Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Wszystkim "Matkom Polkom" na Walentynki

Grupy

Szukaj w grupach

 

Wszystkim "Matkom Polkom" na Walentynki

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 724


« poprzedni wątek następny wątek »

411. Data: 2011-02-15 17:06:23

Temat: Re: Ojcom marnotrawnym na Walentynki
Od: Ja <7...@m...pl> szukaj wiadomości tego autora


vonBraun napisał(a):
> Ja wrote:
>
> > vonBraun napisaďż˝(a):
> >
> >>Ja wrote:
> >>
> >>>medea napisaďż˝(a):
> >>>
> >>>
> >>>>W dniu 2011-02-15 13:55, vonBraun pisze:
> >>>>
> >>>>
> >>>>>Poniewaďż˝ kompletnie nie rozumiem o co ci chodzi, chyba powinnaďż˝
> >>>>>przeczyta� to co napisa�a� jeszcze raz i g��boko zastanowi� si�
sk�d
> >>>>>Ci si� to wzi�o i czy nie "st�d"...
> >>>>
> >>>>Hm... Kiedy w pierwszym po�cie opisa�e� histori� Twojego przyjaciela,
> >>>>napisa�e� (mam wra�enie, �e bez w�tpliwo�ci), �e s� obecnie
szcz�liwym
> >>>>ma��e�stwem. W nast�pnych postach zacz��e� ujmowa� szcz�liwe
ma��e�stwo
> >>>>w cudzys�owie - odebra�am to jako zmian� stanowiska. I tego nie
> >>>>rozumiem. Czy fakt, �e to m�czyzna zadzia�a�, co� zmienia? Nawet
je�li
> >>>>za�o�ymy, �e kobieta nie d��y�a w spos�b �wiadomy do
korzystnych zmian,
> >>>>tylko jej zachowanie zosta�o zmodyfikowane niejako poza jej
> >>>>�wiadomo�ci�. O to chodzi?
> >>>>
> >>>>
> >>>>
> >>>>>A odpowied� na to co jest w wersji "tekstowej" brzmi: wynik zale�a�by
> >>>>>od tego na ile psycholo�ka pokona�a swoje ograniczenia w motywacji do
> >>>>>przerabiania ch�opak�w na chipsy i czy b�d� dostatecznie sprytny
je�li
> >>>>>nie.
> >>>>>
> >>>>
> >>>>Ha ha ha (tubalnym g�osem). Napisa�am "pomoc r�wnorz�dn�", bo
za�o�y�am,
> >>>>�e Twoja pomoc nie by�a nastawiona na robienie z kogo� chips�w.
> >>>>Wstawi�am "psycholo�k�", �eby relacja by�a podobna.
> >>>>Nie wiem, czy czasem nie jesteďż˝ bardziej uprzedzony do kobiet, niďż˝ ja do
> >>>>m�czyzn. ;)
> >>>>
> >>>>Pozdrawiam
> >>>>Ewa
> >>>
> >>>Nie jest, robi�a to celowo, by sobie co� wsk�ra� w�asnego.
Niedojrza�e
> >>>kobiety.
> >>
> >>Mnie w tej sytuacji zastanawia jak si� traktuje w �yciu PRAWD�.
> >>
> >>Czy prawda jest warta tyle ile os�b j� podziela, ile os�b uda si�
> >>skaptowa� do tego �eby zadzioba�, zakraka�, zakwaka� jedne prawdy
> >>kosztem drugich?
> >>
> >>Czy aby na pewno rozmawiamy tu o "niewinnych zabawach" czy o sprawach
> >>podstawowych?
> >>
> >>Prawdy trzeba szuka� wbrew sobie, w b�lu i l�ku je�li to potrzebne.
> >>Je�li to potrzebne z lup� lub mikroskopem.
> >>
> >>Jak zobaczy� co� co da si� tak �atwo zadzioba� i zakwaka�?
> >>
> >>Oto jedna z uczestniczek zrozumia�a juz jak�� prawd� i b�dzie
> >>poszukiwa�a m�czyzn z minimum 8 kieszeniami.
> >>
> >>pozdrawiam
> >>vonBraun
> >
> >
> > Za du�o si� Chiron�w naczyta�e�.
> > Nie ma czego� takiego �e kto� jest w posiadaniu prawdy, bo prawda to
> > B�g, wi�c nie jest mo�liwe aby� mia� prawo w�asno�ci do
pos�ugiwania
> > siďż˝ Bogiem. Prawdy nikt nie posiada, jest jedynie droga do prawdy,
> > czyli im wi�cej odkrywamy, nie zasypiamy w jaki� ustaleniach im wi�cej
> > chcemy zrozumie� , tym samym zdemaskowa� fa�sze w kt�rych ludzie
> > tkwi� ,tym bardziej wchodzimy na drog� do prawdy. Kto� kto uwa�a �e
> > posiada prawd�[ uwa�a �e posiada Boga], czyli wszystko co sobie
> > powieszchownie ustali i pot�pia pod to ustalenie, zwalcza by to
> > ustalenie pozosta�o---idzie w drug� stron�. Czyli pierwsze to
> > dojrza�o�� drugie to niedojrza�o��, kt�ra zamiast szuka�
porozumienia,
> > zas�ania si� ustaleniami ale tylko pod swoj� korzy�� je
interpretuj�c.
>
> Nie. Ja pisz� o metodach poszukiwania prawdy, a nie o tym, �e z�apa�em
> Pana Boga za nogi. Ale jest jedna prawda, kt�rej zaprzeczy� b�dzie Ci
> bardzo trudno :-). Zwi�zek mi�dzy dwojgiem ludzi mo�e by� damsko m�sk�
> gr� ale mo�e by� te� sta�ym, wzajemnym poszukiwaniem prawdy o drugim
> cz�owieku. W tej prawdzie jest miejsce dla m�czyzny "as is" i dla
> kobiety "as is".
>
> Dlaczego wybiera siďż˝ grďż˝ a nie "poszukiwanie prawdy"?
>
> Dlatego, �e na dnie gracza jest l�k przed ujawnieniem drugiej osobie
> w�asnej egzystencji. U pod�o�a le�y "nie�miertelne" przekonanie, �a
jaki
> jestem /"as is"/ jestem nie wart mi�o�ci.
>
> pozdrawiam
> vonBraun

