Strona główna Grupy pl.sci.psychologia ja ci udowodnię...

Grupy

Szukaj w grupach

 

ja ci udowodnię...

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2002-12-28 20:53:33

Temat: ja ci udowodnię...
Od: "rk" <r...@b...pl> szukaj wiadomości tego autora

Nie wiem, czy powinienem pisać o tym, bo może się niepotrzebnie zasugeruję
wypowiedziami innych osób (na temat tego, o czym napiszę, będę w
poniedziałek rozmawiał ze swoją terapeutką). Ale napiszę.

Mam taki głupi problem. Naprawdę wkurzający problem. W kółko fantazjuję
sobie na temat tego, że udowadniam swoim znamjomym z podstawówki, jaki to ja
jestem fajny, super, odlotowy i w ogóle fajniejszy od nich. Nietrudno się
domyślić, że nie należałem do najbardziej lubianych osób. I teraz w kółko
myślę o tym, jak to ja pokażę, udowodnię, że nie jestem taki beznadziejny,
jak oni o mnie myśleli. Może wam się to wydaje śmieszne, ale dla mnie nie
jest. Po pierwsze - fantazjowanie na ten temat ciągnie się od paru dobrych
lat i nie daje mi spokoju, nie potrafię się przed nim powstrzymać, jak sobie
nie pomarzę choć, powiedzmy, pół godziny dziennie (nierzadko znacznie
dłużej) to jestem jak narkoman na głodzie. Po drugie - ta chęć udowodnienia
przełożyła się na bardzo dziwne elementy mojego życia, np. na to jak się
ubieram - kiedy idę po ulicy w swoim nowym, firmowym ubranku to w kółko
myślę, jaki to ja muszę być dla tych ludzi fajny dzięki niemu. Mało tego - w
pewnym momencie zacząłem słuchać "fajnej" muzyki - i w czasie jej słuchania
myśleć, jaki to ja jestem fajny dzięki niej. No po prostu chore to jest i ja
nie potrafię tego wykorzenić ze swojego życia.

Z tymi znajomymi nie utrzymuję prawie żadnego kontaktu, mam nowych, z
którymi czuję się znacznie lepiej (i którzy zaakceptowali by mnie nawet jak
bym przyszedł do szkoły w koszuli nocnej) a i tak nie mogę zapomnieć o
tamtych ludziach, którzy wydobyli na światło dzienne moje nie za wysokie
poczucie własnej wartości.

No i co powiecie? Czy macie dla mnie jakieś rady? Czy może ktoś ma jakieś
doświadczenie z "uzależnieniem od fantazjowania"? Pomóżcie - problem jest
może i niby-błahy, ale - wierzcie - może doprowadzać człowieka do otchłani
rozpaczy.

rk.




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2002-12-28 21:31:04

Temat: Re: ja ci udowodnię...
Od: "Emu" <e...@c...net> szukaj wiadomości tego autora



> Mam taki głupi problem. Naprawdę wkurzający problem.

Zaden problem jesli jest problemem nie jest głupi.



W kółko fantazjuję
> sobie na temat tego, że udowadniam swoim znamjomym z podstawówki, jaki to
ja
> jestem fajny, super, odlotowy i w ogóle fajniejszy od nich. Nietrudno się
> domyślić, że nie należałem do najbardziej lubianych osób.

Nalezales, czy sobie tak wymyslasz ze nalezales?


I teraz w kółko
> myślę o tym, jak to ja pokażę, udowodnię, że nie jestem taki beznadziejny,
> jak oni o mnie myśleli. Może wam się to wydaje śmieszne, ale dla mnie nie
> jest. Po pierwsze - fantazjowanie na ten temat ciągnie się od paru dobrych
> lat i nie daje mi spokoju, nie potrafię się przed nim powstrzymać, jak
sobie
> nie pomarzę choć, powiedzmy, pół godziny dziennie (nierzadko znacznie
> dłużej) to jestem jak narkoman na głodzie. Po drugie - ta chęć
udowodnienia
> przełożyła się na bardzo dziwne elementy mojego życia, np. na to jak się
> ubieram - kiedy idę po ulicy w swoim nowym, firmowym ubranku to w kółko
> myślę, jaki to ja muszę być dla tych ludzi fajny dzięki niemu. Mało tego -
w
> pewnym momencie zacząłem słuchać "fajnej" muzyki - i w czasie jej
słuchania
> myśleć, jaki to ja jestem fajny dzięki niej. No po prostu chore to jest i
ja
> nie potrafię tego wykorzenić ze swojego życia.
>
> Z tymi znajomymi nie utrzymuję prawie żadnego kontaktu, mam nowych, z
> którymi czuję się znacznie lepiej (i którzy zaakceptowali by mnie nawet
jak
> bym przyszedł do szkoły w koszuli nocnej) a i tak nie mogę zapomnieć o
> tamtych ludziach, którzy wydobyli na światło dzienne moje nie za wysokie
> poczucie własnej wartości.
>

Skoro byles taki bombowy jak piszesz wyzej, to dlaczego nie utrzymujesz
kontaktu? A moze oni z toba?




> No i co powiecie? Czy macie dla mnie jakieś rady? Czy może ktoś ma jakieś
> doświadczenie z "uzależnieniem od fantazjowania"? Pomóżcie - problem jest
> może i niby-błahy, ale - wierzcie - może doprowadzać człowieka do otchłani
> rozpaczy.
>
> rk.
>
> Jest zbyt duza rozpietosc miedzy twoim ja realnym a ja idealnym. musiosz
zniesc ta roznice, troszke mniej egocentryzmu, troche wiary w siebi. A po
za tym, poczekaj, konczysz dorastac psychicznie, i masz troche rozwalona
strukture osobowosci - to normalne - najpierw musi sie rozwalic, zeby
pozniej sie skonstruowac.
Daj innym cos z siebie
>
>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-12-28 21:51:48

Temat: Re: ja ci udowodnię...
Od: "rk" <r...@b...pl> szukaj wiadomości tego autora

> Nalezales, czy sobie tak wymyslasz ze nalezales?

Po pierwsze - NIE należałem do lubianych osób. Raczej sobie nie wymyślam,
wiele osób wprost mi mówiło, że jestem totalnym dnem, jeżeli o "fajność"
chodzi. Często musiałem znosić różne chamskie docinki.

> Skoro byles taki bombowy jak piszesz wyzej, to dlaczego nie utrzymujesz
> kontaktu? A moze oni z toba?

Ty mnie chyba nie zrozumiałaś. Ja nie byłem bombowy. Ja byłem normalny, może
trochę dziwny (wychowałem się na totalnym odludziu, z rodzicami i babcią,
odcięty od rówieśników). To prawda - wiele osób nie utrzymuje ze mną
kontaktu, bo niby po co by mieli, skoro mnie nie lubili. Ale z kilkoma to ja
świadomie nie utrzymuję - mam tu na myśli fałszywych przyjaciół, których
wspominam chyba najgorzej. Niby że mnie lubili, ale ogromną satysfakcję
sprawiało im nabijanie się ze mnie (na mój temat powstawały całe długie
niby-śmieszne opowieści - tego nie wymyślam, nikt nie przejmował się tym,
żeby śmiać się ze mnie za moimi plecami - śmiano się ze mnie prosto w
twarz).

> > Jest zbyt duza rozpietosc miedzy twoim ja realnym a ja idealnym. musiosz
> zniesc ta roznice, troszke mniej egocentryzmu, troche wiary w siebi. A po
> za tym, poczekaj, konczysz dorastac psychicznie, i masz troche rozwalona
> strukture osobowosci - to normalne - najpierw musi sie rozwalic, zeby
> pozniej sie skonstruowac.
> Daj innym cos z siebie

Ja tego nie rozumiem. Co ma dawanie czegoś od siebie do uzależnienia od
fanatazjowania na temat tego, że jestem super???

Jak znieść tą różnicę, o której mówisz???

I znowu ten egocentryzm. Kurczę, co ja mam zrobić? Jak się go pozbyć?

Poza tym wątpię, żeby moja struktura osobowości sama się odbudowała. Mam
znajomą, która ma prawie 30 lat i na moje oko tak samo jak ja cały czas
popisuje się przed ludźmi, żeby im pokazać jaka jest super. Trochę długo
trwa u niej to konstruowanie się osobowości.

rk.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-12-28 21:55:11

Temat: Re: ja ci udowodnię...
Od: "Hilsch" <m...@n...drzewo.af> szukaj wiadomości tego autora

No i co powiecie? Czy macie dla mnie jakieś rady? Czy może ktoś ma jakieś
doświadczenie z "uzależnieniem od fantazjowania"? Pomóżcie - problem jest
może i niby-błahy, ale - wierzcie - może doprowadzać człowieka do otchłani
rozpaczy.


Witaj rk, wiesz ja mam bardzo podobnie, to znaczy w szkole podstawowej nie
nalezalem do najbardziej lubianej czesci klasy, a to dlatego, ze po prostu
bylem wyobcowany, aspoleczny i po prostuy balem sie dzieci, nauczycieli,
tego co powiedza, jaka ocene dostane, sama mysl o tym, ze np. na lekcji
jezyka polskiego dostane 1 , paralizowala mnie i nie moglem nic wykrztusic i
ja dostawalem, przychodzilo zazenowanie, mysli co oni powiedza, jestem glab
itp... , teraz mam 20 lat, jestem studenetem renomowanej uczelni... studiuje
to co kocham i to czym jest moja pasja.... podstawowka odeszla... ale mam ja
zapisana w czarnych kolorach, czasy leku, paniki, alienacji... wiesz
(wiecie) .. nawet za bardzo duzo nie pamietam z tych czasow, nie wiem moze
nie chce pamietac, a moze to przez ten caly strach wtedy .. , strach i to
wszystko z tym zwazane odeszlo w liceum, gdzie mialem inne podejcie do
zycia, sam nie wiem skad przyszla metamorfoza... moze po prostu wzialem si
eza Ciebie .. czas dorosnac itp... , a moze to stad ze zaczalem interesowac
sie wtedy psychologia, zaczalem poznawac te podstawowe mechanizmy, co emocje
moga powodowac, jaki maja wplyw na Ciebie ... niestety przez te emocje, lek
przed wszystkimi, panike utracilem .. zabawe, pewnie jakies milosci,
wspolne zabawy .. to juz ine wroci, pamietam tylko te samotne wieczory i
zlosc, ze taki jestem .... wracam do tego czasami ... ale to boli .


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-12-28 21:57:40

Temat: Re: ja ci udowodnię...
Od: "Hilsch" <m...@n...drzewo.af> szukaj wiadomości tego autora


...cd... przepraszam nie dopisalem, chcialem jeszcze napisac, ze tez mam
teraz takie glupie zachowania, jak na przyklad zawsze perfekcyjnie ubrany,
wyczyszczone buty itp... i w podswiadomosci pewnie mam ta klase, tych
nauczycieli i pewnie mysle sobie ... a moze mnei zobacza i pomyla.. zmienil
sie... to nie on - dawniejszy ...


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-12-28 22:13:09

Temat: Re: ja ci udowodnię...
Od: "Emu" <e...@c...net> szukaj wiadomości tego autora


>
> Po pierwsze - NIE należałem do lubianych osób. Raczej sobie nie wymyślam,
> wiele osób wprost mi mówiło, że jestem totalnym dnem, jeżeli o "fajność"
> chodzi. Często musiałem znosić różne chamskie docinki.


No to jestes tzw. indywidualistą, bo indywidualistów się raczej nie lubi
dlatego ŻE POTRAFIĄ SAMODZIELNIE MYŚLEĆ, I NIE IDĄ ZA TŁUMEM JAK OWCE.



>
> > Skoro byles taki bombowy jak piszesz wyzej, to dlaczego nie utrzymujesz
> > kontaktu? A moze oni z toba?
>
> Ty mnie chyba nie zrozumiałaś. Ja nie byłem bombowy. Ja byłem normalny,
może
> trochę dziwny (wychowałem się na totalnym odludziu, z rodzicami i babcią,
> odcięty od rówieśników). To prawda - wiele osób nie utrzymuje ze mną
> kontaktu, bo niby po co by mieli, skoro mnie nie lubili. Ale z kilkoma to
ja
> świadomie nie utrzymuję - mam tu na myśli fałszywych przyjaciół, których
> wspominam chyba najgorzej.


Tak, co do fałszywych przyjaciół to fakt. Coś o tym wiem. Polecam ci znaleźć
w sieci książkę WREDNI LUDZIE; łatwo to znaleźć, jest pełna wersja (adresu
nie pamiętam, a nie chce mi się po dyskach szukać - inny tytuł UMNIEJSZACZ
SPIRALNY - ja po tej książce byłem w szoku, jacy co niektórzy potrafią być
wredni)


Niby że mnie lubili, ale ogromną satysfakcję
> sprawiało im nabijanie się ze mnie (na mój temat powstawały całe długie
> niby-śmieszne opowieści - tego nie wymyślam, nikt nie przejmował się tym,
> żeby śmiać się ze mnie za moimi plecami - śmiano się ze mnie prosto w
> twarz).
>
OLEJ TO , CZy warto się zajmować ludźmi, na których nie mozesz liczyc?


> > > Jest zbyt duza rozpietosc miedzy twoim ja realnym a ja idealnym.
musiosz
> > zniesc ta roznice, troszke mniej egocentryzmu, troche wiary w siebi. A
po
> > za tym, poczekaj, konczysz dorastac psychicznie, i masz troche rozwalona
> > strukture osobowosci - to normalne - najpierw musi sie rozwalic, zeby
> > pozniej sie skonstruowac.
> > Daj innym cos z siebie
>
> Ja tego nie rozumiem. Co ma dawanie czegoś od siebie do uzależnienia od
> fanatazjowania na temat tego, że jestem super???
>
Ma, dlatego że realnie zwiększysz swoją wartość i w oczach swoich (to nie
bedzie fantazja, ale wiedza i pewnosc siebie, ze jestes OK, no i w oczach
innych). Ogolnie to chodzi, aby troszeczke tzw. egocentryzm zmniejszyc i
zawyzyc JA.


> Jak znieść tą różnicę, o której mówisz???
>
> I znowu ten egocentryzm. Kurczę, co ja mam zrobić? Jak się go pozbyć?
>
Nie myl egocentryzmu z jego potocznym (negatywnym)
znaczeniem!!!!!!!!!!!!!!!!

> Poza tym wątpię, żeby moja struktura osobowości sama się odbudowała. Mam
> znajomą, która ma prawie 30 lat i na moje oko tak samo jak ja cały czas
> popisuje się przed ludźmi, żeby im pokazać jaka jest super. Trochę długo
> trwa u niej to konstruowanie się osobowości.
>
Ta znajoma to inna bajka - moze to charakter teatralny, albo neurotyczka,
albo cholera jeszcze wie co, nie znam je. A co do twojej struktury
osobowosci,m to nie przejmuj sie - poszukaj sobie w sieci PSYCHOLOGIA
ROZWOJOWA o ADOLESCENCJI,


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-12-28 22:39:37

Temat: Re: ja ci udowodnię...
Od: "rk" <r...@b...pl> szukaj wiadomości tego autora

> No to jestes tzw. indywidualistą, bo indywidualistów się raczej nie lubi
> dlatego ŻE POTRAFIĄ SAMODZIELNIE MYŚLEĆ, I NIE IDĄ ZA TŁUMEM JAK OWCE.

Nie wiem skąd, ale siedzi we mnie coś takiego, że ja nie mogę o sobie
myśleć, że jestem indywidualistą. Że to jest jakby przechwalanie się,
stawianie się ponad innymi.

> Nie myl egocentryzmu z jego potocznym (negatywnym)
> znaczeniem!!!!!!!!!!!!!!!!

A na czym ta różnica polega?



I jeszcze - w jaki sposób powinienem spróbować coś dać drugiemu człowiekowi?
Bo chyba nie masz na myśli dawania prezentów. :)

rk.




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-12-29 00:04:14

Temat: Re: ja ci udowodnię...
Od: "Nawrocki" <l...@x...wp.pl> szukaj wiadomości tego autora

> ...cd... przepraszam nie dopisalem, chcialem jeszcze napisac, ze tez mam
> teraz takie glupie zachowania, jak na przyklad zawsze perfekcyjnie ubrany,
> wyczyszczone buty itp... i w podswiadomosci pewnie mam ta klase, tych
> nauczycieli i pewnie mysle sobie ... a moze mnei zobacza i pomyla..
zmienil
> sie... to nie on - dawniejszy ...


można by rzec, że mamy takie same przeżycia. ja w podstawówce byłem szarą
postacią, podobnie w liceum, i teraz dopiero na studiach wyzbyłem się
wszelkich kompleksów; uwolniłem moje wnętrze i zrozumiałem, że nie muszę być
gorszy tylko dlatego, że pochodzę z prowincji.
teraz bardzo często mam różne imaginacje związane z przeszłością, głównie z
liceum. widzę wtedy siebię jako osobę publiczną, bardzo popularną; taką,
która osiągneła sławę i pieniądze. wyobrażam sobie, jak któryś z moich
starych znajomych, którzy nigdy mnie nie doceniali, przychodzi do mnie z
jakąś wazną dla niego proźbą. w tym przypadku więc chodzi mi o pokazanie
kolegom z liceum (i czasem z podstawówki), że pomimo iż nie akceptowali
mnie, czy raczej nie potrafili poznać się na mojej osobowości, ja jestem
teraz kimś. myślę sobię wtedy: widzicie; mieliście mnie za gorszego od
siebie, ale to ja teraz jestem na górze, a wy męczycie się w dole.
podobne wizję mam w stosunku do znajomych ze studiów; im również chcę
zaimponować, choć wiem, że imponuje im w tej chwili wystarczająco, by być
przez nich akceptowanym jako osoba wartościowa. myślę, że w tym przypadku
chodzi o podniesienie przeze mnie mojej własnej wartości w stosunku do
znajomych z miasta. dlatego też ubieram się modnie i zgodnie z zasadą
indywidualizmu. w tym przypadku moje myśli są taki: nie jestem od was
gorszy; mam lepsze od was ubrania, jestem błyskotliwy i mam prowincjonalną
wrażliwość na tle natury.
można więc takie wizje bardzo łatwo sobie wytłumaczyć. każda z nich to
rozładowanie jakiegoś tłumionego w sowjej podświadomości napięcia. są one
równoznaczne ze snem, w którym rozładowujemy swój lęk wywołany obejżeniem
horroru. taki lęk może tylko przelecieć przez świadomość, ale może też
utknąć w podświadomości i tym samym wywołać koszmar.
te wizje więc są czymś pozytywnym. nierozładowane napięcie może być powodem
nerwicy. zresztą co tu dużo mówić; każdy wie, że trzeba swoją fantazję
ćwiczyć, by życie było bardziej kolorowe.

Nawrocki
http://nawrocki.xx.pl


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-12-29 22:23:57

Temat: Re: ja ci udowodnię...
Od: Mema <m...@t...pl> szukaj wiadomości tego autora

Sat, 28 Dec 2002 21:53:33 +0100 user rk napisał(a) newsa <aul2v0$7dc$1@news.tpi.pl> a
ja na to:


a ja sobie po cichutku myślę, ze to taka pogon za "ja-idealnym".

ale ciii, nie mądrzyć się ;)

mema

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-12-29 22:29:15

Temat: Re: ja ci udowodnię...
Od: "Hilsch" <m...@n...palmie.af> szukaj wiadomości tego autora


a ja sobie po cichutku myślę, ze to taka pogon za "ja-idealnym".

ale ciii, nie mądrzyć się ;)

mema

Odp.
Ale mema masz racje, gonie za idealem, jestem perfekcjonista w tym co robie,
jak mowie do kogos itp.. to jest meczace dla mnie czasami, ale ja czuje, ze
nie mama wyjscia, musze tak robic, mam w podswiadomosci ta klase, tych
nauczycieli, chce byc perfrekcyjny, aby nie mogli sie do niczego przyczepic,
wiem, ze to smiesznie wszystko brzmi... ale niestety mam juz tak i chyba
tylko psychoterapia moglaby mnie jakos znormalizowac, choc perfekcjonizm np.
w nauce w pracy nie jest chyba taki zly ... przynajmniej jedna zaleta. Mema
ja dawniej taki nie bylem, dawniej czyli do 15,16 roku zycia, od 16 do teraz
(20) niestety jestem w tym swoim "idealnym" swiecie i niestety im bardziej
staram sie byc idealny tym wiecej wad wykrywam, dziwne, prawda ?




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Jak z tym walczyc?
http://www.nlp.com.pl
problem z ....
Podczas rozprawy kobieta może bezkarnie kłamać ...
takie pytanko

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »