Strona główna Grupy pl.soc.rodzina małżeńska licytacja

Grupy

Szukaj w grupach

 

małżeńska licytacja

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 8


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2003-04-29 11:50:54

Temat: małżeńska licytacja
Od: "Sokrates" <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Witajcie!
Od dość długiego okresu czasu dostaję w pracy nieźle w
tyłek. Obarczono mnie bardzo poważnymi obowiązkami, które z
dużym trudem próbuję realizować, oraz dodatkowo już taki mam
charakter, że po prostu bardzo się angażuję w tego typu
sprawy, niestety kosztem rodziny, ale tak już musi być,
ponieważ dzień służbowy jest za krótki by wszystkiemu
podołać. Nie oczekuję w tym poście na żadne rady. Chciałem
się tylko podzielić pewną refleksją natury małżeńskiej,
która obecnie trochę mnie wewnętrznie boli. Sprawa dotyczy
sytuacji, że praktycznie większość z nas jest przemęczona,
niektórzy, tak, jak ja obecnie jestem obciążony szczególnie
mocno. Przychodzę do domu, jeśli w ogóle wracam do domu i
opowiadam żonie, jak jest ciężko, jaki jestem wypluty itp. i
tak na prawdę potrzebuję chwili zaopiekowania się mną, jak
dzieckiem. Przytulenia, zrelaksowania, w zasadzie, to
również czegoś więcej, czyli takiego seksualnego relaksu. W
praktyce sytuacja wygląda inaczej, ponieważ na moje "żale"
na temat własnego przemęczenia słyszę o jej zmęczeniu itd. i
w zasadzie dochodzi do nazwanej przeze mnie umownie
"licytacji", kto w jakim stopniu jest zmęczony i jest to
bardzo dla mnie irytujące, zresztą byłoby chyba dla każdego.
Zacząłem o tym trochę rozmyślać i zastanawiać się, czy ja
przypadkiem nie zachowuję się czasami w ten sam sposób wobec
niej. Zamiast przytulić wykładam swoje karty zmęczenia na
stół. W każdym razie myślę, że najlepiej ujawniać się z
takimi stanami w miarę możliwości naprzemiennie, żeby nie
dopuszczać do takich irytujących licytacji. Na pewno wymaga
to wykrzesania z siebie dodatkowych sił na wsparcie partnera
w trudnych momentach, ale dzięki temu łatwiej będzie się
wzajemnie wspierać, na co każde z nas liczy. Przemyślcie
sobie ta sprawę. Może u was również zdarzają się podobne
sytuacje, które mogą doprowadzić do kolejnych ukrywanych
niekiedy rozczarowań, żali itp. Osobiście rozmawiałem już
wstępnie z żoną o tych licytacjach i myślę, że znajdziemy
jakieś najlepsze rozwiązanie, znając nasze wzajemne potrzeby
wobec partnera.
Kompletnie zdygany Sokrates, który nawet jeżdżąc autem o
mało co nie powoduje kolizji będąc w stanie prawie ciągłego
zamyślenia. Od poniedziałku zaczynam wdrażać moje obowiązki
w czyn i będzie jeszcze gorzej, niż w etapie przygotowywania
się do nich:-(((((
Sokrates

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2003-04-29 13:32:09

Temat: Re: małżeńska licytacja
Od: "Mrowka" <m...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Sokrates" <d...@w...pl> napisał w wiadomości
news:b8lov9$lur$1@atlantis.news.tpi.pl...
<ciach>

Dzieki Sokratesie za to co napisales,dam Tz do przeczytania,moze w koncu
nasze "licytacje" skoncza sie.Kurcze,madry z Ciebie Gosc :-)

Pozdrawiam.Magda


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2003-04-29 15:23:38

Temat: Re: małżeńska licytacja
Od: "Jacek" <j...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Sokrates" <d...@w...pl> napisał w wiadomości
news:b8lov9$lur$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Witajcie!
> Od dość długiego okresu czasu dostaję w pracy nieźle w
> tyłek. Obarczono mnie bardzo poważnymi obowiązkami, które z
> dużym trudem próbuję realizować, oraz dodatkowo już taki mam
> charakter, że po prostu bardzo się angażuję w tego typu
> sprawy, niestety kosztem rodziny, ale tak już musi być,
> ponieważ dzień służbowy jest za krótki by wszystkiemu
> podołać. Nie oczekuję w tym poście na żadne rady. Chciałem
> się tylko podzielić pewną refleksją natury małżeńskiej,
> która obecnie trochę mnie wewnętrznie boli.

Znam sytuację bardzo dobrze, Ty jak widać startujesz i tu tkwi problem,
Twoja rodzina nie jest przygotowana do takiej zmiany i to troche musi
potrwać.



> Sprawa dotyczy
> sytuacji, że praktycznie większość z nas jest przemęczona,
> niektórzy, tak, jak ja obecnie jestem obciążony szczególnie
> mocno. Przychodzę do domu, jeśli w ogóle wracam do domu i
> opowiadam żonie, jak jest ciężko, jaki jestem wypluty itp. i
> tak na prawdę potrzebuję chwili zaopiekowania się mną, jak
> dzieckiem. Przytulenia, zrelaksowania, w zasadzie, to
> również czegoś więcej, czyli takiego seksualnego relaksu. W
> praktyce sytuacja wygląda inaczej, ponieważ na moje "żale"
> na temat własnego przemęczenia słyszę o jej zmęczeniu itd. i
> w zasadzie dochodzi do nazwanej przeze mnie umownie
> "licytacji", kto w jakim stopniu jest zmęczony i jest to
> bardzo dla mnie irytujące, zresztą byłoby chyba dla każdego.

Najlepszy sposobem na takie wspólne przemęcznie jest wspólny relaks.
My mamy swoja odskocznie, po prostu nalewamy wody do wanny , zapalamy świece
sączac coś milego oddajemy się masazykowi pleców i nózek.


> Zacząłem o tym trochę rozmyślać i zastanawiać się, czy ja
> przypadkiem nie zachowuję się czasami w ten sam sposób wobec
> niej. Zamiast przytulić wykładam swoje karty zmęczenia na
> stół. W każdym razie myślę, że najlepiej ujawniać się z
> takimi stanami w miarę możliwości naprzemiennie, żeby nie
> dopuszczać do takich irytujących licytacji. Na pewno wymaga
> to wykrzesania z siebie dodatkowych sił na wsparcie partnera
> w trudnych momentach, ale dzięki temu łatwiej będzie się
> wzajemnie wspierać, na co każde z nas liczy.

Trzeba się nauczyć odpoczywać i zrezygnować z części domowych obowiazków.
Tu świetnym przykładem prace na ogrodzie, nic mu się nie stanie jak
pozwolimy na jakiś czas rosnąć bez naszej ingerencji.
Potem kiedy juz nam stan minie, z radościa nadganiamy odłożone prace.

> Przemyślcie
> sobie ta sprawę. Może u was również zdarzają się podobne
> sytuacje, które mogą doprowadzić do kolejnych ukrywanych
> niekiedy rozczarowań, żali itp. Osobiście rozmawiałem już
> wstępnie z żoną o tych licytacjach i myślę, że znajdziemy
> jakieś najlepsze rozwiązanie, znając nasze wzajemne potrzeby
> wobec partnera.

Zdarzały się, teraz już. Nauczyliśmy się szanować zmęczenie.
Moim zdaniem stan podwójnego zmeczenia jest mniej konfliktogenny
od stanu zmęczenia jednego z małżonków przy dużym kontraście u drugiego.
Kiedy razem lecimy z nóg - razem odpoczywamy.


> Kompletnie zdygany Sokrates, który nawet jeżdżąc autem o
> mało co nie powoduje kolizji będąc w stanie prawie ciągłego
> zamyślenia. Od poniedziałku zaczynam wdrażać moje obowiązki
> w czyn i będzie jeszcze gorzej, niż w etapie przygotowywania
> się do nich:-(((((


Życzę powodzenia (swoją droga poprawia nastrój fakt że inni tez musza ciezko
pracowac)

Jacek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2003-04-29 15:35:08

Temat: Re: małżeńska licytacja
Od: "Agati\(Aga\)" <a...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Czasami tak jest, że jak zadajemy pytanie - "jak sie czujesz , czy wszystko
w porzadku?", to tak naprawdę dajemy sygnał, ze to my chcemy mówić o sobie,
a pytanie jest tylko pretesktem, by w ogóle poruszac ten temat.
Poza tym, czasami udzielając informacji (w odewcie) na temat swojego
samopoczucia, czy smutków, robi sie to nie po to, aby sie licytować, tylko
po to by pocieszyc, ze inni tez maja takie same problemy. Przynajmniej ja
mam takie odczucia. W moim związku nie polega to na licytacji.
Licytację zauważam (szczegolnie na przyjeciach rodzinnych) w rozmowach na
tematy zdrowotne.

Pozdrawiam Agata


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2003-04-29 16:31:49

Temat: Re: małżeńska licytacja
Od: "Sokrates" <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Agati(Aga)" <a...@w...pl> napisał w wiadomości
news:b8m63a$2qb$1@SunSITE.icm.edu.pl...
> > Poza tym, czasami udzielając informacji (w odewcie) na
temat swojego
> samopoczucia, czy smutków, robi sie to nie po to, aby sie
licytować, tylko
> po to by pocieszyc, ze inni tez maja takie same problemy.
Przynajmniej ja
> mam takie odczucia.

Poniekąd masz również rację i szczęście, że właśnie tak to
odbierasz, jak odbierasz:-)). Jednak kwestią zasadniczą,
może nie wprost zaakcentowaną w moim pierwotnym poście jest
kwestia naszych własnych oczekiwań wobec partnera w tak
trudnych i męczących nas sytuacjach i wbrew pozorom możliwe,
że dość częste zjawisko nie odczytywania naszych pragnień
przez partnera w tym momencie. Dotyczy to oczywiście obu
płci i małżeństw z różnym stażem. Nie uważam, żeby
przedstawianie siebie, jako osoby w jeszcze gorszym lub
równorzędnie złym "stanie" było najlepszą formą pocieszenia
i duchowo-fizycznego wsparcia dla partnera, ponieważ w
większości przypadków oczekiwania są zupełne inne (jak
pisałem w poprzednim poście) i dlatego też napisałem pod
rozwagę innym o swoich obecnych odczuciach, potrzebach i
przemyśleniach, które uważam za całkowicie statystyczne i
jestem przekonany, ze wiele osób się ze mną utożsami. Myślę,
że z upływem czasu, mimo, że się nadal kochamy, to
traktujemy się zbyt pobieżnie, przez co trudniej nam celnie
trafiać w tarczę oczekiwań naszego partnera. Jest to dobry
czas i miejsce na refleksje dotyczące naszego nieustającego
budowania zdrowych i szczęśliwych relacji małżeńskich. Zbyt
często jesteśmy zagonieni, by po prostu co nieco sobie
przemyśleć, bo chęci na pewno się znajdą. Gorzej zwykle jest
z tym pomyślunkiem o naszych małżonkach.
Sokrates

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2003-04-29 17:54:26

Temat: Re: małżeńska licytacja
Od: "Agati\(Aga\)" <a...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Jednak kwestią zasadniczą,
> może nie wprost zaakcentowaną w moim pierwotnym poście jest
> kwestia naszych własnych oczekiwań wobec partnera w tak
> trudnych i męczących nas sytuacjach i wbrew pozorom możliwe,
> że dość częste zjawisko nie odczytywania naszych pragnień
> przez partnera w tym momencie. Dotyczy to oczywiście obu
> płci i małżeństw z różnym stażem.

Tak naprawdę to chyba problem tkwi w braku umiejestności słuchania.
Ja czasami tylko słucham, dając od czasu do czasu potwierdzenie, ze rozumiem
o co chodzi, ale SŁUCHAM caly czas.
Każdy musi czasami się zwyczajnie wygadać, przytulic i usłyszeć, ze wszystko
bedzie dobrze.


Nie uważam, żeby
> przedstawianie siebie, jako osoby w jeszcze gorszym lub
> równorzędnie złym "stanie" było najlepszą formą pocieszenia
> i duchowo-fizycznego wsparcia dla partnera,

Nie mówie, ze to jest dobre, ale moim zadaniem większość osób mysli, ze w
ten
sposób pocieszy. Wiesz, na codzien spotykam sie z taką formą pocieszania.
Mam 7-letniego syna
z Zespołem Downa i kiedy mówię o tym komuś, to wiekszość ludzi od razu szuka
w pamięci osób, które miały podobny problem i opowiada mi o tym ze
szczególami.



Myślę,
> że z upływem czasu, mimo, że się nadal kochamy, to
> traktujemy się zbyt pobieżnie, przez co trudniej nam celnie
> trafiać w tarczę oczekiwań naszego partnera. Jest to dobry
> czas i miejsce na refleksje dotyczące naszego nieustającego
> budowania zdrowych i szczęśliwych relacji małżeńskich.

niestety rutyna nas gubi, masz rację ze trzeba zawsze miec otwarte oczy.
Tak w ogóle to zawsze mnie wkurza, jak moj TZ mówi, ze jestem przewidywalna
i wie co uczynię.

Zbyt
> często jesteśmy zagonieni, by po prostu co nieco sobie
> przemyśleć, bo chęci na pewno się znajdą. Gorzej zwykle jest
> z tym pomyślunkiem o naszych małżonkach.
> Sokrates

i tak ucieka dzien za dniem ...
kończę już bo mój TZ własnie wrócił z pracy i mam chęc (jak zwykle)
posłuchać co tam u Niego

Pozdrawiam Agata


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2003-04-30 06:01:14

Temat: Re: małżeńska licytacja
Od: "Sokrates" <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Agati(Aga)" <a...@w...pl> napisał w wiadomości
news:b8me8g$6nv$1@SunSITE.icm.edu.pl...
>

>
> Tak naprawdę to chyba problem tkwi w braku umiejestności
słuchania.
> Ja czasami tylko słucham, dając od czasu do czasu
potwierdzenie, ze rozumiem
> o co chodzi, ale SŁUCHAM caly czas.

To zapewne też. Zapomniałem dopisać wczoraj, że ta licytacja
często następuje chyba w sposób jakby automatyczny. Może
dlatego, że to jest najłatwiejsza i najprostrza forma
reakcji na żale partnera. Dopiero, gdy się o tym pomyśli,
można wywnioskować, że te wypowiadane żale i okazywane
przemęczenie niosą za soba pewien pakiet oczekiwań wobec
partnera. Tych rzeczy właśnie należy się raczej domyślać,
niż oczekiwać zdania: "ale jestem skonany, proszę przytul
mnie, zrób to, czy tamto" Zwykle oczekuje się na chęć i
dobrą wolę "niesienia pomocy", niż na jej upraszanie.
Sokrates




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2003-04-30 06:30:28

Temat: Re: małżeńska licytacja
Od: "Agati\(aga\)" <a...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

. Zwykle oczekuje się na chęć i
> dobrą wolę "niesienia pomocy", niż na jej upraszanie.
> Sokrates

wiesz, może ja juz mam wyuczoną tą wolę "niesienia pomocy", bo kiedyś
dawno pracowałam jako pielęgniarka.
Duzo mnie to nauczyło, przede wszystkim wrażliwości na ludzkie
cierpienie. Wiem też, że ludzie chcą słyszec dobre słowa.
One mają wielką moc...

3maj sie ciepło
Sukcesów dla Sokratesa

Pozdrowienia Agata


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Odpis skrocony aktu urodzenia, metryki chrztu i swiadectwa bierzmowania
Uporczywe bóle głowy
szablony zaproszeń
Ja chyba zwariowałam :-)))))
Zainwestuj we własne małżeństwo!

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »