Data: 2006-06-03 09:33:26
Temat: Re: internetowe znajomości
Od: "Morderca uczuć" <l...@t...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
BabaJaga napisał(a):
>Chcialabym Was zapytac, jak to jest z tymi
> znajomosciami przez internet, strony z ogloszeniami towarzyskimi-
> szukam... oczekuje... jestem...etc. co naprawde sie za tym kryje?
> Wylacznie poszukiwanie wrazeń i chetnych na szybki numerek, czy jakas
> desperacja, czy tez autentyczna potrzeba bliskosci, przy ograniczonych
> mozliwosciach?
Doslownie wszystko o czym piszesz. Do tego osoby z zaburzeniami
osobowości, które mają problem aby kogoś poznać w realu,
dziewczyny, które zostały zdradzone albo porzucone przez facetów
poznanych w realu, ludzie nieśmiali, pracoholicy etc. Często chodzi
też o szybki numerek i to się tyczy zarówno kobiet i mężczyzn.
Widzę podstawowy mankament poznawania przez internet: Często w
znajomość angażują się ludzie, którzy nigdy by się sobą nie
zainteresowali w realu, np. poznając się na impezie czy w pracy. Z
początku żyje się wyobrażeniem drugiej osoby, później w starciu z
rzeczywistością nie chcemy się rozstawać, zaprzyjaźniliśmy się.
I powstają problemy, bo ludzie mają odmienne zainteresowania,
poglądy na życie, wyznają inne wartości a skoro się zbliżyli, to
tkwią w tym niby związku.
Kolejny mankament to cos co nazywam "łatwo przyszło, łatwo poszło."
Wielu randkowiczów z netu podchodzi do tych znajomości na zasadzie
"nie trafiłem(-am) w ideał, zaraz poszukam kolejnej(-ego)". W końcu
wybór jest spory. Przykład jest opisany w temacie "on nadal się
loguje" na alt.pl.milosc.
Trzecia sprawa to opisywane przez was związki na odległość, w
końcu ograniczając się do szukania partnera z tego samego miasta
przez net mamy małe szanse poznać kogoś fajnego. Internet
spowodował że odległości się zmniejszyły. Tylko że nie
polepszył się stan dróg a pociągi nie są ani tanie ani wygodne a i
hotele sporo kosztują. Technologia wyprzedziła rzeczywistość a nie
jesteśmy tak mobilni jak Amerykanie. Pozostając "na odległość"
zbyt długo żyjemy wyobrażeniami, później tkwimy w niby związku a
gdy przychodzi kryzys żalimy się na grupach dyskusyjnych :)
|