Data: 2002-05-27 13:30:42
Temat: Wrocław - sprawozdanie
Od: Iwona Sapijaszko <i...@s...net>
Pokaż wszystkie nagłówki
dla wszystkich których nie było - krótkie sprawozdanko:
Aura w niedzielne przedpołudnie, zdawała się być nieprzychylna spacerom
i innym, miej wyczerpującym dla niektórych, sposobom spędzania wolnego
czasu. Dostąpiliśmy jednak łaski niebios i niespodziewanie nad
Wrocławiem deszczowe chmury rozpierzchły się, przestało padać a późnym
popołudniem oślepiło nas słońce. Boguś, jak zapowiedział, zjawił się ze
słomianym, świeżo wyprasowanym, kapeluszem na głowie i pod parasolem, co
zostało uwiecznione. Nie doczekawszy się innych uczestników spotkania,
udaliśmy się na zwiedzanie Ogrodu Japońskiego. Nie wszystkie
różaneczniki i azalie przekwitły, było więc kolorowo i pachnąco.
Podziwialiśmy miejscowe wieloryby i małe kaczuszki, których Grzesiek nie
chciał sfotografować bo to przecież takie powszechne zjawisko - kaczki w
kropki spacerujące po liściach grzybieni. Boguś nam opowiadał o swoich
roślinkach, których wsadził już niezliczoną ilość i co chwilę wskazując
na coś palcem mówił 'to jest ... i właśnie to posadziłem, a to jest ...,
a to ...' wykazując się niebywałym jak dla mnie znawstwem tematu. My mu
opowiadaliśmy o naszych chwastach, których po imieniu nazwać nie
potrafimy, o kilku drzewkach, które posadziliśmy i zające zdążyły
zeżreć. Mowa była o winie i innych trunkach, Grzesiek opowiadał o swoich
winoroślach a Boguś o miodzie i tu padła cenna inicjatywa połączenia sił
w celu spożytkowania darów natury i wytworu naszych rąk. Jak to Boguś
powiedział 'win i miodów jeszcze wiele przed nami'. Czas nam mijał w
przyjacielskij atmosferze na miłej konwersacyji. Snuliśmy wizje co by tu
wsadzić w ziemię, żeby ładnie rosło i cieszyło oczy i serca, natknęliśmy
się na ciekawy okaz wierzby, który też się znalazł w naszych planach,
chyba jednak przedwcześnie... Wyszliśmy z Ogrodu i pospacerowaliśmy
troszkę po Parku Szczytnickim, znajdując parę miejsc wartych odwiedzenia
z saperką. Następnie pojechaliśmy do Ogrodu Botanicznego, w którym po
długich poszukiwaniach znaleźliśmy ukrywającego się przed nami,
kwitnącego jeszcze tulipanowca i Crimson King. Podziwialiśmy nad wyraz
piękne i wyrośnięte okazy flory, dochodząc do wniosku, że rosną pewnie
na rurach ciepłowniczych i co rano dostają strzykawę odpowiedniego
specyfiku, bo to nie możliwe żeby same z siebie rosły tak okazale. W
oddali grało trio filharomoników wrocławskich, dodatkowo umilając nam
czas. Chwilę podumaliśmy nad bielą kory brzozy pożytecznej, nie
dochodząc jednak do żadnych sensownych wniosków. Urzekły nas piękne
róże, irysy, piwonie i kuflik. Zastanawialiśmy sie jakie rośliny
okrywowe mogą być cenne w zasłonięciu naszych chwastów a jakie do
stworzenia wąskiego żywopłotu. Boguś co chwilę nas zadziwał swoją
wiedzą, dopingując do szybszych i efektywniejszych działań w ogrodzie.
I tak miło i pożytecznie spędziliśmy niedzielę a wszystkich którzy nie
mogli lub mogli a nie przyszli i tak serdecznie pozdrawiamy :)
Iwona
|