Strona główna Grupy pl.soc.rodzina Żona chce się spotkać z byłym

Grupy

Szukaj w grupach

 

Żona chce się spotkać z byłym

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 47


« poprzedni wątek następny wątek »

41. Data: 2004-08-17 18:52:53

Temat: Re: Żona chce się spotkać z byłym
Od: krys <k...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

T.N. wrote:


> Po pierwsze niekoniecznie kobieta,
[...]
Założyłem, że kobieta będzie skłonna współpracować z uwagi na
> zrozumienie całej sytuacji, w której się znalazła

To w końcu kobieta czy niekoniecznie?

Chyba jesteś przewrażliwiona,
> bo ciągle ujawnia się Twoje oblicze biednej, pokrzywdzonej feministki.

Jeśli będę potrzebowała psychoanalizy, poszukam fachowca.

> Po drugie odnośnie rozumu to już pisałem we wcześniejszych postach co na
> ten temat myślę. Są pewne sytuacje, w których możemy nie zapanować nad
> sobą i rozum nie będzie jedynym czynnikiem wpływającym na nasze
> zachowania. Warto sobie z tego zdawać sprawę.

Warto też mieć na uwadze, że rozum jest tym, co odróżnia nas od zwierząt.Nie
musimy poddawać się instynktom.

> Po trzecie porównanie z psem jest zupełnie chybione, zaproponowałem tylko
> pewien sposób rozwiązania problemu przy wzajemnym porozumieniu obydwu
> osób.i uczuć (być może nawet
> zazdrości) swojego faceta.

W proponowanym przez Ciebie sposobie jednak odczytałam takie przesłanie
(głupia jest i nie ma nic do gadania), zresztą ZTCW, chyba nie tylko ja?

W takich sytuacjach obydwie strony powinny
> pójść na jakieś ustępstwa, nie tylko mężczyzna, który wg. Ciebie ma
> obowiązek uznać, że sytuacja jest normalna i nie ma się czym przejmować.

Nie, to wg. Twojego zdania o tym, co ja myślę. Wg. mnie nawet w związku
każdy z partnerów ma prawo do własnych decyzji. Można iść na ustępstwa,
jeśli jest wola dyskusji, ale jak jedno reaguje próbą inwigilacji, to już
nie ma o czym dyskutować.

> Każdy ma swoje odczucia i powinno się to uwzględnić.

No właśnie. Ta druga strona też.

> Zastanów się nad tym.

Sama sobie daję radę, więc daruj sobie tego typu porady wobec mnie.

--
Pozdrawiam
Justyna
"Lepiej grzeszyć, i potem żałować,
niż żałować, że się nie grzeszyło."

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


42. Data: 2004-08-18 02:12:22

Temat: Re: Żona chce się spotkać z byłym
Od: "T.N." <x...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "krys" <k...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:cftk65$6ff$1@localhost.localdomain...

> > Po pierwsze niekoniecznie kobieta,
> [...]
> Założyłem, że kobieta będzie skłonna współpracować z uwagi na
> > zrozumienie całej sytuacji, w której się znalazła
>
> To w końcu kobieta czy niekoniecznie?

Ech... czy to naprawdę jest takie trudne do zrozumienia? No, ale widać nie
pozostaje mi nic innego jak wyjaśnić jeszcze raz... Otóż: W OMAWIANEJ
SYTUACJI moim zdaniem kobieta powinna postąpić tak jak napisałem. Jednakże
biorąc pod uwagę, że w innych związkach SYTUACJA MOGŁABY BYĆ ODWROTNA, moje
przemyślenia równie dobrze mogłyby znaleźć zastosowanie do mężczyzny. (tak,
facet wyposażony w pluskwy itp.) W moich wypowiedziach używam słowa
"kobieta" tylko w odniesieniu do tej konkretnej sytuacji, nie znamy jej
imienia, więc takie określenie wydaje mi się jak najbardziej trafne.

> Chyba jesteś przewrażliwiona,
> > bo ciągle ujawnia się Twoje oblicze biednej, pokrzywdzonej feministki.
>
> Jeśli będę potrzebowała psychoanalizy, poszukam fachowca.

Jednakże na grupach dyskusyjnych ważniejsze od psychoanalizy jest rozumienie
tekstu pisanego takim jaki jest i niedopisywanie sobie między wierszami
jakiś, chociażby właśnie szowinistycznych podtekstów, bo to naprawdę
utrudnia komunikację!

> > Po drugie odnośnie rozumu to już pisałem we wcześniejszych postach co na
> > ten temat myślę. Są pewne sytuacje, w których możemy nie zapanować nad
> > sobą i rozum nie będzie jedynym czynnikiem wpływającym na nasze
> > zachowania. Warto sobie z tego zdawać sprawę.
>
> Warto też mieć na uwadze, że rozum jest tym, co odróżnia nas od
zwierząt.Nie
> musimy poddawać się instynktom.

Tak, masz rację. Ale mam dla Ciebie jedno pytanie. Czy Ty nigdy w życiu nie
zrobiłaś czegoś głupiego, czegoś czego później żałowałaś? Wszystkie Twoje
decyzje były tak przemyślane i podjęte tylko pod wpływem rozumu? I sama też
nie znasz nikogo, kto faktycznie czegoś żałował, zrobił coś czego być może
nie był do końca świadomy?

> > Po trzecie porównanie z psem jest zupełnie chybione, zaproponowałem
tylko
> > pewien sposób rozwiązania problemu przy wzajemnym porozumieniu obydwu
> > osób.i uczuć (być może nawet
> > zazdrości) swojego faceta.
>
> W proponowanym przez Ciebie sposobie jednak odczytałam takie przesłanie
> (głupia jest i nie ma nic do gadania), zresztą ZTCW, chyba nie tylko ja?

No popatrz... Znów psychoanaliza ciśnie mi się na usta... Ale tym razem się
powstrzymam ;).


> W takich sytuacjach obydwie strony powinny
> > pójść na jakieś ustępstwa, nie tylko mężczyzna, który wg. Ciebie ma
> > obowiązek uznać, że sytuacja jest normalna i nie ma się czym przejmować.
>
> Nie, to wg. Twojego zdania o tym, co ja myślę. Wg. mnie nawet w związku
> każdy z partnerów ma prawo do własnych decyzji.

Owszem ma i ani ja, ani chyba nikt inny tego nie kwestionuje. Jeśli kobieta
się uprze to przecież pójdzie na to spotkanie i w ogóle przecież może robić
wszystko co jej się tylko podoba. Żyjemy w końcu w wolnym kraju. Ja tylko
myślę, że swoje własne decyzje można czasem zmodyfikować, jeśli miałyby one
ranić kogoś bliskiego. Ale nikt przecież nie trzyma bata nad głową...

>Można iść na ustępstwa,
> jeśli jest wola dyskusji, ale jak jedno reaguje próbą inwigilacji, to już
> nie ma o czym dyskutować.

Znowu wyjeżdżasz z tą inwigilacją... Dla mnie inwigilacja może być tylko
wtedy kiedy osoba inwigilowana o tym nie wie i jest tego faktu zupełnie
nieświadoma. To co zaproponowałem to tylko obustronny układ partnerski, żeby
uzyskać efekt taki jak w znanym powiedzeniu "wilk syty i owca cała". O
inwigilacji nie ma tu mowy...

> > Każdy ma swoje odczucia i powinno się to uwzględnić.
>
> No właśnie. Ta druga strona też.

No i to właśnie ja zaproponowałem. Jedna strona szanuje odczucia drugiej
osoby i akceptuje spotkanie z byłym partnerem, a druga strona szanuje
odczucia pierwszej i akceptuje delikatną kontrolę spotkania, chociażby
właśnie podsłuch. I to się nazywa KOMPROMIS, bo O B I E strony idą na
ustępstwa. Celowo nie używam słów kobieta - mężczyzna, bo widzę że jesteś
przewrażliwiona na tym punkcie. Więc jeszcze raz podkreślam. Nie ma to
żadnego znaczenia.
Natomiast w Twoim podejściu do sprawy tylko jedna strona musi uwzględniać
odczucia drugiej pozwalając na spotkanie, a druga nie robi zupełnie nic, bo
uważa sytuację za "normalną". Dziwne, bo w taki sposób trudno dojść do
porozumienia. Nie da się jednoznacznie i kategorycznie określić kto ma
rację. Takie podejście zwykle prowadzi do kłótni.
Ciekawe na czym wg. Ciebie miałaby polegać owa "wola dyskusji" w tej
sytuacji. Na tym że jedna strona MUSI całkowicie bezkrytycznie obserwować
każde poczynania drugiej i robić dobrą minę do złej gry? I gdzie tu jest
DYSKUSJA?
Jeśli to obie strony mają szanować czyjeś uczucia, to nie może być mowy o
tym, że jedna z osób spotyka się z kim chce, a druga ma siedzieć cicho i się
nie odzywać, bo przecież nic złego się nie dzieje...


> > Zastanów się nad tym.
>
> Sama sobie daję radę, więc daruj sobie tego typu porady wobec mnie.

;)

--
pozdrawiam
T.N.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


43. Data: 2004-08-19 16:50:45

Temat: Re: Żona chce się spotkać z byłym
Od: krys <k...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

T.N. wrote:

>
> Użytkownik "krys" <k...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> news:cftk65$6ff$1@localhost.localdomain...
>
>> > Po pierwsze niekoniecznie kobieta,
>> [...]
>> Założyłem, że kobieta będzie skłonna współpracować z uwagi na
>> > zrozumienie całej sytuacji, w której się znalazła
>>
>> To w końcu kobieta czy niekoniecznie?
>
> Ech... czy to naprawdę jest takie trudne do zrozumienia? No, ale widać nie
> pozostaje mi nic innego jak wyjaśnić jeszcze raz... Otóż: W OMAWIANEJ
> SYTUACJI moim zdaniem kobieta powinna postąpić tak jak napisałem. Jednakże
> biorąc pod uwagę, że w innych związkach SYTUACJA MOGŁABY BYĆ ODWROTNA,

Skoro dyskutujemy o omawianej sytacji, to dyskutujemy właśnie o niej,. a nie
o sytuacji, która mogłaby być odwrotna.
>
>> Chyba jesteś przewrażliwiona,
>> > bo ciągle ujawnia się Twoje oblicze biednej, pokrzywdzonej feministki.
>>
>> Jeśli będę potrzebowała psychoanalizy, poszukam fachowca.
>
> Jednakże na grupach dyskusyjnych ważniejsze od psychoanalizy jest
> rozumienie tekstu pisanego takim jaki jest i niedopisywanie sobie między
> wierszami jakiś, chociażby właśnie szowinistycznych podtekstów, bo to
> naprawdę utrudnia komunikację!

A jeszcze ważniejsze jest precyzyjne pisanie, tak, aby nikt nie mógł
doczytać się między wierszami, nie?
Twój tekst, jaki był, każdy widział.

>
> Tak, masz rację. Ale mam dla Ciebie jedno pytanie. Czy Ty nigdy w życiu
> nie zrobiłaś czegoś głupiego, czegoś czego później żałowałaś?

Raz. Zwiąałam się z nieodpowiednim facetem. Ale wtedy miałam 17 lat.

Wszystkie
> Twoje decyzje były tak przemyślane i podjęte tylko pod wpływem rozumu?

O ile dotyczą tylko mnie i nikt poza mną nie ponosi konsekwencji moich
decyzji, to może je podejmować nawetr mały palec u mojej lewej nogi. Resztę
analizuję do bólu, właśnie po to, żeby nie żałować, nawet wtedy, gdy będą
to błedne decyzje.
I
> sama też nie znasz nikogo, kto faktycznie czegoś żałował, zrobił coś czego
> być może nie był do końca świadomy?

Nie wiem, na ile inni świadomie kierują się oinni w podejmowaniu decyzji.

>> W proponowanym przez Ciebie sposobie jednak odczytałam takie przesłanie
>> (głupia jest i nie ma nic do gadania), zresztą ZTCW, chyba nie tylko ja?
>
> No popatrz... Znów psychoanaliza ciśnie mi się na usta... Ale tym razem
> się powstrzymam ;).

Gratuluję wpływu rozumu na decyzje;-)

>> Nie, to wg. Twojego zdania o tym, co ja myślę. Wg. mnie nawet w związku
>> każdy z partnerów ma prawo do własnych decyzji.
>
> Owszem ma i ani ja, ani chyba nikt inny tego nie kwestionuje. Jeśli
> kobieta się uprze to przecież pójdzie na to spotkanie i w ogóle przecież
> może robić wszystko co jej się tylko podoba. Żyjemy w końcu w wolnym
> kraju. Ja tylko myślę, że swoje własne decyzje można czasem zmodyfikować,
> jeśli miałyby one ranić kogoś bliskiego. Ale nikt przecież nie trzyma bata
> nad głową...

No popacz, i się zgadzamy.

> Znowu wyjeżdżasz z tą inwigilacją...

Po prostu w głowie mi się nie mieści, że ktoś może komuś zaproponować
pójście na spotkanie z kimś innym wyposażony w pluskwy, bo partner mu nie
ufa...


> Natomiast w Twoim podejściu do sprawy tylko jedna strona musi uwzględniać
> odczucia drugiej pozwalając na spotkanie, a druga nie robi zupełnie nic,
> bo uważa sytuację za "normalną".

Znowu coś mi wkładasz w klawiaturę. Druga może uwzględnić obawy partnera, po
rozmowie i zaproponować własne rozwiązanie, np. spotkanie we czworo.

> Ciekawe na czym wg. Ciebie miałaby polegać owa "wola dyskusji" w tej
> sytuacji. Na tym że jedna strona MUSI całkowicie bezkrytycznie obserwować
> każde poczynania drugiej i robić dobrą minę do złej gry? I gdzie tu jest
> DYSKUSJA?

A gdzie widzisz miejsce na dyskusję, kiedy pierwsza strona ucieka się do
spotkań w tajemnicy, bo wie, że druga strona się wścieknie, jak się dowie?

> Jeśli to obie strony mają szanować czyjeś uczucia, to nie może być mowy o
> tym, że jedna z osób spotyka się z kim chce, a druga ma siedzieć cicho i
> się nie odzywać, bo przecież nic złego się nie dzieje...

Gdzie napisałam, że ma siedzieć cicho?

--
Pozdrawiam
Justyna
"Lepiej grzeszyć, i potem żałować,
niż żałować, że się nie grzeszyło."

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


44. Data: 2004-08-19 19:07:51

Temat: Re: Żona chce się spotkać z byłym
Od: "T.N." <x...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "krys" <k...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:cg2lp5$4t6$1@localhost.localdomain...

> > Ech... czy to naprawdę jest takie trudne do zrozumienia? No, ale widać
nie
> > pozostaje mi nic innego jak wyjaśnić jeszcze raz... Otóż: W OMAWIANEJ
> > SYTUACJI moim zdaniem kobieta powinna postąpić tak jak napisałem.
Jednakże
> > biorąc pod uwagę, że w innych związkach SYTUACJA MOGŁABY BYĆ ODWROTNA,
>
> Skoro dyskutujemy o omawianej sytacji, to dyskutujemy właśnie o niej,. a
nie
> o sytuacji, która mogłaby być odwrotna.

Niezupełnie. Skoro piszesz: "w końcu nie żyjemy w kraju, w którym kobieta ma
tyle do gadania, co pies." to musiałem dodać sprostowanie, że zastosowanie
mojego pomysłu nie ogranicza się tylko do kobiet. Nie ma znaczenie kto
zakłada sobie te pluskwy.

> > Jednakże na grupach dyskusyjnych ważniejsze od psychoanalizy jest
> > rozumienie tekstu pisanego takim jaki jest i niedopisywanie sobie między
> > wierszami jakiś, chociażby właśnie szowinistycznych podtekstów, bo to
> > naprawdę utrudnia komunikację!
>
> A jeszcze ważniejsze jest precyzyjne pisanie, tak, aby nikt nie mógł
> doczytać się między wierszami, nie?
> Twój tekst, jaki był, każdy widział.

Nie. Mam silne wrażenie, że akurat Ty (i pewnie nie tylko Ty) widziałaś w
tym tekście akurat to co chciałaś widzieć, czyli jakieś szowinistyczne
poglądy o zniewoleniu kobiety. Dokonujesz swojej nadinterpretacji i
dorabiasz ideologie tam, gdzie jej nie ma.

> > Tak, masz rację. Ale mam dla Ciebie jedno pytanie. Czy Ty nigdy w życiu
> > nie zrobiłaś czegoś głupiego, czegoś czego później żałowałaś?
>
> Raz. Zwiąałam się z nieodpowiednim facetem. Ale wtedy miałam 17 lat.

Niektórzy popełniają błędy częściej, trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że
rozum może czasem nie działać jak należy.

> Wszystkie
> > Twoje decyzje były tak przemyślane i podjęte tylko pod wpływem rozumu?
>
> O ile dotyczą tylko mnie i nikt poza mną nie ponosi konsekwencji moich
> decyzji, to może je podejmować nawetr mały palec u mojej lewej nogi.
Resztę
> analizuję do bólu, właśnie po to, żeby nie żałować, nawet wtedy, gdy będą
> to błedne decyzje.

No dobrze, ale dalej twierdzę, że są czasem takie sytuacje (być może to
niektóre osoby są na nie podatne), w których to "analizowanie do bólu" nie
przyniesie oczekiwanych (tzn. takich, których nigdy nie będziemy żałować)
rezultatów.

> I
> > sama też nie znasz nikogo, kto faktycznie czegoś żałował, zrobił coś
czego
> > być może nie był do końca świadomy?
>
> Nie wiem, na ile inni świadomie kierują się oinni w podejmowaniu decyzji.

Ale IMO należy zdawać sobie sprawę, że ludzie nie są idealni -> popełniają
błędy.


> > Znowu wyjeżdżasz z tą inwigilacją...
>
> Po prostu w głowie mi się nie mieści, że ktoś może komuś zaproponować
> pójście na spotkanie z kimś innym wyposażony w pluskwy, bo partner mu nie
> ufa...

To tylko kwestia odpowiedniego podejścia. I jeszcze jedno - owe pluskwy nie
muszą wcale oznaczać braku zaufania. Może to być na przykład zaspokojenie
ciekawości. Czasem wyobraźnia o tym, co patner może robić z byłym działa
bardzo degradująco. A tak nie ma wątpliwości.

> > Natomiast w Twoim podejściu do sprawy tylko jedna strona musi
uwzględniać
> > odczucia drugiej pozwalając na spotkanie, a druga nie robi zupełnie nic,
> > bo uważa sytuację za "normalną".
>
> Znowu coś mi wkładasz w klawiaturę. Druga może uwzględnić obawy partnera,
po
> rozmowie i zaproponować własne rozwiązanie, np. spotkanie we czworo.

Owszem, tylko spotkanie we czworo być może nie będzie satysfakcjonujące, bo
wszyscy będą czuli się skrępowani.

> A gdzie widzisz miejsce na dyskusję, kiedy pierwsza strona ucieka się do
> spotkań w tajemnicy, bo wie, że druga strona się wścieknie, jak się dowie?

No właśnie, zamiast uciekać się do spotkań w tajemnicy powinni podyskutować.

> > Jeśli to obie strony mają szanować czyjeś uczucia, to nie może być mowy
o
> > tym, że jedna z osób spotyka się z kim chce, a druga ma siedzieć cicho i
> > się nie odzywać, bo przecież nic złego się nie dzieje...
>
> Gdzie napisałam, że ma siedzieć cicho?

Tak wywnioskowałem z tonu Twoich wypowiedzi...

--
T.N.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


45. Data: 2004-08-20 18:13:27

Temat: Re: Żona chce się spotkać z byłym
Od: krys <k...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

T.N. wrote:


>> Skoro dyskutujemy o omawianej sytacji, to dyskutujemy właśnie o niej,. a
> nie
>> o sytuacji, która mogłaby być odwrotna.

to musiałem dodać sprostowanie, że
> zastosowanie mojego pomysłu nie ogranicza się tylko do kobiet.

A, skoro to było sporstowanie, to OK.

> Nie. Mam silne wrażenie, że akurat Ty (i pewnie nie tylko Ty) widziałaś w
> tym tekście akurat to co chciałaś widzieć, czyli jakieś szowinistyczne
> poglądy o zniewoleniu kobiety. Dokonujesz swojej nadinterpretacji i
> dorabiasz ideologie tam, gdzie jej nie ma.

Popatrz, a ja mam wrażenie, że jest odwrotnie, zresztą, skoro ja ( i jak sam
twierdzosz, pewnie nie tylko ja widzę coś, czego nie ma, i na podstawie
tego czegoś nadinterpretuję i dorabiam ( nawias wciąż aktualny), to może
jednak czas się zastanowić nad formą wypowiedzi?
>>
>> Raz. Zwiąałam się z nieodpowiednim facetem. Ale wtedy miałam 17 lat.
>
> Niektórzy popełniają błędy częściej, trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że
> rozum może czasem nie działać jak należy.

Albo się go nie używa, kierując się emocjami, a nie rozumem.

> No dobrze, ale dalej twierdzę, że są czasem takie sytuacje (być może to
> niektóre osoby są na nie podatne), w których to "analizowanie do bólu" nie
> przyniesie oczekiwanych (tzn. takich, których nigdy nie będziemy żałować)
> rezultatów.

Jeśli coś "analizujesz do bolu", to zakładasz wszelkie możliwe opcje i
decydujesz się na jedną z nich. Skoro wybrałeś najlepsze możliwe
rozwiązanie, to nie ma miejsca na "kurde, a mogłem zrobić inaczej, szkoda,
że nie pomyślałem". Wtedy myśli się "trudno, nie udało się mimo wszystko"

>> Nie wiem, na ile inni świadomie kierują się oinni w podejmowaniu decyzji.
>
> Ale IMO należy zdawać sobie sprawę, że ludzie nie są idealni -> popełniają
> błędy.

Zdaję sobie z tego sprawę. Nie odmawiam nikomu prawado popełniania błędów.


> To tylko kwestia odpowiedniego podejścia. I jeszcze jedno - owe pluskwy
> nie muszą wcale oznaczać braku zaufania. Może to być na przykład
> zaspokojenie ciekawości. Czasem wyobraźnia o tym, co patner może robić z
> byłym działa bardzo degradująco. A tak nie ma wątpliwości.

Nie tłumacz. Nie zrozumiem. Jak ja jestem ciekawa, to pytam. Jeśli partner
uzna, że pytanie nie wchodzi w jego życie w ugnojonych butach, to
odpowiada. Dlatego nie przychodzą mi do głowy pluskwy.

>> Znowu coś mi wkładasz w klawiaturę. Druga może uwzględnić obawy partnera,
> po
>> rozmowie i zaproponować własne rozwiązanie, np. spotkanie we czworo.
>
> Owszem, tylko spotkanie we czworo być może nie będzie satysfakcjonujące,
> bo wszyscy będą czuli się skrępowani.

Mówi się trudno i kocha się dalej.


>
>> A gdzie widzisz miejsce na dyskusję, kiedy pierwsza strona ucieka się do
>> spotkań w tajemnicy, bo wie, że druga strona się wścieknie, jak się
>> dowie?
>
> No właśnie, zamiast uciekać się do spotkań w tajemnicy powinni
> podyskutować.

o pluskwach, czy o spotkaniu we czworo? ;-P


>> Gdzie napisałam, że ma siedzieć cicho?
>
> Tak wywnioskowałem z tonu Twoich wypowiedzi...

"Mam silne wrażenie, że akurat Ty (i pewnie nie tylko Ty) widziałaś w
> tym tekście akurat to co chciałaś widzieć, czyli jakieś szowinistyczne
> poglądy[...]" ;-P

--
Pozdrawiam
Justyna
"Lepiej grzeszyć, i potem żałować,
niż żałować, że się nie grzeszyło."

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


46. Data: 2004-09-10 12:54:23

Temat: Re: Żona chce się spotkać z byłym
Od: "Grzech Otnik" <g...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

R <r...@p...onet.pl> napisał(a):

> Witam potrzebuje pomocy bo nie wiem co o tym myśleć. Wiem że spotkała sie z
> nim 2 razy ale tak abym ja sie nie dowiedzial (mowila ze mogłbym sie wsciec)
> i miala racje. Goscia nie bylo 7lat byl zagranica. Teraz przyjechal i
> twierdzi ze chce znim pogadac. Czy mam z nim pogadac coby sie odwalil czy
> jak. Sam nie wiem co o tym myslec. Jestem tak wsciekly ze......
> PZDR
>
>
R <r...@p...onet.pl> napisał(a):

> Witam potrzebuje pomocy bo nie wiem co o tym myśleć. Wiem że spotkała sie z
> nim 2 razy ale tak abym ja sie nie dowiedzial (mowila ze mogłbym sie wsciec)
> i miala racje. Goscia nie bylo 7lat byl zagranica. Teraz przyjechal i
> twierdzi ze chce znim pogadac. Czy mam z nim pogadac coby sie odwalil czy
> jak. Sam nie wiem co o tym myslec. Jestem tak wsciekly ze......
> PZDR
>
>
Wiem, że to stary wątek, ale dziwię się, ze nikt nie zwrócił uwagi na jeden
podstawowy aspekt. Gdyby jej chodziło o to (jak mu próbuje wmówić) aby tylko
pogadać o starych czasach, dowiedzieć się jak żyje itp., to dwóch spotkań
byłoby aż nadto aby to zaspokoić. Ewidentnie chodzi o nawiązanie stałego
kontaktu. Gdyby nie wpadka z dotychczasowymi spotkaniami, facet byłby
rolowany jeszcze długo zanim dowiedziałby się, że jednak "były" jest o niebo
lepszy od niego i że niestety oszukał ją obiecując szczęśliwe małżeństwo i
muszą się rozstać. Tak naprawdę to decyzję co do niego podjęła ona już
wcześniej decydując się na potajemne spotkania. A to, że zamiast teraz starać
się zniwelować złe skutki tych spotkań i oszukiwania męża, ważniejsze dla
niej jest kontynuowanie tamtego, za zgodą męża lub bez, świadczy o tym, że
dla niej obecne małżeństwo już nie ma znaczenia.
Pozdrawiam
Grzegorz

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


47. Data: 2004-09-13 12:16:06

Temat: Re: Żona chce się spotkać z byłym
Od: "Przemo [Griszczuk]" <p...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

> Wiem, że to stary wątek, ale dziwię się, ze nikt nie zwrócił uwagi na
jeden
> podstawowy aspekt. Gdyby jej chodziło o to (jak mu próbuje wmówić) aby
tylko
> pogadać o starych czasach, dowiedzieć się jak żyje itp., to dwóch spotkań
> byłoby aż nadto aby to zaspokoić. Ewidentnie chodzi o nawiązanie stałego
> kontaktu. Gdyby nie wpadka z dotychczasowymi spotkaniami, facet byłby
> rolowany jeszcze długo zanim dowiedziałby się, że jednak "były" jest o
niebo
> lepszy od niego i że niestety oszukał ją obiecując szczęśliwe małżeństwo i
> muszą się rozstać. Tak naprawdę to decyzję co do niego podjęła ona już
> wcześniej decydując się na potajemne spotkania. A to, że zamiast teraz
starać
> się zniwelować złe skutki tych spotkań i oszukiwania męża, ważniejsze dla
> niej jest kontynuowanie tamtego, za zgodą męża lub bez, świadczy o tym, że
> dla niej obecne małżeństwo już nie ma znaczenia.

Moim zdaniem zdecydowanie za mocno to powiedziałeś. Nie można mieć takich
podejżeń tylko z powodu chęci spotkania się ze swoim byłym.

Być może lubią się, chcą być przyjaciółmi...? Nie wiadomo.

Tak czy inaczej, sam nie wiem, czy bym to wytrzymał...
Powodzenia.

Przemo


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 4 . [ 5 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

dobrze czasem mieć chandrę...
Data chrztu
Renata Beger
[może OT] minimalne wynagrodzenie a późniejsza emerytura
Perfect day

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »