Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!news.icm.edu.pl!news.atman.pl!newsfe
ed.gazeta.pl!newsfeed.tpinternet.pl!news.tpi.pl!not-for-mail
From: "rk" <r...@b...pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: ja ci udowodnię...
Date: Sat, 28 Dec 2002 21:53:33 +0100
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl/
Lines: 37
Message-ID: <aul2v0$7dc$1@news.tpi.pl>
NNTP-Posting-Host: rt124.warszawa.cvx.ppp.tpnet.pl
X-Trace: news.tpi.pl 1041108768 7596 213.77.232.124 (28 Dec 2002 20:52:48 GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: Sat, 28 Dec 2002 20:52:48 +0000 (UTC)
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2600.0000
X-MSMail-Priority: Normal
X-Priority: 3
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2600.0000
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:175685
Ukryj nagłówki
Nie wiem, czy powinienem pisać o tym, bo może się niepotrzebnie zasugeruję
wypowiedziami innych osób (na temat tego, o czym napiszę, będę w
poniedziałek rozmawiał ze swoją terapeutką). Ale napiszę.
Mam taki głupi problem. Naprawdę wkurzający problem. W kółko fantazjuję
sobie na temat tego, że udowadniam swoim znamjomym z podstawówki, jaki to ja
jestem fajny, super, odlotowy i w ogóle fajniejszy od nich. Nietrudno się
domyślić, że nie należałem do najbardziej lubianych osób. I teraz w kółko
myślę o tym, jak to ja pokażę, udowodnię, że nie jestem taki beznadziejny,
jak oni o mnie myśleli. Może wam się to wydaje śmieszne, ale dla mnie nie
jest. Po pierwsze - fantazjowanie na ten temat ciągnie się od paru dobrych
lat i nie daje mi spokoju, nie potrafię się przed nim powstrzymać, jak sobie
nie pomarzę choć, powiedzmy, pół godziny dziennie (nierzadko znacznie
dłużej) to jestem jak narkoman na głodzie. Po drugie - ta chęć udowodnienia
przełożyła się na bardzo dziwne elementy mojego życia, np. na to jak się
ubieram - kiedy idę po ulicy w swoim nowym, firmowym ubranku to w kółko
myślę, jaki to ja muszę być dla tych ludzi fajny dzięki niemu. Mało tego - w
pewnym momencie zacząłem słuchać "fajnej" muzyki - i w czasie jej słuchania
myśleć, jaki to ja jestem fajny dzięki niej. No po prostu chore to jest i ja
nie potrafię tego wykorzenić ze swojego życia.
Z tymi znajomymi nie utrzymuję prawie żadnego kontaktu, mam nowych, z
którymi czuję się znacznie lepiej (i którzy zaakceptowali by mnie nawet jak
bym przyszedł do szkoły w koszuli nocnej) a i tak nie mogę zapomnieć o
tamtych ludziach, którzy wydobyli na światło dzienne moje nie za wysokie
poczucie własnej wartości.
No i co powiecie? Czy macie dla mnie jakieś rady? Czy może ktoś ma jakieś
doświadczenie z "uzależnieniem od fantazjowania"? Pomóżcie - problem jest
może i niby-błahy, ale - wierzcie - może doprowadzać człowieka do otchłani
rozpaczy.
rk.
|