Data: 2006-05-04 19:15:00
Temat: internetowe znajomości
Od: "BabaJaga" <b...@a...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Mam takie "szczęście" dzielić w pracy komputer z koleżanką, co
owocuje tym, że obie śledzimy nawzajem nasze kroki w necie... Nie
ukrywamy niczego, bo i po co? Zresztą się nie da. Ona kobieta pod
czterdziestkę, z jajem, niebrzydka, ale samotna, ot, tak się
porobiło. Postanowiła spróbować poznac kogos w necie, jednakze
zalozyla z gory, ze nie ma sprecyzowanych oczekiwan- co bedzie to
bedzie, o ile wogole bedzie... I tu dla mnie zaczeła sie zabawa!
Matko, ile można dostac dziennie propozycji niezobowiazujacego
seksu??? odpowiem- ok 20, ilu facetów przysyła wiadomośc zbudowana
ze statystycznie 7 (i nie wiecej) slow?- ok 5, z iloma facetami na 30
da sie rozmawiac? W jej przypadku, jak dotad, z jednym. Ale ... ta
rozmowa jest jakas taka, hmm... uduchowiona. Aczkolwiek, no wlasnie, i
tu mam dylemat, bo jesli to co pisza jest prawdziwe i rzeczywiscie tak
mysla (bardziej on, ona raczej nie gra) to ja im zazdroszcze. W mojej
glowie powstal zamet... Chcialabym Was zapytac, jak to jest z tymi
znajomosciami przez internet, strony z ogloszeniami towarzyskimi-
szukam... oczekuje... jestem...etc. co naprawde sie za tym kryje?
Wylacznie poszukiwanie wrazeń i chetnych na szybki numerek, czy jakas
desperacja, czy tez autentyczna potrzeba bliskosci, przy ograniczonych
mozliwosciach? Patrze tak na nia, jak ona po trosze wsiaka... zaczyna
chodzic z glowa w chmurach, jakies niesmiale plany, a jeszcze sie nawet
nie spotkali. Pyta mnie czasem, co o tym mysle, a ja odpowiadam, ze
mysle, owszem, ale nie jestem w stanie niczego konkretnego wymyslic,
zwyczajnie nie wiem.
Tak czy siak, sprawa dla mnie ciekawa. Prosze o opinie.
|