Nie zrozumiałeś. Bo ja właśnie piszę o tym samym. Tylko to Biblijnie
zinterpretowałem. Tak więc droga cnoty, droga do prawdy to szukanie
porozumienia w relacji damsko-męskiej. Druga droga to droga niecnoty i
grzechu, czyli nie szukanie zdrowej relacji damsko-męskiej, tylko
wykorzystywaniem drugiej osoby pod własne egocentryczne zaspokojenie,
to egocentryczne niedojrzałe podejście bierze się z braku
elastyczności i na pałę przyjmowanie ustaleń. Ta twoja psycholodżka to
strasznie niedojrzała osoa, bo utoneła w abstrakcjach i uważa je za
najważniejsze, tym samym jej osobowość nie dojrzała, zawsze będą z nią
takie problemy chyba że dojrzeje. A relacja damsko-męska to nie prawda
ale odkrywanie prawdy, bo tą osobę odkrywasz skrawek po skrawku,
ciężka praca, ale to jest właśnie cnota, bo ta ciężka praca nie kończy
się aż do śmierci z tą osobą ,ale owocuje głębszym porozumieniem, a
nie manipulacjami gdzie się kogoś nie widzi bo oddało się jakieś
urojonej abstrakcyjnej prawdzie.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


412. Data: 2011-02-15 17:08:21

Temat: Re: Ojcom marnotrawnym na Walentynki
Od: Ja <7...@m...pl> szukaj wiadomości tego autora



medea napisał(a):
> W dniu 2011-02-15 16:24, Ja pisze:
> > Nie jest, robi�a to celowo, by sobie co� wsk�ra� w�asnego.
Niedojrza�e
> > kobiety.
>
> Pytanie tylko - sk�d Ty to wiesz, skoro jej punkt widzenia nie zosta�
> tutaj zaprezentowany?
>
> Ewa

Von Braun opisał jak jej ciało się zachowywało, więc ten opis pokazał,
że to manipulantka.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


413. Data: 2011-02-15 17:21:09

Temat: Re: Ojcom marnotrawnym na Walentynki
Od: vonBraun <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Ja wrote:

> vonBraun napisał(a):
>
>>Ja wrote:
>>
>>
>>>vonBraun napisaďż˝(a):
>>>
>>>
>>>>Ja wrote:
>>>>
>>>>
>>>>>medea napisaďż˝(a):
>>>>>
>>>>>
>>>>>
>>>>>>W dniu 2011-02-15 13:55, vonBraun pisze:
>>>>>>
>>>>>>
>>>>>>
>>>>>>>Poniewaďż˝ kompletnie nie rozumiem o co ci chodzi, chyba powinnaďż˝
>>>>>>>przeczyta� to co napisa�a� jeszcze raz i g��boko zastanowi� si�
sk�d
>>>>>>>Ci si� to wzi�o i czy nie "st�d"...
>>>>>>
>>>>>>Hm... Kiedy w pierwszym po�cie opisa�e� histori� Twojego przyjaciela,
>>>>>>napisa�e� (mam wra�enie, �e bez w�tpliwo�ci), �e s� obecnie
szcz�liwym
>>>>>>ma��e�stwem. W nast�pnych postach zacz��e� ujmowa� szcz�liwe
ma��e�stwo
>>>>>>w cudzys�owie - odebra�am to jako zmian� stanowiska. I tego nie
>>>>>>rozumiem. Czy fakt, �e to m�czyzna zadzia�a�, co� zmienia? Nawet
je�li
>>>>>>za�o�ymy, �e kobieta nie d��y�a w spos�b �wiadomy do
korzystnych zmian,
>>>>>>tylko jej zachowanie zosta�o zmodyfikowane niejako poza jej
>>>>>>�wiadomo�ci�. O to chodzi?
>>>>>>
>>>>>>
>>>>>>
>>>>>>
>>>>>>>A odpowied� na to co jest w wersji "tekstowej" brzmi: wynik zale�a�by
>>>>>>>od tego na ile psycholo�ka pokona�a swoje ograniczenia w motywacji do
>>>>>>>przerabiania ch�opak�w na chipsy i czy b�d� dostatecznie sprytny
je�li
>>>>>>>nie.
>>>>>>>
>>>>>>
>>>>>>Ha ha ha (tubalnym g�osem). Napisa�am "pomoc r�wnorz�dn�", bo
za�o�y�am,
>>>>>>�e Twoja pomoc nie by�a nastawiona na robienie z kogo� chips�w.
>>>>>>Wstawi�am "psycholo�k�", �eby relacja by�a podobna.
>>>>>>Nie wiem, czy czasem nie jesteďż˝ bardziej uprzedzony do kobiet, niďż˝ ja do
>>>>>>m�czyzn. ;)
>>>>>>
>>>>>>Pozdrawiam
>>>>>>Ewa
>>>>>
>>>>>Nie jest, robi�a to celowo, by sobie co� wsk�ra� w�asnego.
Niedojrza�e
>>>>>kobiety.
>>>>
>>>>Mnie w tej sytuacji zastanawia jak si� traktuje w �yciu PRAWD�.
>>>>
>>>>Czy prawda jest warta tyle ile os�b j� podziela, ile os�b uda si�
>>>>skaptowa� do tego �eby zadzioba�, zakraka�, zakwaka� jedne prawdy
>>>>kosztem drugich?
>>>>
>>>>Czy aby na pewno rozmawiamy tu o "niewinnych zabawach" czy o sprawach
>>>>podstawowych?
>>>>
>>>>Prawdy trzeba szuka� wbrew sobie, w b�lu i l�ku je�li to potrzebne.
>>>>Je�li to potrzebne z lup� lub mikroskopem.
>>>>
>>>>Jak zobaczy� co� co da si� tak �atwo zadzioba� i zakwaka�?
>>>>
>>>>Oto jedna z uczestniczek zrozumia�a juz jak�� prawd� i b�dzie
>>>>poszukiwa�a m�czyzn z minimum 8 kieszeniami.
>>>>
>>>>pozdrawiam
>>>>vonBraun
>>>
>>>
>>>Za du�o si� Chiron�w naczyta�e�..
>>> Nie ma czego� takiego �e kto� jest w posiadaniu prawdy, bo prawda to
>>>B�g, wi�c nie jest mo�liwe aby� mia� prawo w�asno�ci do
pos�ugiwania
>>>siďż˝ Bogiem. Prawdy nikt nie posiada, jest jedynie droga do prawdy,
>>>czyli im wi�cej odkrywamy, nie zasypiamy w jaki� ustaleniach im wi�cej
>>>chcemy zrozumie� , tym samym zdemaskowa� fa�sze w kt�rych ludzie
>>>tkwi� ,tym bardziej wchodzimy na drog� do prawdy. Kto� kto uwa�a �e
>>>posiada prawd�[ uwa�a �e posiada Boga], czyli wszystko co sobie
>>>powieszchownie ustali i pot�pia pod to ustalenie, zwalcza by to
>>>ustalenie pozosta�o---idzie w drug� stron�. Czyli pierwsze to
>>>dojrza�o�� drugie to niedojrza�o��, kt�ra zamiast szuka�
porozumienia,
>>>zas�ania si� ustaleniami ale tylko pod swoj� korzy�� je interpretuj�c.
>>
>>Nie. Ja pisz� o metodach poszukiwania prawdy, a nie o tym, �e z�apa�em
>>Pana Boga za nogi. Ale jest jedna prawda, kt�rej zaprzeczy� b�dzie Ci
>>bardzo trudno :-). Zwi�zek mi�dzy dwojgiem ludzi mo�e by� damsko m�sk�
>>gr� ale mo�e by� te� sta�ym, wzajemnym poszukiwaniem prawdy o drugim
>>cz�owieku. W tej prawdzie jest miejsce dla m�czyzny "as is" i dla
>>kobiety "as is".
>>
>>Dlaczego wybiera siďż˝ grďż˝ a nie "poszukiwanie prawdy"?
>>
>>Dlatego, �e na dnie gracza jest l�k przed ujawnieniem drugiej osobie
>>w�asnej egzystencji. U pod�o�a le�y "nie�miertelne" przekonanie, �a
jaki
>>jestem /"as is"/ jestem nie wart mi�o�ci.
>>
>>pozdrawiam
>>vonBraun
>
>
> Nie zrozumiałeś. Bo ja właśnie piszę o tym samym. Tylko to Biblijnie
> zinterpretowałem. Tak więc droga cnoty, droga do prawdy to szukanie
> porozumienia w relacji damsko-męskiej. Druga droga to droga niecnoty i
> grzechu, czyli nie szukanie zdrowej relacji damsko-męskiej, tylko
> wykorzystywaniem drugiej osoby pod własne egocentryczne zaspokojenie,
> to egocentryczne niedojrzałe podejście bierze się z braku
> elastyczności i na pałę przyjmowanie ustaleń. Ta twoja psycholodżka to
> strasznie niedojrzała osoa, bo utoneła w abstrakcjach i uważa je za
> najważniejsze, tym samym jej osobowość nie dojrzała, zawsze będą z nią
> takie problemy chyba że dojrzeje. A relacja damsko-męska to nie prawda
> ale odkrywanie prawdy, bo tą osobę odkrywasz skrawek po skrawku,
> ciężka praca, ale to jest właśnie cnota, bo ta ciężka praca nie kończy
> się aż do śmierci z tą osobą ,ale owocuje głębszym porozumieniem, a
> nie manipulacjami gdzie się kogoś nie widzi bo oddało się jakieś
> urojonej abstrakcyjnej prawdzie.
Tak będzie, udało im sie uzyskać trochę przestrzeni na to aby dojrzała.
Nawiasem, pominąłem opisy sytuacji które były dla mojego krewniaka
całkowicie niezrozumiałe, pisałem tylko o tym z czym zwracała się do mnie.
Do mojego krewniaka mam jedynie to zastrzeżenie, że jak sie nie rozumie
"gdzie są podstawy" związku to nie powinno się za stałe związki
zabierać. Naprawdę kumaty chłop, w szoku po śmierci matki wprawdzie, ale
zupełnie nie kumał co się dzieje.

Ale mnóstwo ludzi tak zyje, więc nie wymagam od ludzi tyle co Cb ;-)
Let it be...

pozdrawiam
vonBraun

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


414. Data: 2011-02-15 17:30:38

Temat: Re: Ojcom marnotrawnym na Walentynki
Od: "Ghost" <g...@e...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "medea" <x...@p...fm> napisał w wiadomości
news:ijeakk$633$1@news.onet.pl...
>W dniu 2011-02-15 15:18, Ghost pisze:
>>
>> Użytkownik "medea" <x...@p...fm> napisał w wiadomości
>> news:ije1n0$4dr$1@news.onet.pl...
>>
>>> Nie wiem, czy czasem nie jesteś bardziej uprzedzony do kobiet, niż ja do
>>> mężczyzn. ;)
>>
>> Raczej malo mozliwe.
>
> No jasne. Bo naiwnie sądzę, że w każdym konflikcie jest ta druga,
> pominięta strona, która też miałaby coś do powiedzenia. Ale gdyby tą
> stroną był mężczyzna, to miałabym podobne wątpliwości.

Watpie.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


415. Data: 2011-02-15 17:31:40

Temat: Re: Ojcom marnotrawnym na Walentynki
Od: "cbnet" <c...@n...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dość interesujący wywód.

Sądzę, że taka pierwotna prawda odnośnie rzeczywistości,
nas samych, naszego miejsca w rzeczywistości, jest w nas.

"Diabeł" polega na tym w jakim stopniu i iloma warstwami
własnych "prawd" ją przykrywamy.
Dlaczego tak się dzieje?
Z różnych, najrozmaitszych powodów.
Np aby dorównać matce, aby poczuć się ~dobrze z balastem,
który ciagnę od dziecka, bo w gazecie napisali, a w TV powiedzieli,
bo koleżanka/-i tak robi/-ą ... itd.

Setki, tysiące powodów.
Notabene: tak samo dotyczy to mężczyzn jak i kobiet.

W pewnym momencie przestajemy odrózniać to co ważne,
od tego co mniej ważne.
W następnym kroku przestajemy być sobą, lecz stajemy się
"żywicielem" uwarunkowań które w nas "żyją" jako "prawda"
nienasycona jak studnia bez dna i wiecznie głodna nowych
"dowodów" do tego stopnia, że już nie ma znaczenia czym
ją karmisz - pożre wszystko co jej dajesz - byleby "być krytym"
przed sumieniem(?) etykietą "dowód".

Ile człowiek jest w stanie zrobić dla takiej "prawdy"?
Gdzie jest granica?
Realna taka granica w zasadzie jest już tylko pochodną zdolności
otoczenia do przyjmowania iluzji jako rzeczywistości, oraz własnej
pomysłowości + plastyczności swego umysłu (czasem trzeba
"pamiętać" o jakimś "fakcie" w taki sposób aby odpowiadał
potrzebie nakarmienia żarłocznej "prawdy").


No i teraz uwaga: pojawia się ktoś kto specjalizuje się w roz*niu
w drobny mak tych "warstewek".
Dla jednych to powód do depresji, ale dla pewnej części będzie
to wyzwanie jakich mało wręcz... bo "prawda" jest _bezpośrednio_
zagrożona przez tego "chama", "głupka", "bydlaka", "psychola"... itp.
Larum! W werble bić! Kto żyw niech powstanie w obronie "prawdy"
przeciw "aroganckiemu chamowi"! My ofiary! Szatan! My ofiary!
Nie spoczniemy póki nie zadziobiemy... itp... itd...

Potęga imaginacji na usługach uwarunkowań jak narkotyk zabija
[realną] pierwotną prawdę.
Zabija tylko lokalnie, bo TEJ prawdy nie da się zabić.

Rózne "prawdy" pojawiają się i znikają, pożerają siebie nawzajem,
a ona trwa cierpliwie i czeka na odkrycie.

Tik-tak, tik-tak, tik-tak...
Cały czas, nawet jak ~znikniemy.

--
CB


Użytkownik "vonBraun" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:ijeb4l$rct$1@inews.gazeta.pl...

> ... piszę o metodach poszukiwania prawdy, a nie o tym, że złapałem Pana Boga za
> nogi. Ale jest jedna prawda, której zaprzeczyć będzie Ci bardzo trudno :-).
> Związek między dwojgiem ludzi może być damsko męską grą ale może być też stałym,
> wzajemnym poszukiwaniem prawdy o drugim człowieku. W tej prawdzie jest miejsce
> dla mężczyzny "as is" i dla kobiety "as is".
>
> Dlaczego wybiera się grę a nie "poszukiwanie prawdy"?
>
> Dlatego, że na dnie gracza jest lęk przed ujawnieniem drugiej osobie własnej
> egzystencji. U podłoża leży "nieśmiertelne" przekonanie, ża jaki jestem /"as
> is"/ jestem nie wart miłości.



Użytkownik "vonBraun" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:ije96d$l3g$1@inews.gazeta.pl...

> Mnie w tej sytuacji zastanawia jak się traktuje w życiu PRAWDĘ.
>
> Czy prawda jest warta tyle ile osób ją podziela, ile osób uda się skaptować do
> tego żeby zadziobać, zakrakać, zakwakać jedne prawdy kosztem drugich?
>
> Czy aby na pewno rozmawiamy tu o "niewinnych zabawach" czy o sprawach
> podstawowych?
>
> Prawdy trzeba szukać wbrew sobie, w bólu i lęku jeśli to potrzebne. Jeśli to
> potrzebne z lupą lub mikroskopem.
>
> Jak zobaczyć coś co da się tak łatwo zadziobać i zakwakać?
>
> Oto jedna z uczestniczek zrozumiała juz jakąś prawdę i będzie poszukiwała
> mężczyzn z minimum 8 kieszeniami.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


416. Data: 2011-02-15 17:33:45

Temat: Re: Ojcom marnotrawnym na Walentynki
Od: "Ghost" <g...@e...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "vonBraun" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:ijeb4l$rct$1@inews.gazeta.pl...

> Dlaczego wybiera się grę a nie "poszukiwanie prawdy"?
>
> Dlatego, że na dnie gracza jest lęk przed ujawnieniem drugiej osobie
> własnej egzystencji. U podłoża leży "nieśmiertelne" przekonanie, ża jaki
> jestem /"as is"/ jestem nie wart miłości.

Skad o tym wiadomo? Bo ja mam wrazenie, ze czesto jest to zwykla potrzeba
dominacji, zwyciezania. Ci sami ludzie rowniez ze wspolpracownikami nieraz
wypracowuja relacje silowe.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


417. Data: 2011-02-15 17:36:10

Temat: Re: Ojcom marnotrawnym na Walentynki
Od: "Ghost" <g...@e...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "medea" <x...@p...fm> napisał w wiadomości
news:ijeavf$6mc$2@news.onet.pl...
>W dniu 2011-02-15 16:24, Ja pisze:
>> Nie jest, robiła to celowo, by sobie coś wskórać własnego. Niedojrzałe
>> kobiety.
>
> Pytanie tylko - skąd Ty to wiesz, skoro jej punkt widzenia nie został
> tutaj zaprezentowany?

Ma to znaczeni o tyle, o ile zakladasz, ze kobieta nie moze zrobic niczego
zle.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


418. Data: 2011-02-15 17:36:22

Temat: Re: Ojcom marnotrawnym na Walentynki
Od: Ja <7...@m...pl> szukaj wiadomości tego autora



vonBraun napisał(a):
> Ja wrote:
>
> > vonBraun napisaďż˝(a):
> >
> >>Ja wrote:
> >>
> >>
> >>>vonBraun napisaďż˝(a):
> >>>
> >>>
> >>>>Ja wrote:
> >>>>
> >>>>
> >>>>>medea napisaďż˝(a):
> >>>>>
> >>>>>
> >>>>>
> >>>>>>W dniu 2011-02-15 13:55, vonBraun pisze:
> >>>>>>
> >>>>>>
> >>>>>>
> >>>>>>>Poniewaďż˝ kompletnie nie rozumiem o co ci chodzi, chyba powinnaďż˝
> >>>>>>>przeczyta� to co napisa�a� jeszcze raz i g��boko zastanowi�
si� sk�d
> >>>>>>>Ci si� to wzi�o i czy nie "st�d"...
> >>>>>>
> >>>>>>Hm... Kiedy w pierwszym po�cie opisa�e� histori� Twojego przyjaciela,
> >>>>>>napisa�e� (mam wra�enie, �e bez w�tpliwo�ci), �e s� obecnie
szcz�liwym
> >>>>>>ma��e�stwem. W nast�pnych postach zacz��e� ujmowa�
szcz�liwe ma��e�stwo
> >>>>>>w cudzys�owie - odebra�am to jako zmian� stanowiska. I tego nie
> >>>>>>rozumiem. Czy fakt, �e to m�czyzna zadzia�a�, co� zmienia? Nawet
je�li
> >>>>>>za�o�ymy, �e kobieta nie d��y�a w spos�b �wiadomy do
korzystnych zmian,
> >>>>>>tylko jej zachowanie zosta�o zmodyfikowane niejako poza jej
> >>>>>>�wiadomo�ci�. O to chodzi?
> >>>>>>
> >>>>>>
> >>>>>>
> >>>>>>
> >>>>>>>A odpowied� na to co jest w wersji "tekstowej" brzmi: wynik zale�a�by
> >>>>>>>od tego na ile psycholo�ka pokona�a swoje ograniczenia w motywacji do
> >>>>>>>przerabiania ch�opak�w na chipsy i czy b�d� dostatecznie sprytny
je�li
> >>>>>>>nie.
> >>>>>>>
> >>>>>>
> >>>>>>Ha ha ha (tubalnym g�osem). Napisa�am "pomoc r�wnorz�dn�", bo
za�o�y�am,
> >>>>>>�e Twoja pomoc nie by�a nastawiona na robienie z kogo� chips�w.
> >>>>>>Wstawi�am "psycholo�k�", �eby relacja by�a podobna.
> >>>>>>Nie wiem, czy czasem nie jesteďż˝ bardziej uprzedzony do kobiet, niďż˝ ja do
> >>>>>>m�czyzn. ;)
> >>>>>>
> >>>>>>Pozdrawiam
> >>>>>>Ewa
> >>>>>
> >>>>>Nie jest, robi�a to celowo, by sobie co� wsk�ra� w�asnego.
Niedojrza�e
> >>>>>kobiety.
> >>>>
> >>>>Mnie w tej sytuacji zastanawia jak si� traktuje w �yciu PRAWD�.
> >>>>
> >>>>Czy prawda jest warta tyle ile os�b j� podziela, ile os�b uda si�
> >>>>skaptowa� do tego �eby zadzioba�, zakraka�, zakwaka� jedne prawdy
> >>>>kosztem drugich?
> >>>>
> >>>>Czy aby na pewno rozmawiamy tu o "niewinnych zabawach" czy o sprawach
> >>>>podstawowych?
> >>>>
> >>>>Prawdy trzeba szuka� wbrew sobie, w b�lu i l�ku je�li to potrzebne.
> >>>>Je�li to potrzebne z lup� lub mikroskopem.
> >>>>
> >>>>Jak zobaczy� co� co da si� tak �atwo zadzioba� i zakwaka�?
> >>>>
> >>>>Oto jedna z uczestniczek zrozumia�a juz jak�� prawd� i b�dzie
> >>>>poszukiwa�a m�czyzn z minimum 8 kieszeniami.
> >>>>
> >>>>pozdrawiam
> >>>>vonBraun
> >>>
> >>>
> >>>Za du�o si� Chiron�w naczyta�e�..
> >>> Nie ma czego� takiego �e kto� jest w posiadaniu prawdy, bo prawda to
> >>>B�g, wi�c nie jest mo�liwe aby� mia� prawo w�asno�ci do
pos�ugiwania
> >>>siďż˝ Bogiem. Prawdy nikt nie posiada, jest jedynie droga do prawdy,
> >>>czyli im wi�cej odkrywamy, nie zasypiamy w jaki� ustaleniach im wi�cej
> >>>chcemy zrozumie� , tym samym zdemaskowa� fa�sze w kt�rych ludzie
> >>>tkwi� ,tym bardziej wchodzimy na drog� do prawdy. Kto� kto uwa�a �e
> >>>posiada prawd�[ uwa�a �e posiada Boga], czyli wszystko co sobie
> >>>powieszchownie ustali i pot�pia pod to ustalenie, zwalcza by to
> >>>ustalenie pozosta�o---idzie w drug� stron�. Czyli pierwsze to
> >>>dojrza�o�� drugie to niedojrza�o��, kt�ra zamiast szuka�
porozumienia,
> >>>zas�ania si� ustaleniami ale tylko pod swoj� korzy�� je
interpretuj�c.
> >>
> >>Nie. Ja pisz� o metodach poszukiwania prawdy, a nie o tym, �e z�apa�em
> >>Pana Boga za nogi. Ale jest jedna prawda, kt�rej zaprzeczy� b�dzie Ci
> >>bardzo trudno :-). Zwi�zek mi�dzy dwojgiem ludzi mo�e by� damsko
m�sk�
> >>gr� ale mo�e by� te� sta�ym, wzajemnym poszukiwaniem prawdy o drugim
> >>cz�owieku. W tej prawdzie jest miejsce dla m�czyzny "as is" i dla
> >>kobiety "as is".
> >>
> >>Dlaczego wybiera siďż˝ grďż˝ a nie "poszukiwanie prawdy"?
> >>
> >>Dlatego, �e na dnie gracza jest l�k przed ujawnieniem drugiej osobie
> >>w�asnej egzystencji. U pod�o�a le�y "nie�miertelne" przekonanie, �a
jaki
> >>jestem /"as is"/ jestem nie wart mi�o�ci.
> >>
> >>pozdrawiam
> >>vonBraun
> >
> >
> > Nie zrozumia�e�. Bo ja w�a�nie pisz� o tym samym. Tylko to Biblijnie
> > zinterpretowa�em. Tak wi�c droga cnoty, droga do prawdy to szukanie
> > porozumienia w relacji damsko-m�skiej. Druga droga to droga niecnoty i
> > grzechu, czyli nie szukanie zdrowej relacji damsko-m�skiej, tylko
> > wykorzystywaniem drugiej osoby pod w�asne egocentryczne zaspokojenie,
> > to egocentryczne niedojrza�e podej�cie bierze si� z braku
> > elastyczno�ci i na pa�� przyjmowanie ustale�. Ta twoja psycholod�ka to
> > strasznie niedojrza�a osoa, bo utone�a w abstrakcjach i uwa�a je za
> > najwa�niejsze, tym samym jej osobowo�� nie dojrza�a, zawsze b�d� z
niďż˝
> > takie problemy chyba �e dojrzeje. A relacja damsko-m�ska to nie prawda
> > ale odkrywanie prawdy, bo tďż˝ osobďż˝ odkrywasz skrawek po skrawku,
> > ci�ka praca, ale to jest w�a�nie cnota, bo ta ci�ka praca nie ko�czy
> > si� a� do �mierci z t� osob� ,ale owocuje g��bszym porozumieniem, a
> > nie manipulacjami gdzie si� kogo� nie widzi bo odda�o si� jakie�
> > urojonej abstrakcyjnej prawdzie.
> Tak b�dzie, uda�o im sie uzyska� troch� przestrzeni na to aby dojrza�a.
> Nawiasem, pomin��em opisy sytuacji kt�re by�y dla mojego krewniaka
> ca�kowicie niezrozumia�e, pisa�em tylko o tym z czym zwraca�a si� do
mnie.
> Do mojego krewniaka mam jedynie to zastrze�enie, �e jak sie nie rozumie
> "gdzie s� podstawy" zwi�zku to nie powinno si� za sta�e zwi�zki
> zabiera�. Naprawd� kumaty ch�op, w szoku po �mierci matki wprawdzie, ale
> zupe�nie nie kuma� co si� dzieje.
>
> Ale mn�stwo ludzi tak zyje, wi�c nie wymagam od ludzi tyle co Cb ;-)
> Let it be...
>
> pozdrawiam
> vonBraun


To ciekawe, ale wiele osób na tyle nie jest sobą, że drugiej osoby nie
widzą, czyli podstaw. Podobno jest w Polsce najwięcej rozwodów w
Europie.
Ale drugie podejście kończy się tym, że wogóle ludzie nie wchodzą w
długie związki, bo po prostu zaczyna się utrwalać schemat, że miłość
to tylko na jakiś czas i nawet nie próbują budować relacji, bo stado w
swoim lenistwie, goni z kwiatka na kwiatek.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


419. Data: 2011-02-15 17:37:54

Temat: Re: Ojcom marnotrawnym na Walentynki
Od: vonBraun <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Ghost wrote:

>
> Użytkownik "vonBraun" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
> news:ijeb4l$rct$1@inews.gazeta.pl...
>
>> Dlaczego wybiera się grę a nie "poszukiwanie prawdy"?
>>
>> Dlatego, że na dnie gracza jest lęk przed ujawnieniem drugiej osobie
>> własnej egzystencji. U podłoża leży "nieśmiertelne" przekonanie, ża
>> jaki jestem /"as is"/ jestem nie wart miłości.
>
>
> Skad o tym wiadomo? Bo ja mam wrazenie, ze czesto jest to zwykla
> potrzeba dominacji, zwyciezania. Ci sami ludzie rowniez ze
> wspolpracownikami nieraz wypracowuja relacje silowe.
Bo tak :-)

A poważnie skąd bierze się zniewalająca potrzeba DOMINOWANIA,
wypracowywania relacji siłowych? Kto tego potrzebuje?

"U podłoża leży "nieśmiertelne" przekonanie, ża
jaki jestem /"as is"/ jestem nie wart miłości."

pozdrawiam
vonBraun

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


420. Data: 2011-02-15 17:38:27

Temat: Re: Ojcom marnotrawnym na Walentynki
Od: "Ghost" <g...@e...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Aicha" <b...@t...ja> napisał w wiadomości
news:ijava9$7o2$5@news.onet.pl...
>W dniu 2011-02-14 11:13, Chiron pisze:
>
>> No więc dlatego prosiłam, żebyś napisał, co jest nieasertywnego "w
>> takich sytuacjach" w moim (naszym) zachowaniu, bo nie jarzę. Obiecuję,
>> że nie będę kontynuować pisania na ten temat :)
>> ====================================================
=========================
>>
>> To wieczorkiem- na priv- ok?
>
> OK.

Wyjasnil?

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 30 ... 41 . [ 42 ] . 43 ... 50 ... 73


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Jakie to smutne '' miłość''.
Nawiedzony internet, grożą nam egzorcyzmy.
Trójca Święta Psyche
Jak katolicy w imię Boże, dokonują miłowania bliźniego.
Anhedonia

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »