Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!mat.uni.torun.pl!news.man.torun.pl!n
ews.intelink.pl!news.bipnet.pl!newsfeed.tpinternet.pl!news.dialog.net.pl!not-fo
r-mail
From: "duszek leśny" <k...@w...pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: fobia?
Date: Mon, 9 Sep 2002 23:11:59 +0200
Organization: Dialog Net
Lines: 27
Message-ID: <alj290$jtk$1@absinth.dialog.net.pl>
NNTP-Posting-Host: dial-1725.jgora.dialog.net.pl
X-Trace: absinth.dialog.net.pl 1031605348 20404 62.87.159.189 (9 Sep 2002 21:02:28
GMT)
X-Complaints-To: a...@d...net.pl
NNTP-Posting-Date: Mon, 9 Sep 2002 21:02:28 +0000 (UTC)
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2600.0000
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2600.0000
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:154935
Ukryj nagłówki
Boję się... Odczuwam przy sobie obecność czegoś obcego, czegoś, co węszy
mnie, co chyba pragnie mnie skrzywdzić. Rozebrałam się do naga i wystawiłam
swoje ubrania na oknie, aby zmylić ślad, aby to COŚ znalazło się jak
najdalej ode mnie. Zdaję sobie z tego sprawę, że dla innych to, co piszę
jest na pewno aberracją, ale ja naprawdę nie potrafię nie bać się, tam chyba
naprawdę coś jest :(. Myślałam, że moje lęki z wiekiem miną, ale one chyba
cały czas się coraz bardziej pogłębiają.
Może powodem jest fobia skierowana do psów? Podświadomie czuję, że to coś,
co mnie węszy jest właśnie psem. Boję się cholernie tych zwierząt. Gdy jakiś
pies znajduje się pobliżu mnie, to mam ochotę uciekać, krzyczeć o pomoc,
nawet szczekanie z oddali wywołuje u mnie mocne lęki. Na domiar wszystkiego
miałam wczoraj sen, w ktorym szłam przez ulicę, gdzie znajdowała się grupka
ludzi, a między nimi malutki, czarny kundelek, który fikał i skakał, prosząc
się przy tym o pieszczoty. Ludzie cieszyli się zwierzakiem. Ja jednak nie
czułam się zbyt pewnie, tym bardziej, gdy się do mnie zwierz zbliżył i,
merdając ogonkiem, zaczął na około mnie biegać. Przestraszyłam się,
szczególnie tego, że jak znajduje się z tyłu mnie, to może mnie ugryźć, a ja
nie mam kompletnie żadnych szans na obronienie się. Obudziła się we mnie
chęć mordu - postanowiłam zabić psa. Kundel piszczał, skomlał, ja jednak bez
żadnej litości kopałam go, aż wreszcie zaczęła mu lecieć krew z nogi - wtedy
odeszłam. W dalszej części snu poraz kolejny spotkałam psiaka, nie mógł
chodzić na jedną łapę i ogólnie wyglądał na chorego. Mimo wszystko ponownie
zbliżył się do mnie i chciał się bawić, tak jakby nic się zupełnie nie
zdarzyło, jakby wybaczył. Ponownie zacząłam kopać, aż wreszcie uśmierciłam
małego, czarnego kundelka..
|