Data: 2004-09-14 14:32:34
Temat: Zastrzelić babcię ? (długie)
Od: "idiom" <i...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Post nadaje się również na grupe na dziecięcą, ale IMHO problem głównie jest
w babci, nie w
dziecku.
Wprowadzenie: Mam syna, syn ma 5 lat, od 1 września chodzi do przedszkola.
Do przedszkola zaprowadza i odbiera go stamtąd babcia. Syn jest bardzo żywą
istotą - zdaję sobie z tego sprawę i wiem, że może nie być "miłym
przedszkolakiem" dla pań, które chcą mieć miłą, spokojną, bezproblemową
dniówkę w
pracy. Ale przy okazji jest bystrym dzieckiem.
Problem: Co drugi dzień (gdy babcia odbiera młodego od jednej z dwóch
przedszkolanek) pada hasło, że dziecko jest nadpobudliwe (raczej nie jest -
moją szefową w firmie jest kobitka, która ma psychologiczne wykształcenie i
przez 10 lat pracowała jako pedagog szkolny - zna mojego syna, miała okazję
obserwować go, czasami przez 2 h "ciurkiem" i uważa, że jest żywy, ale nie
nadpobudliwy; takie samo zdanie ma pediatra, która zajmuje się nim od 4
lat). Szlag mnie trafia, że jedna z przedszkolanek, nie wiem na jakich
merytorycznych
podstawach, przypina mu "łatkę" po 10 dniach znajomości, tylko dlatego, że
dzieciak "szybko się porusza i nie zawsze słucha" (słowa przedszkolanki).
Kiedy małego "wydaje"
druga przedszkolanka mówi raczej o tym, że synek pierwszy zna prawidłowe
odpowiedzi na wszystkie zagadki...
Ale chyba najgorsze jest to, że moja matka, zamiast powiedzieć
przedszkolance, żeby skończyła z takimi tekstami, wydaje się być po jej
stronie. Dziś rzuciła mi przez telefon hasłem, że "będziesz musiała chyba
sama odbierać go z przedszkola, bo ja nie chcę wysłuchiwać, jak
przedszkolanka skarży się na niego". Inna sprawa, że moja mama panicznie boi
się tego "co ludzie powiedzą".
W sumie - ręce mi opadły. Nie wiem co powinnam zrobić...Pójść do psychologa
i zanieść do przedszkola zaświadczenie, że moje dziecko nie jest
nadpobudliwe ? (moja szefowa mi to odradza - dla większości pedagogów takie
zaświadczenie to nie jest przekonywujący dowód - przedszkolanka może się
zacząć zastanawiać co z moim synem jest nie tak, skoro poszłam z nim do
psychologa) Wynająć kogoś, kto będzie odbierał syna i zaprowadzał do
mieszkania dziadków (zaprowadzanie do przedszkola mogę od biedy załatwiać
sama)? Powiedzieć wszystkim wyraźnie i głośno, że gdyby nawet mały był
nadpobudliwy, to ma do tego prawo i ma prawo chodzić do przedszkola, więc
niech się od niego odpierwiastkują?
Dziś, kiedy spotkam się z moją mamą, zaproponuję, żeby przestała się może w
ogóle kontaktować się ze swoim jedynym wnukiem, skoro ludzie mówią o nim, że
jest nadpobudliwy...
No to się wygadałam....
pozdr
Monika
|