Path: news-archive.icm.edu.pl!newsfeed.gazeta.pl!newsfeed.tpinternet.pl!atlantis.news
.tpi.pl!news.tpi.pl!not-for-mail
From: "idiom" <i...@w...pl>
Newsgroups: pl.soc.rodzina
Subject: Zastrzelić babcię ? (długie)
Date: Tue, 14 Sep 2004 16:32:34 +0200
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl/
Lines: 51
Message-ID: <ci6vbd$854$1@nemesis.news.tpi.pl>
NNTP-Posting-Host: vz22.internetdsl.tpnet.pl
X-Trace: nemesis.news.tpi.pl 1095172269 8356 80.55.181.22 (14 Sep 2004 14:31:09 GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: Tue, 14 Sep 2004 14:31:09 +0000 (UTC)
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2800.1409
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2800.1409
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.rodzina:62202
Ukryj nagłówki
Post nadaje się również na grupe na dziecięcą, ale IMHO problem głównie jest
w babci, nie w
dziecku.
Wprowadzenie: Mam syna, syn ma 5 lat, od 1 września chodzi do przedszkola.
Do przedszkola zaprowadza i odbiera go stamtąd babcia. Syn jest bardzo żywą
istotą - zdaję sobie z tego sprawę i wiem, że może nie być "miłym
przedszkolakiem" dla pań, które chcą mieć miłą, spokojną, bezproblemową
dniówkę w
pracy. Ale przy okazji jest bystrym dzieckiem.
Problem: Co drugi dzień (gdy babcia odbiera młodego od jednej z dwóch
przedszkolanek) pada hasło, że dziecko jest nadpobudliwe (raczej nie jest -
moją szefową w firmie jest kobitka, która ma psychologiczne wykształcenie i
przez 10 lat pracowała jako pedagog szkolny - zna mojego syna, miała okazję
obserwować go, czasami przez 2 h "ciurkiem" i uważa, że jest żywy, ale nie
nadpobudliwy; takie samo zdanie ma pediatra, która zajmuje się nim od 4
lat). Szlag mnie trafia, że jedna z przedszkolanek, nie wiem na jakich
merytorycznych
podstawach, przypina mu "łatkę" po 10 dniach znajomości, tylko dlatego, że
dzieciak "szybko się porusza i nie zawsze słucha" (słowa przedszkolanki).
Kiedy małego "wydaje"
druga przedszkolanka mówi raczej o tym, że synek pierwszy zna prawidłowe
odpowiedzi na wszystkie zagadki...
Ale chyba najgorsze jest to, że moja matka, zamiast powiedzieć
przedszkolance, żeby skończyła z takimi tekstami, wydaje się być po jej
stronie. Dziś rzuciła mi przez telefon hasłem, że "będziesz musiała chyba
sama odbierać go z przedszkola, bo ja nie chcę wysłuchiwać, jak
przedszkolanka skarży się na niego". Inna sprawa, że moja mama panicznie boi
się tego "co ludzie powiedzą".
W sumie - ręce mi opadły. Nie wiem co powinnam zrobić...Pójść do psychologa
i zanieść do przedszkola zaświadczenie, że moje dziecko nie jest
nadpobudliwe ? (moja szefowa mi to odradza - dla większości pedagogów takie
zaświadczenie to nie jest przekonywujący dowód - przedszkolanka może się
zacząć zastanawiać co z moim synem jest nie tak, skoro poszłam z nim do
psychologa) Wynająć kogoś, kto będzie odbierał syna i zaprowadzał do
mieszkania dziadków (zaprowadzanie do przedszkola mogę od biedy załatwiać
sama)? Powiedzieć wszystkim wyraźnie i głośno, że gdyby nawet mały był
nadpobudliwy, to ma do tego prawo i ma prawo chodzić do przedszkola, więc
niech się od niego odpierwiastkują?
Dziś, kiedy spotkam się z moją mamą, zaproponuję, żeby przestała się może w
ogóle kontaktować się ze swoim jedynym wnukiem, skoro ludzie mówią o nim, że
jest nadpobudliwy...
No to się wygadałam....
pozdr
Monika
|