Strona główna Grupy pl.soc.rodzina Wojna o zmywanie-fragment z wyborczej

Grupy

Szukaj w grupach

 

Wojna o zmywanie-fragment z wyborczej

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 231


« poprzedni wątek następny wątek »

111. Data: 2003-05-11 09:25:48

Temat: Re: Wojna o zmywanie-fragment z wyborczej
Od: "Małgorzata Majkowska" <m...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Osoba znana wszem jako MOLNARka g...@h...pl, drżącą z emocji
ręką skreśliła te oto słowa:

>> Nie dam
>> również rady raczkować po placu zabaw w garsonce od Diora i z 5
>> cm pazurami.
>
> Ja myślę, że dasz radę .... ale _tylko_raz_ :-)))

Fakt :-)

>> Ale w domu mogę mieć jak w pudełeczku i przynajmniej nie
>> straszyć ludzi swoim wyglądem na codzień. :-)
>
> To wytłumacz mi proszę dlaczego większość matek twierdzi, że
> to niemożliwe.
> Bo ja egoistycznie uważam, że to lenistwo.

Czym jest lenistwo? Otóż w myśl moich założeń, jest to zespół metod i reguł,
których stosowanie w życiu codziennym może ułatwić i/lub uprościć zmagania
człowieka z losem. Człowiek leniwy nie wyrywa się do ciężkiej, żmudnej
pracy. Obowiązki trzeba więc tak uwzględnić w planie dnia, aby nie
kolidowały z innymi, a nawet powiązać je z innymi czynnościami (2 w 1).
Pracy nie należy odwalać. To się bowiem mści. Najgorszą bowiem rzeczą dla
lenia jest przymusowe poprawianie swojej pracy. Z tego wynika, że jestem
leniem patentowanym. Myję sanitariaty co 2 dni na wysoki połysk (czas
przewidziany na tę czynność ok. 10 minut), żeby np. po 2 tygodniach
zapuszczania ich, nie zdzierać z nich kamienia i nieczystości przez bite 4
godziny. Podobnie ma się rzecz z porządkowaniem rzeczy. Odkładane na miejsce
nie robią bałaganu. Dzieciaki mają kosze na zabawki gdzie "skarby" leżą
zgruchmanione, ale przynajmniej nie stoją na oczach i się nie kurzą. A
młode wolą je wrzucić do kosza niż pracowicie układać na półkach. Książki
mam poukładane a) wg. tematyki i b) autorów. Dodatkowo kolorystyką okładki,
żeby mi się regały ładnie komponowały z otoczeniem. Zatem zawsze wiem gdzie
dana pozycja leży bez kilkugodzinnego poszukiwania. Na suszarce układam
umyte naczynia wg przeznaczenia. Zatem wstawianie suchych rzeczy do szafek
trwa krócej. Ubrania na suszarce wieszam strzepnięte i na baczność - czyli
estetycznie - a jednocześnie omija mnie nieprzyjemny obowiązek prasowania
bawełnianych ciuszków moich dzieci. Piorę regularnie codziennie - bo inaczej
po kilku dniach ilość brudów odebrałaby mi chęć do życia. Czyszczę podłogę i
przecieram na mokro przynajmniej raz dziennie (generalne sprzątanko podłóg
trwa ok 30-45 minut z odkurzaniem i myciem, sprzątanko codzienne - max.15
min.) bo inaczej miałabym 3x więcej do wyprania, rozwieszenia na suszarce i
do złożenia. Dzieciaki koczują przeważnie tylko w pokoju dziennym, aby inne
pomieszczenia nie nosiły śladów przejścia żywiołu. Utrzymuję wręcz modelowy
porządek bo jestem LENIEM. Lubię mieć dużo czasu na leżenie martwym bykiem,
na czytanie, na internet, na spanie. A nie na "generalne" czy "wiosenne"
porządki, których z reguły nie robię bo nie ma takiej potrzeby. Dobra
organizacja pracy natomiast pozwala na wykonywanie kilku czynności w jednym
czasie. Co znacznie skraca te nieprzyjemne obowiązki do minimum przy maximum
efektu.

Reasumując - owe matki ,o których wspominasz, wcale nie są leniwe. One są
raczej zagubione i bezsilne, kiedy zostają postawione oko w oko z domowym
żywiołem.

--
Pozdrawiam
Małgorzata
*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^
http://www.btsnet.com.pl/majkowscy/
"Carum est, quod rarum est"




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


112. Data: 2003-05-11 09:42:23

Temat: Re: Wojna o zmywanie-fragment z wyborczej
Od: "Małgorzata Majkowska" <m...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Osoba znana wszem jako Madda m...@p...onet.pl, drżącą z emocji
ręką skreśliła te oto słowa:

> Nie zgodzę się. Moje starsze dziecko ma 6 lat i zaczynamy ją uczyć
> sprzątania po sobie i w swoim pokoju i jak my (rodzice) sprzątamy,
> sprząta razem z nami. Młodsze ma rok i dziewięć miesięcy i
> jeszcze długo nie będziemy od niej wymagać sprzątania. Chociarz
> jak coś rozleje to sama biegnie po szmatkę i wyciera.

Widzisz - zgodzę się z Asią Słocką. 6-letni dzieciak jest już za stary na
naukę sprzątania. Moje młode są przyuczane do czystości i sprzątania po
sobie od niemowlaczka. Bawię się aktualnie z młodszym synkiem (13 mies.) w
układanie plastikowych misek na półkach. Napierw je zrzuca, ale potem
pracowicie układa. Starsza córa (3,5 roku) odnosi brudne naczynia po posiłku
wkłada je do zlewu i zmywa. Ubranka składa przed spaniem w kostkę - brudne
od razu odnosi i wkłada do szafki na brudną bieliznę. Potrafi zmyć podłogę
po rozlanym soku. Poproszona o pomoc - wyciera kurze. Ściąga i stara się
składać suche rzeczy z suszarki. Oczywiście utrzymuje wzorowy porządek w
swoich szafkach i po skończonej zabawie wszystko układa. Doskonale wie, że
jeśli układała puzzle to musi je sprzątnąć, zanim weźmie, powiedzmy, lalkę
czy zabierze się do malowania. Dzieki temu nie brodzę dzień cały w
rozwalonych zabawkach. Pomaga mi także w innych czynnościach domowych. W
układaniu garnków na półkach czy segregowaniu sztućców. I nie uważam się za
horrorkowatą matkę. Madziulec wie, że w domu zawsze jest porządek, dla niej
to stan naturalny. Ma przy tym ogromny ubaw i jest z siebie bardzo dumna. A
ja wychodzę z założenia, że nie jestem ani arabką, ani niewolnicą własnych
dzieci. Jeśli są na tyle duże by coś rozrzucić, to są już na tyle duże by po
sobie posprzątać. Służba ma u nas permanentnie wychodne. :-p

--
Pozdrawiam
Małgorzata
*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^
http://www.btsnet.com.pl/majkowscy/
"Carum est, quod rarum est"


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


113. Data: 2003-05-11 16:55:11

Temat: Re: Wojna o zmywanie-fragment z wyborczej
Od: "Madda" <m...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


"Małgorzata Majkowska" <m...@p...onet.pl> wrote in message
news:b9l5tt$2i2$1@news.onet.pl...

> Widzisz - zgodzę się z Asią Słocką. 6-letni dzieciak jest już za stary
na
> naukę sprzątania. Moje młode są przyuczane do czystości i sprzątania
po
> sobie od niemowlaczka. Bawię się aktualnie z młodszym synkiem (13
mies.) w

Opisałam siebie jako bałaganiarza ale to nie znaczy że nie próbowałam
uczyć dziecka sprzątania od niemowlaczka. Po prostu się nie dało po
dobroci. Owszem obie dziewczyny sprzątają po sobie jak coś rozleją bo to
jest najbardziej oczywista zależność jeśli chodzi o sprzątanie. W innych
sytuacjach poprostu odmawiają współpracy bo nie widzą sensu różnych
czynności. I jest to zupełnie naturalne w ich wieku, mam tu za sobą
autorytet Andrzeja Samsona i Wojciecha Eichelberga i ich książki "Dobra
miłość. Co robić, by nasze dzieci miały udane życie". No ale każdy tak
sobie dobiera autorytety żeby mu pasowały :). Z opowieści mamy wiem że
byłam takim samym dzieckiem, przy czym mojej mamie o wiele bardziej
zależało na nauczeniu mnie porządku. I też zaczynała od wspólnego
sprzątania, skończyło się na wyrzuceniu worka zabawek do ssypu i
klapsach, mojej wielkiej rozpaczy i ... nic się nie zmieniło. Zaczęłam
sprzątać w swoim pokoju jak miałam 17 lat. Może masz lepsze metody, a
może Twoje dzieci odziedziczyły skłonność do porządku i te czynności są
dla nich naturalne. Jest jeszcze inna sprawa, taki masz styl życia i
dzieci to przejmują. Jak widzą że za każdym razem po wypiciu herbaty
odnosisz szklankę do kuchni to będą robiły to samo. Moje tego nie widzą
więc gdybym zaczęła tego od nich wymagać nie wiedziały by o co mi
chodzi.

> układanie plastikowych misek na półkach. Napierw je zrzuca, ale potem
> pracowicie układa. Starsza córa (3,5 roku) odnosi brudne naczynia po
posiłku
> wkłada je do zlewu i zmywa. Ubranka składa przed spaniem w kostkę -
brudne
> od razu odnosi i wkłada do szafki na brudną bieliznę. Potrafi zmyć
podłogę
> po rozlanym soku. Poproszona o pomoc - wyciera kurze. Ściąga i stara
się
> składać suche rzeczy z suszarki. Oczywiście utrzymuje wzorowy porządek
w
> swoich szafkach i po skończonej zabawie wszystko układa. Doskonale
wie, że
> jeśli układała puzzle to musi je sprzątnąć, zanim weźmie, powiedzmy,
lalkę
> czy zabierze się do malowania. Dzieki temu nie brodzę dzień cały w
> rozwalonych zabawkach. Pomaga mi także w innych czynnościach domowych.
W
> układaniu garnków na półkach czy segregowaniu sztućców. I nie uważam
się za
> horrorkowatą matkę. Madziulec wie, że w domu zawsze jest porządek, dla
niej
> to stan naturalny. Ma przy tym ogromny ubaw i jest z siebie bardzo
dumna. A
> ja wychodzę z założenia, że nie jestem ani arabką, ani niewolnicą
własnych
> dzieci. Jeśli są na tyle duże by coś rozrzucić, to są już na tyle duże
by po
> sobie posprzątać. Służba ma u nas permanentnie wychodne. :-p

Wiesz jak to czytam to ogarnia mnie przerażenie. Pewnie Twoje dzieci nie
czują się wykorzystywane ale dla mnie 3,5 latek zmywający naczynia i
wytresowany żeby powstrzymywać chęć zabawy lalką na czas zbierajania
układanki to horror. Zakładam że nie musisz dziecku przypominać o tej
układance bo jeśli przypominasz to cofam drugą połowę poprzedniego
zdania. I tu dochodzimy do sedna sprawy, o której chciałam napisać. W
żadnym z postów nie skarżyłam się że jestem taka nieszczęśliwa bo moje
dzieci bałaganią, a mąż rozrzuca ubrania, a ja biedna nie nadąrzam tego
sprzątać. Wręcz przeciwnie napisałam że mi to nie przeszkadza, że
sprzątamy od czasu do czasu, a na codzień wolę się zająć
przyjemniejszymi sprawami. Dostałam na to odpowiedzi że dzieci można
nauczyć sprzątania, a mieszkanie utrzymać w porządku. Wyczuwam też
delikatnie mówiąc pewną niechęć i poczucie wyższości ze strony
czyściochów (szczególnie ze strony MOLNARki) z racji mojego brudasostwa.
Co więcej złapałam się na tym że dokładnie to samo czuję ja do
czyściochów. Myślę więc że skoro ja nie jestem zmuszana przez Was do
sprzątania, a wy nie musicie oglądać mojego bałaganu to przyjmijmy że
mamy odmienne style życia i nie nawracajmy się nawzajem.

Pozdrawiam
M.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


114. Data: 2003-05-11 17:53:32

Temat: Re: Wojna o zmywanie-fragment z wyborczej
Od: "AsiaS" <a...@n...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Madda"
> Opisałam siebie jako bałaganiarza ale to nie znaczy że nie próbowałam
> uczyć dziecka sprzątania od niemowlaczka. Po prostu się nie dało po
> dobroci.
> W innych
> sytuacjach poprostu odmawiają współpracy bo nie widzą sensu różnych
> czynności. I jest to zupełnie naturalne w ich wieku, mam tu za sobą
> autorytet Andrzeja Samsona i Wojciecha Eichelberga i ich książki
;-)
"Autorytety" można zostawić z boku, kiedy mówi się o niemożności
wychowania do pewnych spraw. Mogę Cię trochę oftopicznie spytać
co zrobisz jak Twoje dzieci "nie będa chciały po dobroci" uczyć się
czytać najpóźniej w szkole czy uczestniczyć w żadnych obowiązkach
domowych nawet w wieku 18 lat (wręcz tym bardziej) bo "nie będą
widziały w tym sensu" a do tego doczytają u różnych autorytetów
że to dopuszczalne??

> Wiesz jak to czytam to ogarnia mnie przerażenie. Pewnie Twoje dzieci nie
> czują się wykorzystywane ale dla mnie 3,5 latek zmywający naczynia i
> wytresowany żeby powstrzymywać chęć zabawy lalką na czas zbierajania
> układanki to horror.
Widzisz Małgosiu, nie dość że wprowadzasz w domu terror to nawet nie zdajesz
sobie sprawy z krzywdy jaką wyrządzasz dzieciom ;-)

> Wyczuwam też
> delikatnie mówiąc pewną niechęć i poczucie wyższości ze strony
> czyściochów (szczególnie ze strony MOLNARki) z racji mojego brudasostwa.
> Co więcej złapałam się na tym że dokładnie to samo czuję ja do
> czyściochów. Myślę więc że skoro ja nie jestem zmuszana przez Was do
> sprzątania, a wy nie musicie oglądać mojego bałaganu to przyjmijmy że
> mamy odmienne style życia i nie nawracajmy się nawzajem.
A pomyślałaś że niekoniecznie chodzi tu o samą naukę czystości? Przyznajesz
sama, że miałaś z tym problemy, nie potrafiłaś nauczyć. A kłopoty rodziców,
którzy mają problemy z przekonaniem dziecka do jakichś obowiązków,
bo te nie widzą sensu pewnych działań
to nie tylko kwestia rodzinna, tylko całego społeczeństwa. Moim zdaniem
rzecz jasna ;)
--
Pozdrawiam
Asia

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


115. Data: 2003-05-11 18:10:35

Temat: Re: Wojna o zmywanie-fragment z wyborczej
Od: "Sowa" <m...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Małgorzata Majkowska" <m...@p...onet.pl> napisał w
wiadomości news:b9l5tt$2i2$1@news.onet.pl...
Starsza córa (3,5 roku) odnosi brudne naczynia po posiłku
> wkłada je do zlewu i zmywa. Ubranka składa przed spaniem w kostkę - brudne
> od razu odnosi i wkłada do szafki na brudną bieliznę. Potrafi zmyć podłogę
> po rozlanym soku. Poproszona o pomoc - wyciera kurze. Ściąga i stara się
> składać suche rzeczy z suszarki. Oczywiście utrzymuje wzorowy porządek w
> swoich szafkach i po skończonej zabawie wszystko układa. Doskonale wie, że
> jeśli układała puzzle to musi je sprzątnąć, zanim weźmie, powiedzmy, lalkę
> czy zabierze się do malowania. Dzieki temu nie brodzę dzień cały w
> rozwalonych zabawkach. Pomaga mi także w innych czynnościach domowych. W
> układaniu garnków na półkach czy segregowaniu sztućców. I nie uważam się
za
> horrorkowatą matkę.

Czy to dziecko ma naprawdę 3,5 lat?
To ile ma wzrostu że sięga do zlewu? Albo na jakiej wysokości macie zlew?
Bo jeśli sprawa wygląda tak, że dziecko z naczyniami (duraleks też się
tłucze - i to w drobny mak!!!!) włazi na stołek po to, żeby zmywać po sobie
naczynia (a jak odkłada je na suszarkę ? Umie latać? Ja mam 1,60m i dla mnie
to wysoko - na granicy zasięgu) to jesteś horrorkową matką i chyba nie
zdajesz sobie sprawy z zagrożeń. Dziecko może spaść i nadziać się na np.
widelec - łyżeczką też można sobie oko wydłubać, zwłaszcza jak się stoi na
stołku i chlapie wodą. Reszta też brzmi jak horrorek - to kiedy te dzieci
się bawią jak cały czas sprzątają, składają, utrzymują porządek, segregują
sztućce i układają miski na półkach? Nie macie milszych pomysłów na życie
niż obsesyjne sprzątanie?

Sowa - taka po środku co lubi jak jest porządek, ale w bałaganie też nie
umiera i ma ponad 3 letnie dziecko (oraz zna wielu jego +/- rówieśników),
więc zdaje sobie sprawę z możliwości manualnych takowych.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


116. Data: 2003-05-11 19:01:24

Temat: Re: Wojna o zmywanie-fragment z wyborczej
Od: "tweety" <n...@n...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Sowa" <m...@w...pl> napisał w wiadomości
news:b9m3n0$745$1@news.onet.pl...
> Użytkownik "Małgorzata Majkowska" <m...@p...onet.pl> napisał w
> wiadomości news:b9l5tt$2i2$1@news.onet.pl...
> Starsza córa (3,5 roku) odnosi brudne naczynia po posiłku
> > wkłada je do zlewu i zmywa.
> Czy to dziecko ma naprawdę 3,5 lat?
> To ile ma wzrostu że sięga do zlewu? Albo na jakiej wysokości macie zlew?

moja Karola tez w tym wieku myła naczynia nawet po calej rodzinie, ale po
niej trzeba było myc i naczynia i kuchnie i przedpokój (zlew mamy blisko
przedpokoju, a sprzatalismy po niej oczywiscie jak nie widziała tego). Teraz
do pedantów nie nalezy, jak nie przypomne to bielizna zamiast do brudow
trafia na podłogę, sprząta oczywscie po przypomnieniu ale sprzata, chociaz
jej wizja porzadku rózni sie od mojej to staram sie nie ingerowac w
poukładane przez nią zabawki. Najgorzej jest z ciuszkami bo jak juz szafa
zapełniona to upycha gdzie popadnie. Nie zniosłaby gdyby moje dziecko, teraz
juz prawie 6 letnie, składało ubranie w kostkę. Podziwiam ludzi, którzy mają
idealny porządek w domu ale sama jakos nie moge sie zmusic zeby cały czas
sprzątać sprzątać i sprzątać, chociaz brudno nie mamy, ale pedanci by sie
przyczepili a to brudna podłoga w kuchni- pies jadł obiad, a to plama na
dywanie- Karola piła sok, a to rozrzucone puzzle- Karola sie bawi, w koncu
dom jest do mieszkania a nie sprzątania :-))))

--
Pozdrawiam
Magdalena+Karolka (27-10-97) + Krzyś (05-01-03)
http://www.master.pl/~mwota/



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


117. Data: 2003-05-11 19:33:02

Temat: Re: Wojna o zmywanie-fragment z wyborczej
Od: "Małgorzata Majkowska" <m...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Osoba znana wszem jako Sowa m...@w...pl, drżącą z emocji ręką
skreśliła te oto słowa:

