| « poprzedni wątek | następny wątek » |
171. Data: 2005-02-25 00:05:47
Temat: Re: napiszcie coś :("Z. Boczek" <z...@w...pl> wrote in message
news:1gikylh928jjj.dp47dfq8cf0n.dlg@40tude.net...
> Na dwoje to się z jednej tożsamości spisujesz z mężem.
> I nie jest'li to jeno moje zdanie w tym temacie.
i dlatego dolaczyles do inteligentych inaczej, bo
jestes tak samo w tym temacie glupi jak inni ;)
>
>> inteligencja zawiodla na calej linii.
>
> No to jest nas troje (na szynach) :>
biedaczki,
iwon(k)a
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
172. Data: 2005-02-25 00:08:20
Temat: Re: napiszcie coś :("Margola Sularczyk" <margola@nu_spamie_pagadi.ruczaj.pl> wrote in message
news:cvk788$28m$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Ja tam mam wrażenie, ze Ty nie umiesz logiczniej sformułować argumentu niż "to się
dziw", ale może to tylko mój niewłaściwy
> odbiór.
to sie zdecyduj. poprzezywaj mnie jeszcze pare razy,
pointerpretuj sobie co nieco i wyrazaj opinie,
tylko po to zeby po przecinku stwierdzic, ze sie
mozesz mylic ;))))
iwon(k)a
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
173. Data: 2005-02-25 00:55:54
Temat: Re: napiszcie coś :("Nixe" <nixe@fałpe.peel> wrote in message news:cvk5kg$prc$1@news.onet.pl...
> Wiesz co. Ja odpuszczam.
juz?? czy z wozkami przy sklepie tez tak dlugo
wymienialsmy zageszczone posty? ;)))
> Masz niesamowitą zdolność takiego zagęszczania dyskusji, że odkręcanie tego i
> tłumaczenie Ci, w którym miejscu źle postawiłaś przecinek, byłoby po prostu
> nadprodukcją kilobajtów.
normalnie, mam o tobie takie samo zdanie!!! ;)
>
>> przewidziec, iz zachowam sie adekwatnie do wieku, umiem.
>
> Aha. Zasadniczo jesteś pierwszą znaną mi (dorosłą!) osobą, która ma takie
> zdolności przewidywania.
to ci dopiero!
> Ja wolałabym napisać, że w jakichś ekstremalnych sytuacjach "będę
> się_starać_zachować adekwatnie do wieku, ale nie potrafię_teraz_powiedzieć,
> czy uda mi się to". Widzisz różnicę?
widze, ale co z tego. czy ja mam byc toba??
wole nie ;)))
>
>> juz ci kiedys pisalam, iz tylko miodziku w moim zyciu
>> nie mialam.
>
> Widocznie jednak mało Cię ten brak miodziku nauczył.
acha, bo ty akurat wiesz.....
> Albo wyobraźni Bozia poskąpiła.
znow, twoje interpretacje....
>> zachowuje sie adekwatnie do wieku.
>
> Nie przeczę. Nie chodziło mi o to, jak się_teraz_zachowujesz.
i jesli ty nie wiesz czy bedziesz dziecinna czy nie,
nie oznacza, ze ktos inny takze nie wie.
>
>> i nie ma to nic wspolnego z pewnoscia w znaczeniu
>> jaki teraz uilujesz mi teraz wmowic.
>
> Ależ ma. Jak najbardziej.
i to ma byc argument? ;)))
> [długo będziemy się tak w kółko kręcić, zanim zauważysz, że znów podajesz
> argumenty od czapy?]
krecimy sie, bo imo twoje argumenty sa od czapy (btw fajne sformulowanie)
>>> panicznie boi się pająków.
>
>> zly przyklad :) istnieje fobia pajakowa. wymysl cos innego ;))
>
> Przecież sama ten przykład podałaś w dalszej części dyskusji!
> <ironia>
wiem :))) moglam napisac "z zastrzezeniem ,iz nie jest to
fobia", moze wtedy lepiej by nam sie dyskutowalo.
> Jakie znaczenie ma dla Ciebie czyjaś arachnofobia i pająk jako powód szoku,
> skoro_TY_się pająków nie boisz?
> </ironia>
ma duze znaczenie:)
> ["ależ ja się też boję pająków!" <-- o ile zakład, że taki będzie Twój
> argument?]
szkoda, ze sie nie zalozylysmy :)))
(moze ty za bardzo utozsamiasz swoje zycie z innymi? cos
mi sie zdaje,iz calkiem jestes przekonana iz wiesz co inni nawet
mysla!)
>
>> czy ty jestes jakas moralna wyrocznia, ze teraz sie tak madrzysz? masz sie
>> za taka?
>> czyz ty tego nie robisz stale?
>
> Staram się nie robić.
slobo ci wychodzi.
> Ty, nie dość, że się nie starasz, to jeszcze nie widzisz w tym niczego
> niewłaściwego.
komentuje co czytam, za wyrocznie sie nie uwazam.
zasadanicza roznica miedzy nami.
>>
>>> Tak, sposób jego reakcji (wymówki) imho świadczył o tym, że nie
>>> skupił się na problemie, z którym przyszła do niego żona.
>
>> to jest twoja interpretacja.
>
> A jaka jest Twoja wobec tego?
czy ja o niej nie pisze caly czas?? ale sie z toba
cezko rozmawia, piszesz i piszesz, a ty potrafisz sie
zadac pytanie, ktore powala, bo dochodzisz do wniosku, ze
piszesz w eter chyba....
> Na podstawie czego uważasz, że mąż wysłuchał (wysłuchał, a nie zarejestrował
> dźwięki) żony i skupił uwagę na jej problemie?
skupil, ale nie zareagowal.
>
>>>> a co trtzeba robic wg ciebie, zeby uznac to za cos waznego?
>
>>> Prowadzić samolot, przewijać obfajdane dziecko "w locie", prowadzić
>>> pertraktacje z klientem przez telefon i setki tego typu rzeczy -
>>> generalnie coś, czego nie da się przełożyć na później.
>
>> acha, czyli uwazasz, iz masz patent dla kazdego co jest
>> wazna czynnoscia a co nie? LOL!
>
> Prrrr .... wyhamuj trochę. Pytałaś mnie, co_ja_uważam za ważne czynności.
> Nigdzie nie twierdziłam, że muszą to być czynności ważne dla każdego.
ale jakos swoja miare przykladasz wlasnie do
zlekcewazenia czynnosci, ktora wykonywal tz pogubionej.
niby nie kazdy, ale dla dobra dyskusji dla tz ze swieczka ;)
>
>>> Ale nawet i to można przerwać,
>>> gdy inna sprawa wyda się DUŻO ważniejsza.
>
>> a jesli nie wyda MNIEJ wazna?
>> moze ktos ma INNE kryteria niz ty?
>
> Więc mówi "Pogadamy o tym później, bo teraz robię coś ważnego".
a jesli nie powie Nixe powiesi psy na nim, twierdzac, ze
coz on takiego znow robi, zeby nie zareagowac.....
> [pytanie przy okazji - czy naprawdę uważasz, że dziubanie przy podgrzewaczu
> jest na tyle ważną czynności, by nie można było w jej trakcie porozmawiać z
> żoną?]
mozna nawet przerwac kierownie samolotem, wszystko mozna
przerwac, ale jesli sie nie przerwie, to nie jest to
tragadia.
>> jakakolwiek czynnosc, w ktora dana osoba sie angazuje,
>> jest wazna czynnoscia. bo jest wazna dla tej osoby.
>> jesli wiec osoba taka wykonuje cos, i to dla niej
>> jest wazne, nawet jesli to jest smieszne dla ciebie,
>> a dla pogubinej jest bzdeta, to jest to czynnosc wazna.
>> jesli nie angazuje sie w nia, nie jest dla niego wazna,
>> to i jej przerwanie nie bedzie stanowilo problemu.
>> i nie chodzi to o rodzaj czynnosci, ale o zaangazowanie
>> danej osoby.
>
> Czyli jeśli ja siedzę i dłubię w nosie i bardzo się w to zaangażowałam, to
> mój mąż nie ma prawa przyjść do mnie z problemem, bo dla mnie ta czynność
> jest ważna?
zamierzasz jeszcze dluzej wymyslac takie durne przyklady, zeby
cos odpisac?
> BTW - jakie to czynności, w które nie trzeba się w ogóle angażować? Bo ja
> takowych nie znam.
dlubanie w nosie na ten przyklad ;)))
> Bardzo proszę o konkretne przykłady. I dla pewności - rozumiem, że w trakcie
> takiej czynności, w którą się człowiek nie angażuje, można przyjść ze swoim
> problemem?
dlubanie w nosie:)
>
>> jakzesz nie. wysmialas sie z jego "pracy".
>
> Wyśmiałam Twoją wypowiedź o tym, że "pogubiona" przerwała mu bardzo ważną
> pracę.
wysmiewajac sie tym samym z jego pracy.
>
>>> Zaskoczył mnie jedynie sposób jego reakcji na problem żony.
>>> Bo nie jest to imho reakcja właściwa dla kogoś, kto kocha i
>>> przejmuje się kochaną osobą.
>
>> dobrze ze dodalas imho, bo cos mi sie zdaje, ze pomylilas sie
>> z wyrocznia ;)
>
> Rozumiem więc dla Ciebie reakcja pod tytułem: wymówki z powodu podgrzewacza w
> momencie, gdy żona "zgłasza" problem, jest reakcją właściwą dla kogoś, kto
> kocha i przejmuje się kochaną osobą?
zaliczam do normalnych. zadna reakcja nie bedzie tylko
ta jedna wlasciwa, kazdy zareaguje inaczej. ty wymyslilasz, iz trzeba choc
odpowiedzic, inny powie, ze nie tylko, bo trzeba
przytulic, itd kazda bedzie dobra.
>>> A porównywanie zachowania takich ludzi do zachowania dzieci jest po
>>> prostu krzywdzące dla nich.
>
>> prawda czasem nie jest przyjemna.
>
> Głupia jesteś jak but.
ty tez, tylko ty jak lewy but na dodatek ;)
> Wiem, że ta prawda nie jest przyjemna, ale cóż - taki lajf.
wiem :)
>> dostajesz odpowiedzi, ale jak zwykle odwracarz je jak kota
>> ogonem.
>
> dyskutujesz sobie z czymś, co stworzyłaś sama na potrzeby
> dyskusji, zamiast z tym, co napisał Twój adwersarz
> ***
to kto siedzi pod nickiem "Nixe"??? ja sama???
znow ktos dorywa sie do mojej klawiatury!??
>> na twoim szacunku mi nie zalezy. dyskusje z toba zwykle
>> sie koncza gdzies w bezsensie.
>
> Chyba nie tylko ze mną. Miałam przyjemność poczytania Twoich ostatnich rozmów
> z Idiomem czy Margolą - też skończyły się w bezsensie. I też zapewne to one
> się do tego przyczyniły.
zapewne nie! to by bylo wprost niemozliwe.
>>> Nawet jeśli problem żony wydał się mężowi błahy, to
>>> w dobrym tonie (podkreślam to, bo już wiadomo, że miłości w tym
>>> związku nie ma) było wykazanie z jego strony choć minimalnego
>>> zainteresowania.
>
>> dobrym tonie wg kogo?
>
> Wg ogólnie przyjętych norm zwyczajowych, kulturowych, moralnych i etycznych. Nie
miałaś
> świadomości istnienia takowych?
mialam. dziwne jednak, ze mamy inne ;) widac
rybacy maja inne niz gorale... ;)
> A może jesteś zwolennikiem, by każdy posługiwał się swoją własną etyką?
kazdy zwykle to robi, szkoda, ze ty tego nie
wiesz w tym wieku ;))) jednak co nas laczy
to "common sens" i jakos wciaz wiele zasad jest
uznanaych za te "wspolne".
>
>>> tłumaczenie, że mąż uznał jej problem za nieistotny i dlatego
>>> wyjechał ze swoim, ważniejszym problemem oraz wymówkami, jest po prostu
>>> rozbrajające.
>
>> wg twojego kryterium?
>
> Tak. Przecież nie wg Twojego, skoro napisałaś coś takiego.
i co? dotarlo juz do ciebie, ze kazdy moze ta sama
sytuacje postrzegac inaczej, i to tez bedzie ok, i nie
bedzie sie wyjezdalao z definicjami "jak trzeba
sie zachowac, zeby bylo to wlasciwe(to twoje ostatnio ulubione
slowo))
>> czy rozwiazywanie problemow zalezy od kolejnosci
>> zgloszen?
>
> W_tej_konkretnej_sytuacji TAK.
wg mnie, NIE ma to znaczenia.
> Masz jakieś inne zdanie na ten temat? Orzekłaś tylko, że oba problemy - żony
> i męża - są równie ważne. Skoro więc tak, to co dalej? Cała zamieniam się w
> słuch.
co dalej ? proste - ona nie obraza sie na meza,
i nie biegnie sie poskarazy na nuisy.
>> teraz juz widze zaczynasz wprowadzac kolejnosc zgloszen :)))
>
> Gdybyś była uprzejma zauważyć, że pisałam już o tym dwa dni temu, w
> cvempn$s19$...@n...onet.pl, to byłoby naprawdę miło. Jeśli tego wcześniej nie
> zauważyłaś, to Twój błąd, ale nie zarzucaj mi, że zaczynam cokolwiek
> wprowadzać.
nie moze sie mi otworzyc ten "link".
>
>> skoczyl sie argument co wazne,
>
> W ogóle nie wartościowałam w tej dyskusji problemów męża i żony.
> Przyczepiłam się tylko i wyłącznie do sposobu jego reakcji.
nie. wartosciowalas. podawlas nawet jaka praca jest
wg ciebie wazna.
> To Ty wyjeżdżasz
> co chwila z tekstami, że podgrzewacz jest ważny i dlatego mąż zareagował tak
> a nie inaczej. Ja twierdzę, że być może podgrzewacz faktycznie jest ważny,
> ALE to nie upoważnia go do takiej, a nie innej reakcji.
ty _nie_ twierdzisz, ze podgrzewacz jest wazny....:
"ROTFL!
JAKIEJ ważnej dla niego pracy."
"I to jest naprawdę AŻ TAKA praca, w której za Chiny nie można
przeszkodzić i przyjść ze swoim problemem?"
i dlatego wiesz, jak sie maz powinien zachowac "wlasciwie".
Ty wiesz co innych ludzi upowaznia do takich czy innych
zachowan! wyrocznia.....ech....
>> teraz zaczal sie co perwsze, sorry ale to mnie zupelnie nie przekonuje.
>
> W takim razie co Cię Iwon(k)o droga przekonuje? Co by Cię usatysfakcjonowało
> w tej dyskusji?Gdybym napisała "Masz rację, ta "pogubiona" to walnięta jest.
przeciez to _Ty_ napadlas na mnie, starajac sie mnie
przekonac jak to ja sie myle, i jak to zle sie
zachowuje. ja sie do twoich komentarzy nie
przyczepialam, wiec to NIE ja chce ciebie
przekonac, to TY chcesz mnie przekonac, jak sie
myle, i zle sie zachowuje.
> Panikuje z powodu jakiegoś durnego obrazka w necie, przychodzi z tym do męża
> i ma czelność przeszkadzać mu w naprawianiu Bardzo Ważnego Sprzętu Domowego.
to sa twoje slowa.
> I jeszcze się głupia dziwi, że dostała zjebkę. Każda by dostała, jakby zalała
> świeczką podgrzewacz, a potem przychodziła do męża i opowiadała mu o jakichś
> obcych bachorach z internetu" :->>>
znow, twoje slowa.
>
>>> O arachnofobii nie słyszałaś? :->
>
>> slyszalam ;))) juz ci to napisalam ;))))
>
> No właśnie. Zatem mając świadomość istnienia arachnofobii uznasz, że pająk
> jest mniej ważnym powodem szoku, niż złamana ręka?
w przypadku braku takowej fobii, zdecydowanie
"energiczniej" zareaguje na zlamana reke.
>> to przyjmij do wiadmosci, ze sa inni z innym tokiem
>> myslenia. i u mnie "akcja" wywoluje "reakcje".
>
> Przyjmuję. Nie ukrywając przy tym zdumienia.
juz o tym pisalas.
> Przed podaniem znieczulenia pacjentowi też Ty sama oceniasz, czy będzie go
> bolało?
nie ma co zaczynac dyskusji na tematy dentystyczne, bo
musialabym zaczac robic wyklad na temat anatomii
i fizjologii glowy.
> A może jednak znieczulasz go kierując się jego prośbą, bo to przecież
> jasne, że on sam najlepiej wie, czy go boli?
jw. w medycynie kieruje sie zasada "kiedy mozna
unknac bolu- go for it!".
>>> Istotne jest, że ta osoba oczekuje ode
>>> mnie, jako kogoś bliskiego, pomocy, uspokojenia, rady i to staram
>>> się jej zapewnić.
>
>> to tez jest ostotne, ale nie bezwzgleie.
>
> Dla mnie bezwględnie.
dla mnie nie.
> Na tym między innymi polega zapewnienie poczucia
> bezpieczeństwa moim bliskim i świadomości, że jestem gotowa zareagować na ich
> problem bez chłodnej kalkulacji - warto czy nie warto.
ocena sytuacji, nie oznacza "chlodnej kalkulacji".
czy ty specjalnie dla dobra dyskusji, i jej dramaturgii,
uzywasz tylko takich sforlulowan?
> Tego samego oczekuję
> od nich samych. Na szczęście u nas działa to w obie strony. Byłam przekonana,
> że tak jest w każdej, kochającej się i szanującej rodzinie i szczerze mówiąc
> po prostu nie wyobrażam sobie, by ktoś z jej członków mając jakiś problem,
> musiał liczyć się z tym, że pozostali mogą ocenić ten problem jako pierdołę i
> olać.
dokladnie. dlatego tak napisalam pogubionej.
>I nie chodzi mi tu o bezwzględną pomoc w jego rozwiązaniu, lecz o samą
> chęć podjęcia takiej pomocy czy choćby zrozumienia.
dokladnie, i dlatego tak napisalam pogubionej.
>
>>>> kapisci?!
>
>>> ?
>
>> to od kapusty ;)))
>
> ?
ale z ciebie ponurak....
>>> No faktycznie. Niech żona przypadkiem nie oczekuje od męża, jako
>>> jednej z najbliższych osób, pomocy typu: przytulenie, pogłaskanie,
>>> pocieszenie.
>
>> ale suuuper wnioski, a'la Nixe ;))))
>> niech zona nie _zawsze_ oczekuje reakcji jaka by chciala
>> uzyskac.
>
> Ach! NIE ZAWSZE.
> Musiało mi to umknąć w Twojej powyższej wypowiedzi :->>
ach, nie zawsze, ale akurat w tej. czy w ogole sa takowe
gdzie bedzie inaczej?? boje sie, ze nie....:>>>>>>
>>> Lepiej niech z góry uzna, że każdy jej problem zostanie skwitowany jako
>>> głupi, a miast dobrego słowa dostanie werbalną pięścią w nos.
>
>> a ktos powiedzial, iz "kazdy"?
>
> "ale niech nie spodziewa sie, iz uzyska pomoc taka jaka oczekuje"
> Jak wyżej. Czy gdzieś tu jest zwrot_nie zawsze_? Ja nie widzę.
> Dlatego pozwoliłam sobie uznać, że piszesz o każdym przypadku.
to sobie na za duzo nie pozwalaj ;)
>>> Nie potrafisz komuś (bliskiemu!) współczuć, pocieszyć, przytulić i
>>> powiedzieć czegoś uspokajającego?
>
>> potrafie, ale wtedy kiedy jest tego potrzeba.
>
> Ale nie Tobie u licha oceniać, czy jest potrzeba czy nie.
ale dlaczego tak uwazasz? czy mam znow zachowywac sie
"jak Nixe kazala"? skad u ciebie taka pewnosc, ze masz
patent na ludzkie _wlasciwe_ zachowania?
chyba za malo w zyciu spotkalas, albo za malo masz
pokory......
> Jeśli ktoś ma problem, to znaczy, że go MA, a nie tylko mu się wydaje.
> Czy Ty chciałabyś, by ktoś wartościował Twoje potrzeby i problemy wg własnych
> kryteriów?
jw.
>> dobry pomysl.
>
> You're welcome.
so what now? EOT?
iwon(k)a
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
174. Data: 2005-02-25 09:30:56
Temat: Re: napiszcie coś :(Iwon(k)a w wysiłku wydalił(a) z siebie takie oto konkrety:
>> Na dwoje to się z jednej tożsamości spisujesz z mężem.
>> I nie jest'li to jeno moje zdanie w tym temacie.
> i dlatego dolaczyles do inteligentych inaczej, bo
> jestes tak samo w tym temacie glupi jak inni ;)
<meritum>
Widzisz... sęk w tym, że styl/wpływ/dyktando? (jak dla mnie
jeden czort) Twojego męża widać aż nazbyt wyraźnie.
AŻ TYLE nie jestem w stanie złożyć na karb
hormonów/okresu/PMSu.
Kontrast pomiędzy inteligencją/argumentacją Twoją a Jego w
wypowiedziach w kilku ostatnich dniach - również (to był
komplement w Twoją stronę :>).
</>
Oj, dla mnie możesz poprzezywać się jeszcze z tydzień - tylko
później nie pisz Margoli, jak to bawią Cię ludzie, którzy piszą
wzniośle, a później pieprzną aureolą o ziemię :>
(niech zgadnę, tu Pszemol, tam - Iwon(k)a? To wszystko wyjaśnia
- konsekwencja zachowana)
>>> inteligencja zawiodla na calej linii.
>> No to jest nas troje (na szynach) :>
> biedaczki
Mówiłem o sobie i Was dwojgu :]
Ale to IYO norma współczuć sobie i swojej rodzinie bardziej :)
--
Dwoisz się w pocie czoła na tych newsach :)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
175. Data: 2005-02-25 10:10:19
Temat: Re: napiszcie coś :(Iwon(k)a pisze:
> wiem :))) moglam napisac "z zastrzezeniem ,iz nie jest to
> fobia"
A skąd to zastrzeżenie?
Ktoś wpadł w szok na widok pająka.
Będziesz teraz dociekać, czy to pozory czy faktycznie arachnofobia i w
zależności od tego starać się go uspokoić albo olać?
> (moze ty za bardzo utozsamiasz swoje zycie z innymi? cos
> mi sie zdaje,iz calkiem jestes przekonana iz wiesz co inni nawet
> mysla!)
Po prostu jesteś przewidywalna i nie są to tylko moje wnioski.
>>> czy ty jestes jakas moralna wyrocznia, ze teraz sie tak madrzysz?
>>> masz sie za taka? czyz ty tego nie robisz stale?
>> Staram się nie robić.
> slobo ci wychodzi.
Nie Tobie (jako tej, która nawet się nie stara) to oceniać.
>> Na podstawie czego uważasz, że mąż wysłuchał (wysłuchał, a nie
>> zarejestrował dźwięki) żony i skupił uwagę na jej problemie?
> skupil, ale nie zareagowal.
Jeszcze raz, bo znów nie zrozumiałaś pytania.
Na podstawie czego uważasz, że wysłuchał i skupił uwagę?
[dziwisz się, że pięć razy zadaję to samo pytanie, skoro raz prosto
postawione omijasz ze zręcznością godną polityka]
>> [pytanie przy okazji - czy naprawdę uważasz, że dziubanie przy
>> podgrzewaczu jest na tyle ważną czynności, by nie można było w jej trakcie
>> porozmawiać z żoną?]
> mozna nawet przerwac kierownie samolotem, wszystko mozna
> przerwac, ale jesli sie nie przerwie, to nie jest to
> tragadia.
Sorki, ale to nie jest odpowiedź na moje pytanie.
A wydawało mi się dość proste.
>> Czyli jeśli ja siedzę i dłubię w nosie i bardzo się w to
>> zaangażowałam, to mój mąż nie ma prawa przyjść do mnie z problemem, bo dla
>> mnie ta czynność jest ważna?
> zamierzasz jeszcze dluzej wymyslac takie durne przyklady, zeby
> cos odpisac?
Dlaczego durne? Bo wykazały absurd Twoich argumentów?
Dlaczego uważając, że_każda_czynność, w którą się człowiek zaangażuje (np.
dziubanie w podgrzewaczu) jest dla niego ważna, twierdzisz jednocześnie, że
dłubanie w nosie jest durnym przykładem? Może dla niego też jest to ważne :->
Dla Ciebie nie musi.
>> BTW - jakie to czynności, w które nie trzeba się w ogóle angażować?
>> Bo ja takowych nie znam.
> dlubanie w nosie na ten przyklad ;)))
Rozumiem, że paluszki same sobie "pracują" bez świadomości człowieka.
>> Bardzo proszę o konkretne przykłady. I dla pewności - rozumiem, że w
>> trakcie takiej czynności, w którą się człowiek nie angażuje, można
>> przyjść ze swoim problemem?
> dlubanie w nosie:)
Och! A może ktoś ma ten nos zatkany i MUSI go teraz wyczyścić, bo inaczej
szlag go trafi. A tu żona przychodzi do niego z jakimś głupim problemem :->
>> Rozumiem więc dla Ciebie reakcja pod tytułem: wymówki z powodu
>> podgrzewacza w momencie, gdy żona "zgłasza" problem, jest reakcją
>> właściwą dla kogoś, kto kocha i przejmuje się kochaną osobą?
> zaliczam do normalnych.
Dziękuję. Nie mam więcej pytań.
> zadna reakcja nie bedzie tylko
> ta jedna wlasciwa, kazdy zareaguje inaczej. ty wymyslilasz, iz trzeba
> choc odpowiedzic, inny powie, ze nie tylko, bo trzeba przytulic, itd
> kazda bedzie dobra.
Nic nie wymyślam. Niech sobie jeden głaszcze, drugi tuli, trzeci westchnie i
pokiwa głową - te reakcje są normalne i nie sprawiają drugiej osobie
przykrości. Natomiast_wymówki_i_ciosanie_kołków_na_głowie jako odpowiedź na
przyjście z problemem NIE są reakcją normalną dla kogoś, kto kocha. Ba!
Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że nie jest to w ogóle normalna reakcja
w tego typu sytuacji. Jeśli uważasz inaczej, to pozostaje mi to tylko przyjąć
do wiadomości. Wnioski zachowam dla siebie - nie popełnię błędu Margoli ;-)
>> Głupia jesteś jak but.
>> Wiem, że ta prawda nie jest przyjemna, ale cóż - taki lajf.
> wiem :)
Skoro więc masz tego świadomość, to nie będę miała skrupułów, by mówić Ci tę
prawdą tak często, jak tylko się da.
>> dyskutujesz sobie z czymś, co stworzyłaś sama na potrzeby
>> dyskusji, zamiast z tym, co napisał Twój adwersarz
> to kto siedzi pod nickiem "Nixe"??? ja sama???
> znow ktos dorywa sie do mojej klawiatury!??
I nawet nie jesteś w stanie zrozumieć, co napisałam celowo trzy razy ...
Podam Ci mały przykład naszej rozmowy:
Ja: czy jeśli miałabyś naprawdę poważny problem finansowy, to zdecydowałabyś
się sprzedać dom?
Ty: nie miewam problemów finansowych
Ja: ale wyobraź sobie, że masz
Ty: nie mam sobie czego wyobrażać, bo mnie to nie dotyczy - nie sprzedaję
sprzętów domowych za każdym razem, gdy zabraknie mi pieniędzy w portfelu
Ja: ale to nie chodzi o brak pieniędzy w portfelu, tylko o poważny dołek
finansowy (np. utrata pracy i konieczność spłaty kredytu)
Ty: przecież napisałam wyraźnie - jak kończą mi się pieniądze, to próbuję się
ratować w inny sposób, a nie sprzedaję domu!!! skąd Ci takie głupie pomysły
przychodzą do głowy?? a w ogóle to co mam sobie wyobrażać, skoro ja nie mam
domu, tylko mieszkanie :-)))))
Wracając do meritum - pisząc "dyskutujesz sobie z czymś, co stworzyłaś sama
na potrzeby dyskusji, zamiast z tym, co napisał Twój adwersarz" chodziło mi o
to, że nie czytasz dokładnie tego, co ja napisałam, lecz robisz to po
łebkach. W wyniku tego zmieniasz istotę mojej wypowiedzi i z taką
poprzerabianą wypowiedzią dyskutujesz.
Jaśniej nie potrafię.
>> Chyba nie tylko ze mną. Miałam przyjemność poczytania Twoich
>> ostatnich rozmów z Idiomem czy Margolą - też skończyły się w bezsensie. I
>> też zapewne to one się do tego przyczyniły.
> zapewne nie! to by bylo wprost niemozliwe.
Oczywiście - tylko jedna Iwon(k)a dyskutuje jak należy.
Wszyscy jej interlokutorzy robią z dyskusji bagno.
Powiedzenie o ośle znasz?
>> Masz jakieś inne zdanie na ten temat? Orzekłaś tylko, że oba
>> problemy - żony i męża - są równie ważne. Skoro więc tak, to co dalej?
>> Cała zamieniam się w słuch.
> co dalej ? proste - ona nie obraza sie na meza,
> i nie biegnie sie poskarazy na nuisy.
A co z jej nierozwiązanym problemem?
>>> skoczyl sie argument co wazne,
>> W ogóle nie wartościowałam w tej dyskusji problemów męża i żony.
>> Przyczepiłam się tylko i wyłącznie do sposobu jego reakcji.
> nie. wartosciowalas. podawlas nawet jaka praca jest
> wg ciebie wazna.
Dla mnie, a nie ogólnie.
Już to przerabialiśmy.
> Ty wiesz co innych ludzi upowaznia do takich czy innych
> zachowan! wyrocznia.....ech....
Chciałabym Ci tylko przypomnieć, że to Ty zaczęłaś tę dyskusję od oceny
zachowania "pogubionej". Rozumiem, że Ty masz do tego prawo :->
>>> teraz zaczal sie co perwsze, sorry ale to mnie zupelnie nie
>>> przekonuje.
>> W takim razie co Cię Iwon(k)o droga przekonuje?
> przeciez to _Ty_ napadlas na mnie, starajac sie mnie
> przekonac jak to ja sie myle, i jak to zle sie
> zachowuje.
> ja sie do twoich komentarzy nie
> przyczepialam, wiec to NIE ja chce ciebie
> przekonac, to TY chcesz mnie przekonac, jak sie
> myle, i zle sie zachowuje.
ROTFL.
Toć właśnie pytam się Ciebie dziewczyno:
"W takim razie co Cię Iwon(k)o droga przekonuje?" -> czyli "w jaki inny
sposób miałabym Cię przekonać. Ja Ciebie, a nie Ty mnie.
>> No właśnie. Zatem mając świadomość istnienia arachnofobii uznasz, że
>> pająk jest mniej ważnym powodem szoku, niż złamana ręka?
> w przypadku braku takowej fobii, zdecydowanie
> "energiczniej" zareaguje na zlamana reke.
A skąd możesz z góry wiedzieć, czy ktoś cierpi na arachnofobię czy też nie?
>> Przed podaniem znieczulenia pacjentowi też Ty sama oceniasz, czy
>> będzie go bolało?
> nie ma co zaczynac dyskusji na tematy dentystyczne, bo
> musialabym zaczac robic wyklad na temat anatomii
> i fizjologii glowy.
Dżisus! Pacjent prosi o znieczulenie, bo go ząb boli jak jasna cholera.
Dasz mu je czy powiesz, że sama musisz ocenić, czy go boli??
Po grzyba tu wykłady z anatomii i fizjologii głowy?
>> A może jednak znieczulasz go kierując się jego prośbą, bo to przecież
>> jasne, że on sam najlepiej wie, czy go boli?
> jw. w medycynie kieruje sie zasada "kiedy mozna
> unknac bolu- go for it!".
A w życiu już tej zasady nie stosujesz? Dlaczego?
Ja, kiedy mogę komuś oszczędzić strachu i uspokoić go, to robię to.
Bez wnikania w przyczyny tego strachu. O przyczynach można pogadać później,
na spokojnie.
>> Na tym między innymi polega zapewnienie poczucia
>> bezpieczeństwa moim bliskim i świadomości, że jestem gotowa
>> zareagować na ich problem bez chłodnej kalkulacji - warto czy nie warto.
> ocena sytuacji, nie oznacza "chlodnej kalkulacji".
A więc na czym polega owa ocena?
>> Tego samego oczekuję
>> od nich samych. Na szczęście u nas działa to w obie strony. Byłam
>> przekonana, że tak jest w każdej, kochającej się i szanującej rodzinie i
>> szczerze mówiąc po prostu nie wyobrażam sobie, by ktoś z jej członków
>> mając jakiś problem, musiał liczyć się z tym, że pozostali mogą ocenić ten
>> problem
>> jako pierdołę i olać.
> dokladnie. dlatego tak napisalam pogubionej.
Ale co dokładnie?? Przecież napisałaś jej coś zupełnie innego - by nie
spodziewała się, że może liczyć na pomoc, jakiej oczekuje. Ja sobie czegoś
takiego w rodzinie (najbliższej - dodam dla ścisłości) NIE wyobrażam?
>> I nie chodzi mi tu o bezwzględną pomoc w jego rozwiązaniu, lecz o
>> samą chęć podjęcia takiej pomocy czy choćby zrozumienia.
> dokladnie, i dlatego tak napisalam pogubionej.
Jak wyżej.
>>>>> kapisci?!
>>>> ?
>>> to od kapusty ;)))
>> ?
> ale z ciebie ponurak....
Aha - czyli jeśli nie wiem, co to znaczy, to jestem ponurakiem?
[btw - kolega z grupy już mnie uświadomił]
>>>> Nie potrafisz komuś (bliskiemu!) współczuć, pocieszyć, przytulić i
>>>> powiedzieć czegoś uspokajającego?
>>> potrafie, ale wtedy kiedy jest tego potrzeba.
>> Ale nie Tobie u licha oceniać, czy jest potrzeba czy nie.
> ale dlaczego tak uwazasz? czy mam znow zachowywac sie
> "jak Nixe kazala"?
Masz rację. Wydawało mi się to najnormalniejszą rzeczą na świecie, że
wartości cudzych problemów nie ocenia się wg własnych kryteriów :->
Teraz już wiem, że są ludzie, którzy tak robią i Ty do nich należysz.
>> Czy Ty chciałabyś, by ktoś wartościował Twoje potrzeby i problemy wg
>> własnych kryteriów?
> jw.
Nie odpowiedziałaś mi na pytanie.
> so what now? EOT?
Całkiem możliwe.
--
PozdrawiaM
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
176. Data: 2005-02-25 15:53:04
Temat: Re: napiszcie coś :("Nixe" <nixe@fałpe.peel> wrote in message news:cvmth9$8i$1@news.onet.pl...
>> wiem :))) moglam napisac "z zastrzezeniem ,iz nie jest to
>> fobia"
>
> A skąd to zastrzeżenie?
bo fobia jest czyms wiecej niz strach.
> Ktoś wpadł w szok na widok pająka.
jesli ktos wpadl w szok, to raczej chyba to bedzie
fobia.
> Będziesz teraz dociekać, czy to pozory czy faktycznie arachnofobia i w
> zależności od tego starać się go uspokoić albo olać?
mam wrazenie, ze fobie mozna odroznic od zwyklego strachu:>
>
>> (moze ty za bardzo utozsamiasz swoje zycie z innymi? cos
>> mi sie zdaje,iz calkiem jestes przekonana iz wiesz co inni nawet
>> mysla!)
>
> Po prostu jesteś przewidywalna i nie są to tylko moje wnioski.
czyli nie pomylilam sie.
>
>>>> czy ty jestes jakas moralna wyrocznia, ze teraz sie tak madrzysz?
>>>> masz sie za taka? czyz ty tego nie robisz stale?
>
>>> Staram się nie robić.
>
>> slobo ci wychodzi.
>
> Nie Tobie (jako tej, która nawet się nie stara) to oceniać.
??
>
>>> Na podstawie czego uważasz, że mąż wysłuchał (wysłuchał, a nie
>>> zarejestrował dźwięki) żony i skupił uwagę na jej problemie?
>
>> skupil, ale nie zareagowal.
>
> Jeszcze raz, bo znów nie zrozumiałaś pytania.
to ty nie zrozumialas jak zwykle odpowiedzi, bo
wciaz siedzisz tylko i wylacznie w swoim postrzeaniu
swiata, i wsadzania wszystkich w swoje "wlasciwe' zachwoania.
> Na podstawie czego uważasz, że wysłuchał i skupił uwagę?
czyz ci juz nie odpowiedzialam??? na podtawie min tego, ze
nie zatykal uszu kiedy ona mowilo co chciala powiedziec.
gdyby mial ja gdzies, nawet by sie nie trudzil jej sluchac.
> [dziwisz się, że pięć razy zadaję to samo pytanie, skoro raz prosto
> postawione omijasz ze zręcznością godną polityka]
prosze cie nie wmawiaj mi swoich podejrzliwosci.
nie rozumiesz odpowiedzi i tyle.
>
>>> [pytanie przy okazji - czy naprawdę uważasz, że dziubanie przy
>>> podgrzewaczu jest na tyle ważną czynności, by nie można było w jej trakcie
>>> porozmawiać z żoną?]
>
>> mozna nawet przerwac kierownie samolotem, wszystko mozna
>> przerwac, ale jesli sie nie przerwie, to nie jest to
>> tragadia.
>
> Sorki, ale to nie jest odpowiedź na moje pytanie.
> A wydawało mi się dość proste.
czy ty na prawde nie umiesz rozumiec slowa pisanego?
jesli dla niego byla wazna, to BYLA wazna. nie jest wazne
co JA czy Ty sadze o tej czynnosci.
>
>>> Czyli jeśli ja siedzę i dłubię w nosie i bardzo się w to
>>> zaangażowałam, to mój mąż nie ma prawa przyjść do mnie z problemem, bo dla
>>> mnie ta czynność jest ważna?
>
>> zamierzasz jeszcze dluzej wymyslac takie durne przyklady, zeby
>> cos odpisac?
>
> Dlaczego durne? Bo wykazały absurd Twoich argumentów?
nie, bo nic nie wnosza do naszej dyskusji. zawsze
durne argumenty mozna wymyslic, ale do niczego one nie
doprowadzaja, tylko wlasnie "zageszczja" dyskusje.
> Dlaczego uważając, że_każda_czynność, w którą się człowiek zaangażuje (np.
> dziubanie w podgrzewaczu) jest dla niego ważna, twierdzisz jednocześnie, że
> dłubanie w nosie jest durnym przykładem?
czy nie widzisz roznicy miedzy dlubaniem w nosie
a dlubaniem w podgrzewaczu?
>Może dla niego też jest to ważne :->
> Dla Ciebie nie musi.
jw.
>
>>> BTW - jakie to czynności, w które nie trzeba się w ogóle angażować?
>>> Bo ja takowych nie znam.
>
>> dlubanie w nosie na ten przyklad ;)))
>
> Rozumiem, że paluszki same sobie "pracują" bez świadomości człowieka.
odnosnie nosa to ty jestes ekspertem.
>
>>> Bardzo proszę o konkretne przykłady. I dla pewności - rozumiem, że w
>>> trakcie takiej czynności, w którą się człowiek nie angażuje, można
>>> przyjść ze swoim problemem?
>
>> dlubanie w nosie:)
>
> Och! A może ktoś ma ten nos zatkany i MUSI go teraz wyczyścić, bo inaczej
> szlag go trafi. A tu żona przychodzi do niego z jakimś głupim problemem :->
jesli nie moze oddychac, to rzeczywoscie musi go
wyczyscic, nic zonie po uduszonym mezu nie przyjdzie.
>
>>> Rozumiem więc dla Ciebie reakcja pod tytułem: wymówki z powodu
>>> podgrzewacza w momencie, gdy żona "zgłasza" problem, jest reakcją
>>> właściwą dla kogoś, kto kocha i przejmuje się kochaną osobą?
>
>> zaliczam do normalnych.
>
> Dziękuję. Nie mam więcej pytań.
wreszcie!
>
>> zadna reakcja nie bedzie tylko
>> ta jedna wlasciwa, kazdy zareaguje inaczej. ty wymyslilasz, iz trzeba
>> choc odpowiedzic, inny powie, ze nie tylko, bo trzeba przytulic, itd
>> kazda bedzie dobra.
>
> Nic nie wymyślam. Niech sobie jeden głaszcze, drugi tuli, trzeci westchnie i
> pokiwa głową - te reakcje są normalne i nie sprawiają drugiej osobie
> przykrości. Natomiast_wymówki_i_ciosanie_kołków_na_głowie jako odpowiedź na
> przyjście z problemem NIE są reakcją normalną dla kogoś, kto kocha.
wg ciebie rzecz jasna.
> Ba!
> Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że nie jest to w ogóle normalna reakcja
> w tego typu sytuacji. Jeśli uważasz inaczej, to pozostaje mi to tylko przyjąć
> do wiadomości. Wnioski zachowam dla siebie - nie popełnię błędu Margoli ;-)
koniecznie, bo bedzie to smiesznie wygladalo.
krytykowac cos czym sie samym jest.
> Skoro więc masz tego świadomość, to nie będę miała skrupułów, by mówić Ci tę
> prawdą tak często, jak tylko się da.
badz szczera, i nie zgrywaj sie.
>
>>> dyskutujesz sobie z czymś, co stworzyłaś sama na potrzeby
>>> dyskusji, zamiast z tym, co napisał Twój adwersarz
>
>> to kto siedzi pod nickiem "Nixe"??? ja sama???
>> znow ktos dorywa sie do mojej klawiatury!??
>
> I nawet nie jesteś w stanie zrozumieć, co napisałam celowo trzy razy ...
> Podam Ci mały przykład naszej rozmowy:
podam ci przyklad naszej rozmowy
ja: nie sprzedalam bym domu gdybym miala problemy jak x.
ty: nawet jesli bys miala klopoty finansowe? zapewne
ich nigdy nie mialas :>
ja:czy ty myslisz, ze zwasze bylam bogata ;)) nie, i nie
sprzedalam mimo biedy domu.
ty:mysle, ze twoje klopoty, o ile w ogole je
mialas, byly inne niz x i dziwie sie, ze tak stanowczono
wykluczasz ta mozliwosc :>> wiecej pokory :>>>
ja:dlczego uwazasz, ze trzeba zawsze sprzedac dom kiedy
sie ma klopty finasnowe?
ty:bo kazdy tak robi, kiedy ma klopoty finansowe. Bo co wiecej
uwazam, iz jest to normalne.
ja:czy ty mozesz zrozumiec, ze nie kazdy tak samo mysli jak ty?
ty:moge, ale dziwie sie, i zycze ci zebys sie kiedys
znalazla w takiej samej sytuacji jak x.
> Wracając do meritum - pisząc "dyskutujesz sobie z czymś, co stworzyłaś sama
> na potrzeby dyskusji, zamiast z tym, co napisał Twój adwersarz" chodziło mi o
> to, że nie czytasz dokładnie tego, co ja napisałam, lecz robisz to po
> łebkach.
a ty nie? sama sie przyznals, ze sie spieszylas kiedy
odczytalas dokladnie odwrotnie niz to co napisalam.
wez sie uspokoj, i zacznij swoje uwagi stosowac
do siebie.
>W wyniku tego zmieniasz istotę mojej wypowiedzi i z taką
> poprzerabianą wypowiedzią dyskutujesz.
> Jaśniej nie potrafię.
w sumie nie dziwie sie ze Marynatka ma na Ciebie
alergie, bo lubisz mieszac, wymyslac argumenty nic nie
wnoszace do dyskusji, a dyskusja trwa, trwa, i sie
robi "zageszczona'.
>> zapewne nie! to by bylo wprost niemozliwe.
>
> Oczywiście - tylko jedna Iwon(k)a dyskutuje jak należy.
> Wszyscy jej interlokutorzy robią z dyskusji bagno.
> Powiedzenie o ośle znasz?
juz ci kiedys na podobny frg odpisalam.
>> co dalej ? proste - ona nie obraza sie na meza,
>> i nie biegnie sie poskarazy na nuisy.
>
> A co z jej nierozwiązanym problemem?
moglby byc rozwiazany, gdyby i maz poczul sie
rownie wazny w rozwiazywaniu swoich problemow.
>
>>>> skoczyl sie argument co wazne,
>
>>> W ogóle nie wartościowałam w tej dyskusji problemów męża i żony.
>>> Przyczepiłam się tylko i wyłącznie do sposobu jego reakcji.
>
>> nie. wartosciowalas. podawlas nawet jaka praca jest
>> wg ciebie wazna.
>
> Dla mnie, a nie ogólnie.
> Już to przerabialiśmy.
jesli nie ogolnie, to prosze cie nie wyjezdzaj z
"ogolnie"przyjetymi wartosciami i podobnymi
sloganami. badz "consistent" w swoich pogladach...
>
>> Ty wiesz co innych ludzi upowaznia do takich czy innych
>> zachowan! wyrocznia.....ech....
>
> Chciałabym Ci tylko przypomnieć, że to Ty zaczęłaś tę dyskusję od oceny
> zachowania "pogubionej". Rozumiem, że Ty masz do tego prawo :->
odpisalam ci juz na to.
skomentowalam, za wyrocznie sie nie uwazam.
> ROTFL.
> Toć właśnie pytam się Ciebie dziewczyno:
> "W takim razie co Cię Iwon(k)o droga przekonuje?" -> czyli "w jaki inny
> sposób miałabym Cię przekonać. Ja Ciebie, a nie Ty mnie.
widze, ze nic nie zrozumialas. to moze inne pytanie
pomocnicze:
powiedz mi, po co masz mnie przekonywac?? bo uwazsz, ze masz racje,
patent na "wlasciwe" zachowania? jestes na misji?
dlaczego mnie sie pytasz "co mnie przekona"?
>> w przypadku braku takowej fobii, zdecydowanie
>> "energiczniej" zareaguje na zlamana reke.
>
> A skąd możesz z góry wiedzieć, czy ktoś cierpi na arachnofobię czy też nie?
inaczej sie zachowuje osoba z fobia a inaczej osoba
bez fobii :>
>
>
>> nie ma co zaczynac dyskusji na tematy dentystyczne, bo
>> musialabym zaczac robic wyklad na temat anatomii
>> i fizjologii glowy.
>
> Dżisus! Pacjent prosi o znieczulenie, bo go ząb boli jak jasna cholera.
> Dasz mu je czy powiesz, że sama musisz ocenić, czy go boli??
> Po grzyba tu wykłady z anatomii i fizjologii głowy?
dlaczego teraz przytaczasz inna sytuacje?
teraz przychodzi pacjent z bolem, a przedtem pacjent
byl bez historii bolowej, i ja miala ocenic czy go bedzie
bolalo czy nie (doysmlam sie ze zabieg jaki mam wykonac)
to jest wlasnie dyskusja z toba! zero logicznosci, zero konsekwencji w ligicznosci
przykladow, przemienienie jednego
przykladu drugim nie miajacego zadnego wspolnego mianownika.
przyklad pierwszy:
">>> Przed podaniem znieczulenia pacjentowi też Ty sama oceniasz, czy
>>> będzie go bolało?
a teraz niby tez sam, tylko innymi slowy powiedziany:
"Dżisus! Pacjent prosi o znieczulenie, bo go ząb boli jak jasna cholera.
> Dasz mu je czy powiesz, że sama musisz ocenić, czy go boli??"
jesli nie widzisz miedzy tymi dowma przykladmai zasadniczej roznicy
to powiem, zes osiol.
odpowiem wiec na przyklad pierwszy: jesli wiem, ze
np zab dolny trzonowy jest martwy a ja mam zalozyc tam wypelnienie,
male, na powierchni okluzalnej, kiedy nie uzyje nitki do kieszonki,
kiedy nie uzyje formowki, a wiem, ze znieczulenie bede musiala
podac przewodowo dostajac sie do pni nerwow: zebodolowego
dolnego, jezykowego, a potem policzkowego, wbijajac przy tym prawie
cala dlugosc igly to zaproponuje pacjentowi zeby sie zastanowil,
czy to znieczlenie chce, bo do przyjemnych ono nie nalezy.
czy teraz rozumiesz moja odpoweiedz?
teraz przyklad drugi: kiedy przychodzi do mnie pacjent
z bolem, to tez mu od razu znieczulenia nie dam, bo musze
ten zab najpierw _zdiagoznowac_, by wiedziec co mu jest i jak
go potem leczyc, a znieczulony zab, tylko przestanie bolec
ale chory bedzie dalej,i bolec bedzie dalej.
czy teraz rozumiesz roznice,i czy choc widzisz bezsens twoich
durnych porownan :>>>
>
>>> A może jednak znieczulasz go kierując się jego prośbą, bo to przecież
>>> jasne, że on sam najlepiej wie, czy go boli?
>
>> jw. w medycynie kieruje sie zasada "kiedy mozna
>> unknac bolu- go for it!".
>
> A w życiu już tej zasady nie stosujesz? Dlaczego?
a kto powiedzial, ze nie stosuje?
> Ja, kiedy mogę komuś oszczędzić strachu i uspokoić go, to robię to.
ja tez.
> Bez wnikania w przyczyny tego strachu. O przyczynach można pogadać później,
> na spokojnie.
ja wnikam, i w zaleznosci od przyczyny _roznie_ reaguje.
>
>>> Na tym między innymi polega zapewnienie poczucia
>>> bezpieczeństwa moim bliskim i świadomości, że jestem gotowa
>>> zareagować na ich problem bez chłodnej kalkulacji - warto czy nie warto.
>
>> ocena sytuacji, nie oznacza "chlodnej kalkulacji".
>
> A więc na czym polega owa ocena?
na ocenie sytujacji. (nie wiem doprawdy jak mam ci
odpowiedziec) jakos umiem ocenic sutuacje bez paniki
ale nie uwazam ja za chlodna.
>
>>> Tego samego oczekuję
>>> od nich samych. Na szczęście u nas działa to w obie strony. Byłam
>>> przekonana, że tak jest w każdej, kochającej się i szanującej rodzinie i
>>> szczerze mówiąc po prostu nie wyobrażam sobie, by ktoś z jej członków
>>> mając jakiś problem, musiał liczyć się z tym, że pozostali mogą ocenić ten
>>> problem
>>> jako pierdołę i olać.
>
>> dokladnie. dlatego tak napisalam pogubionej.
>
> Ale co dokładnie?? Przecież napisałaś jej coś zupełnie innego - by nie
> spodziewała się, że może liczyć na pomoc, jakiej oczekuje.
...tak jak maz spodziewal sie uzyskac u niej.
>> ale dlaczego tak uwazasz? czy mam znow zachowywac sie
>> "jak Nixe kazala"?
>
> Masz rację. Wydawało mi się to najnormalniejszą rzeczą na świecie, że
> wartości cudzych problemów nie ocenia się wg własnych kryteriów :->
no wreszcie!
> Teraz już wiem, że są ludzie, którzy tak robią i Ty do nich należysz.
no wreszcie!
>> so what now? EOT?
>
> Całkiem możliwe.
to czesc!
iwon(k)a
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
177. Data: 2005-02-25 16:01:04
Temat: Re: napiszcie coś :("Z. Boczek" <z...@w...pl> wrote in message
news:7hy1h2qb2n6c$.lo8zh2tmov2b$.dlg@40tude.net...
> AŻ TYLE nie jestem w stanie złożyć na karb
> hormonów/okresu/PMSu.
i tu sie mylisz. to, ze ty nie potrafisz, nie
oznacza, ze nie podpisuje sie swoim imieniem
pod swoimi postami.
>
> Kontrast pomiędzy inteligencją/argumentacją Twoją a Jego w
> wypowiedziach w kilku ostatnich dniach - również (to był
> komplement w Twoją stronę :>).
mam akurat w nosie co tam sobie myslisz o inetligencji/
argumentacji kogkolwiek. to sa twoje analizy,
i sobie je wymyslaj, ale choc nie wmawiaj mi
czegos nie majacego pokrycia z rzeczywistoscia.
> Oj, dla mnie możesz poprzezywać się jeszcze z tydzień - tylko
> później nie pisz Margoli, jak to bawią Cię ludzie, którzy piszą
> wzniośle, a później pieprzną aureolą o ziemię :>
ale dlaczego mam jej nie pisac?
> (niech zgadnę, tu Pszemol, tam - Iwon(k)a? To wszystko wyjaśnia
> - konsekwencja zachowana)
czy dlugo zamierzasz byc rownie niemadry jak teraz?
> Dwoisz się w pocie czoła na tych newsach :)
ales jest glupi ;))))
Boczusiu jesli chcesz sobie myslec, ze to nie ja,
to sobie mysl, smiechu jest i bedzie to warte.
nie wierzysz, to nie wierz. dluzej nie zmaierzam spedzac
czasu z Toba na tych przepychankach.
Bywaj!
iwon(k)a
Glupota widac u Ciebie niereformowala.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
178. Data: 2005-02-25 17:08:10
Temat: Re: napiszcie coś :(Iwon(k)a napisał(a):
> to sie zdecyduj. poprzezywaj mnie jeszcze pare razy,
> pointerpretuj sobie co nieco i wyrazaj opinie,
> tylko po to zeby po przecinku stwierdzic, ze sie
> mozesz mylic ;))))
I w taki oto sposób na uzytek dyskusji z zalety latwo zrobic wade.
Pokretna logika.
Iwonko- a Ty umiesz przepraszac? I przyznac, ze sie zagalopowalas? I
tyle odwagi cywilnej aby zrobic to publicznie? Skoro tak Cie zdumiewa
to, ze ktos te umiejetnosci posiada?
pzdr
agi
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
179. Data: 2005-02-25 17:15:28
Temat: Re: napiszcie coś :("agi-(-fghfgh-)" <a...@p...onet.pl> wrote in message
news:cvnlsc$g70$1@news.onet.pl...
> Iwonko- a Ty umiesz przepraszac? I przyznac, ze sie zagalopowalas? I
> tyle odwagi cywilnej aby zrobic to publicznie? Skoro tak Cie zdumiewa
> to, ze ktos te umiejetnosci posiada?
nie przezywam nikogo, zeby potam za to zalowac.
jesli "przezywam" znaczy tak mysle.
jesli tak mysle, to potem nie zaslaniam sie, ze
moge sie pomylic, zeby nie bylo, ze kopie niewinnego,
kapiac go dalej. albo kopie bo uwazam, iz warto to
zrobic, albo nie kopie.
napisalam, iz zlosc wole od zlosciowsci, i tez to
skometowalam, racz laskawie poczytac.
iwon(k)a
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
180. Data: 2005-02-25 18:18:17
Temat: Re: napiszcie coś :(Iwon(k)a pisze:
>>>> Na podstawie czego uważasz, że mąż wysłuchał (wysłuchał, a nie
>>>> zarejestrował dźwięki) żony i skupił uwagę na jej problemie?
>>> skupil, ale nie zareagowal.
>> Jeszcze raz, bo znów nie zrozumiałaś pytania.
> to ty nie zrozumialas jak zwykle odpowiedzi
Jeśli uważasz, że odpowiedzią na pytanie:
"Na podstawie czego uważasz, że mąż zrobił [x] i [y]?"
jest
"zrobił [y], ale nie zrobił [z]"
to ja sugeruję Ci udanie się na odpoczynek od grup dyskusyjnych, bo zaczyna
Ci poważnie szwankować zdolność logicznego myślenia.
>> Na podstawie czego uważasz, że wysłuchał i skupił uwagę?
> czyz ci juz nie odpowiedzialam??? na podtawie min tego, ze
> nie zatykal uszu kiedy ona mowilo co chciala powiedziec.
> gdyby mial ja gdzies, nawet by sie nie trudzil jej sluchac.
Jak wyżej.
Jeśli autentycznie nie dociera do Ciebie różnica między "usłyszał" a
"wysłuchał" i jeśli uważasz, że dowodem "wysłuchania" jest fakt, że mąż nie
zatkał uszu podczas wyłuszczania problemu żony, to ... jak wyżej.
Rozumiem, że gdyby mówiła to niego po arabsku, a on nie zatykał uszu, to
również znaczyłoby, że ją wysłuchał.
>>>> [pytanie przy okazji - czy naprawdę uważasz, że dziubanie przy
>>>> podgrzewaczu jest na tyle ważną czynności, by nie można było w jej
>>>> trakcie porozmawiać z żoną?]
>>> mozna nawet przerwac kierownie samolotem, wszystko mozna
>>> przerwac, ale jesli sie nie przerwie, to nie jest to
>>> tragadia.
>> Sorki, ale to nie jest odpowiedź na moje pytanie.
>> A wydawało mi się dość proste.
> czy ty na prawde nie umiesz rozumiec slowa pisanego?
> jesli dla niego byla wazna, to BYLA wazna. nie jest wazne
> co JA czy Ty sadze o tej czynnosci.
Ale ja spytałam o to z czystej ciekawości.
M.in. dlatego napisałam ["pytanie przy okazji - "] czyli potraktowałam to
jako dygresję.
> durne argumenty mozna wymyslic, ale do niczego one nie
> doprowadzaja
Doprowadzają do tego, że wykazują absurd Twojego toku argumentacji.
Może Ty tego nie zauważasz, ale ja i inni owszem.
I daje to sporo do myślenia na temat sposobu Twojego rozumowania.
>> Dlaczego uważając, że_każda_czynność, w którą się człowiek
>> zaangażuje (np. dziubanie w podgrzewaczu) jest dla niego ważna,
>> twierdzisz jednocześnie, że dłubanie w nosie jest durnym przykładem?
> czy nie widzisz roznicy miedzy dlubaniem w nosie
> a dlubaniem w podgrzewaczu?
A jakie ma znaczenie fakt, czy ja widzę czy nie?
Przecież najważniejsze jest to, co sądzi na ten temat osoba dłubiąca,
nieprawdaż? :->>
[podpowiedź, gdybyś nie zrozumiała ironii - ja widzę również różnicę między
dłubaniem w podgrzewaczu a naprawdę ważną pracą, ale przeciez powiedziałaś,
że moje zdanie nie ma tu żadnego znaczenia, jeśli dla męża podgrzewacz jest
ważny]
>>>> BTW - jakie to czynności, w które nie trzeba się w ogóle angażować?
>>>> Bo ja takowych nie znam.
>>> dlubanie w nosie na ten przyklad ;)))
>> Rozumiem, że paluszki same sobie "pracują" bez świadomości człowieka.
> odnosnie nosa to ty jestes ekspertem.
A tak bardziej ad meritum?
> jesli nie moze oddychac, to rzeczywoscie musi go
> wyczyscic, nic zonie po uduszonym mezu nie przyjdzie.
A więc jest to czynność ważna czy nieważna? :->
>> Natomiast_wymówki_i_ciosanie_kołków_na_głowie jako odpowiedź na
>> przyjście z problemem NIE są reakcją normalną dla kogoś, kto kocha.
> wg ciebie rzecz jasna.
Sądzę (a wręcz jestem pewna), że wg większości normalnych ludzi.
> krytykowac cos czym sie samym jest.
Napisz to jeszcze raz po polsku, bo nie rozumiem.
>> Skoro więc masz tego świadomość, to nie będę miała skrupułów, by
>> mówić Ci tę prawdą tak często, jak tylko się da.
> badz szczera, i nie zgrywaj sie.
Nie zgrywam się - masz to jak w banku.
>> Wracając do meritum - pisząc "dyskutujesz sobie z czymś, co
>> stworzyłaś sama na potrzeby dyskusji, zamiast z tym, co napisał Twój
>> adwersarz" chodziło mi o to, że nie czytasz dokładnie tego, co ja
>> napisałam, lecz robisz to po łebkach.
> a ty nie? sama sie przyznals, ze sie spieszylas kiedy
> odczytalas dokladnie odwrotnie niz to co napisalam.
Owszem i gdy wytknęłaś mi mój błąd, to przyznałam Ci rację.
Ty nie potrafisz. To nas różni.
> wez sie uspokoj, i zacznij swoje uwagi stosowac
> do siebie.
Potrafię przyznać się do błędu.
>> W wyniku tego zmieniasz istotę mojej wypowiedzi i z taką
>> poprzerabianą wypowiedzią dyskutujesz.
>> Jaśniej nie potrafię.
> w sumie nie dziwie sie ze Marynatka ma na Ciebie
> alergie, bo lubisz mieszac, wymyslac argumenty nic nie
> wnoszace do dyskusji, a dyskusja trwa, trwa, i sie
> robi "zageszczona'.
O biciu Murzynów też będzie, bo to podobny sort "argumentów"? :->>
BTW - rozumiem, że rozmawiałaś na ten temat z Marynatką, skoro tak dobrze
wiesz, dlaczego ma na mnie alergię? Jeśli tak, to Ci się raczej nie chwali,
że tego typu prywatne sprawy wyciągasz na forum publiczne. Jeśli nie
rozmawiałaś i wymyślasz sobie sama powyższe bzdury, to po cichutku sugeruję,
byś nie robiła tego więcej, jeśli nie chcesz się całkowicie skompromitować w
oczach ludzi, którzy znają zarówno mnie, jak i Marynatkę.
>>> co dalej ? proste - ona nie obraza sie na meza,
>>> i nie biegnie sie poskarazy na nuisy.
>> A co z jej nierozwiązanym problemem?
> moglby byc rozwiazany, gdyby i maz poczul sie
> rownie wazny w rozwiazywaniu swoich problemow.
A więc jak by to miało wg Ciebie wyglądać od początku do końca?
Czy możesz to opisać od momentu zobaczenia obrazka w necie? Naprawdę
chciałabym poznać poprawną (wg Ciebie) opcję przebiegu wydarzeń.
Tylko błagam - nie pisz, że Twoje zdanie nie ma tu nic do rzeczy. Może nie
ma, ale ja zwyczajnie po babsku ciekawa jestem.
>> Chciałabym Ci tylko przypomnieć, że to Ty zaczęłaś tę dyskusję od
>> oceny zachowania "pogubionej". Rozumiem, że Ty masz do tego prawo :->
> odpisalam ci juz na to.
> skomentowalam, za wyrocznie sie nie uwazam.
Ale komentować sobie możesz, tak? Bo to właśnie napisałaś.
Mnie natomiast nie wolno komentować? :-> Bo to się nazywa, że jestem
wyrocznią?
>> ROTFL.
>> Toć właśnie pytam się Ciebie dziewczyno:
>> "W takim razie co Cię Iwon(k)o droga przekonuje?" -> czyli "w jaki
>> inny sposób miałabym Cię przekonać. Ja Ciebie, a nie Ty mnie.
> widze, ze nic nie zrozumialas.
Do bólu przewidywalna :->
To Twoja standardowa reakcja, gdy zakałapućkasz się w zeznaniach i dasz
zapędzić w kozi róg. Ja Ci pokazuję o tu tu paluszkiem, gdzie robisz błąd
logiczny, który zauważyłoby małe dziecko, ale to oczywiście ja nic nie
zrozumiałam :->
> powiedz mi, po co masz mnie przekonywac??
Tak właściwie to po nic. Tak samo, jak "po nic" dyskutujemy na newsach.
Ale skoro napisałaś "to mnie nie przekonuje", to najzwyczajniej w świecie
spytałam "to co by Cię w takim razie przekonało?" Czy to takie zawiłe?
>> Dżisus! Pacjent prosi o znieczulenie, bo go ząb boli jak jasna
>> cholera. Dasz mu je czy powiesz, że sama musisz ocenić, czy go boli??
>> Po grzyba tu wykłady z anatomii i fizjologii głowy?
> dlaczego teraz przytaczasz inna sytuacje?
To była ta sama sytuacja.
Faktycznie - mogło to zabrzmieć dwuznacznie. Dopiero teraz to zauważyłam.
Przyjmij więc, że od początku chodziło mi o tę, gdy kogoś już boli ząb.
> teraz przyklad drugi: kiedy przychodzi do mnie pacjent
> z bolem, to tez mu od razu znieczulenia nie dam, bo musze
> ten zab najpierw _zdiagoznowac_, by wiedziec co mu jest i jak
> go potem leczyc, a znieczulony zab, tylko przestanie bolec
> ale chory bedzie dalej,i bolec bedzie dalej.
A znieczulonego zęba nie można już zdiagnozować?
>>>> A może jednak znieczulasz go kierując się jego prośbą, bo to
>>>> przecież jasne, że on sam najlepiej wie, czy go boli?
>>> jw. w medycynie kieruje sie zasada "kiedy mozna
>>> unknac bolu- go for it!".
>> A w życiu już tej zasady nie stosujesz? Dlaczego?
> a kto powiedzial, ze nie stosuje?
Przecież sama pisałaś, że najpierw oceniasz czyjś problem wg własnych
kryteriów, a co za tym idzie czy warto kogoś uspokajać, pocieszać itp.
Gdzież tu więc podanie "znieczulenia" a priori?
>> Ja, kiedy mogę komuś oszczędzić strachu i uspokoić go, to robię to.
> ja tez.
Ale ja nie analizuję przyczyn strachu.
W każdym razie nie w momencie, gdy ktoś przychodzi do mnie szlochający i
roztrzęsiony.
>> Bez wnikania w przyczyny tego strachu. O przyczynach można pogadać
>> później, na spokojnie.
> ja wnikam, i w zaleznosci od przyczyny _roznie_ reaguje.
No właśnie. I tego szczerze mówiąc nie rozumiem, ale przyjęłam do wiadomości.
>> Ale co dokładnie?? Przecież napisałaś jej coś zupełnie innego - by
>> nie spodziewała się, że może liczyć na pomoc, jakiej oczekuje.
> ...tak jak maz spodziewal sie uzyskac u niej.
Mąż spodziewał się uzyskać u żony pomoc?
Doprawdy? A to nowość jakaś w tej dyskusji.
--
PozdrawiaM
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |