Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Zona, dzieci, milosc i cos jeszcze...

Grupy

Szukaj w grupach

 

Zona, dzieci, milosc i cos jeszcze...

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2002-08-28 10:27:23

Temat: Zona, dzieci, milosc i cos jeszcze...
Od: Tymek <j...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Witam Szanowne Kolezanki i Kolegow po raz pierwszy

Temat pewnie przewijal sie miliony razy jednakze pozwole sobie na pare slow.
Sytuacja wyglada tak: zona, maz, dzieci. Sa ze soba juz ladnych kilka lat. Maz od
dluzszego czasu (a moze od zawsze) nie kocha swojej zony. Nie rozmawia z nia o tym
jak o innych sprawach rowniez. Wszystko jest teoretycznie/pokazowo w porzadku, az w
koncu pojawia sie ONA. Zwiazek jest dosyc nietypowy - mieszkaja daleko od siebie,
kontakty osobiste sporadyczne, raczej telefon, Internet. Jednakze w tym zwiazku
iskrzy (w tamtym nie bylo tak od poczatku). Wiadomo poczatek znajomosci jest zawsze
rozowy, ale maja juz troche doswiadczen i widza co cenne, a co przelotne. Zona
dowiaduje sie ze maz nie kocha, nic nie wie o NIEJ. Zwiazek "legalny" pograza sie w
"nocy ciemnej"... Zona chce rozwodu, on (sam nie wiedzac czemu - odpowiedzialnosc,
dzieci, przezyte lata) ciagle nie wie co zrobic. Jakiz bedzie dalszy ciag, jaki
powinien byc ? Pytam raczej praktykow niz teoretykow (porady "rzucic sie pod pociag
relacji Lublin - Bialystok" "czy zapomniec o NIEJ pokochac zone" juz przerabialem i
troche jakby to nie to :-).


Pozdrawiam
Tymek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2002-08-28 11:20:00

Temat: Re: Zona, dzieci, milosc i cos jeszcze...
Od: "TheStroyer" <a...@c...com> szukaj wiadomości tego autora

> powinien byc ? Pytam raczej praktykow niz teoretykow (porady "rzucic sie
pod pociag
> relacji Lublin - Bialystok" "czy zapomniec o NIEJ pokochac zone" juz
przerabialem i
> troche jakby to nie to :-).

No ale tu sa tylko dwa wyjscia - albo zostawic zone, albo rzucic te trzecia.
I nie ma wiecej, poza tymi wymienionymi przez Ciebie, ktore nie sa dobre.
Zostawic zone - stres (dla niej takze), koszty, itd. Byc z zona bez
tamtej - rozpacz, zawiedzione nadzieje, itd. Byc z zona i miec
kochanke - kaszana. Wnioski naleza do Ciebie. Nic lepszego sie nie
wymysli - zaden psycholog nie spowoduje, ze zona nagle zacznie byc
kochana...

JGrabowski


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-08-28 11:37:47

Temat: Re: Zona, dzieci, milosc i cos jeszcze...
Od: "spider" <s...@l...lo.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik TheStroyer <a...@c...com>

> No ale tu sa tylko dwa wyjscia - albo zostawic zone, albo rzucic te
trzecia.

No ja bym dodal trzecie wyjscie - zostawic obydwie...

--
spider.
s...@l...lo.pl



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-08-28 11:52:43

Temat: Re: Zona, dzieci, milosc i cos jeszcze...
Od: "::>nelson<::" <p...@b...pl> szukaj wiadomości tego autora

punkt widzenia zony: ona tez zasluguje na szczescie, na kogos kto bedzie ja
kochal ...
punkt widzenia meza: trzeba wykorzystac szanse na szczescie ...

a wiec rozwod ...

punkt widzenia dziecka: gdy rodzice sie nie kochaja zawsze jest do dupy, czy
sa razem czy sie rozejda.

no niestety ... uwazam ze swjemu dziecku i tak musicie zaszkodzic ... w tej
sytuacji nie ma szans zeby nie narobic w jego psychice zniszczen.

Rozwod wiadomo ... dziecko to przezyje jako silny wstrzas, ogolnie wszyscy
wiedza mniej lub wiecej jak to jest i jakie ma implikacje w przyszlosci,
niektorzy z autopsji.

Zycie razem.... hm... nie kochajac sie... dziecko moze nie tyle wyczuwa co
sie miedzy wami dzieje ile zwyczajnie uczy sie tego. Przyswaja sobie ten
model zwiazku: oschly, zimny ... formalny ... moim zdaniem to o wiele gorsze
niz skutki rozwodu. Skutkom rozwodu da sie w pewnym stopniu zapobiegac bo
przyczyny sa namacalne, dzieja sie na naszych oczach, sa swiadome. A
przyczyny wypaczen osobowosci ktora zwiazek jak Wasz przyjmuje za model sa
znacznie trudniej uchwytne, o wiele bardziej nieokreslone,
dlugoterminowe....

gdybym mial podjac decyzje to bym CHCIAL sie rozwiesc .. co innego czy bym
to zrobil ... niestety ulomnosc ludzka nie zna granic ... trudnosci w
podejmowaniu takich decyzji, strach .. przyzwyczajenie ... nie jest to
proste (dla niektorych moze jest).. ale chcialbym sie rozwiesc.

n.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-08-28 11:53:58

Temat: Re: Zona, dzieci, milosc i cos jeszcze...
Od: c...@m...pl ([cookie]) szukaj wiadomości tego autora

On Wed, 28 Aug 2002 10:27:23 +0000 (UTC), Tymek
<j...@p...onet.pl> wrote:

>jak o innych sprawach rowniez. Wszystko jest teoretycznie/pokazowo w porzadku, az w

rozumiem, ze malzenstwo z "wpadki"?
nie mozna kogos zmusic do kochania pewnej osoby, lub zaprzestania
kochania innej, jedyny wplyw na sytuacje ma "on", oraz posrednio
"pierwsza ona" i "druga ona".
sytuacja jest bardzo nieprzyjemna ze wzgledu na dzieci i na "malzenski
staz" - latwiej jest sie rozstac ludziom, którzy byli ze soba np. rok
i nie mieli dzieci, niz komus, kto (pomijajac nawet dzieci) spedzil z
kims kilka, czy kilkanascie lat - i jest wielce prawdopodobne, ze po
takim rozstaniu juz nigdy nie uda sie tej osobie stworzyc nowego
trwalego zwiazku. aczkolwiek... [...o tym na koncu listu]

>koncu pojawia sie ONA. Zwiazek jest dosyc nietypowy - mieszkaja daleko od siebie,
>kontakty osobiste sporadyczne, raczej telefon, Internet. Jednakze w tym zwiazku
>iskrzy (w tamtym nie bylo tak od poczatku). Wiadomo poczatek znajomosci jest zawsze
>rozowy, ale maja juz troche doswiadczen i widza co cenne, a co przelotne. Zona

poczatek znajomosci, to ile? rok? dwa lata? trzy lata? kontakty przez
internet itd. nie sa obarczone problemami szarej codziennosci typu
"kto pójdzie po chleb" albo "kto odbierze dziecko z przedszkola", sa
wyjalowione, ograniczone jedynie do gladkich slówek i uczuc glównie w
sferze wyobrazni, która u kazdego czlowieka jest bardziej wybujala,
niz mogloby sie przysnic filozofom. to tak, jakby siedziec na dwóch
tronach i ze soba rozmawiac o wszystkim i niczym, a liczba sluzba
podaje na tacy jedzenie, podsuwa pod tylek nocnik, nosi w lektyce
itd... milosc na odleglosc zawsze wydaje sie bardziej idealna, ale kto
wie, jak by to wygladalo np. po kilku miesiacach mieszkania razem?

>dowiaduje sie ze maz nie kocha, nic nie wie o NIEJ. Zwiazek "legalny" pograza sie w
>"nocy ciemnej"... Zona chce rozwodu, on (sam nie wiedzac czemu - odpowiedzialnosc,
>dzieci, przezyte lata) ciagle nie wie co zrobic. Jakiz bedzie dalszy ciag, jaki
>powinien byc ?

jesli zona tego chce, "on" powinien to ekhmm... uszanowac - potrafila
podjac w tej kwestii "meska decyzje" - wie, ze bez milosci, bez wiezi,
nic dobrego by z takiego zwiazku nie wyniklo i chce sie z tego wycofac
póki jest jeszcze mloda i silna, póki ma mozliwosc odnalezc kogos, kto
JEGO zastapi (zwlaszcza, ze pewnie czuje, ze ON juz kogos takiego ma,
bo takie rzeczy sie czuje)

--
____________ ___ ___ ___ ___ _ ____ _________________________
stary sig'98 | _| , | , | '_| ||___ #poznan #fidonet 2:482/64
plus dodatki |___|___|___|_,_|_||___ gg 256967 http://pyry.net

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-08-28 12:02:30

Temat: Re: Zona, dzieci, milosc i cos jeszcze...
Od: "stm" <m...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


"Tymek" <j...@p...onet.pl> wrote
>
> Temat pewnie przewijal sie miliony razy
<ciach>
>Sytuacja wyglada tak: zona, maz, dzieci
<ciach>
>ONA
<ciach>
> Jakiz bedzie dalszy ciag, jaki
> powinien byc ? Pytam raczej praktykow
<ciach>

praktycznie: zycie masz tylko jedno
i lepiej przezyc je w milosci niz w jej udawaniu

dzieci (raczej) bedą kochane przez was tak jak teraz,
a moze nawet bardziej,
a nie beda widziały (i czuły) udawania przez was uczuc.
[nic nie piszesz o ich wieku,
z pewnoscia na poczatku bedzie im ciezko]

jesli moze byc tylko lepiej, to (z daleka) nie widze alternatywy...
tym bardziej jesli zona chce rozwodu...

ALE: musisz wziac pod uwage, ze nic z twojego ew. nowego związku moze nie
wyjsc...
tym bardziej, ze jak piszesz
>Zwiazek jest dosyc nietypowy - mieszkaja daleko od siebie,
>kontakty osobiste sporadyczne, raczej telefon, Internet

przeanalizuj wszystkie plusy i minusy, a zwłaszcza minusy

przypomnialo mi sie zdanie przytoczone w tym miejscu kilka dni temu:
"lepiej zalowac ze sie cos zrobilo niz zalowac ze sie tego nie zrobilo"
a czegoz to nie robimy dla milosci...
[wiem, wiem, zaraz zostane ukamieniowany ;) ]

pozdrawiam
stm
(praktyk ;)

_______________
p.s. znamienne jest, ze o takich sprawach wiekszosc osób pisze w trzeciej
osobie... ;)



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-08-28 13:01:07

Temat: Re: Zona, dzieci, milosc i cos jeszcze...
Od: "Joanna" <j...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Tymek" <j...@p...onet.pl> napisał
>
> Temat pewnie przewijal sie miliony razy jednakze pozwole sobie
na pare slow.
> Sytuacja wyglada tak: zona, maz, dzieci. Sa ze soba juz ladnych
kilka lat. Maz od
> dluzszego czasu (a moze od zawsze) nie kocha swojej zony. Nie
rozmawia z nia o tym
> jak o innych sprawach rowniez. Wszystko jest
teoretycznie/pokazowo w porzadku, az w
> koncu pojawia sie ONA. Zwiazek jest dosyc nietypowy - mieszkaja
daleko od siebie,
> kontakty osobiste sporadyczne, raczej telefon, Internet.
Jednakze w tym zwiazku
> iskrzy (w tamtym nie bylo tak od poczatku). Wiadomo poczatek
znajomosci jest zawsze
> rozowy, ale maja juz troche doswiadczen i widza co cenne, a co
przelotne. Zona
> dowiaduje sie ze maz nie kocha, nic nie wie o NIEJ. Zwiazek
"legalny" pograza sie w
> "nocy ciemnej"... Zona chce rozwodu, on (sam nie wiedzac
czemu - odpowiedzialnosc,
> dzieci, przezyte lata) ciagle nie wie co zrobic. Jakiz bedzie
dalszy ciag, jaki
> powinien byc ? Pytam raczej praktykow niz teoretykow (porady
"rzucic sie pod pociag
> relacji Lublin - Bialystok" "czy zapomniec o NIEJ pokochac
zone" juz przerabialem i
> troche jakby to nie to :-).
>
>
> Pozdrawiam
> Tymek


Pozdrawiam
J.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-08-28 15:19:10

Temat: Re: Zona, dzieci, milosc i cos jeszcze...
Od: "Joanna" <j...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "[cookie]" <c...@m...pl> napisał


> >dowiaduje sie ze maz nie kocha, nic nie wie o NIEJ. Zwiazek
"legalny" pograza sie w
> >"nocy ciemnej"... Zona chce rozwodu, on (sam nie wiedzac
czemu - odpowiedzialnosc,
> >dzieci, przezyte lata) ciagle nie wie co zrobic. Jakiz bedzie
dalszy ciag, jaki
> >powinien byc ?
>
> jesli zona tego chce, "on" powinien to ekhmm... uszanowac -
potrafila
> podjac w tej kwestii "meska decyzje" - wie, ze bez milosci, bez
wiezi,
> nic dobrego by z takiego zwiazku nie wyniklo i chce sie z tego
wycofac
> póki jest jeszcze mloda i silna, póki ma mozliwosc odnalezc
kogos, kto
> JEGO zastapi (zwlaszcza, ze pewnie czuje, ze ON juz kogos
takiego ma,
> bo takie rzeczy sie czuje)


A ta trzecia jest wolna i do wzięcia?

J.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-08-28 15:43:11

Temat: Re: Zona, dzieci, milosc i cos jeszcze...
Od: c...@m...pl ([cookie]) szukaj wiadomości tego autora

On Wed, 28 Aug 2002 17:19:10 +0200, "Joanna" <j...@w...pl> wrote:

>A ta trzecia jest wolna i do wzięcia?

to juz pytanie do przedmówcy, ale jesli nie jest wolna i uklada jej
sie w zwiazku lepiej, niz ulozylo sie jemu, to albo skoncza ta
znajomosc, albo rozbija oba zwiazki.

--
____________ ___ ___ ___ ___ _ ____ _________________________
stary sig'98 | _| , | , | '_| ||___ #poznan #fidonet 2:482/64
plus dodatki |___|___|___|_,_|_||___ gg 256967 http://pyry.net

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-08-28 16:31:02

Temat: Re: Zona, dzieci, milosc i cos jeszcze...
Od: "Kamfora" <k...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Tymek" <j...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:Xns92787F45EDA6AslawekANTYSPAMpharma@193.110.12
0.9...

/ciach/
Jakiz bedzie dalszy ciag, jaki
> powinien byc ? Pytam raczej praktykow niz teoretykow (porady "rzucic sie
pod pociag
> relacji Lublin - Bialystok" "czy zapomniec o NIEJ pokochac zone" juz
przerabialem i
> troche jakby to nie to :-).

No...a jakby tak z innej strony. Czy to małżeństwo jest naprawdę nie do
uratowania? Bo to wcale nie jest takie pewne to "nowe szczęście" też...

Są takie instytucje do "ratowania związków w kryzysach".

Jeżeli iskrzy tam, to może zaczęłoby iskrzyć i w "legalnym" związku?
To wymaga pracy - ale ten następny, ewentualny, związek
też nie będzie sam z siebie wspaniały. A dzieci - wcale nie są
błahym argumentem.

Więc jednak starać się zapomnieć o NIEJ, moim zdaniem.
Wybór zawsze należy do Ciebie.

Pozdrawiam



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 ... 4


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Psycholog - Katowice i okreg
niewola
Nastrój, nastrajanie, nastrojowość
psychologia - gdzie?
kto na nas patrzy??

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »