| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2004-10-07 18:50:57
Temat: Re: faceci a normalnośćgg. 1850569
yahoo id: mopek21
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2004-10-07 22:21:56
Temat: Re: Odp: faceci a normalnośćNatek:
> Nie wiem - bo w zasadzie nie, ale myślę że mogą istnieć
> wyjątki. Jednak te wyjątki, co mi przychodzą na myśl, to jakieś
> takie stany 'chorobowe' - więc to już by było raczej 'leczenie' :)
No, wiec moze tu masz te granice, nie? ;)
--
Czarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-10-08 01:07:20
Temat: Re: faceci a normalnośćAmnesiak <a...@T...interia.pl> napisał(a):
> Użytkownik "Przemysław Dębski" <p...@g...pl> napisał
> w wiadomości news:ck0hqp$8sj$1@inews.gazeta.pl...
>
> > Normę stanowi większość ( (c) Bacha) ... no chyba że jest to niewygodne,
> > wtedy normę stanowi "jak wg. nas być powinno" ( (c) kobieca logika) :))
>
> Nieliczni tylko mają odwagę pragnąć nienormalności. ;)A jeszcz emniej
liczni - docenic ja. W sobie.
;)
Kaska
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-10-08 16:20:41
Temat: Re: Odp: faceci a normalnośćcbnet w news:ck4f7a$r3l$1@news.onet.pl:
> > Nie wiem - bo w zasadzie nie, ale myślę że mogą istnieć
> > wyjątki. Jednak te wyjątki, co mi przychodzą na myśl, to jakieś
> > takie stany 'chorobowe' - więc to już by było raczej 'leczenie' :)
>
> No, wiec moze tu masz te granice, nie? ;)
Granice są jeszcze wcześniej. Przecież mówiłam, że
nie popieram 'przerabiania' :)
Tutaj akurat zastanawiałam się nad wyjątkami - czy kiedykolwiek
można 'działać' wbrew woli - no i pomyślałam o jakichś
sytuacjach mocno kryzysowych - jak np. jakieś dramatyczne
przeżycia, które zginają człowieka na tyle, że staje się ~niesobą.
Zrozum dobrze: nie mówię, że wpływanie/zmienianie jest dobre,
tylko że nie musi być złe. Chodzi mi po prostu o niepopadanie
w przesadę w żadną stronę, o kierowanie się wyczuciem, a nie
zasadami, o to, żeby niezależność nie stawała się jakąś chorą
świętością.
Natek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-10-08 18:10:54
Temat: Re: Odp: faceci a normalnośćNatek:
> ... wpływanie/zmienianie [...] nie musi być złe.
> Chodzi mi po prostu o niepopadanie w przesadę w żadną stronę,
> o kierowanie się wyczuciem, a nie zasadami, o to, żeby niezależność
> nie stawała się jakąś chorą świętością.
Jestem przekonany ze w niektorych sytuacjach pewne zmienianie
[sie] moze byc bardzo dobre...
o ile ze tak powiem "zarowka zechce wkrecic sie sama"...
oraz ze to jest rzeczywiscie "zarowka", a nie jakas "eks-zarowka"
lu "para-zarowka".
W moim pojeciu _zawsze_ w tego rodzaju sytuacjach decyduje
wolna wola i to ona wlasnie jest dla mnie _prawdziwa swietoscia_.
W tym sensie kazda forma niezaleznosci nie stanowi dla mnie
swietosci sama w sobie, lecz w okreslonych sytuacjach, o ile
jest wyrazem wolnej woli, staje sie dla mnie z automatu tozsama
z _prawdziwa swietoscia_.
Idac tym tropem, zwroc uwage ze wszelka hierachizacja moze (choc
nie musi) w sprzyjajacych ku temu warunkach byc narzedziem
wykorzystywanym do skutecznego naruszania tak pojetej swietosci...
a jesli tak sie dzieje, to jako wymierzona w integralna wlasciwosc
czlowieka (tzn wolna wole) samodzielnie niejako dezawoluuje
wlasna dla niego uzytecznosc/przydatnosc.
Oszczedzajac Ci dalszych oczywistych [mam nadzieje] ~wnioskow
na drodze tak ukierunkowanego rozumowania... niejako finalnie
uwazam, iz jednostki obdarzone _instynktownym_ zamilowaniem
do hierarchizacji, o ile nie sa w stanie skutecznie kontrolowac tej
wlasnej przypadlosci ograniczajac ja do zastosowan praktycznie
wylacznie w zaciszu wlasnych 4-ch scian, to ustawiaja sie tym
samym juz _na dzis_ (a zwlaszcza w nieodleglej przyszlosci)
na pozycji w strukturze(!) spolecznej wlasciwej outsiderom.
Dodam tylko jeszcze ze osobiscie nie polecam nikomu zwiazkow
z tego rodzaju osobami.
Ufff... :)
--
Czarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-10-08 19:10:25
Temat: Re: faceci a normalność i po zerwaniu nie
> wyzwa cie od kurew i szmat.
skoro z gory cos takiego zakladasz jak zerwanie to nie zycze zeby
normalny facet trafil na ciebie po co w ogole zaczynac skoro i tak
bedzie to falszywe i skonczy sie jak zawsze ...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-10-08 20:18:36
Temat: Re: Odp: faceci a normalność> Dodam tylko jeszcze ze osobiscie nie polecam nikomu zwiazkow
> z tego rodzaju osobami.
Tzn nikomu - pomijajac starego_czlowieka oczywiscie. ;)
--
Czarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-10-08 20:39:03
Temat: Re: faceci a normalność> Czy istnieją na tym padole normalni faceci?
> Normali tzn. wierni, lojalni, wiedzący czego chcą i nie boją się
> zaangażować? I są wolni w dodatku, szukaja swojej połowy (facet, który
> wierzy w ogóle w połowki - - to dopiero zaleta) ;)
> Dlaczego rozstania tak bolą? Niby nie układa się, wiesz że się sypie coś
> ważnego i nie warto podtrzymywać a jednak boli....
> Smutno mi....
niestety istnieja...
...tylko trafiaja na nieodpowiednie kobiety...
rtc
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-10-08 21:06:50
Temat: Re: Odp: faceci a normalnośćcbnet w news:ck6ksl$4ik$1@news.onet.pl:
> Jestem przekonany ze w niektorych sytuacjach pewne zmienianie
> [sie] moze byc bardzo dobre...
> o ile ze tak powiem "zarowka zechce wkrecic sie sama"...
> oraz ze to jest rzeczywiscie "zarowka", a nie jakas "eks-zarowka"
> lu "para-zarowka".
>
> W moim pojeciu zawsze w tego rodzaju sytuacjach decyduje
> wolna wola i to ona wlasnie jest dla mnie _prawdziwa swietoscia_.
>
> W tym sensie kazda forma niezaleznosci nie stanowi dla mnie
> swietosci sama w sobie, lecz w okreslonych sytuacjach, o ile
> jest wyrazem wolnej woli, staje sie dla mnie z automatu tozsama
> z _prawdziwa swietoscia_.
>
> Idac tym tropem, zwroc uwage ze wszelka hierachizacja moze (choc
> nie musi) w sprzyjajacych ku temu warunkach byc narzedziem
> wykorzystywanym do skutecznego naruszania tak pojetej swietosci...
> a jesli tak sie dzieje, to jako wymierzona w integralna wlasciwosc
> czlowieka (tzn wolna wole) samodzielnie niejako dezawoluuje
> wlasna dla niego uzytecznosc/przydatnosc.
>
> Oszczedzajac Ci dalszych oczywistych [mam nadzieje] ~wnioskow
> na drodze tak ukierunkowanego rozumowania... niejako finalnie
> uwazam, iz jednostki obdarzone instynktownym zamilowaniem
> do hierarchizacji, o ile nie sa w stanie skutecznie kontrolowac tej
> wlasnej przypadlosci ograniczajac ja do zastosowan praktycznie
> wylacznie w zaciszu wlasnych 4-ch scian, to ustawiaja sie tym
> samym juz _na dzis_ (a zwlaszcza w nieodleglej przyszlosci)
> na pozycji w strukturze(!) spolecznej wlasciwej outsiderom.
> Dodam tylko jeszcze ze osobiscie nie polecam nikomu zwiazkow
> z tego rodzaju osobami.
Nie podaję w wątpliwość tego że wpływanie/zmienianie może być
złe. Sądzę tylko, że nie musi. A żeby nie było złe, musi dotyczyć
zdrowych relacji, co wyklucza rozważania na temat osobnika
z "zamiłowaniem do hierarchizacji". To jest inny temat :)
Ja zakładam takie coś, że żarówka chce się wkręcić, ale nie zna
sposobu, i wtedy czasem dobrze jest, kiedy ktoś, kto sposób zna,
a żarówce dobrze życzy - pomaga.
Zgadzam się, że wolna wola jest decydująca. I może (jeśli wola :)
zadecydować, że takie wpływanie/pomaganie przyjmuje,
ceni sobie itp. I o to właśnie mi chodzi, żeby się nie zasklepiać
w swej mniej lub bardziej ~wyimaginowanej doskonałości, zakładając
z góry, że każda próba 'zmieniania' ze strony partnera [czasem nawet
nie znając jeszcze partnera - chodzi mi o te deklaracje] musi być zła.
Taka próba może być propozycją, którą można przyjąć lub nie.
Jest jednak jeszcze drugi rodzaj sytuacji, o którym wspomniałam:
kiedy wola ma problem z funkcjonowaniem - np. ktoś się zapada
wskutek jakichś życiowych dramatów. Wola może być chwilowo
niepoczytalna ;)
> Ufff... :)
Lokomotywa? ;)
Natek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-10-09 09:37:27
Temat: Re: Odp: faceci a normalnośćNatek:
> ... A żeby nie było złe, musi dotyczyć zdrowych relacji,
> co wyklucza rozważania na temat osobnika z "zamiłowaniem
> do hierarchizacji". To jest inny temat :)
Wcale niekoniecznie - sama wspomnalas o "zlym/nie zlym
zmienianiu". :)
Niedawno w jakims programie w tv padlo pytanie: "a kto jest
u was 'glowa'?" (tzn "szefem", a chodzilo o pare).
No i... zastanawialem sie kto jest "u nas" glowa... no i... tak
sobie pomyslalem ze "u nas" to w sumie nie ma jako takiej 'glowy'...
choc moja pani odpowiedziala "hmmm... yyyy... eee... chyba... Ty"...
ale to chyba jest nieprawda. ;)
Moja dygresje o zamilowaniu do hierarchizacji potraktuj zatem
jak dorzucenie do kompletu "tresury" jako formy "zlego zmieniania". ;)
> Jest jednak jeszcze drugi rodzaj sytuacji, o którym wspomniałam:
> kiedy wola ma problem z funkcjonowaniem - np. ktoś się zapada
> wskutek jakichś życiowych dramatów. Wola może być chwilowo
> niepoczytalna ;)
No i...?
Wowczas "zmienianie" (na sile) jest "nie zle"? :)
--
Czarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |