Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!news.icm.edu.pl!news.atman.pl!newsfe
ed.tpinternet.pl!atlantis.news.tpi.pl!news.tpi.pl!not-for-mail
From: "macabrrr" <m...@w...pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: bylo "takie pytanie.." (c.d. dlugie)
Date: Sat, 8 Feb 2003 14:43:53 +0100
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl/
Lines: 79
Message-ID: <b231jb$9av$1@atlantis.news.tpi.pl>
NNTP-Posting-Host: catvp90.ltk.com.pl
X-Trace: atlantis.news.tpi.pl 1044711853 9567 213.25.196.90 (8 Feb 2003 13:44:13 GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: Sat, 8 Feb 2003 13:44:13 +0000 (UTC)
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2800.1106
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2800.1106
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:186361
Ukryj nagłówki
To moze teraz sprobuje dokladniej opisac o co sie rozchodzi.
Otoz jestem z dziewczyna od okolo 1,5 roku. Mieszkamy w dosc odleglych
miastach, takze widujemy sie przecietnie raz w miesiacu :(
Zatem nasze kontaky na codzien sprowadzaja sie przede wszystkim do rozmow na
gg, pisaniu
maili. Dlatego moze dla mnie wirtualnosc ma pewnie wiele wieksze znaczenie
niz dla wiekszosci z Was.
Dlatego wlasnie zdecydowalem sie zapytac szersze grono ludzi, bo juz nie
wiem czy to ja mam jakies wygorowane oczekiwania co do szczerosci, czy
jednak nie...
Pare miesiecy od momentu gdy zaczelismy ze soba byc pojawila sie trzecia
osoba. Na poczatku rozmawialismy na czacie, pozniej on wysylal jej swoje
zdjecia, duzo ze soba rozmawiali. Nie mialem nic przeciwko temu. Ufalem
bezgranicznie, bylem chyba wrecz zaslepiony miloscia.
Po kolejnych miesiacach zauwazylem, ze podczas rozmow na IRC moja dziewczyna
oprocz naszego kanalu ma swoj oddzielny z tym facetem. Gdy pytalem
zaprzeczala. Gdy wszedlem do nich na chwilke zobaczylem zdanie z ktorego
wynikalo, ze facet proponuje spotkanie.. w pozniejszej rozmowie takze i temu
zaprzeczyla.
Coz... zdaje sobie sprawe, ze wiele osob mnie za to skrytykuje, ale znalem
haslo na jej skrzynke i znalazlem tam jego maile, a w nich lzejszego kalibru
"kochanie.. caluje... Twoj... " ale tez o "robieniu sobie dobrze".
Byl to dla mnie niezly szok.
Oczywiscie chcialem wyjasnien. Uslyszalem jedynie, ze dla niej nic to nie
znaczylo.....
Oniemal doprowadzilo to do zerwania.
Pozniej okazalo sie, ze jednak nadal utrzymywala z nim kontakty mimo mojego
sprzeciwu. Zerwala je dopiero gdy z jakichs powodow ten facet zaczal byc
malo przyjemny.
Znow mialem ochote z nia zerwac.
Ale ostatecznie nie stalo sie tak. Zaufalem jej po raz kolejny, ale nie moge
powiedziec, ze zupelnie zapomnialem o tym co sie wydarzylo.
Rzecz jasna sa to tylko pewne watki z tego zwiazku, ktore musze napisac bo
chce do nich nawiazac. Nie stanowia jakiejs podstawy tego jak w ogole bylo
miedzy nami.
Poprzedi temat zapodalem wlasnie w taki sposob by uchronic sie od wykladu na
temat zazdrosci, bo dobrze wiem o tym jak to uczucie potrafi byc niszczace.
Kazdy kto je zna, wie ze to nic przyjemnego i nie chce pielegnowac go w
sobie.
Wiec do rzeczy bo sam zapomne o czym mialem pisac :)
Niedawno odkrylem, ze jakies pol roku temu mailowala z jakims facetem,
wysylala mu zdjecia.
Znalazlem tez dwuznaczny mail w sprawie spotkania w Sylwestra (czasu gdy nie
wiedzielismy czy bedziemy razem) od kolesia, ktorego poznalismy w wakacje.
Byl tez taki motyw, ze pewiem nasz wspolny znajomy napisal jej list, w
ktorym stwierdzil, ze jestem chory psychicznie.. Powiedziala mi o liscie,
jakoby byl on od psychologa spolecznego i ze powinienem sie nad soba
zastanowic (dotyczylo to tekstu piosenki jaki jej przeslalem, ktory
opatrznie zrozumiala). Podejrzewalem od kogo on jest.. zapytalem...
zaprzeczyla. Ostatecznie jednak po pewnym czasie przyznala (ale nadal
bardziej ceni ich prywatnosc korespondencji od naszej.. no ale to szczegol).
Teaz podczas rozmow na gg, rozmawiala ze swoim kolega - gdy pytalem czy tak
jest zaprzeczala.
Okazalo sie, ze umawiala sie z nim zalatwiac rozne rzeczy. Twierdzi, ze nie
mowila mi o tym, bym nie mial niepotrzebnych podejrzen (nie twierdze, ze
klamie).
Uwaza ze ja mialbym cos przeciwko... dla mnie to bzdura, ale jesli juz to
troche to bez sensu. Przeciez to swiadome robienie czegos wbrew drugiej
osobie. Kiedys ostro nazwalem to recydywa. Wiem, ze to lekkie przegoiecie z
mojej strony, ale z jej chyba tez. Po tym wszystkim trudno juz mi jej ufac,
a po zadnej z kryzysowych sytuacji (ktorej przewaznie jej postepowanie bylo
przyczyna) nie zauwazylem starania z jej strony by odbudowac zaufanie.
Banalnie to wszystko moze dla was brzmiec :) az strach pomyslec co mnie za
to czeka.
W kazdym razie, gdy powiedzialem jej, ze stracilem do niej zaufanie odebrala
to jako cos okropnie przykrego i mowi ze nie wie czy teraz bedzie potrafila
sie przede mna otworzyc... Nie dziwie sie jej, ale dla mnie to nie mnaiej
przykre.. ona zdaje sie tego nie rozumiec.
Nie wiem wlasciwie po co to pisze, chyba i tak tego nie da sie
wytlumaczyc...
ale czekam na opinie
pozdrawiam
macabrrr
|