Data: 2004-04-17 14:24:58
Temat: czy to jeszcze dylemat ?
Od: "Adam GG" <t...@t...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Witam! podziele sie moja historia,moze ktos mial podobna i mi powie DLACZEGO
?
z gory przepraszam za dlugosc......moze kogos to zainteresuje i podzieli sie
opinia
Poznałem kiedys super dziewczyne.Ja 22,Ona 18. (teraz ja 24 ona 20).I z
charakteru i z wygladu.Zaczelismy sie spotykac.
Byla w tym jakas magia.Oboje czulismy ze to wlasnie teraz nam sie
uda.Obiecywalismy
sobie ze dla siebie bedziemy sie starac.
Niestety po kilku tygodniach.Coś się zmieniło.Przestała przychodzic.Nie
wiedzialem co sie dzieje.
Zaczałem jej szukac.Okazalo się ze jest w ciąży z poprzednim.Uciekla z
domu.Nie wiedziala co poczac.
Postanowilem walczyc.Gdyż bardzo ja kochalem.Znalazlem ja i postanowilisym
wychowac wspolnie dziecko.
Dla mnie to nie bylo problemu.Kochalem.
Poczulem odpowiedzialnosc.Majac 22 lata.Studiujac poszedlem do pracy.Bylo
strasznie cieżko, wiadomo
jak oszukuja pracodawcy itp.
Caly czas cos mi nie pasowalo.Byla w ciazy,a ciagle latala.spotykala sie ze
znajomymi.Oczywiscie rodzice
nic jeszcze nie wiedzieli.Ale problem "rosł". Ja bardzo sie przejmowalem
wszystkim,tym ze nie szanuje sie w ciazy itp.
Potem pojechala gdzies do babci daleko.Wracajac z kims ze znajomych.Wydarzyl
sie wypadek.Poronila.
Bardzo to przezylem.Pytalem czy cos sie zmieni miedzy nami.Powiedziala ze
bedzie tak samo.Po tygodniu
jednak oswiadczyla ze nie chce sie wiazac,angazowac itp. Przestalismy sie
widywac.
Po 2 miesiacach nawiazalismy kontakt.Poczulem ze musze jej znow
pomagac.Dopiero teraz poznalem jej sytuacje
rodzinna.Nie bylo wesolo.Dlugi itp. Spotykalismy sie,ale nie bylo tak jakbym
chcial.Ja ciagle pracowalem.ciezko.
a ona nie miala czasu na spotkanie.Co najwyzej raz na tydzien.Na krotko.
Cos mi caly czas nie pasowalo. Potem dowiedzialem sie ze jest ktos trzeci.
Nie pozwalala sie dotknac.Mowila ze potrzebuje
czasu.Ze dla niej wszystko ma swoja kolej.
Byl to cios dla mnie.Bo tyle poswiecilem czasu i wysilku.
Caly czas mowila ze to tylko kolega, przyjaciel itp. Ja jednak mialem taki
stres.przeciez wiedzialem jak to sie konczy.
Pewnego razu.Zadzwonilem i odebral on jej telefon.Zrobilem awanture
itp.Powyzywalismy sie z nim.Powiedzial
ze jest z nia.i ze mam sie "odp....c"
Ona niewzruszenie nie zganila go nawet za to. Koles jej imponowal.Pochodzil
z bogatego domu.Wszystko mu przychodzilo
latwo.Auto od rodzicow.kieszonkowe duzo wieksze niz niektorzy
zarabiaja.wtedy kiedy ja pracowalem.odmawialem
sobie wszystkiego dla niej.Bo czulem sie zobowiazany.On podjezdzal
organizowal rozrywke aqua parki,imprezy itp
Zwolnilem sie pracy.Uznalem nie bede pracowal na kogos kto mnie nie
szanuje.U mnie w domu nie narzekano na brak
kasy.Moglem wiele.Ale sam chcialem wszystko osiagnac.dlatego nikogo o pomoc
nie prosilem.
Po 4 dniach wrocila.Powiedziala ze jedzie na wakacje.Ze musi odpoczac po tym
wszystkim.
Pomoglem jej znowu.Caly czas tlumaczylem sobie jej zachowanie szokiem jaki
przezyla.z tym poronieniem.
Okazalo sie ze pojechala na wakacje z paczka znajomych.Ale jechal ten 3 tez.
Po powrocie.Znowu nie bylo kontatku.Co najwyzej raz na miesiac.Smieszne nie
? Mowila mi ze potrzebuje czasu.
Gdy pytalem sie o tamtego reagowala zloscia.ze co ja sobie wyobrazam, ze to
tylko bliski przyjaciel.
A on spedzal cale dnie z nia. W pewnym momencie mieszkal u niej w
domu.Tlumaczyla to tym ze sie poklocil z rodzicami.
Doslownie na wszystko miala gladkie wytlumaczenie.Nigdy nie drgnela jej
powieka.Wiele razy mialem dosc.
Ale ciagle wracalem.Ciaglem i zalezalo.
W listopadzie mial byc definitywne koniec.Jednak ona przyszla.Powiedziala ze
teraz juz wie czego chce,Ze wtedy
zachowywala sie zle.Ale nigdy mnie nie zdradzila.Ze teraz juz bedzie sie
starac dla mnie.Zebym jej wybaczyl to wszystko.
Powiedziala ze chce ulozyc sobie zycie na nowo.Ze chce zaczac nowy etap ze
mna.Ze nigdy nie spotkala kogos takiego
jak ja.Ze wiele mi zawdziecza.
Blagala mnie 4 dni.Niestety uleglem.Sielanka nie trwala dlugo.Pare
spotkan.Nie miala jak zwykle czasu.
Po 3 tygodniach powiedzialem dosc czekania.To zaczela do mnie wydzwaniac.Nie
odebralem.Mialem juz tak dosc.
Wszystko sie urwalo.W wigilie wzielo mnie.Zadzwonilem do siostry.Powiedziala
ze okazalo sie ze nikt nie wiedzial,
ze ona pracuje wieczorami po szkole do b.pozna. itp. Pomyslalem sobie ze
glupio zrobilem.bo faktycznie mogla
nie miec czasu.a chciala
Niestety kontakt juz sie nie odnowil.potem dowiedzialem sie ze poszla na
studniowke z jakim kolega.(czyli z nim)
Okazalo sie ze mieszkaja razem."Kolega" - wynajal mieszkanie.Kupil nowy
samochod.Rodzice dzwigneli mu kieszonkowe.
jakies 2000 zl.to wystarczy chyba na zabawe i nie skrepowane zycie.
To tyle.Niedawno po 4 miesiacach spotkalem ja przypadkiem na ulicy.Udawala
ze mnie nie zna.Widzialem jak jej
glupio.Potem jednak gadalismy przez godzine.
Zobaczyla ze mi sie powodzi.Ze to wszystko co jej obiecalem ze zrobie -
osiagnale w bardzo krotkim czasie.
Ze teraz - tamten jest nikim.A mi z wlasnego wysilku - tyle sie udalo.
Zobaczyla ze jestem zaradny.A tamten jej
tylko czeka az mu rodzice dadza.
Pytalem sie czy go kocha - odpowiedziala ze mi nie odpowie.(nie wie)
Pytalem sie czy to jest facet na cale zycie dla niej,taki ktorego szukala -
powiedziala ze miala kilku, ze "zawsze
sie tak samo konczylo". Pytalem czy jest szczesliwa - powiedziala ze "pół na
pół".
Co to za odpowiedzi ? bo ja nie jarze jak z kims sie jest i nie potrafi sie
tego powiedziec.
Mi powiedziala ze nie zaluje ze mnie poznala.Tylko ze tak musialo sie
stac,ze to trafilo akurat na mnie.
Przyznala sie ze ten "kolega" jest jej bylym facetem.i ze wrocili do siebie
w polowie stycznia.tzn.uwaza
ze mnie nie zdradzila.a wczesniej spotykala sie z nim na stopie wylacznie
przyjacielskiej (co z tego ze codziennie)
Po oczach widzialem jak sie szklily - jak nigdy wczesniej.ale mowe miala
pewna.nie drgnela jej powieka.
Powiedziala ze szkoda ze mamy tylko tak malo czasu na rozmowe.
Nie wiem co sadzic.Ona dalej jest z nim.Nic sie nie zmienilo. Wygodnie im
sie chyba zyje.
Ale czy ona moze zalowac ? Czy zaluje ? Czy raczej nie ? Jak to sie rozwinie
? Czy dziewczyna zrozumie
kogo stracila ? Czy dla takiej wazny jest ktos kto jest zaradny,kto nigdy
nie zawiodl.Czy po prostu ktos,
komu z nieba leci,choc moze sie to kiedys skonczyc ?
Co sadzicie o tej calej sytuacji ?
Spotkalem sie z kilkoma dziewczynami do tej pory i zadna mnie nie zachwycila
w ten sposob jak tamta.
Nie bylo tej iskry co z nia.
Co tu robic ? Dlaczego tamta tak postepowala ? Czy prawie 20 lat to za molo
zeby byc w porzadku ? Po co ten szantaz emocjonalny ?
Adam
|