Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Zona, dzieci, milosc i cos jeszcze...

Grupy

Szukaj w grupach

 

Zona, dzieci, milosc i cos jeszcze...

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2002-08-28 16:35:00

Temat: Re: Zona, dzieci, milosc i cos jeszcze...
Od: "Pyzol" <p...@s...ca> szukaj wiadomości tego autora


"stm">
> dzieci (raczej) bedą kochane przez was tak jak teraz,
> a moze nawet bardziej,
> a nie beda widziały (i czuły) udawania przez was uczuc.
> [nic nie piszesz o ich wieku,
> z pewnoscia na poczatku bedzie im ciezko]

Piszesz tak, jakbys nie czytal tych wszystkich rozpaczliwych postow dzieci,
ktorych rodzice sie rozwodza. Co ma wiek tutaj do gaania? Tyle, ze dziecko
kilkuletnie latwiej jest zmusic do milczenia o swoich uczuciach, bo takie
jeszcze nawet nie bardzo potrafi o nich mowic?

Ja bym radzila rodzinnego psychoterapeute, razem, ( z zona, oczywiscie).

Kaska


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2002-08-28 16:40:27

Temat: Re: Zona, dzieci, milosc i cos jeszcze...
Od: "Becchino" <b...@p...com> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Tymek" <j...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:Xns92787F45EDA6AslawekANTYSPAMpharma@193.110.12
0.9...
> Witam Szanowne Kolezanki i Kolegow po raz pierwszy
>
> Temat pewnie przewijal sie miliony razy jednakze pozwole sobie na pare
slow.
> Sytuacja wyglada tak: zona, maz, dzieci. Sa ze soba juz ladnych kilka lat.
Maz od
> dluzszego czasu (a moze od zawsze) nie kocha swojej zony. Nie rozmawia z
nia o tym
> jak o innych sprawach rowniez. Wszystko jest teoretycznie/pokazowo w
porzadku, az w
> koncu pojawia sie ONA. Zwiazek jest dosyc nietypowy - mieszkaja daleko od
siebie,
> kontakty osobiste sporadyczne, raczej telefon, Internet. Jednakze w tym
zwiazku
> iskrzy (w tamtym nie bylo tak od poczatku). Wiadomo poczatek znajomosci
jest zawsze
> rozowy, ale maja juz troche doswiadczen i widza co cenne, a co przelotne.
Zona
> dowiaduje sie ze maz nie kocha, nic nie wie o NIEJ. Zwiazek "legalny"
pograza sie w
> "nocy ciemnej"... Zona chce rozwodu, on (sam nie wiedzac czemu -
odpowiedzialnosc,
> dzieci, przezyte lata) ciagle nie wie co zrobic. Jakiz bedzie dalszy ciag,
jaki
> powinien byc ? Pytam raczej praktykow niz teoretykow (porady "rzucic sie
pod pociag
> relacji Lublin - Bialystok" "czy zapomniec o NIEJ pokochac zone" juz
przerabialem i
> troche jakby to nie to :-).


Pewnie, ze lepiej zyc osobno w szczesliwych zwiazkach, niz nie moc przez
cale zycie na siebie patrzec.A dzieci ????? Oczywiscie, ze lepsza dla nich
pelna rodzina, ale w tym wypadku to chyba by im tylko zaszkodzilo. Tak nie
beda mialy wzorcow od nie kochajacych sie rodzicow. Nie ma sensu budowac
sztucznie, na sile rodziny. Lepiej, aby rodzice osobno, w spokoju ustawili
sobie zycie, a i dzieci wiecej na tym skorzystaja, niz na sztucznych
polaczeniach, pseudo uczuciowych, ktore tylko pewnie doprowadza do klotni,
nieporozumien...



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-08-28 16:53:06

Temat: Re: Zona, dzieci, milosc i cos jeszcze...
Od: "Pyzol" <p...@s...ca> szukaj wiadomości tego autora


"Becchino"
Lepiej, aby rodzice osobno, w spokoju ustawili
> sobie zycie, a i dzieci wiecej na tym skorzystaja, niz na sztucznych
> polaczeniach, pseudo uczuciowych, ktore tylko pewnie doprowadza do klotni,
> nieporozumien...

Dla dzieci, to wybor miedzy dzuma a tyfusem, wiec moze przynajmniej
przestanmy sie za nie wypowiadac, co jest "dla nich lepsze".

Kaska



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-08-28 17:13:37

Temat: Re: Zona, dzieci, milosc i cos jeszcze...
Od: c...@m...pl ([cookie]) szukaj wiadomości tego autora

On Wed, 28 Aug 2002 16:35:00 GMT, "Pyzol" <p...@s...ca> wrote:

>Ja bym radzila rodzinnego psychoterapeute, razem, ( z zona, oczywiscie).

tylko, ze takie rzeczy pomagaja, gdy dwoje ludzi klóci sie o
pieniadze, albo o to, ze on zostawia brudne skarpetki na podlodze, a
ona spalila kolejna suszarke... tu jest inaczej - on oglupial na
punkcie innej, swej zony nie kocha a moze i nie kochal, co wiecej
(moze i najwazniejsze), zona wie o tym, ze milosci z jego strony brak
i ze strony zony wystepuje propozycja rozwodu...
jak to ujal jeden z przedpiszców, lepiej, zeby dzieci nie musialy
patrzec na rodziców i uczyc sie, ze zwiazek malzenski to chlód i brak
milosci - w takich sytuacjach dalsze malzenstwo byloby tylko pokazem
tego, jak malzenstwo nie powinno wygladac, a w dalszych latach moglo
by byc nawet obiektem kpin ze strony dzieci, jesli dowiedzialyby sie o
tej "innej".
oczywiscie zakladam, ze ów "on" wczesniej podjal choc kilka prób
odrodzenia w sobie uczucia do zony, a nie, ze poszedl na latwizne i po
prostu przekreslil a'priori swa zone rozmyslajac o tej innej.


--
____________ ___ ___ ___ ___ _ ____ _________________________
stary sig'98 | _| , | , | '_| ||___ #poznan #fidonet 2:482/64
plus dodatki |___|___|___|_,_|_||___ gg 256967 http://pyry.net

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-08-28 17:19:07

Temat: Re: Zona, dzieci, milosc i cos jeszcze...
Od: "spider" <s...@l...lo.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik Pyzol <p...@s...ca>

> Piszesz tak, jakbys nie czytal tych wszystkich rozpaczliwych postow
dzieci,
> ktorych rodzice sie rozwodza.

Wiecie co, jak moi rodzice sie rozwodzili to faktycznie bylo mi glupio, ale
teraz sobie nie wyobrazam zycia gdyby byli razem. Bardzo dobrze, ze sie
stalo jak sie stalo, bo po 15 latach wiem jakiego mam ojca i jaka matke
(wcale nie musieli byc razem, zebym ich dobrze poznal) i moim zdaniem to
bylo jedno z najlepszych rozwiazan. Zaden psychoterapeuta nie 'zmusi' kogos
do kochania.
Dodam jeszcze, ze rozwod teraz jest czyms innym niz kiedys. Ludzie sie tego
nie wstydza (dzieci rowniez). Coraz mniej ludzi uwaza rozwod za cos
negatywnego. To tak powaznie sie nazywa, wszyscy przy tym cierpia (wg mnie
przez stereotypowe wychowanie), a przeciez to tylko rozstanie sie dwojki
ludzi.
pozdrawiam i popieram zycie razem w milosci

--
spider.
s...@l...lo.pl





› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-08-28 17:34:48

Temat: Re: Zona, dzieci, milosc i cos jeszcze...
Od: "Kamfora" <k...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "[cookie]" <c...@m...pl> napisał w wiadomości
news:3d6cfd26.5893516@news.futuro.pl...
> On Wed, 28 Aug 2002 16:35:00 GMT, "Pyzol" <p...@s...ca> wrote:
>
> >Ja bym radzila rodzinnego psychoterapeute, razem, ( z zona, oczywiscie).
>
> tylko, ze takie rzeczy pomagaja, gdy dwoje ludzi klóci sie o
> pieniadze, albo o to, ze on zostawia brudne skarpetki na podlodze, a
> ona spalila kolejna suszarke... tu jest inaczej - on oglupial na
> punkcie innej, swej zony nie kocha a moze i nie kochal, co wiecej
> (moze i najwazniejsze), zona wie o tym, ze milosci z jego strony brak
> i ze strony zony wystepuje propozycja rozwodu...

Eee, chyba i w przypadku "braku/zmiany obiektu miłości" zdarzają się
"uleczenia"
przez wspólną terapię :-) Znam co najmniej 2 takie przypadki.

"Propozycja" rozwodu zazwyczaj następuje wskutek urażonej ambicji, dumy
i cotamjeszcze...Zawsze to "lepiej" porzucać, niż być porzuconą, więc
normalną wydaje się reakcja "won" na wyznanie "nie kocham cię".
Inna sprawa, czy prawdziwe i przemyślane, zarówno jedno jak i drugie.

Ba.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-08-28 17:57:10

Temat: Re: Zona, dzieci, milosc i cos jeszcze...
Od: "Pyzol" <p...@s...ca> szukaj wiadomości tego autora


"[cookie]"

> tylko, ze takie rzeczy pomagaja, gdy dwoje ludzi klóci sie o
> pieniadze,(...)

Niekoniecznie. Czasami ludzie, ktorzy kloca sie o pieniadze i brudne
skarpetki trwaja w szczesliwych, udanych zwiazkach, ba! rzeklabym ze takie
klotnie sa normalnoscia stadla. Udany zwiazek nie polega na trzymaniu sie
za raczki, ale na umiejetnosci nazywania i pokonywania trudnosci.

Oni "kloca sie" ( bezslownie) o...milosc. Taki sam temat jak kazdy inny,
naprawde. Psychoterapeuta pomoze im zrozumiec te klotnie i moze - moze! to
przeciez wcale nie jest pewne! - pomoc im osiagnac porozumienie, ktore
utrwali zwiazek.

To jest to co WARTO dla dzieci robic, a nie oszukiwac sie, ze dzieciom
bedzie "lepiej" w rozbitych rodzinach. Nie bedzie. Mielismy tutaj kilka
takich postow od dzieci z rozbijajacych sie rodzin.

Rozejscie sie wcale nie likwiduje klotni, wzajemnego szarpania sie, jesli
miedzy dwojgiem ludzi pojawia sie nienawisc, to ona zostaje i dzieci nadal
cierpia. Psychoterapeuta w najlepszym przypadku pomoze do stanu nienawisci
nie dojsc. To tez cos jest warte. Zwroc uwage, ze w tym konkretnym wypadku
zona natychmiast zazadala rozwodu. Domyslasz sie, w jakim ona jest stanie?

Kaska





› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-08-28 18:00:02

Temat: Re: Zona, dzieci, milosc i cos jeszcze...
Od: "Pyzol" <p...@s...ca> szukaj wiadomości tego autora


"spider"
> Wiecie co, jak moi rodzice sie rozwodzili to faktycznie bylo mi glupio,
ale
> teraz sobie nie wyobrazam zycia gdyby byli razem.

Kazdy przypadek jest osobny, kazdy na swoja indywidualnosc - stad uwazam,ze
w kazdym potrzebna jest p r o b a pogadania z fachowcem, co jest zle i na
ile tego nie da sie naprawic.

Masz wlasna rodzine?

Kaska


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-08-28 18:25:31

Temat: Re: Zona, dzieci, milosc i cos jeszcze...
Od: c...@m...pl ([cookie]) szukaj wiadomości tego autora

On Wed, 28 Aug 2002 17:57:10 GMT, "Pyzol" <p...@s...ca> wrote:

>nie dojsc. To tez cos jest warte. Zwroc uwage, ze w tym konkretnym wypadku
>zona natychmiast zazadala rozwodu. Domyslasz sie, w jakim ona jest stanie?

jasne jest, ze tak naprawde, to w tej chwili ona jedna potrzebuje
pomocy, bowiem "on" sam sobie to piwo warzyl, natomiast ja postawiono
przed faktem dokonanym.
w sumie w calej dyskusji pominieto jeszcze jedno (na razie nie bylo o
tym mowy): czy jemu zalezy na tych dzieciach? czy bardzo je kocha? to
tez wiele znaczy... czasem ludzi jednoczy milosc do dzieci.

znam taki przypadek - ona i on plus dwoje dzieci, on sobie skakal z
kwiatka na kwiatek, w dodatku sprawial wrazenie kogos, kto wstydzi sie
faktu, ze ma dzieci i rodzine i bardziej woli imprezy itd... potem
nastepuje rozwód, ona po jakims czasie znajduje innego, kochaja sie od
paru lat i co w tym wszystkim jest najlepsze: dzieci (w wieku
szkolnym) zaakceptowaly nowego ojca, ten je otacza ojcowska miloscia,
jest dla nich wspanialym przyjacielem, jest z nich dumny, one go
szanuja itd... a tamten "ojciec" uklada sobie zycie z inna, w sumie
niezbyt mu to chyba wychodzi (ta, która go odciagnela od zony okazala
sie byc niezla modliszka), w dodatku zbytnio sie swymi dziecmi nie
interesuje (zwlaszcza, ze w drodze ma kolejne, z ta "nowa").
podsumowujac, biologiczny ojciec darzyl dzieci obojetnoscia, nawet nie
pamietal o ich urodzinach itd... a obecny stara sie byc idealem...

--
____________ ___ ___ ___ ___ _ ____ _________________________
stary sig'98 | _| , | , | '_| ||___ #poznan #fidonet 2:482/64
plus dodatki |___|___|___|_,_|_||___ gg 256967 http://pyry.net

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-08-28 18:34:27

Temat: Re: Zona, dzieci, milosc i cos jeszcze...
Od: "Pyzol" <p...@s...ca> szukaj wiadomości tego autora


"[cookie]"
biologiczny ojciec darzyl dzieci obojetnoscia, nawet nie
> pamietal o ich urodzinach itd... a obecny stara sie byc idealem...

Taki "ojciec" to tylko sperm donor i jego postac jest istotna wylacznie do
ustalen genetycznych, ktore moga spowodowac choroby. Amen.

Ten tutaj nie odszedl tylko dlatego, ze nie kochal zony - jakos z nia trwal.
Albo wiec dzieci sa dla niego wazne, albo jest po prostu leniwy. W tym
drugim wypadku, kobieta, ktora swiadomie weszla w cudze mazlenstwo zostanie
surowo ukarana.

Poczekajmy troche, moze ona tutaj sie kiedys ujawni. Domyslasz sie jak i co
napisze?:):):)
Kaska



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . [ 2 ] . 3 . 4


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Psycholog - Katowice i okreg
niewola
Nastrój, nastrajanie, nastrojowość
psychologia - gdzie?
kto na nas patrzy??

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »