To: u...@a...pl
NNTP-Posting-Date: Fri, 22 Nov 2002 09:31:51 +0000 (UTC)
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2600.0000
X-Priority: 3
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2600.0000
X-User: dipsom_ania
X-MSMail-Priority: Normal
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:169718
Ukryj nagłówki
Napad Lęku nr 2.
Tak naprawdę nie nr 2, dopada często ale z różnym natężeniem.
Nie wiem, co ma to mi dać. Próba autoterapii? Akurat... Niby jak to z siebie
wywalę to mi pomoże? Też nie, wiem, że to irracjonalne i będzie się
pojawiać. Więc czemu? Nie wiem, przepraszam.
Jechałam na pewne zadupie znów w sprawie pracy - przedst. handlowy
(najpewniej akwizycja). Tam, gdzie miałam przesiadkę dostałam niesamowitego
ataku paniki. Podeszłam na przystanek i stwierdziłam, że nie dam rady, nie
wyrobię. P a n i k a. Musiałam iść, byle przed siebie (do autobusu miałam 2
minuty), widzę sklep, weszłam, wyszłam, wyobrażacie sobie? No jak
szurnięta... a na pewno zagubiona. Wracam na przystanek, siadam na ławce,
zero schronienia, tylko wiata, chwytam się mocno ławki i zastanawiam, jak
wytrzymać. Drżenie, dezorientacja... Kiwam się, rozglądam co chwilę
("chora") zdając jednocześnie sprawę z tego, że to paranoja w mojej głowie.
Chcę uciekać na przystanek powrotny, byle uciec. Autobus się spóźnia. Gdy w
końcu dojeżdża okazuje się, że jest przepełniony i NIE MA MIEJSCA. jestem
zdesperowana. Nie wiem, jak udaje mi się wepchać.
Gdy dojeżdżam - już ciemno, mgła i pełno błota. Okazuje się, że przegapiłam
swój przystanek. Jeden na piechotę. Może dwie osoby po drodze, jeden
parkujący samochód. Myślę sobie: "No co, położysz się teraz? A może
zaczniesz biec?" Jakoś udało mi się dojść do ulicy, miałam odnaleźć tę, na
której miałam mieć spotkanie. Próba sił - Ania kontra Ania. Wchodzę w ten
mrok. Idę. Zastanawiam się, kiedy zawrócić - ale idę, kilkakrotnie wpadając
nogami w jakąś kałużę. Dochodzę gdzieś, jakiś pan powiedział, że to będzie
prosto i w lewo. Wchodzę w to lewo, patrzę na tabliczkę - to nie ta ulica...
ale mimo wszystko idę jeszcze kilka metrów.
Dalej już nie mogę, muszę zawrócić.
Lęk nie tyle, że sam w sobie paraliżuje i wywołuje ohydne stany, to w
dodatku okazać się może, że coś udaremnia... Naturalnie obwiniam się teraz,
jestem na siebie zła - koło zamknięte.
Jeszcze coś. Gdy jechałam tym autobusem wychodziła pewna dziewczyna i mówi
mi coś takiego: "Kur*a bo ci zaje*ie"...
Ktoś tu pisał o samobójstwie? Ja nie wiem już, jak sobie radzić... Na ten
krok się nie odważę, ale ten lęk jest niemożliwy do zniesienia...
dipsom_ania...
--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|