> Czy to dziecko ma naprawdę 3,5 lat?
> To ile ma wzrostu że sięga do zlewu? Albo na jakiej wysokości
> macie zlew? Bo jeśli sprawa wygląda tak, że dziecko z naczyniami
> (duraleks też się tłucze - i to w drobny mak!!!!) włazi na stołek
> po to, żeby zmywać po sobie naczynia (a jak odkłada je na
> suszarkę ? Umie latać? Ja mam 1,60m i dla mnie to wysoko - na
> granicy zasięgu) to jesteś horrorkową matką i chyba nie zdajesz
> sobie sprawy z zagrożeń. Dziecko może spaść i nadziać się na np.
> widelec - łyżeczką też można sobie oko wydłubać, zwłaszcza jak
> się stoi na stołku i chlapie wodą. Reszta też brzmi jak horrorek
> - to kiedy te dzieci się bawią jak cały czas sprzątają, składają,
> utrzymują porządek, segregują sztućce i układają miski na
> półkach? Nie macie milszych pomysłów na życie niż obsesyjne
> sprzątanie?

Dziecko ma dokładnie 3 lata 5 miesiecy i 15 dni. Zlew jest na standardowej
wysokości. Madziulec nie stoi, a klęczy na stabilnym stołku. Naczynia zmywa
po swoim posiłku (z melaniny czy innego ustrojstwa) a nie po wszystkich
domownikach. Nie przeinaczaj moich słów!. A czasem dopomina się mycia
butelek po jedzeniu braciszka. Dla niej brzechtanie się w wodzie to czysta
rozkosz. A z tym spadaniem ze stołka to grubo przesadzasz. Czy Twój
trzylatek na placu zabaw stoi jak kołek, bo go nie puścisz na huśtawkę czy
drabinki albo tor przeszkód? (groźba upadku i skręcenia karku lub wybicia
oka przez wystający kołek czy o patyk) W domu je palcami bo mu łyżeczki i
widelce z dłoni wydzierasz? Nie rozśmieszaj mnie proszę wydumanymi obawami.
Noże i inne ostre rzeczy są dla Madziulca niedostępne i natychmiast po
użyciu myte i chowane, właśnie ze względu na dzieci. Jeśli bym była
złośliwa - to bym powiedziała, że Ty nie zdajesz sobie sprawy z tego, że
rozrzucone zabawki i rozlany na podłodze sok czy sterty nieposprzątanych
rzeczy stanowią większe zagrożenie dla dziecka (możliwość potknięcia się czy
poślizgnięcia, niekontrolowanego upadku i w najlepszym wypadku wstrząsu
mózgu) niż ten wyciągnięty przez Ciebie zlew na standardowej wysokości.
Rozumiem, że Twoje dziecko rąk nie myje po skorzystaniu z toalety, bo
umywalkę masz za wysoko. A może nie daj Boże włazi na stołek?
W moim sprzątaniu nie ma obsesji. Doprowadzenie mieszkania "na wysoki
połysk" trwa u mnie maksymalnie godzinę dziennie - łącznie z tym osławionym
zmywaniem. W moim słowniku nie istnieje za to pojęcie "porządkowania
mieszkania przed przyjściem gości" czy "porządków wiosennych". U mnie zawsze
jest porządek dlatego, że cała rodzina dzielnie w tym uczestniczy bez
zbędnej martyrologii.

--
Małgorzata
*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^
http://www.btsnet.com.pl/majkowscy/
"Carum est, quod rarum est"


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


118. Data: 2003-05-11 19:54:46

Temat: Re: Wojna o zmywanie-fragment z wyborczej
Od: "Małgorzata Majkowska" <m...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Osoba znana wszem jako Madda m...@p...onet.pl, drżącą z emocji
ręką skreśliła te oto słowa:
.
> Może masz lepsze metody, a może Twoje dzieci odziedziczyły
> skłonność do porządku i te czynności są dla nich naturalne. Jest
> jeszcze inna sprawa, taki masz styl życia i dzieci to przejmują.
> Jak widzą że za każdym razem po wypiciu herbaty odnosisz szklankę
> do kuchni to będą robiły to samo. Moje tego nie widzą więc gdybym
> zaczęła tego od nich wymagać nie wiedziały by o co mi chodzi.

W tym tkwi sedno sprawy. Dzieci naśladują rodziców i powielają ich
zachowanie. Moich młodych nie trzeba specjalnie tresować. Madziulec widzi od
zawsze, że my sprzątamy, więc i ona stara się utrzymywać porządek w swoich
rzeczach. Młody jest za młody, żeby to rozumieć, ale jest delikatnie
napominany, że pewnych rzeczy robić nie wolno.

> Wiesz jak to czytam to ogarnia mnie przerażenie. Pewnie Twoje
> dzieci nie czują się wykorzystywane ale dla mnie 3,5 latek
> zmywający naczynia i wytresowany żeby powstrzymywać chęć zabawy
> lalką na czas zbierajania układanki to horror.

Jeszcze raz powtarzam - nie stosowałam żadnej tresury - a tym bardziej nie
stoję nad młodą z batogiem i nie zmuszam do określonych zachowań! Dzieci
uczą się na przykładach i delikatnym napominaniu np. "Tatuś będzie z Ciebie
dumny, że tak ładnie ułożyłaś zabaweczki, że umyłaś talerzyk, złożyłaś
ubranka.. itp.

> Zakładam że nie
> musisz dziecku przypominać o tej układance bo jeśli przypominasz
> to cofam drugą połowę poprzedniego zdania.

Owszem - czasem (rzadko) muszę ją delikatnie upomnieć. Nieposkładane przez
Magdę części puzzli czy serwisu stanowią niebezpieczeństwo dla małego, który
może się albo na nich poślizgnąć bądź połknąć :-)

> I tu dochodzimy do
> sedna sprawy, o której chciałam napisać. W żadnym z postów nie
> skarżyłam się że jestem taka nieszczęśliwa bo moje dzieci
> bałaganią, a mąż rozrzuca ubrania, a ja biedna nie nadąrzam tego
> sprzątać. Wręcz przeciwnie napisałam że mi to nie przeszkadza, że
> sprzątamy od czasu do czasu, a na codzień wolę się zająć
> przyjemniejszymi sprawami.

Widzisz, ja dzięki temu, że sprzątam regularnie mam cholernie dużo czasu na
przyjemniejsze rzeczy. Aktualnie nie horcuję podłogi ani nie myję garów. W
tle leci Enya, mąż karmi młodego. Madziulec zasypia. A ja sobie tutaj z Tobą
wymieniam poglądy na temat porządków. A za plecami mam idealnie posprzątane
mieszkanie, nie czeka mnie sterta prasowania. Ani węże nie wychodzą mi z
kosza na odpadki czy z kosza na brudną bieliznę. :-)

--
Małgorzata
*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^
http://www.btsnet.com.pl/majkowscy/
"Carum est, quod rarum est"


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


119. Data: 2003-05-11 21:01:12

Temat: Re: Wojna o zmywanie-fragment z wyborczej
Od: "Madda" <m...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


"Małgorzata Majkowska" <m...@p...onet.pl> wrote in message
news:b9m9q4$lom$1@news.onet.pl...


>
> Jeszcze raz powtarzam - nie stosowałam żadnej tresury - a tym bardziej
nie
> stoję nad młodą z batogiem i nie zmuszam do określonych zachowań!
Dzieci
> uczą się na przykładach i delikatnym napominaniu np. "Tatuś będzie z
Ciebie
> dumny, że tak ładnie ułożyłaś zabaweczki, że umyłaś talerzyk, złożyłaś
> ubranka.. itp.
>

Nie znam Twojego dziecka więc jeśli mówisz że jest szczęśliwe nie
pozostaje mi nic innego tylko Ci uwierzyć.


> > I tu dochodzimy do
> > sedna sprawy, o której chciałam napisać. W żadnym z postów nie
> > skarżyłam się że jestem taka nieszczęśliwa bo moje dzieci
> > bałaganią, a mąż rozrzuca ubrania, a ja biedna nie nadąrzam tego
> > sprzątać. Wręcz przeciwnie napisałam że mi to nie przeszkadza, że
> > sprzątamy od czasu do czasu, a na codzień wolę się zająć
> > przyjemniejszymi sprawami.
>
> Widzisz, ja dzięki temu, że sprzątam regularnie mam cholernie dużo
czasu na
> przyjemniejsze rzeczy. Aktualnie nie horcuję podłogi ani nie myję
garów. W
> tle leci Enya, mąż karmi młodego. Madziulec zasypia. A ja sobie tutaj
z Tobą
> wymieniam poglądy na temat porządków. A za plecami mam idealnie
posprzątane
> mieszkanie, nie czeka mnie sterta prasowania. Ani węże nie wychodzą mi
z
> kosza na odpadki czy z kosza na brudną bieliznę. :-)
>

Cieszę się że żyjesz tak jak lubisz. Dla mnie takie życie to byłby
koszmar. I zakończmy już na tym ten temat.

Pozdrawiam
M.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


120. Data: 2003-05-11 21:23:06

Temat: Re: Wojna o zmywanie-fragment z wyborczej
Od: "Madda" <m...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


"AsiaS" <a...@n...onet.pl> wrote in message
news:b9m4ur$a35$1@news.onet.pl...

> "Autorytety" można zostawić z boku, kiedy mówi się o niemożności
> wychowania do pewnych spraw.

Już o tym pisałam ale napiszę jeszcze raz z drugiej strony to może mnie
zrozumiesz. Są rzeczy, których trzeba nauczyć dziecko jak najszybciej,
za wszelką cenę, niezależnie od tego czy ono to rozumie czy nie. Np.
przechodzenie za rękę przez jezdnię, nie dotykanie włączonego
piekarnika, nie bicie dzieci w piaskownicy, bezwarunkowa reakcja na
okrzyk rodzica "nie dotykaj", "stój". Jest inna kategoria rzeczy o wiele
obszerniejsza, których uczy się dziecko w zależności od aktualnie
osiągniętej przez dziecko zdolności pojmowania. W moim życiu kategoria
pierwsza jest minimalna i sprzątanie do niej nie należy. Owszem uważam
że super jeśli dziecko uczy się tego naturalnie i bezboleśnie, jeżeli
nie chce współpracować należy odpuścić. Mogła bym nauczyć sprzątania
moje dzieci ale nie chciałam tego robić za wszelką cenę.

> Mogę Cię trochę oftopicznie spytać
> co zrobisz jak Twoje dzieci "nie będa chciały po dobroci" uczyć się
> czytać najpóźniej w szkole czy uczestniczyć w żadnych obowiązkach
> domowych nawet w wieku 18 lat (wręcz tym bardziej) bo "nie będą
> widziały w tym sensu" a do tego doczytają u różnych autorytetów
> że to dopuszczalne??

Zakładasz że jak nie wytresujesz dziecka w jakimś zachowaniu od
niemowlaka, to potem nie wpoisz mu tego przez rozmowę i argumenty? Moje
starsze dziecko jest dosyć inteligentne i w sprawach, w których do
niedawna nie mogłyśmy dojść do porozumienia teraz się dogadujemy, bo
dorosła do tego żeby przyjmować argumenty.

>
> A pomyślałaś że niekoniecznie chodzi tu o samą naukę czystości?
Przyznajesz
> sama, że miałaś z tym problemy, nie potrafiłaś nauczyć. A kłopoty
rodziców,
> którzy mają problemy z przekonaniem dziecka do jakichś obowiązków,
> bo te nie widzą sensu pewnych działań
> to nie tylko kwestia rodzinna, tylko całego społeczeństwa. Moim
zdaniem
> rzecz jasna ;)

Nie, nie pomyślałam, ja rozmawiam cały czas o sprzątaniu. Powtórzę
jeszcze raz, sprzątanie sobie odpuściłam. Z nauczeniem dzieci innych
rzeczy nie mam problemów, wręcz przeciwnie.

Pozdrawiam
M.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 11 . [ 12 ] . 13 ... 20 ... 24


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Mow mi mamo - czyli o konwenansach
chory z urojenia?
typowy jedynak
Poradźcie - zlewozmywak stalowy we wzorek?
macierzyństwo lesbijek

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »