Data: 2005-01-29 09:35:24
Temat: klamstwa, zdrada, jak sobie poradzic?
Od: MarcinJM <m...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Witam
Zwracam sie do was, szanowni grupowicze, w akcie desperacji. Dotychczas
myslalem, ze w zyciu ze wszystkim dam sobie rade, ale tak sie nie dzieje.
przetrzymalem smierc ojca na moich rekach, rozwod, dramatyczna walka o
dzieci (blizniaki) i wiele innych zdarzen, o ktorych nie chce sie
rozpisywac.
Jednakowoz to, co mnie spotkalo ostatnio jest ponad moje sily.
Jestem z kobieta juz kilka ladnych lat, zwiazek jak zwiazek, chwile dobre
i zle. Przysieglismy sobie, ze zawsze, ale to zawsze bedziemy mowili sobie
prawde. Nawet, jak sie ktoremus zdarzy "chwileczka zapomnienia" to powiemy
to sobie. Lepsza szara prawda, niz kolorowe klamstwo. Przysiegalismy sobie
prawde i szczerosc, uwazajac, ze w innym razie zwiazek nie ma sensu (co
zaobserwowalem w poprzednim zwiazku).
Zadradzila (o czym jeszcze nie wiedzialem) z naszym wspolnym znajomym.
Klamala prosto w oczy "misku, to tylko przyjaciel, gadamy sobie o roznych
rzeczach". Ukryla kochanka pod latarnia, ze statusem przyjaciela.
Podejrzewalem, wlasciwie bylem pewien ich zwiazku, ale nic nie moglem
zrobic, nic udowodnic. Mur klamstwa: "To tyko przyjacielki uscisk, kocham
cie". Kolezanki, ktore mienily sie _naszymi_ przyjaciolkami - klamaly.
Wszyscy, ktorzy wiedzieli o tym romansie klamali. Trwalo to pol roku.
Wyjazdy jej, moje, wszystko bylo okazja do schadzek. Telefony tajemnicze,
znikanie z telefonem gdzies (gdzie? pojecia nie mam), godziny przy
komputerze na chatach, ciagly brak darmowych minut, kiedy do mnie nie
dzwonila ani razu. Co z tego, ze ja przylapalem na rozmowie tel. z
"przyjacielem"? "misku, ma problem z corka, chce pomoc".
Zrobilem swinstwo, choc przypadkowo: dowiedzialem sie, ze podczas mojego
wyjazdu na kilka dni umowili w naszym domu. Nie pojechalem (choc klamalem
przez telefon, ze jestem tam, gdzie powienienem). Przylapalem ich na
goracym uczynku. Teraz najbardziej bolesne: przegnalem kochanka, jak sie
okazalo pojechal do hotelu. Moja kobieta po godzinie wymknela sie,
myslalem, ze mogla pojsc do kolezanki, gdziekolwiek szukac oparcia w zlej
chwili. Znalazla: w jego ramionach. Rano wrocila. Blagala, zebym nie
odchodzil, zebym nie wyjezdzal, bym przebaczyl. Wahalem sie, nie ufalem,
nienawidzilem, brzydzilem sie. Postawilem warunek: jedno klamstwo, nawet
najmniejsze i koniec. Opowiedziala mi o wszystkim. Okazalo, sie, ze nawet
rzeczy, ktore do tej pory uwazalem za prawde, to tylko polprawda, ta
wygodniejsza czesc, umniejszajaca wine. prawda okazala sie duzo bardziej
bolesna.
I teraz nie umiem z tym zyc, ciagle mysle, lapie dola, zastanawiam sie
jaki to ma sens? Kocham ja jeszcze? Czy nienawidze? Potrafie zaufac? Czy
CHCE zaufac? Czy da sie naprawic ten zwiazek? Czy to nie jest wbrew
logice? Czy kiedykolwiek dotykajac jej ciala, przestane myslec, ze bylo
dotykane z czuloscia przez kogos innego? Czy odbierajac pieszczoty
przestane sie zastanawiac jakimi atrakcjami obdarowywala kochanka?
Jak sie z tym zmierzyc?
Myslalem, ze jestem silny psychicznie, ale okazalo sie, ze to nieprawda.
--
PozDro
MarcinJM
|