| « poprzedni wątek | następny wątek » |
41. Data: 2003-08-19 12:57:22
Temat: Re: Re: ciężko... (długie)
"Cherokee gd" <c...@t...skasujCalyTenNapis.pl> wrote in message
news:bht0bm$anh$1@inews.gazeta.pl...
>
> Użytkownik "Daisy Ka" <a...@a...net> napisał w wiadomości
> news:bhsvhs$364$1@foka1.acn.pl...
> > Tak straszliwa bzdura, dzieci to nie narzędzie do naprawiania
> zwiazku.
>
> Ja wiem, że analfabetyzm wtórny jest powszechnie spotykany, ale nie
> dajcie się tej przypadłości i czytajcie uważnie!
Nie przejmuj się nie zrobiłaś wstępu , a pośpiech w czytaniu robi swoje.
Jacek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
42. Data: 2003-08-19 13:01:33
Temat: Re: ciężko... (długie)Użytkownik "Dunia"
> wcale sie nie dziwie, ze Cherokee tak pisze, bo - o ile
> mnie pamiec nie myli - jest wlasnie przyszla mama. ;)
Jako podwójna mama i przyszła mama w jednym - dziwię się i to bardzo.
A może właśnie nie dziwię się - przyszła mama nic nie wie o wpływie
dziecka na związek...
--
Pozdrawiam
Asia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
43. Data: 2003-08-19 13:03:14
Temat: Re: ciężko... (długie)> > > To truizm.
> >
> > Cieszę się, że przyznałeś mi rację ;-)
>
> Nie przyznałem Ci racji bo żadnej racji nie wygłosiłaś .
>
http://tinylink.com/?4g1DpWuRIu
a poza tym:
Racji się nie wygłasza tylko albo 'ma' albo 'nie ma'
;-)))
Pozdrawiam
Qwax
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
44. Data: 2003-08-19 13:08:41
Temat: Re: ciężko... (długie)> > 2/ Postaw sprawę na ostrzu noża "albo coś OBOJE z tym
zrobimy - albo
> spadaj
> > z mojego życia"
> > Druga opcja jest dość ryzykowna, choć czasem drastyczne
metody bywają o
> > wiele skuteczniejsze. Gorzej jeśli on skwapliwie
skorzysta z łatwego
> wyjścia
> > i odejdzie. Ale i tak będziesz wtedy "wygrana" -
przestaniesz tracić czas
> na
> > związek, którego nie ma.
>
>
> Z bolem serca, ale zgodze sie co do joty.
Lepszy ból szybki i krótki niż długi i wtedy gdy już nic
nowego nie da się upolować ;-)))
Pozdrawiam
Qwax
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
45. Data: 2003-08-19 13:14:15
Temat: Re: ciężko... (długie)AsiaS napisala:
>Jako podwójna mama i przyszła mama w jednym - dziwię się i to bardzo.
>A może właśnie nie dziwię się - przyszła mama nic nie wie o wpływie
>dziecka na związek...
>
IMHO pojawienie sie dziecka wywola w kazdym zwiazku inny efekt. Znam zwiazki,
ktore sie po pojawieniu dziecka rozlecialy (nawet po wielu wielu latach
wspolnego bytowania), znam i takie, w ktorych dziecko zmienilo wiele na plus.
Co wiecej - dziecko nie musi byc przyczyna, czasem po prostu jest katalizatorem
zmian. Nie uogolnialabym.
A to, co napisala Cherokee, zapewne wynika z jej osobistych przezyc i
obserwacji. Wolno jej.
Dunia
--
============= P o l N E W S ==============
archiwum i przeszukiwanie newsów
http://www.polnews.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
46. Data: 2003-08-19 13:53:27
Temat: Re: ciężko... (długie)Użytkownik "Dunia"
> IMHO pojawienie sie dziecka wywola w kazdym zwiazku inny efekt.
Ale każdemu do istniejących kłopotów dołoży jeszcze skondensowaną
porcję nowych.
> Znam zwiazki,
> ktore sie po pojawieniu dziecka rozlecialy (nawet po wielu wielu latach
> wspolnego bytowania), znam i takie, w ktorych dziecko zmienilo wiele na plus.
> Co wiecej - dziecko nie musi byc przyczyna, czasem po prostu jest
katalizatorem
> zmian. Nie uogolnialabym.
Taka dyskusja przypomina mi te wszystkie dyskusje na pl.soc.dzieci, gdzie
udowadniano, że nie należy generalizować, że foteliki są potrzebne, by przewozić
dziecko autem, bo "były i takie przypadki, że dziecko zamiast być zmiażdżone
wraz z fotelikiem wyleciało przez okno akurat na kupkę siana".
--
Pozdrawiam
Asia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
47. Data: 2003-08-19 14:04:54
Temat: Re: ciężko... (długie)Istota Dunia widocznie straciła kontakt z nadświadomością popełniając:
> AsiaS napisala:
>
>>Jako podwójna mama i przyszła mama w jednym - dziwię się i to bardzo.
>>A może właśnie nie dziwię się - przyszła mama nic nie wie o wpływie
>>dziecka na związek...
>>
> IMHO pojawienie sie dziecka wywola w kazdym zwiazku inny efekt. Znam zwiazki,
> ktore sie po pojawieniu dziecka rozlecialy (nawet po wielu wielu latach
> wspolnego bytowania), znam i takie, w ktorych dziecko zmienilo wiele na plus.
> Co wiecej - dziecko nie musi byc przyczyna, czasem po prostu jest katalizatorem
> zmian. Nie uogolnialabym.
A ja bym jednak uogólnił w ten sposób:
Dziecko to jest _istota_ a nie manetka w jakimś manipulatorze.
> A to, co napisala Cherokee, zapewne wynika z jej osobistych przezyc i
> obserwacji. Wolno jej.
Każdemu wolno choć czasem lepiej szybko;-)
puchaty
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
48. Data: 2003-08-19 14:08:28
Temat: Re: ciężko... (długie)>> IMHO pojawienie sie dziecka wywola w kazdym zwiazku inny efekt.
>Ale każdemu do istniejących kłopotów dołoży jeszcze skondensowaną
>porcję nowych.
A bardzo bardzo wielu ludziom, ktorym znam, dziecko dodalo 'powera' do
pozytywnych zmian w zyciu i bilans wyszedl im jednak na plus.
>Taka dyskusja przypomina mi te wszystkie dyskusje na pl.soc.dzieci, gdzie
>udowadniano, że nie należy generalizować, że foteliki są potrzebne, by
>przewozić
>dziecko autem, bo "były i takie przypadki, że dziecko zamiast być zmiażdżone
>wraz z fotelikiem wyleciało przez okno akurat na kupkę siana".
ie wyrazilam nigdzie przekonania, ze dziecko ma byc 'lekarstwem na cale zlo' i
narzedziem do cementowania zwiazku.
Uwazam jednak, ze Twoj argument nie jest trafiony.
Oczywiscie, dziecko doklada klopotow. Ale czesto - paradoksalnie - wieksza
liczba klopotow i obowiazkow czyni nas bardziej doroslymi. Byc moze w Twoim
otoczeniu nie bylo ludzi, ktorych dziecko uczynilo ich zwiazek lepszym, ale to
nie znaczy, ze nigdzie na swiecie ich nie ma. Ja znam _calkiem_sporo_ takich
przykladow. Oczywiscie, duzo i takich 'w druga strone', ale nie zauwazylam,
zeby ich przewaga byla tak drastyczna jak w podanym przez Ciebie przykladzie z
fotelikiem.
Dunia
--
============= P o l N E W S ==============
archiwum i przeszukiwanie newsów
http://www.polnews.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
49. Data: 2003-08-19 14:09:45
Temat: Re: ciężko... (długie)
>Dziecko to jest _istota_ a nie manetka w jakimś manipulatorze.
>
Mysle, ze to jest oczywiste dla wszystkich tutaj.
Mnie jednak chodzilo o cos zupelnie innego...
Dunia
--
============= P o l N E W S ==============
archiwum i przeszukiwanie newsów
http://www.polnews.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
50. Data: 2003-08-19 15:03:33
Temat: Re: ciężko... (długie)
gooshy wrote:
> Chcę zyć normalnie z
> mężczyzną, którego sobie wybrałam, z którym jest mi dobrze.
W tym największy jest ambaras, zeby dwoje chciało na raz.
> Chcę być
> normalna kobietą do której ma się zaufanie, która ufa, którą się kocha i
> która kocha.
> Jak to pisała jedna laska na liście jestem z nim szczęsliwa i nieszczęśliwa.
> Jedni mówią zostaw, kopnij w d...ę, innni rozmawiaj rozmawiaj riozmawia,
> jeszcze inni radzą zachowac spokój i przeczekać nie bac się. Najgorsze w tym
> wszystkim jest to, że decyzje musze podjąć sama....
Jeszcze raz pisze to samo. Do miłosci nikogo sie nie zmusi. Jak cos sie
wali... najlepiej pozwolic mu odejsc i zobaczyć, czy rzeczywiscie
jestes kims ważnym dla niego.
Jeżeli tak, na pewno wróci . Jezeli nie, szkoda Twego zycia na taki
wymarzony _tylko przez Ciebie_ związek.
Jak juz tak jest teraz, to nie uwierzę, ze w przyszłosci będzie
cudownie, chocby nawet miał nawroty uczuć. To naprawdę musza 2 osoby
_bardzo _ chcież być ze sobą, zeby w efekcie było dobrze.
Nie on jeden na swiecie.
Musisz miec takiego, który Twoją dobroć doceni, który Ciebie bedzie
budował a nie niszczył.
Wiele w swoim zyciu przezyłam rozstań, które wówczas wydawały mi się
"zawaleniem swiata" a okazuje się, ze w efekcie lepsze czasy nastały
pózniej.
Pozdrawiam Halina
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |