| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2003-05-05 12:09:48
Temat: Re: post scriptum: m?ode kartofelki...
>To pisalam ja - Jarzombek :)))
>
>A co do pyskowek - to ja tez nie potrafie, nawet z mezem sie nie kloce, bo gdy
>pobujemy, to nas to tylko do smiechu doprowadza.
>
>Pozdrawiam,
>Ania
>
>PS. Co by nie bylo tak bardzo OT, pierwszomajowa golonka byla przepyszna, kilo
>z kawalkiem miala i jedlismy ja we dwoje przez 2 dni :)
a no wlasnie, juz mialam pytac...to kto byl ubrany w czerwony
krawat tylko. Ty czy golonka???? czy moze Twoja golonka, ale
wtedy to by chhyba nie byl czerwony krawat a czerwona ponczocha
badz wrecz onuca
Trys, ze skojarzeniami
K.T. - starannie opakowana
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2003-05-05 12:12:57
Temat: Re: młode kartofelki...On Fri, 2 May 2003 22:58:13 +0200, "JurekA" <jurdag@....o2.pl> wrote:
>jako dziecko nienawidzilem szpinaku. Poniewaz zawsze lubilem jesc - pani
>przedszkolanka mnie przekupila:
>"dostaniesz dokladkie kotleta rybnego jesli zjesz szpinak"
>
>.... dzieki pani przedszkolance pokochalem szpinak :)
A mojemu tacie zaproponowano dodatkowe ciastko jesli zje nielubianego
sledzia. Wcale od tego sledzi nie polubil, wrecz przeciwnie, pewnie
jakby z glodu padal to by nie zjadl.
A co do zmuszania na sile to ma to swoje dobre strony. Mojego TZ
zmuszano w dziecinstwie do groszku z marchewka i teraz jak jest
groszek z/lub marchewka to jest wiecej dla mnie bo on nieznosi :)
--
Pozdrawiam, Sabina
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-05-05 12:22:43
Temat: Re: młode kartofelki...Krysia Thompson wrote:
> nie mowie, ze go wloke do
> NAJdrozszych restauracji ale bywalismy, gdzie za 8 osob rachunek
> wynosil prawie Ł500. lacznie z winem.
>
No ja tez czasem do takich chadzam, daj i mnie sie troche posnobowac
;-)))))
J ;-))
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-05-05 12:24:17
Temat: Re: post scriptum: m?ode kartofelki...>
> >To pisalam ja - Jarzombek :)))
> >
> >A co do pyskowek - to ja tez nie potrafie, nawet z mezem sie nie kloce, bo
gdy
> >pobujemy, to nas to tylko do smiechu doprowadza.
> >
> >Pozdrawiam,
> >Ania
> >
> >PS. Co by nie bylo tak bardzo OT, pierwszomajowa golonka byla przepyszna,
kilo
> >z kawalkiem miala i jedlismy ja we dwoje przez 2 dni :)
>
> a no wlasnie, juz mialam pytac...to kto byl ubrany w czerwony
> krawat tylko. Ty czy golonka???? czy moze Twoja golonka, ale
> wtedy to by chhyba nie byl czerwony krawat a czerwona ponczocha
> badz wrecz onuca
Bardzo dobre masz skojarzenia :). Niestety zrezygnowalam z efektow stricte
erotycznych z uwagi na maloletnie dziecko. A moj maz powiedzial, ze jak nie
skoncze spiewac miedzynarodowki, to sie ze mna rozwiedzie...
Pozdrawiam,
Ania
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-05-05 12:29:25
Temat: Re: Re: Re: Re: Re: Re: młode kartofelki..."JurekA" <jurdag@....o2.pl> wrote:
> Wladyslaw Los wrote:
> > Co masz do mieszkancow wsi? Myslisz, ze na wsi nie umieja gotowac,
> > jesc i wychowywac dzieci?
>
> Nic nie mam Wladyslaw. To byl taki malo subtelny skrot myslowy
> nawiazujacy do realiow polskiej wsi przelomu XIX i XX wieku.
A co masz do wsi polskej na przelomie tamtych wiekow? Moze powiesz o
ktora to konkrtetnie wies Ci chodzi?
> Nie, po prostu mamy inny poglad wzgledem podejscia do dzieci i ich
> posilkow niz Ty. Wolno chyba, prawda?
Wolno, ale nie pytajcie sie wobec tego jak sklonic dzieci ndo jedzenia
tego czego nie chca, skoro z gory odrzucacie rady.
> Oczywiscie, ale idac ta droga rozumowania w jaki sposob czlowiek ma
> drugiemu przekazywac swoje poglady, odczucia? Przeciez zawsze majac inny
> poglad moge nim komus sprawic przykrosc.......
Poglad jest sprawa rozumu. Mozna za nim argumentowac. Racjonalne
przedstawiony poglad nie powinien nikogo urazic. (Chociaz wiem, ze w
praktyce bywa inaczej).
A jezeli sie kogos kocha, albo przynjamniej lubi i szanuje. jak Ty Twoja
tesciowa, to mozna sie wstrzymac od okazywania subiektywnych odczuc.
> > jezeli mieszkasz w domu gdzie w takich slowach mysli sie o podawanym
> > jedzeniu, to chyba sie jednak nie porozumiemy.
>
> Watpie - bo ja jestem rownie mocno pewny swoich racji co Ty swoich.
Ale czemu do wyrazenia swoich racji uzywasz ordynarnych slow?
> > Nie plec prosze banalow.
>
> To ze cos jest banalne - nie oznacza ze jest nieprawdziwe.
>
Oznacza wlasnie, ze jest prawdziwe tak bardzo, ze nie trzeba tego nikomu
mowic.
>> Gotowanie
> > natomiast nie bylo nigdy i nie bedzie sztuka, w sensie takim, w jakim
> > sztuka jest tworczosc wymienionych przez ciebie artystow.
> >
>
> To Twoje zdanie. Pozwol, ze ja pozostane przy swoim.
a zostan sobie. Tyle tylo, ze to jest kwestia ktora da sie racjonalnie
przedyskutowac i wykazac, kto ma racje. Oczywiscie to temat daleko
wykraczajacy poza te liste. Ale jak ktos sie tym interesuje moze zaczac
od lektury "Dziejow szesciu pojec" Tatarkiewicza.
Wladyslaw
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-05-05 12:29:28
Temat: Re: młode kartofelki...<m...@o...pl> wrote:
>
> jak cos to juz dorosla.. poniewaz jestem kobieta :)
No, zdarza sie
>
> no i wlasnie z tego powodu ze sama za siebie odpowiadam.. nie zjem wielu
> rzeczy.. w tym rowniez pietruszki.. korzucha z mleka.. i wielu wielu innych
> jeszcze rzeczy.. i traktorem sie mnie do tego nie zaciagnie
No, chyba trzeba Ci wspolczuc.
> w przedszkolu probowali mnie przekonac do zjedzenia topionego serka..
> konczylo sie tym ze gdy mnie rodzice odbierali z przedszkola kanapka dalej
> byla nie ruszona
Wiodocznie nie bylas glodna.
Wiesz ja wiem, ze dzieci bywaja marudne i ich kaprysy sa trudne do
zwalczenia. Ale to nie znaczy, ze trzeba im ulegac.
Dzieci nie maja jeszcze wyrobionego smaku i gustu, bo kiedy mialyby go
nabrac. Ich kaprysy wynikaj z dziwnych czasami uprzedzen, a czesto tez
sa proba sprawdzenia granicy tolerancji rodzicow. Jezeli najednym polu
zacznie sie im ustepowac, beda probowaly tego na innych. I z takim
nabytym sposbem postepowania wejda w doroslosc.
>
> > > wedlug ciebie pewnie powinnam jej mimo wszystko dawac bo bedzie mi
> pozniej
> > > marudzic?
Nie udawaj, ze nie wiesz o co mi chodzi.
Oczywiscie, mozna nie podawac do stolutego, o czym wiadomo, ze dziecko
nie lubi. Ale skoro sie juz podalo, to malezy przestrzegac, by zjadlo
jak inni.Ponadto, z unikania potraw, ktorych nie lubi dziecko nie nalezy
czynic zasady wedlug ktorej komponuje sie jadlospis. A zwlaszcza, nie
nalezy dla dzieci robic osobnych dan. rodzina to rodzina, wspolny stol
to wspolny stol i do tego powinno sie dzieci przyzwyczajac.
> skad wiesz ze brak im rozumu?
Bo sa jeszce dziecmi. Proste.
> > Nie kazdy. Dobrze wychowany czlowiek zje kiedy trzeba wszystko co mu
> > jadalnego podadza i tego powinien nauczyc sie juz w dziecinstwie.
>
> wedlug ciebie powinno sie dziecko katowac i zmuszac do jedzenia wszystkiego?
Nie, nie powinno sie ich nigdy katowac. Dawanie jedzenia nigdy zreszta
nie nazwalbym katowaniem. Nie powinno sie natomiast takze ulegac ich
kaprysom. Powinny wiedziec, ze jak dorosly raz powie, ze maja cos
zrobic, to maja to zrobic. A w kwestii jedzenia -- ze to co jest dobre
dla innych, jest tez dobre dla nich. (Wiem, wiem, co mi zaraz
zaserwujecie -- nie chodzi mi o zmuszanie niemowlat do jedzenia bigosu)
> a w wychowaniu jest takie slowo jak 'dziekuje' i zawsze mozna podziekowac i
> nie zjesc
W pewnych sytuacjach tak, w innych nie.
Wladyslaw
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-05-05 12:32:15
Temat: Re: post scriptum: m?ode kartofelki...Krysia Thompson wrote:
> no to sie tracmy...zupa owocowa (malinowa, z kluchami chinskimi)
> KNURA. SIUP!
>
> a wczesniej byl swietny chleb a la slodowy (sie nazywa tu
> granary) pol z pasztetem, pol z szynka pokropiony salatka z
> buraczkow - owe w kostke mala, cebula takze samo, odrobina
> vinegretu i niech sie rzegryzie. cycus 7 lat nie myty!!
>
dziekuje - od razu sie najadlem! Ha, niech zyje wyobraznia. ;-)
... i nawet starczyla mi zupa bo pozniej juz nie bylem glodny -
odstraszyly mnie buraczki, za ktorymi wyjatkowo to raczej o ile nie sa
czescia zupy nie przepadam :)))))
Uklony,
J.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-05-05 12:32:55
Temat: Re: m?ode kartofelki...On Mon, 5 May 2003 14:22:43 +0200, "JurekA" <jurdag@....o2.pl>
wrote:
>Krysia Thompson wrote:
>> nie mowie, ze go wloke do
>> NAJdrozszych restauracji ale bywalismy, gdzie za 8 osob rachunek
>> wynosil prawie ?500. lacznie z winem.
>>
>
>No ja tez czasem do takich chadzam, daj i mnie sie troche posnobowac
>;-)))))
>
>J ;-))
to bylo pod presja. hrehrehre, sama bym tam nie poszla, synus tez
nie...zachowalismy sie godnie, ale jedzenia nie komentowalismy,
bo bylo nie lepsze niz moje, ale podane 1000 razy piekniej.
Trys, snob odwrotnie
K.T. - starannie opakowana
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-05-05 12:35:00
Temat: Re: post scriptum: m?ode kartofelki...Krysia Thompson wrote:
> a no wlasnie, juz mialam pytac...to kto byl ubrany w czerwony
> krawat tylko. Ty czy golonka???? czy moze Twoja golonka, ale
> wtedy to by chhyba nie byl czerwony krawat a czerwona ponczocha
> badz wrecz onuca
>
zebym nie byl zle zrozumiany - ale prosze mi tu smiechow chichow z 1
maja nie robic bo to moj djen razdienja ;-))))
J ;-)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-05-05 12:35:49
Temat: Re: post scriptum: m?ode kartofelki...Użytkownik wrote:
> A moj maz
> powiedzial, ze jak nie skoncze spiewac miedzynarodowki, to sie ze mna
> rozwiedzie...
>
I co? Rozwiodl sie? ;-))))))))
J ;-)))
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |