Data: 2008-12-30 23:50:36
Temat: dzieci?
Od: "Himera" <h...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
od czego by tu zaczac...
zbliza sie okres w zyciu ze czlowiek zaczyna zastanawiac sie nad potomstwem.
dzieci placza, dzialaja na nerwy w sposob niemozliwy do opisania, nie wiadomo
jak sie z nimi komunikowac bo przeciez we wczesniej fazie nie potrafia mowic
(chociaz jakas madrala napisala juz ksiazke o jezyku niemowlat, ha!), potrafia
wyprowadzic z rownowagi w sekundzie, sprawiaja ze sie wstydzisz (w sklepie np.
jak ni z tego ni z owego male toto zaczyna drzec jape), nie potrafia korzystac
z toalety (wczesna faza), wszedzie robia balagan, nie maja poszanowania dla
cudzej i wlasnej wlasnosci, trzeba przy nich byc non stop zeby nie zrobily
sobie krzywdy, trzeba je ubierac i karmic, zabawiac, mowic do nich, bawic sie
z nimi i tak przez dobre 6 lat poki nie pojda do szkoly (pisze srednio, moze
byc mniej).
mimo tego wszystkiegi, ludzie maja dzieci i jakos sobie radza, robia zdjecia,
rozsylaja znajomym, postuja na nasza-klasa i czesto jest zdjec dzieci wiecej
niz ich samych, sa dumni, szczesliwi? udaja?
cenie sobie swoj spokoj i wygode, mysl o malym wrzaskunie ktory zburzylby to
wszystko przeraza mnie.
wszyscy mi mowia ze ze swoim dzieckiem jest inaczej. ale czy jest? czy
naprawde wiez i milosc juz tworzy sie kiedy dziecko jest w brzuchu? czy to
pomaga nie krzyczec na rozhisteryzowane dziecko?
placz dziecka dziala na mnie w sposob bardzo negatywny.
chyba boje sie byc zlym rodzicem.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|