Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Homoseksualizm nie jest chorobą? felieton MN - sekty

Grupy

Szukaj w grupach

 

felieton MN - sekty

« poprzedni post następny post »
Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!warszawa.rmf.pl!news.rmf.pl!agh.edu.
pl!news.agh.edu.pl!news.onet.pl!newsgate.onet.pl!newsgate.pl
From: m...@w...fr (Magdalena Nawrocka)
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: felieton MN - sekty
Date: 6 Jul 2002 18:06:09 +0200
Organization: email<>news gateway
Lines: 193
Message-ID: <2...@j...micznet.fr>
References: <ag6b5q$fln$1@news.onet.pl>
Reply-To: "Magdalena Nawrocka" <m...@w...fr>
NNTP-Posting-Host: newsgate.test.onet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: newsgate.onet.pl 1025971569 28304 192.168.240.245 (6 Jul 2002 16:06:09 GMT)
X-Complaints-To: a...@o...pl
NNTP-Posting-Date: 6 Jul 2002 16:06:09 GMT
X-Mailer: PMMail 2000 Professional (2.20.2475) For Windows 98 (4.10.2222)
X-Received: from jupiter.micznet.fr ([213.245.48.50]) by viefep15-int.chello.at
(InterMail vM.5.01.03.06 201-253-122-118-106-20010523) with ESMTP id
<2...@j...micznet.fr> for
<p...@n...pl>; Sat, 6 Jul 2002 18:05:42 +0200
X-Received: from jupiter.micznet.fr ([213.245.48.50]) by viefep15-int.chello.at
(InterMail vM.5.01.03.06 201-253-122-118-106-20010523) with ESMTP id
<2...@j...micznet.fr> for
<p...@n...pl>; Sat, 6 Jul 2002 18:05:42 +0200
X-Received: from jupiter.micznet.fr ([213.245.48.50]) by viefep15-int.chello.at
(InterMail vM.5.01.03.06 201-253-122-118-106-20010523) with ESMTP id
<2...@j...micznet.fr> for
<p...@n...pl>; Sat, 6 Jul 2002 18:05:42 +0200
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:144874
Ukryj nagłówki


SEKTY - PRZYKŁAD Z ŻYCIA WZIĘTY


"Najłatwiej szerzyć wiarę w to, co ludzie chcą wierzyć."
- Józef Bułatowicz



Najrozmaitsze sekty plenią się dzisiaj jak grzyby po
deszczu. Dlaczego? Czyżby dlatego, że współczesny człowiek
czuje się coraz bardziej zagrożony, zagubiony, samotny w
dzisiejszym skomercjalizowanym, bezdusznym świecie, bo
potrzebuje i szuka miłości, bo zatracił sens życia?... A
tradycyjne religie skostniałe w swojej tradycji i nie dające
duchowego wsparcia, bo działające jak każda inna
zbiurokratyzowana instytucja, przestają wystarczać? A człowiek
chce, potrzebuje przynależeć do jakiegoś "duchowego bractwa". A
człowiek chce, potrzebuje wierzyć w Miłość, Dobro i Prawdę, bo
niektórym tylko wiara nadaje sens ich życiu.

Wiara daje motywacje i siłę, jest dla, chyba można
powiedzieć, dla większości niezbędna. Jakże często działa ten
mechanizm - nie znajduję Boga, w religii, w której zostałem
wychowany, zawierzę tym, którzy obiecują szybkie i pewne
wyzwolenie się spod cierpień i matactw otaczającego mnie
świata, zapewniają o bliskim połączeniu się z Najwyższym
Ideałem, dają namiastkę duchowego braterstwa z innymi, poczucie
wspólnoty. Wystarczy trafić na jakiegoś guru - matacza,
manipulanta i złodzieja, co nie jest trudne, bo przedstawiciele
sekt mają za zadanie i potrafią werbować nowych adeptów -
zdezorientowanych, psychologicznie osłabionych ludzi - którzy
im zawierzą i pójdą za nimi nieświadomi, a ufni, by stać się
wkrótce bezwolnymi, sterroryzowanymi pionkami, którym można
narzucić wszystko, co się tylko chce. Nowi adepci, jak te ćmy,
ciągną do światła, które je najpierw ogrzewa i fascynuje, a
potem, być może, zabije. I giną!

Może dlatego, że naoglądałam się wiele dramatycznych
filmów i bulwersujących reportaży, boję się wszelkich sekt jak
wściekłego diabła. Drenaż mózgów, wycyckanie adeptów do
ostatniego grosza, wykorzystywanie seksualne, nawet dzieci,
manipulacja człowiekiem posunięta do ekstremy, wszystko to jest
dla mnie karygodnym przestępstwem. Przestępstwem, które należy
demaskować, uniemożliwiać i karać. Dobrze, że mówi się w
mediach coraz częściej na ten temat. Ostrzega się ludzi przed
tą jakże niebezpieczną pułapką, jaką są sekty. Ja ostrzegłam
zupełnie przypadkowo moją koleżankę w pracy, która nawet nie
zdawała sobie sprawy, w co się pakuje. Tak więc przykład z
życia wzięty.

Od lat pracowałyśmy razem. Któregoś popołudnia Luiza
zbliża się do mnie i twierdzi, że czuje, że wprost jest
przekonana, że w tej chwili fizycznie cierpię i jest to na
pewno ból prawego przedramienia. Tak było faktycznie. Ten ból
gnębił mnie od wielu już lat, pochodził ze zwyrodniałego dysku,
promieniując właśnie na górną partię ramienia. Skąd mogła o tym
wiedzieć?! - zdębiałam.

Leczono mnie najprzeróżniejszymi przeciwzapalnymi
medykamentami, które tylko rozwalały mój żołądek, ból, raz
silniejszy, raz słabszy, utrzymywał się nadal. Trwało to już od
kilku ładnych lat. Posłano mnie któregoś razu na bardziej
"drastyczne" leczenie do kinoterapeuty - akurat był to
masochista - dowcipniś, który ułożywszy mnie starannie na
specjalnej kozetce - było to jak przygotowanie do egzekucji -
niespodziewanie bardzo energicznie wskoczył mi na plecy.
Chrupnęło tak, jakby mnie przełamał na dwoje. Głośno zaklęłam z
niesamowitego bólu, a on się tylko zaśmiał, czego klnę po
francusku, a nie rodzimym "qurwa mać"? Jak się okazało, przez
wiele lat współpracował z Polakami, którzy przy gorzale
nauczyli go najgorszych polskich przekleństw. Było to bardzo
sympatyczne i fajne, za to mniej optymistycznie zabrzmiała jego
diagnoza - maszyna zniszczona, czyli mój kręgosłup, uważać na
dźwiganie i większe fizyczne wysiłki, a jeszcze potem zalecił
mi robienie jakichś debilnych codziennych, co najmniej
jednogodzinnych ćwiczeń z drążkiem szczotki (bo był to, jak
mówiłam, dowcipniś) dla wzmocnienia okołokręgowych mięśni. Ja i
systematyczne ćwiczenia?! - kompletna niemożliwość przy moim
kompletnym braku cierpliwości, jak również kompletnym olewaniu
fizycznych niedomagań mojej cielesnej powłoki.

No więc ból wracał. A teraz Luiza pyta mnie nieśmiało, czy
pozwolę, by mi zrobiła swoisty masaż, bo aż ją przypiera,
czując, że fizycznie cierpię. Zdarza jej się to często w jakimś
ludzkim skupisku, że aż ją przyciąga ku niektórym ludziom i
musi bardzo się starać, by się pohamować. Jej babka po kądzieli
- Włoszka, miała uzdrowicielski dar, prawdopodobnie moja
koleżanka odziedziczyła go po niej w spadku. Nieźle.

Trochę namieszała mi tym wszystkim w głowie - miałam ją
dotąd za dziewczynę super inteligentną, racjonalną,
wykształconą, a tu nagle jakieś "czary-mary". Pytam ją, co i
jak. Uspokaja mnie, że skończyła specjalny staż. Przed rokiem
znalazła organizm, który formuje ludzi w uzdrawianiu innych.
Najpierw przez rok była adeptką, na trzy tygodnie wyjechała na
specjalny obóz, służący medytacji i ćwiczeniom. W tym roku
zdobyła pierwszy stopień "wtajemniczenia", czekają ją jeszcze
dwa. Trochę to kosztowne, obecny, wliczając dziesięciodniowy
wyjazd do Tajlandii, będzie ją kosztował kilkadziesiąt tysięcy
franków, ale co tam, jest zachwycona, że coraz skuteczniej
potrafi pomóc cierpiącym ludziom. Kiwam głową z podziwem i
decyduję się - rób!

Mówiłam już pewnie, że mam w sobie jakiegoś psychicznego
zakalca, który się broni wprost nieprawdopodobnie, gdy tylko
ktoś próbuje w jakimś sensie mną manipulować. Czy to dotyczy
ciała, czy psychiki - zawsze staję okoniem i to ostro. Wylazło
to już wiele razy w moim życiu, przy licznych próbach narkozy
czy też hipnozy. Wszystko się we mnie buntuje, odpycha i
zabrania. Tak było i teraz.

Był to taki masaż właściwie na odległość, bo mnie nawet
Luiza tak naprawdę nie dotykała. Wykonywała okrężne ruchy wokół
mego ciała, często wracając do przedramienia. Nagle poczułam
nieprawdopodobne gorąco, jednoznaczny i niesamowicie ostry ból
w ręce, zrobiło mi się słabo, zupełnie byle jak, w totalnej
panice krzyknęłam - przestań!

Przestała. Ale widać "uzdrowicielski przymus" nie dawał
jej spokoju, bo zaczęła mi tłumaczyć, o co w tym wszystkim
chodzi. Energia uniwersalna obecna w kosmosie, którą ona tylko
wyłapuje i przekazuje innym. A energią tą kieruje wszechobecna
Miłość, więc nie mam się czego obawiać. "Miłość" to dla mnie -
starej sentymentalnej idiotki - wciąż magiczne słowo. Z pewnym
ograniczeniem ufam miłości, mówię więc mojej "znachorce" -
zaczynaj jeszcze raz.

Przy drugim seansie nie odczuwałam już żadnych sensacji,
zresztą brutalnie go nam przerwano, bo jeden z pensjonariuszy z
sąsiedniej grupy rąbnął kryzys agresji o takiej sile, że
wezwano nas na pomoc. Było nas pięcioro i nie mogliśmy go
unieruchomić do czasu aż przyleci pielęgniarka z zastrzykiem.
Koleżanka, która trzymała go za nogi, dostała ciężkim butem
kopa prosto w twarz, tak że zrobiła się biała jak ściana, ja
przyjęłam najbezpieczniejszą strategiczną pozycję,
unieruchamiając chłopakowi ręce własnymi pośladkami, siedząc na
nim okrakiem. Luiza obstawiła głowę, próbując oczywiście
skutków swojego masażu. Ostatecznie pomógł silny zastrzyk,
straty wśród personelu były jednak duże: pęknięty nos
wychowawczyni, która zaliczyła kopa, zadrapania aż do kości u
kolegi i moje zbite okulary.

Dobra, cała historia poszła w zapomnienie. Aż tu kiedyś
oglądam w telewizji mój ulubiony program publicystyczny,
właśnie o sektach, który na wszelki wypadek nagrywam i co
widzę?!... "staż" Luizy! Wszystko się zgadza: jest zdobywanie
stopni wtajemniczenia, jest energia uniwersalna płynącą do nas
z kosmosu, jest zdolność uzdrawiania siebie i innych, są
wyjazdy w plener pomyślane jako super drogie wycieczki, ale to
nie koniec - jest także apokalipsa i docelowe przygotowanie
adeptów do połączenia się z kosmitami. Zakon Kosmicznych Braci
to się nazywało, czy jakoś tak. Niezwykle niebezpieczna sekta!

Dałam kasetę Luizie, ale ona już wiedziała. Jedna z
bardziej "wtajemniczonych" adeptek, która poczuła pismo nosem i
za wszelką cenę chciała się wyrwać z sekty, nie bacząc już na
zainwestowane ciężkie pieniądze, a tylko w uzasadnionej obawie
o dalsze swoje życie, jego autentyczne zagrożenie,
wtajemniczyła również moją koleżankę, na czym polega "wyższe
wtajemniczenie" i do czego to wszystko prowadzi. Z wielkim
trudem udało im się obu z tego, jak się okazało, świetnie
zorganizowanego i zabezpieczonego na wypadek "uciekinierów"
bajzla wyzwolić. I chyba w samą porę, bo z reportażu wynikało,
że zaawansowanie adeptów na drodze połączenia się z kosmitami
poszło już bardzo daleko.

Luiza przed kilku miesiącami odeszła od nas, zmieniając
pracę, straciłam z nią kontakt. Nawet nie zdążyłam jej
powiedzieć i podziękować za to, że naprawdę mnie uzdrowiła. To
już ponad rok, a bólu w ramieniu, jakby nigdy nie było. Dopiero
po jakimś czasie zdałam sobie z tego sprawę. Ostatnio, gdy
przez ponad pół roku walczyłam z jakimś cholernym wirusem,
który atakował wszystko, co się dało, była to jednocześnie
trudna próba dla skutków "uzdrowienia" jako, że ból ramienia
pojawiał się dotąd przy byle katarze. A tu nic! Coś
zdecydowanie zadziałało, pomogło. Tylko co?...
:-)




Magdalena Nawrocka
www.geocities.com/magdanawrocka






--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia

 

Zobacz także


Następne z tego wątku Najnowsze wątki z tej grupy Najnowsze wątki
06.07 Pyzol
06.07 Pyzol
06.07 Pyzol
06.07 RN
06.07 amnesiac_wawa
07.07 Pyzol
07.07 Marek Kruzel
07.07 Mariusz Smykula
07.07 Magdalena Nawrocka
07.07 amnesiac_wawa
07.07 ergo
08.07 Mariusz Demski
08.07 Kis Smis
10.07 Masoneczka
10.07 Masoneczka
Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?
Sztuczna Inteligencja
Ucieczka z Ravensbruck - komentarz
I pod drzwiami staną i nocą kolbami w drzwi załomocą
Jesttukto?
?
Comprehensive Protection Guide with IObit Malware Fighter Pro 11.3.0.1346 Multilingual
Advanced SystemCare Pro 17.5.0.255: Ultimate Performance Optimizer
IObit Uninstaller Pro 13.6.0.5 Multilingual Review and Tutorial
"Prawdziwy" mężczyzna.
Senet parts 1-3
NOWY: 2025-12-07 Algorytmy - komentarz [po lekturze ks.]
"Młodzieżowe Słowo Roku 2025 - głosowanie", ale bez podania znaczeń tych neologizmów
[polscy - przyp. JMJ] Naukowcy będą pracować nad zwiększeniem wiarygodności sztucznej inteligencji.
[polscy - przyp. JMJ] Naukowcy będą pracować nad zwiększeniem wiarygodności sztucznej inteligencji.
Reżim Talibów w Afganistanie zakazał kobietom: pracy w większości zawodów, studiowania, nauki w szkołach średnich i podstawowych!!!
Edukuję się jak używać Thunderbirda
NOWY: 2025-09-29 Alg., Strukt. Danych i Tech. Prog. - komentarz.pdf
Polska [masowo - przyp. JMJ] importuje paprykę, a polska gnije na polach
Kol. sukces po polsku: polscy naukowcy przywracają życie morskim roślinom
Tak działa edukacja Putina. Już przedszkolaki śpiewają, że są gotowe skonać w boju
Medycyna - czy jej potrzebujemy?
Atak na [argentyńskie - przyp. JMJ] badaczki, które zbadały szczepionki na COVID-19
Xi Jinping: ,,Prognozy mówią, że w tym stuleciu istnieje szansa dożycia 150 lat"
Zbrodnia 3 Maja
Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem