Strona główna Grupy pl.sci.psychologia (nizina)

Grupy

Szukaj w grupach

 

(nizina)

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2004-08-04 23:41:47

Temat: (nizina)
Od: "wookie" <wookie@[cut_this]konin.lm.pl> szukaj wiadomości tego autora

Ostatnio nie czuję się najlepiej. To chyba przez stres. Ale to
nie ważne, bo i tak jestem urodzonym mieszkańcem niziny, i siłą
rzeczy muszę czuć się źle.

Nizina

Nizina wielkopolska; pola, łąki i lasy rozciągające się na
niewielkim obszarze w centrum Europy. Z mojego domu mam pięć
kilometrów do geograficznego środka Polski, i dziesięć do
geograficznego środka Europy. Jestem więc w centrum.
Wszystko za sprawą trzech prehistorycznych zlodowaceń, które
przeszły przez obecne ziemie Polski i zrównały je tak gładko, że
wystarczy wejść na niewielkie wzniesienie, żeby zobaczyć cały
teren w promieniu kilku mil. Tak, czy siak, jestem (według
najnowszych doniesień) najprawdopodobniej potomkiem mutanta
powstałego ze zmieszania się Neandertalczyka z Człowiekiem z
Cromanion. Nie jestem tego do końca pewien; chyba przybyłem z
Azji.
Moja nizina to dolina, dolina polityczna. Wyobraź sobie, jak mamy
nie ciekawie; ze wschodu mamy Rosję, której przedsionkiem są:
niestabilna politycznie Ukraina; komunistyczna Białoruś i Litwa,
z którą nie możemy się dogadać. Z zachodu Niemcy, a z południa
nieprzepadający za nami Czesi, i co ciekawe, lubiący nas Słowacy,
ale od nich niestety oddzielają nas góry. Z północy oczywiście
morze, przez które już dawno powinno się wybudować autostradę,
tak żeby Szwedzi pomogli nam rozruszać naszą koniunkturę
gospodarczą.
Rząd mojego kraju brata się więc z Amerykanami zza wielkiej wody
i z Niemcami (choć ostatnio były spięcia). Do tego mamy sojusz z
Wielką Brytanią. No tak; Polacy nie mają czym się promować (jak
np. Finowie telefonami komórkowymi), więc angażują się w akcje
militarne, żeby choć na chwilę usłyszał o nas świat.

Aspiracje

To wszystko przez aspiracje. Polacy mają aspiracje być kimś
innym, niż są w rzeczywistości. Te aspiracje zaczynają się na
nizinie. Wyobraźcie sobie grody wybudowane na ziemiach polskich
jeszcze przed naszą erą. Pola, łąki, pastwiska i lasy, a na nich
grody; z jednego grodu nocą widać zapalone ognie w drugim
grodzie. Wyobraźcie sobie ciągłe podpatrywanie sąsiedniego grodu
i rywalizację z nim o tereny graniczne. Tak narodziła się moja
kultura.
Moja miejscowość (Rychwał) to Polska w pigułce. Jest miastem
gminnym, i prowadzi waśnie z wszystkimi sąsiednimi wioskami;
niektóre waśnie sięgają nawet wieku szesnastego. Między
mieszkańcami mojego miasteczka, a mieszkańcami wsi nie są
wyjątkiem bójki na zawodach strażacki, festynach i dyskotekach.
Znajomy mi kiedyś opowiadał, że na pewnej wsi jakaś babcia
wychyliła się z okna i wylała na niego wrzątek, 'bo był z
Rychwała'.
Ta rywalizacja przenosi się na ulice mojego miasta. Sąsiad
podpatruje sąsiada, i chce mu dorównać, a najlepiej prześcignąć
we wszystkim. Rywalizacja toczy się o lepszy samochód, ładniejszą
żonę, lepiej wyedukowane dzieci, droższe trampki, lepszy rower.
Przypomina to kobiecą rywalizację o urodę; kobiety też podglądają
siebie na wzajem, i się oceniają.
Ta rywalizacja ma wymiar wielopokoleniowy. Moi koledzy między
sobą rywalizują, i rywalizują też między sobą ich rodzice.
Koledzy jeżdżą sportowymi samochodami, które są stare, ale są to
głównie BMW, więc prestiż jest zachowany. Łażą do tego w dresach
i ciągle gdzieś dzwonią komórkami. Niektórzy jeszcze hodują
rasowe psy, przeważnie Dogo Canario. Ich rodzice z kolei,
rywalizują między bardziej bezpośrednio; np. w moim mieście na
skrzyżowaniu są dwie stacje benzynowe dwóch różnych właścicieli -
gdy pierwszy wybudował jako pierwszy, ten drugi, na złość temu
pierwszemu, też sobie wybudował własną; teraz muszą dzielić się
zyskami.
Kolejnym ośrodkiem administracyjnym jest Konin, który jest
identyczny z Rychwałem, tylko że jest jakieś dwadzieścia pięć
razy większy. Mentalność jest jednak ta sama. Taka sama
mentalność jest też w największym ośrodku administracyjnym
wielkopolski: w Poznaniu. To wszystko za sprawą nizinnego terenu,
który sprzyja podglądactwu i pozerstwu.
Polska ma jeszcze takiego pecha, że zachód tu się ściera ze
wschodem. Jesteśmy przeszkodą Rosji na drodze ku zachodowi, i
jesteśmy naturalnym kierunkiem ekspansji Niemiec (gdyż Niemcy na
zachodzie mają silną Europę). Na południu góry, na północy
morze - jesteśmy w dołku, a raczej na nizinie. Rosja szczypie nas
na okragło, a Niemcy atakują nas średnio co dwieście lat. Dlatego
właśnie Polacy są ciągle w tyle za nowoczesnym światem. Wyobraź
sobie, że to co jest u nas modne dzisiaj, na zachodzie Europy i w
Ameryce modne od dawna nie jest. Powodem jest to, że po każdej
wojnie Polacy muszą na nowo budować swoją państwowość, kiedy w
tym czasie zachód dalej gdy do przodu. Niestety, rzadko się
zdarza, żeby polskie pokolenia zrównały się za pokoleniami
zachodnimi (ostatnio taka pasa miała miejsce w okresie
międzywojennym, i prawie udana passa w latach siedemdziesiątych -
niestety komunizm ją zdławił). Przeważnie jednak, gdy zbliża się
globalne zrównanie pokoleń, odchodzące pokolenie nie wytrzymuje
czegoś (nie wiem czego) i doprowadza do wybuchnięcia wojny, po
której proces odbudowy naszego społeczeństwa zaczyna się od nowa.
Więc jest tak, że Polacy, tacy młodzi i inteligentni jak ja :)
dostrzegają to, że są podobni do swoich rówieśników na zachodzie,
ale jednak inni; ja i moi znajomi nie mamy takich szans, jak ci
na zachodzie. My mieszkamy na nizinie, nie mamy nic do
zaoferowania po za chlebem, kiełbasą i gościnnością. Jesteśmy
bogobojni, walczymy o wolność i uprawiamy rolę. Na interesach się
nie znamy, ale do wojaczki jesteśmy odważni. Ostatnio nawet
obaliliśmy komunizm, no i Chopin to był nasz ziomek. Tak właśnie
powstała polska pomysłowość, umiejętność kombinowania, robienia
czegoś z niczego - czarowania.
Niestety, polacy mają kompleksy i aspiracje. Kompleksy wiadomo
jakie, niedowartościowanie; chcemy błyszczeć na arenie wewnątrz
państwowej i międzynarodowej. Chcemy by nas doceniali i
szanowali. Mamy więc aspirację bycia kimś, choć gospodarka nam
kuleje, funduszu zdrowia już prawie nie ma, a używane samoloty
kupujemy od Niemców za symboliczne euro. To nie jest jednak nasza
wina, że tak nam jest trudno znaleźć swoje miejsce na świecie. To
wszystko dlatego, że jak już się prawie odradzamy do należytej
nam pozycji, ktoś nas atakuje. Wiemy, że stać nas na wiele, ale
ciągle nas dławią, gdy więc nadarza się okazja, żeby zabłysnąć,
błyszczymy jak mega reflektor, niestety stary i używany.
Ok. kończę już, chce mi się spać, jutro (znaczy się już dzisiaj)
wcześnie wstaje.

Pozdrawiam serdecznie
Łukasz

http://nawrocki.blog.pl



--
Faithless: Information is the weapon of Mass Destruction.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Poddałem się - bylem u psychiatry - kto uzywa Cital ?
Freudyści (dżołk)
(starość)
Ideał kobiety - ciągniemy temat ...
Piotruś i jego Pan

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »