| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2001-04-04 10:34:30
Temat: nowy czlowiek i tolerancja> Czy to ze to - co przestawiam - wynika z pewnych obaw,
> to musi byc od razy zle?
Brak wiary i ufnosci w takiej postawie dostrzegam.
Ufnosci do czlowieka w ogole powiedzmy.
> Czy mam byc Nowym Czlowiekiem, takim "pozbawionym obaw"?
To zalezy.
Kiedys zrobilem programik na konkretne zamowienie komus
kto poslugujac sie nim wykonywal swoja prace w 0.5 dnia
zamiast dlubac 4 dni. Bylem w stalym kontakcie z ta osoba
i jej poczatkowe wrazenia z nowej szybkosci pracy porownalbym
nieco do Twoich obaw (takich jakby: 'na wyrost', jakby: 'szok'
i 'zawrot glowy' i troche na zasadzie 'w ludzkiej glowie sie nie miesci')
obecnie w sprawie nowego czlowieka.
Oczywiscie z czasem ta osoba przyzwyczaila sie do nowej wydajnosci
pracy i jej dawne obawy chyba nawet w niej samej wzbudzaly usmiech.
Mysle ze podobnie moze byc z Toba.
W kazdym razie mam wielka ufnosc w cos co okreslilbym jako:
nieuchronna kolej rzeczy.
> A dzisiaj mamy najwiecej swobody
> -jak nigdy jeszcze nie bylo do tej pory w historii.
IMO masz tu wlasnie ten haos o ktorym wspominalem - tak przynajmniej
ja to odbieram. Kazdy bardziej otwarcie postepuje wedle wlasnego
niejako uznania. IMO to jest jak szum przed czyms co nastapi
dopiero pozniej, ale bez tego szumu - nie nastapiloby.
To cos co nastapi Ty okreslasz jako nowy czlowiek IMO, ale jest to
u Ciebie (niestety) symbol strachu przed obecnym szumem i tym co
niejako nastapi po nim.
> A czy dzieci nalezy zmuszac do chodzenia do szkoly czy nie?
> Moim zdaniem - tak.
Nie jestesmy dziecmi, nie przesadzaj. :)
> ... to klasyczny
> przyklad walki "doswiadczenia", z "miloscia"
> - twierdze, ze oboje mieli swoje racje (ojciec, agata),
> ojciec nawet wiecej (co wykazalo zycie)
> ale ten jazgot na "ojca-terroryste", byl po prostu glupi,
> wlasnie "bezmozgi"!
Nie zgadzam sie i IMO bardzo zle, wrecz nagannie to interpretujesz.
Kiedys mielismy 'zamordyzm' (za przeproszeniem) i okazuje sie
ze Ty jestes jego zwolennikiem niestety.
Czy uwazasz ze czlowiek nie ma prawa do realizowania sie poprzez
bledy ktore popelnia? Kto ma prawo ograniczyc prawo czlowieka
do niedobrego wyboru? Czy taka (usilujaca ograniczyc) osoba
nie zasluguje na miano 'terrorysty'? - IMO: zasluguje jak najbardziej.
> Matka ulega "nauce", corka zaczyna mieszkac z fagasem
> i ... codziennie dzwoni do matki i pyta co ma zrobic na
> sniadanie/obiad/kolacje!!! :-))
> Klasyka rocka.... :-))
> Bo okazalo sie, ze bunt corki byl elementem pewnej gry corki, na ile
> ona sama jest silna, zeby uporac sie z zyciem, a gadanie o tolerancji
> jest tu nie na miejscu (najczesciej).
Oj Duch, to co napisales jest smutne. Wynika z tego ze uwazasz
ubezwlasnowolnienie czlowieka za usprawiedliwione. :(
Znasz sprawe flemingow? Ty chcesz takiego fleminga chwycic
mocno za lapke i poprowadzic na zielone laki, a ja twierdze ze jak
go chwycisz to zostaniesz w haosie i zadnej zielonej laki
nie zobaczysz. Nie wiem czy rozumiesz o co mi chodzi. :)
> Teraz jest wreszcze czas zeby o tym mowic, bo -mam wrazenie-
> ze nadchodzi wlasnie fala niezadowolenia tej z tolerancji,
> czy Nowego Czlowieka,
> ludzie pomalu przestaj w to wierzyc (na razie pomalutenku).
> I tylko czekac az lud obroci sie z wsciekloscia na
> "zlych co mamili tolerancja".
> I juz czekam teraz na moment kiedy "tolerancyjni"
> zaczna sie przefarbowywac...
Nie bedzie zadnego przefarbowywania, tylko przewartosciowanie
az do bolu jaki dotad nie byl udzialem czlowieka IMO. Flemingi
zgodnie z koleja rzeczy pojda swoja droga a reszta swoja - to
wszystko.
Dlatego musisz IMO odpowiedziec sobie czego chcesz i z kim jest
Ci bardziej po drodze? :)
Pozdrawiam,
Czarek
> Zdufka! Duch
>
>
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2001-04-05 12:25:42
Temat: Re: nowy czlowiek i tolerancja> > Czy to ze to - co przestawiam - wynika z pewnych obaw,
> > to musi byc od razy zle?
>
> Brak wiary i ufnosci w takiej postawie dostrzegam.
> Ufnosci do czlowieka w ogole powiedzmy.
Zupelnie mozliwe, ze mam brak wiary i ufnosci w czlowieka....
A dlaczego mialbym zaraz ufac? Odrobina nieufnosci jest ok.
Piszac to ("Czy to ze..."), chcialem pokazac, ze czesto sie uwaza
ze jesli jest wynikiem moich obaw, to jest to zle.
To bardzo charakterystyczne dla nowego czlowieka, IMO.
Media wykstalcily obraz cwaniaka/twardziela i ok,
ale czlowiek przez to boi sie byc "wystraszuchem" i przez
to troche zatraca realna ocene sytuacji.
Zawsze mowie: mam kompleksy, pewnie duzo, boje sie i obawiam
wielu rzeczy, i czuje ze jest to naturalne,
... tym wprawiam czesto w oslupienie rozmowcow...
ktorzy czesto wtedy docinaja mi, albo nie wiedza co powiedziec
a potem sie np. wysmiewaja.
> > Czy mam byc Nowym Czlowiekiem, takim "pozbawionym obaw"?
>
> To zalezy.
> Kiedys zrobilem programik na konkretne zamowienie komus
> kto poslugujac sie nim wykonywal swoja prace w 0.5 dnia
> zamiast dlubac 4 dni. Bylem w stalym kontakcie z ta osoba
> i jej poczatkowe wrazenia z nowej szybkosci pracy porownalbym
> nieco do Twoich obaw (takich jakby: 'na wyrost', jakby: 'szok'
> i 'zawrot glowy' i troche na zasadzie 'w ludzkiej glowie sie nie miesci')
> obecnie w sprawie nowego czlowieka.
> Oczywiscie z czasem ta osoba przyzwyczaila sie do nowej wydajnosci
> pracy i jej dawne obawy chyba nawet w niej samej wzbudzaly usmiech.
>
> Mysle ze podobnie moze byc z Toba.
> W kazdym razie mam wielka ufnosc w cos co okreslilbym jako:
> nieuchronna kolej rzeczy.
Czekaj, zaczynam rozumiec, tzn. chcesz pokazac, ze ta moja
wizja Nowego Czlowieka wynika z pewnych moich obaw,
z takiego mojego subiektywnego odczucia...
Moze... wroce do "Porwania Agaty".
Jak widzialem jak "wyzwolone bydlo" atakuje "ojca tyrana",
to sie wsciekalem, moze niepokoilem... czulem ze to nie jest sedno sprawy,
ale nie bylem do konca pewny. Po 2 latach Agata mowi "to byl blad".
A Ci co wtedy tak tryumfowali nie chcieli jakos ze mna gadac.
Czujesz czemu? Upadby mit "tyrana", tak pielegnowany i czczony dzisiaj..
Wracam do Twojego pytania: sugerujesz, ze to moje nieufne spojrzenie
na swiat, niepotrzebne obawy. Tak jak twojego "zleceniodawcy"...
Obawa tego zleceniodawcy wynia pewnie z obowy przed "byciem
oszukanym i wyrolowanym". Fakt trzeba zaufac, ale ta jego obawa
miala pewne uzasadnienie -> dzisiaj naprawde latwo byc wyrolowanym.
Sam robilem zlecenia i malo jest ludzi ktorzy stawiaja sprawy jasno
(tak jak pewnie Ty).
Obawy, obawami, ale nie rozumiem troche dlaczego moja wizja
Nowego Czlowieka jest nieprawdziwa?
Fakt, wynika z pewnyc moze obaw. Ale w takim razie, jaka jest prawda
-IYO?
> > A dzisiaj mamy najwiecej swobody
> > -jak nigdy jeszcze nie bylo do tej pory w historii.
>
> IMO masz tu wlasnie ten haos o ktorym wspominalem - tak przynajmniej
> ja to odbieram. Kazdy bardziej otwarcie postepuje wedle wlasnego
> niejako uznania. IMO to jest jak szum przed czyms co nastapi
> dopiero pozniej, ale bez tego szumu - nie nastapiloby.
Czuje to co chcesz przekazac i w sumie troche racji...
Tzn. chcesz powiedziec, ze nie ma co straszyc,
trzeba ufac w to co nastapi, a nie robic negatywnej kampani...
wtedy jest lepiej...
Moze dam przyklad:
dziecko widzi szczeniaczka
"tato, chce pieska".
"Nie bo bedzie sie meczyl w domu w bloku"
"Alez ja bede z nim wychodzil", "Akurat, 4x dziennie?"
"Oczywiscie tato!"
"Ok, pozyczam psa od sasiadow, jak bedziesz codziennie wychodzil,
przez 1 tydzien, w nastepnym - kupie szczeniaczka"
...
"...3 dzien, godzina 7:30, przed wyjsciem przedszkolem..."
"Maly, wstawaj, trzeba wyjsc z psem!"
"Tato, ja juz nie chce pieska...."
To jest chyba sedno... to jakby konflikt
"doswiadcznia ojca" z "marzeniem/miloscia corki".
Tzn. twierdzisz, ze nalezy raczej pozwalac niz zakazywac,
ze milosc corki powinna byc wazniejsza niz doswiadczenie ojca?
A moze uwazasz ze sam szum (np. ojca) jest niepotrzebny?
> niejako uznania. IMO to jest jak szum przed czyms co nastapi
> dopiero pozniej, ale bez tego szumu - nie nastapiloby.
Czy bez szumu ojca, Agata nie rozwiodla by sie?
Co do szumu... IMO- jest potrzebny, tak jak potrzebne jest
upierdliwe gadanie ojca "ale ty nie bedziesz wychodzil z tym pieskiem".
A co, ojciec ma bezkrytycznie brac psa na dom?
Ja bym nie bal, potem bede mial klopot...
Tak, to troche niszczy marzenia dziecka! Zgoda, ale takie jest zycie.
Sprawa konczy sie zwykle tym, ze trzba psa upic (znam, autentyczne!),
albo oddac do schroniska
co nie przeszkadz, ze ... to samo
dziecko wspolczuje tak bardzo zwierzetom w schroniskach,
w ktorych pozamykali je "zli ludzie".
I jeszcze jedno, mam 29 lat i dopiero od jakiegos roku zaczynam
zauwazac te "zdarzenia", ktore maja bardzo niedobre konsekwencje,
a one naprawde maja, i nie jest to tylko "uspienie psa",
i jednak czuje, ze nie nalezy wszystkch sytuacji "puszczac w samopas"...
Ale jesli to jest przyczyna naszego sporu... ja Ciebie do tego nie
przekonam.
Jestem tego wszystkiego co pisze mocno pewny,
ale Ty -jak najbardziej- nie wierz mi.
> To cos co nastapi Ty okreslasz jako nowy czlowiek IMO, ale jest to
> u Ciebie (niestety) symbol strachu przed obecnym szumem i tym co
> niejako nastapi po nim.
Nie, szumu sie chyba nie boje, sam go robie :-),
ale tak, boje sie (raczej obawiam) tego co bedzie,
obawiam sie, ze ... "Agata sie rozwiedzie".
Wcale nie zaprzeczam!
Chyba, ze Cie nie rozumiem...
> > ... to klasyczny
> > przyklad walki "doswiadczenia", z "miloscia"
> > - twierdze, ze oboje mieli swoje racje (ojciec, agata),
> > ojciec nawet wiecej (co wykazalo zycie)
> > ale ten jazgot na "ojca-terroryste", byl po prostu glupi,
> > wlasnie "bezmozgi"!
>
> Nie zgadzam sie i IMO bardzo zle, wrecz nagannie to interpretujesz.
> Kiedys mielismy 'zamordyzm' (za przeproszeniem) i okazuje sie
> ze Ty jestes jego zwolennikiem niestety.
> Czy uwazasz ze czlowiek nie ma prawa do realizowania sie poprzez
> bledy ktore popelnia? Kto ma prawo ograniczyc prawo czlowieka
> do niedobrego wyboru? Czy taka (usilujaca ograniczyc) osoba
> nie zasluguje na miano 'terrorysty'? - IMO: zasluguje jak najbardziej.
Dziecko trzeba ograniczac, i kazac chodzic do szkoly.
A czy nalezy ograniczac doroslych ktorzy wychodza z
transparentami "precz z kolorowymi"? Trzeba.
Ale bez przesady. My sie klocimy o ta granice.
Jesli chodzi o bb, sprawa jest "posrednia".
Moje doswiadczenie uczy, ze z powodu bb bedzie wiele
malolat, ktore zaczna nasladowac to co dzieje sie w bb
i ze bedzie to raczej zle (a znam takie, IMO->woda zamiast mozgu).
Fakt, moze trzeba po prostu odpuscic... zgoda, tylko potem okazuje
sie, ze -jak w przykladzie- dziecko ma pretensje,
ze tato nie ostrzegal ze pies sie znudzi
(a cwane dziecko zwala wine na ojca,
chce umniejszyc swoja odpowiedzialnosc za uspionego psa).
Wiec ja zawsze gdzies-tam mimochodem powiem ,
"teraz chcesz psa, a potem trzeba bedzie go uspic".
Oj! Jaka krzywda by sie strala, ze to powidzialem!
Stworzylem niszczacy szum!
Dlatego tu na grupie rzuce 3 grosze (ale tylko 3 ;-) ),
chyba, ze ktos zacznie dawac mi kontre, wtedy wiecej ;-)
Bo piesek moze zostac uspiony a Agata moze sie rozejsc.
> Oj Duch, to co napisales jest smutne. Wynika z tego ze uwazasz
> ubezwlasnowolnienie czlowieka za usprawiedliwione. :(
Nie! (tylko czasami)
Ale szum jest usprawiedliwiony.
A kto chce to moze ogladac BB kiedy chce!
I ja tez ogladam.
Ja tylko powiedzialem ze to moze dac negatywy i tyle.
> Znasz sprawe flemingow? Ty chcesz takiego fleminga chwycic
> mocno za lapke i poprowadzic na zielone laki, a ja twierdze ze jak
> go chwycisz to zostaniesz w haosie i zadnej zielonej laki
> nie zobaczysz. Nie wiem czy rozumiesz o co mi chodzi. :)
Rozumiem, dlatego madry rodzic robi wlasnie takie eksperymenty
z dzieckiem jak ten z pieskiem. I zawsze wtraci swoje 3 grosze
(jesli ma racje).
Moja matka - wiesz jaka byla wystraszona jak widziala,
ze kupilem motocykl? A ja widzialem ja jako wystraszona,
zabobonna kobiete... :-))
A tu... wypadeczek, teraz juz wiem o co jej chodzilo :-)
ale na ten sum teraz jak najbardziej zwracam uwage.
Bo on jest najczesciej uzasadniony..
Zresta, moglbym podac Ci tyle przykadow zycia... ile razy moja
mlodsza siostra kloci sie z mama... i w 90% nie miala racji,
naprawde, i niestety.
> Dlatego musisz IMO odpowiedziec sobie czego chcesz i z kim jest
> Ci bardziej po drodze? :)
To jest wspolna droga, ogladana z 2 perspetyw, jedna to "marzenia corki"
a druga "troska ojca".
I na koniec, zdziwisz sie, ale marzy mi sie,
zeby kazda z tych stron poszla swoja droga, to jest teraz juz mozliwe,
w dzisiejszej polsce
i zeby one sie nie przenikaly tzn. niech "wyzwoleni" zaloza swoje domu
i zyja tam bez "nawisu cywilizacyjnego", bez "gderania",
takie "komuny mlodziezowe". Ciekawe dlaczego ich jest tak malo,
albo wcale? Nie wiesz? ;-)
Czemu "grupa wyzwolonych" nie wykupi sobie, powiedzmy bloku
i tam stworzy lepszy swiat i niech przetrwa on powiedzmy ze 20 lat
(bo 1 rok latwo "przetrzymac" jadac na cpaniu).
I ok, tylko zebym ja potem nie musial utrzymywac osrodkow
dla narkomanow, albo placic zasilkow "poszkodowanym",
albo placic na wiezienia (zwykle to dla dzieci tych eksperymentatorow)
a tak sie zwyke konczy.
... tak, tak, jestem zly bo niszcze marzenia, co?
Tak bylo z ruchem Punk, najpier bunt, a w koncowej fazie,
placz typu
"czemu nam nie pomagacie, my tez mamy swoje uczucia i problemy".
A dzisiaj w Polsce jest bardzo duza swoboda, jeszcze raz powtorze,
niespotykana wrecz w historii. I nie dziwi Cie to, ze jest tyle placzu
o drobny szum? To kolejny trop, reszte napisalem w watku
o filmie Stygmat.
Pozdrawiam serdecznie, Duch
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-04-05 13:25:45
Temat: Re: nowy czlowiek i tolerancja [dosc dlugie]> Zupelnie mozliwe, ze mam brak wiary i ufnosci w czlowieka....
> A dlaczego mialbym zaraz ufac? Odrobina nieufnosci jest ok.
Jesli nie masz ufnosci w czlowieka to nie masz takze do Siebie.
> Zawsze mowie: mam kompleksy, pewnie duzo, boje sie
> i obawiam wielu rzeczy, i czuje ze jest to naturalne,
> ... tym wprawiam czesto w oslupienie rozmowcow...
> ktorzy czesto wtedy docinaja mi, albo nie wiedza co powiedziec
> a potem sie np. wysmiewaja.
Jestes rozumnym czlowiekiem. Wysmiewanie to niska cena
w zwiazku z tym. :)
> Czujesz czemu? Upadby mit "tyrana", tak pielegnowany
> i czczony dzisiaj..
Kazdy moze byc tyranem dla samego Siebie, ale nie dla innych.
Innym czyjas tyrania nie jest do niczego potrzebna - jestem o tym
przekonany.
> Wracam do Twojego pytania: sugerujesz, ze to moje nieufne spojrzenie
> na swiat, niepotrzebne obawy. Tak jak twojego "zleceniodawcy"...
Obawy byly zwiazane tylko z wykorzystywaniem nowego sposobu pracy.
Nawet nie masz pojecia jak niektorzy ludzie boja sie komputerow,
zanim nie sprawdza co to takiego i nie zrozumieja ze pracujac w taki
_nowy_ sposob przestaja sobie wyobrazac prace starymi sposobami.
O to mi chodzilo i ugruntowuje sie w przekonaniu ze podobnie jest
wlasnie z Toba. Boisz sie czegos czego nie znasz - chcialbym tylko
abys zdawal sobie sprawe ze tak wlasnie moze byc.
> Obawy, obawami, ale nie rozumiem troche dlaczego moja wizja
> Nowego Czlowieka jest nieprawdziwa?
Nie musi byc prawdziwa, chyba dopuszczasz taka mozliwosc. :)
> Fakt, wynika z pewnyc moze obaw. Ale w takim razie, jaka jest
> prawda -IYO?
Rzeczywistosc ma swoje ograniczenia, wiec zakladanie dowolnych
calkowicie abstrakcyjnych i obowiazkowo 'czarnych' scenariuszy
jest juz przesada jak dla mnie.
> Tzn. chcesz powiedziec, ze nie ma co straszyc,
> trzeba ufac w to co nastapi, a nie robic negatywnej kampani...
> wtedy jest lepiej...
Tylko prorocy moga mowic o przyszlosci prawdziwie. :)
> Moze dam przyklad:....
Proponuje stanowczo abysmy nie mieszali jednak w te sprawy
dzieci, OK? :)
> Tzn. twierdzisz, ze nalezy raczej pozwalac niz zakazywac,
> ze milosc corki powinna byc wazniejsza niz doswiadczenie ojca?
> A moze uwazasz ze sam szum (np. ojca) jest niepotrzebny?
Pozwalac? - co to za dyktatorski punkt widzenia. :(
> Czy bez szumu ojca, Agata nie rozwiodla by sie?
Szumem tutaj jest tak samo to co robil ojciec jak i corka IMO.
Odp.: rozwiodlaby sie. Tylko czego to 'dowodzi' IYO?
> I jeszcze jedno, mam 29 lat i dopiero od jakiegos roku zaczynam
> zauwazac te "zdarzenia", ktore maja bardzo niedobre konsekwencje,
> a one naprawde maja, i nie jest to tylko "uspienie psa",
> i jednak czuje, ze nie nalezy wszystkch sytuacji "puszczac w samopas"...
Nie mowimy o wychowywaniu dzieci, mam nadzieje. Caly ten ten
watek z pieskiem jest nieodpowiednim przykladem w temacie dla mnie.
> Ale jesli to jest przyczyna naszego sporu... ja Ciebie do tego nie
> przekonam.
> Jestem tego wszystkiego co pisze mocno pewny,
> ale Ty -jak najbardziej- nie wierz mi.
Wierze Ci. :)
O to chodzi IMO u nowego czlowieka. Kto zrozumie prawo
zycia bedzie zyc, a kto pozna kogo 'wyrzuci' poza prawo
zycia... skonczy pewnie jak 'swinka morska'.
Ty tak tego nie traktujesz i jestes zwolennikiem tezy: trzeba
koniecznie, 'na sile' ratowac 'swinki morskie'.
A tu tak nie ma, bo kazdy ma wolna wole i pedzi w swoja
strone i kazdy musi sam okreslic sie poprzez miejsce do ktorego
zmierza. Nawet gdybys nie wiem jak bardzo chcial 'popsuc' taki
'plan' - nic nie mozesz zrobic. Tak uwazam.
> Nie, szumu sie chyba nie boje, sam go robie :-),
> ale tak, boje sie (raczej obawiam) tego co bedzie,
> obawiam sie, ze ... "Agata sie rozwiedzie".
> Wcale nie zaprzeczam!
> Chyba, ze Cie nie rozumiem...
Niepotrzebnie sie obawiasz i tracisz czas na takie sprawy IMO,
bo ona bez wzgledu na wszystko zrobi to co ma do zrobienia.
O to mi chodzilo.
> Dziecko trzeba ograniczac, i kazac chodzic do szkoly.
> A czy nalezy ograniczac doroslych ktorzy wychodza z
> transparentami "precz z kolorowymi"? Trzeba.
> Ale bez przesady. My sie klocimy o ta granice.
Mylisz tolerancje z nietolerancja IMO.
Nietolerancje trzeba ograniczac - o tym wlasnie caly czas mowie.
Przyklady i wnioski z dziecmi uwazam za nieadekwatne w tej dyskusji.
> Nie! (tylko czasami)
> Ale szum jest usprawiedliwiony.
Czym sie rozni szum wzywajacy do nietolerancji od nietolerancji?
> I ja tez ogladam.
> Ja tylko powiedzialem ze to moze dac negatywy i tyle.
I jak podoba Ci sie? :)
> ...[o ostrzezeniach]...
> Bo on jest najczesciej uzasadniony..
Zgadzam sie. :)
> Zresta, moglbym podac Ci tyle przykadow zycia... ile razy moja
> mlodsza siostra kloci sie z mama... i w 90% nie miala racji,
> naprawde, i niestety.
I co daly dobrego te klotnie?
> To jest wspolna droga, ogladana z 2 perspetyw, jedna to
> "marzenia corki" a druga "troska ojca".
Kazdy ma swoja droge i nikt nikogo nie jest w stanie zabierac
gdziekolwiek wbrew jego woli.
> ... tak, tak, jestem zly bo niszcze marzenia, co?
Probujesz zniszczyc marzenia innych.
Probujesz zniszczyc misterny plan ktory musi sie dokonac.
Probujesz 'obligatoryjnie' 'zbawiac' ludzi.
Usilujesz uzasadnic ubezwlasnowolnienie innych bo Tobie
wydaje sie to dobre dla nich.
To niestety IMO bardzo zle. :(
> ... I nie dziwi Cie to, ze jest tyle placzu o drobny szum?...
Nie. Ten placz i cale zamieszanie jest dla mnie prawdziwym
szumem.
Pozdrawiam,
Czarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-04-05 17:26:26
Temat: Re: nowy czlowiek i tolerancja [dosc dlugie]> Jesli nie masz ufnosci w czlowieka to nie masz takze do Siebie.
Jezeli popelniam bledy, a popelniam,
to nie moge miec do siebie zaufania w 100%,
tzn. nie jestem przekonany czy wszystko co zrobie jest/bedzie dobre..
> Kazdy moze byc tyranem dla samego Siebie, ale nie dla innych.
> Innym czyjas tyrania nie jest do niczego potrzebna - jestem o tym
> przekonany.
Tyrania nie, mit tyrana, tak, on umozliwia usprawiedliwiac...
Kto nie placic czynszu przez 10 lat. I nie pracowal bo
mu sie nie chcialo, wreszcie przyszla eksmisja.
Mit tyrana-komornika jest tu potrzebny, zeby usprawiedliwic
swoje lenistwo i pokazac siebie jako skrzywdzonego.
> Obawy byly zwiazane tylko z wykorzystywaniem nowego sposobu pracy.
> Nawet nie masz pojecia jak niektorzy ludzie boja sie komputerow,
> zanim nie sprawdza co to takiego i nie zrozumieja ze pracujac w taki
> _nowy_ sposob przestaja sobie wyobrazac prace starymi sposobami.
> O to mi chodzilo i ugruntowuje sie w przekonaniu ze podobnie jest
> wlasnie z Toba. Boisz sie czegos czego nie znasz - chcialbym tylko
> abys zdawal sobie sprawe ze tak wlasnie moze byc.
Tzn. ze boje sie to co niesie bb, bo nie wiem co bedzie dalej?
Tak, troche boje sie skutkow bb... moze nie tyle bb,
ale troszke tego tredu ...
i nawet z czystego egoizmu:
glupie malolaty -> opuszczone ich dzieci -> opuszczone dzieci
-> sfrustrowane dzieci -> sfrustrowane dzieci
-> wiecej kryminalu na ulicach, i tyle.
> > Tzn. twierdzisz, ze nalezy raczej pozwalac niz zakazywac,
> > ze milosc corki powinna byc wazniejsza niz doswiadczenie ojca?
> > A moze uwazasz ze sam szum (np. ojca) jest niepotrzebny?
>
> Pozwalac? - co to za dyktatorski punkt widzenia. :(
Zly? Nie sadze. Ojciec moze zakazac corce isc na impreze
gdzie sa narkotyki, albo np. kryminalne srodowisko.
Oczywiscie niekiedy obawa rodzicow moze byc "za duza".
> > Czy bez szumu ojca, Agata nie rozwiodla by sie?
>
> Szumem tutaj jest tak samo to co robil ojciec jak i corka IMO.
> Odp.: rozwiodlaby sie. Tylko czego to 'dowodzi' IYO?
Ze nastepnym razem bedzie nasluchiwac "szumu ojca" i
wtedy decydowac co ma robic (bardziej juz uwzgledniajac szum).
> Niepotrzebnie sie obawiasz i tracisz czas na takie sprawy IMO,
> bo ona bez wzgledu na wszystko zrobi to co ma do zrobienia.
> O to mi chodzilo.
Ale inaczej, uwgledni szum i zrobi swoje (moze inaczej?).
> I jak podoba Ci sie? :)
Moze byc.
> > Zresta, moglbym podac Ci tyle przykadow zycia... ile razy moja
> > mlodsza siostra kloci sie z mama... i w 90% nie miala racji,
> > naprawde, i niestety.
>
> I co daly dobrego te klotnie?
Daly bo poczula, ze istnieje cos wiecej niz jej sie wydaje
(tak jak dla Agaty bylo cos wiecej niz jej sie wydawalo).
Zdufka, Duch
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-04-06 15:11:48
Temat: Re: nowy czlowiek i tolerancja [dosc dlugie]> Jezeli popelniam bledy, a popelniam,
> to nie moge miec do siebie zaufania w 100%,
> tzn. nie jestem przekonany czy wszystko co zrobie jest/bedzie dobre..
Pewnosci co do efektow swego dzialania nigdy nie bedziesz miec,
ale to nie powod aby nie ufac sobie i innym ktorzy sa warci tego zaufania.
Chyba ze masz zle intencje to wtedy owszem, trudno o ufnosc.
> Tyrania nie, mit tyrana, tak, on umozliwia usprawiedliwiac...
Tyrania zaczyna sie od niewinnego 'wszystko-wiedztwa' IMO.
Dalej idzie juz z gorki.
> Mit tyrana-komornika jest tu potrzebny, zeby usprawiedliwic
> swoje lenistwo i pokazac siebie jako skrzywdzonego.
Komornik to nie tyrania tylko bezwzgledna egzekucja prawa.
> Tzn. ze boje sie to co niesie bb, bo nie wiem co bedzie dalej?
> Tak, troche boje sie skutkow bb... moze nie tyle bb,
> ale troszke tego tredu ...
> i nawet z czystego egoizmu:
> glupie malolaty -> opuszczone ich dzieci -> opuszczone dzieci
> -> sfrustrowane dzieci -> sfrustrowane dzieci
> -> wiecej kryminalu na ulicach, i tyle.
I co zamiezasz z tym zrobic?
Co w ogole mozesz zrobic?
Czy nie jest tak ze dbajac o 'dobro' innych jestes gotow na
poniesienie uszczerbku dla Siebie? - to bylaby juz przesada.
> Zly? Nie sadze. Ojciec moze zakazac corce isc na impreze
> gdzie sa narkotyki, albo np. kryminalne srodowisko.
> Oczywiscie niekiedy obawa rodzicow moze byc "za duza".
Rodzic - dziecko.
Wszystko sprowadzasz do takiej relacji.
W swiecie doroslych takze? - to naduzycie.
Nie mozesz traktowac doroslych ludzi jak dzieci ktore 'trzeba
wychowac', trzeba im ciagle powtarzac co dobre a co zle i co i jak
maja robic.
Duch, nie jestes Bogiem. :)
> Ze nastepnym razem bedzie nasluchiwac "szumu ojca" i
> wtedy decydowac co ma robic (bardziej juz uwzgledniajac szum).
To jej sprawa. Bledy ktore popelnia to takze jej sprawa.
Jest dorosla i decyduje o tym jak chce zyc.
> Ale inaczej, uwgledni szum i zrobi swoje (moze inaczej?).
OK, ale gdyby szumu nie bylo, to moze (gdybanie) mialaby
wieksze szanse, lepsze warunki aby jeszcze przed slubem bardziej
obiektywnie ocenic wybranka?
> Daly bo poczula, ze istnieje cos wiecej niz jej sie wydaje
> (tak jak dla Agaty bylo cos wiecej niz jej sie wydawalo).
Przez klotnie?
Tak samo jak w wyniku 'zwyklej' informacji typu: wiesz, nie podoba
mi sie to czy tamto i martwie sie ze takie czy takie postepowanie
zle sie skonczy, nie sadzisz?
Klotnia nie jest niezbedna aby przedstawic wlasne stanowisko,
nawet w relacji rodzic-dziecko.
Pozdrowka,
Czarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |