| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2004-07-24 18:53:12
Temat: Zasada przyciagania swiataWcale mi nie chodzi o grawitacje!
Chodzi mi o zupelnie inne przyciąganie, przyciąganie w sensie
psychologicznym (lub raczej: duchowym), jak np. "swój przyciaga swego", "z
jakim przestajesz, takim się stajesz", "swoj ciagnie do swego"....
Istnieje zjawisko jakby "duchowego" przyciągania się osob o podobnych
systemach wartosci, tych samych zainteresowaniach, tym samym hobby.
Lubimy otaczac sie ludzmi o podobnych zainteresowaniach, bo sie bardzo
dobrze czujemy w ich towarzystwie.
To zupelnie naturalne i nikogo nie dziwi.
Owo "duchowe" przyciaganie sie ludzi nie dotyczy cech zewnetrznych,
fizycznych, lecz zewnętrznych, "duchowych", czesto dotyczy ono cech
osobowościowych skrywanych przed innymi.
Kazdy czlowiek ma swoj wlasny system wartosci, ktorym kieruje sie w zyciu.
Dla jednego wazne jest to, dla drugiego cos zupelnie innego. Ludzie maja
rozne hobby i zainteresowania i przyciagają swiadomie lub nieswiadomie
innych ludzi, ktorzy sa duchowo" do nich podobni.
I nawet jeśli czasem obserwujemy cos innego, cos jakby przyciaganie sie
przeciwienstw, ludzi o cechach pozornie zupełnie przeciwstawnych, to jednak
naprawde jest to przyciaganie tego samego, jezeli jest w nas jakas ukryta
tesknota za czyms przeciwstawnym, albo jest jakis emocjonalny powod do tego.
Nalezy wyraznie podkreslic, że owo "duchowe" przyciaganie nie ma nic
wspolnego z przyciaganiem fizycznym. Nie jest wiec jakims nowym rodzajem
magnesu, która przyciaga przedmioty i ludzi, ktorego sile mozna by jakos
oszacowac czy zmierzyc.
To przyciaganie ma charakter umowny, mowimy o nim na podstawie obserwowanych
skutków, niejako juz po fakcie, obserwujac w naszym otoczeniu czy srodowisku
ludzi "podobnych nam" duchowo. Nie dotyczy to przyciąganie zadnych
fizycznych cech ludzi, typu kolor skóry, włosow czy oczu, ale cech
wewnetrznych, czasem nawet skrywanych, niekoniecznie tych ujawnianych i
eksponowanych przez dana osobe.
To przyciaganie jest w duzej mierze skutkiem posiadania roznych systemów
wartości u roznych osob, ktore powoduja ze latwiej nam pewne fakty i
zjawiska obserwowac, a zatem i "zapraszac" do swego otoczenia na dluzej niz
tylko na jeden akt poznawczy.
CKP
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2004-07-25 11:30:09
Temat: Odp: Zasada przyciagania swiataNo i właściwie, to co miało z tego wyniknąć, bo chyba nie to, że ludzie się
przyciągają? Jakbyśmy się nie przyciągali, to by nas nie było... no i o co
chodzi z tym systemem wartości? On aż taki ważny jest, i musi być podobny?
Ł.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-07-25 11:59:51
Temat: Re: Zasada przyciagania swiata
Użytkownik "nawrocki" <nawrocki@[cut_this]blog.pl> napisał w wiadomości
news:ce05ks$did$5@news.onet.pl...
> No i właściwie, to co miało z tego wyniknąć, bo chyba nie to, że ludzie
się
> przyciągają? Jakbyśmy się nie przyciągali, to by nas nie było... no i o co
> chodzi z tym systemem wartości? On aż taki ważny jest, i musi być podobny?
>
> Ł.
>
Nie bierz do głowy :-)
faktycznie jest takie zjawisko
ale "zasadą" bym tego nie nazwał
jeśli ludzie mają podobne wartości i realizują podobne kierunki w życiu
to po prostu się widzą,
w pozornym chaosie poruszających się ludzi ktoś idzie w tę samą stronę to go
znacznie dłużej "widzimy"
niż kogos kto był tylko epizodem, mignięciem bo leciał akurat w przeciwnym
kierunku
u ludzi płynących tym samym kursem szukamy wymiany poglądów, porad,
praktycznych uwag jak i co...
czyli przyjemny i potrzebny merkantylizm.
Czasem, zwłaszcza kiedy nie jesteśmy zbyt pewni swego przydaje się
wzmocnienie...
o tak robimy dobrze, idziemy słusznie i tak dalej
w skrajnych przypadkach to się nazywa towarzystwo wzajemnej adoracji.
standardowo zaliczamy ich do przyjaciół.
ale to nie jest takie silne przyciąganie, raczej wspólna droga, albo wspólna
płaszczyzna
ciekawsze jest zjawisko przyciągania się przeciwności
kiedy szukamy w drugim człowieku dopełnienia swoich cech
równoważenia
i nie możemy bez tego żyć
tyt.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-07-25 13:42:36
Temat: Re: Zasada przyciagania swiataUżytkownik "nawrocki"
> No i właściwie, to co miało z tego wyniknąć, bo chyba nie to, że ludzie
się
> przyciągają? Jakbyśmy się nie przyciągali, to by nas nie było... no i o co
> chodzi z tym systemem wartości? On aż taki ważny jest, i musi być podobny?
>
Pijak przyciaga pijaka, wedkarz wedkarza, kibic kibica, na zasadzie
przyciagania sie cech. Nie ma to nic wspolnego z oddzialywaniem fizycznym.
Polega na szybszym wyfiltrowywaniu z otoczenia ludzi, ktorzy interesuja sie
tym samym (np. pilka nozna, lowieniem ryb, pociagiem do alkoholu itp.).
Dzieki temu ze my ich dostrzegamy SZYBCIEJ, to maja oni wieksze szanse
zagoscic w naszym otoczeniu DLUZEJ a nawet NA STALE.
CKP
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-07-25 13:52:22
Temat: Re: Zasada przyciagania swiataUżytkownik "Tytus"
> faktycznie jest takie zjawisko
> ale "zasadą" bym tego nie nazwał
>
> jeśli ludzie mają podobne wartości i realizują podobne kierunki w życiu
> to po prostu się widzą,
Wazne jest, ze widza sie PIERWSI, to znaczy ze piersi nam wpadaja w oko.
Kibic nawet w strzepach rozmow uslyszy zdania na temat meczu lub rozgrywek,
pijaka ciagnie do pijakow, wedkarza do wedkarzy.
A jesli juz kogos ujrzymy wczesniej niz kogos innego, to ma on wieksze
szanse zagoscic w naszym otoczeniu na dluzej lub na stale. To wlasnie dzieki
temu pijak "wpada w pijackie towarzystwo".
> w pozornym chaosie poruszających się ludzi ktoś idzie w tę samą stronę to
go
> znacznie dłużej "widzimy"
> niż kogos kto był tylko epizodem, mignięciem bo leciał akurat w przeciwnym
> kierunku
Wlasnie. Dokladnie tak. Ludzie o podobnych cechach sa jak te lecace owady w
swiecie zaby, ktore ona dostrzega jako jedyne, co widzi, bo pozostawiaja za
soba ciemne smugi.
> u ludzi płynących tym samym kursem szukamy wymiany poglądów, porad,
> praktycznych uwag jak i co...
> czyli przyjemny i potrzebny merkantylizm.
> Czasem, zwłaszcza kiedy nie jesteśmy zbyt pewni swego przydaje się
> wzmocnienie...
No wlasnie.
> o tak robimy dobrze, idziemy słusznie i tak dalej
> w skrajnych przypadkach to się nazywa towarzystwo wzajemnej adoracji.
Dokladnie.
Towarzystwo od kieliszka albo spod budki z piwem jest tez twowarzystwem
wzajemnej adoracji.
> standardowo zaliczamy ich do przyjaciół.
> ale to nie jest takie silne przyciąganie, raczej wspólna droga, albo
wspólna
> płaszczyzna
A ja mimo wszystko nazywam to "przyciaganiem", ale nie fizycznym.
Usprawiedliwieniem dla tej nazwy sa skutki. Takie jakby naprawde jakies
przyciaganie zachodzilo.
> ciekawsze jest zjawisko przyciągania się przeciwności
> kiedy szukamy w drugim człowieku dopełnienia swoich cech
> równoważenia
> i nie możemy bez tego żyć
>
Przyklad: maz i zona. Dosc czesto stanowia dla siebie jakby dopelnienia.
CKP
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-07-25 20:40:07
Temat: Odp: Zasada przyciagania swiataNie no spoko, to co napisałeś jest dla mnie nad wyraz oczywiste. Mi chodzi
tylko o to, co z tego ma wynikać. Możemy sobie gadać o tym, że woda jest
mokra, a lód zimny, ale co to nam da? Wyrażę się jaśniej: twoja zasada
przyciągania światła jest dość oklepanym motywem psychosocjologicznym, i
chyba liczyłeś się z tym, że przywołując ten motyw tutaj, nie czynisz
niczego szczególnego (bo chyba nie ma niczego szczególnego w tym, że ludzie
mający wspólne zainteresowania bardziej lgną do siebie, niż ludzie, którzy
ze sobą nie mają wspólnego nic).
Zadałem więc Ci dwa naiwne pytania: co z tego wynika, i o co chodzi z
przewodnią rolą systemów wartości w procesie przyciągania się ludzi. Miałem
nadzieję, że się rozpiszesz, bo po tym pierwszym tekście czuję spory nie
dosyt. Przedstawiłeś znaną wszem i wobec koncepcję i zostawiłeś mnie z nią,
jakbyś liczył, że sam sobie coś do niej jeszcze dopiszę. No więc nie
dopisałem...
Ł.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-07-26 12:05:53
Temat: Re: Zasada przyciagania swiataUżytkownik "nawrocki" <
> Zadałem więc Ci dwa naiwne pytania: co z tego wynika, i o co chodzi z
> przewodnią rolą systemów wartości w procesie przyciągania się ludzi.
Miałem
> nadzieję, że się rozpiszesz, bo po tym pierwszym tekście czuję spory nie
> dosyt. Przedstawiłeś znaną wszem i wobec koncepcję i zostawiłeś mnie z
nią,
> jakbyś liczył, że sam sobie coś do niej jeszcze dopiszę. No więc nie
> dopisałem...
>
To dopisz!
CKP
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |