Data: 2002-11-05 12:03:22
Temat: palenie (strrasznie długie)
Od: "Asiunia" <j...@p...gda.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Macie może jakiś pomysł, jak zniechęcić skutecznie sąsiadów do palenia na
klatce?
1,5 r temu do mieszkania znajdującego się pode mną i zamieszkiwanego dotąd
przez całkiem sympatyczne małżenstwo i faceta ok 30 wprowadziła się żona
ostatniego, która to, oprócz tego wprowadziła zwyczaj palenia na klatce,
niedaleko moich drzwi (nie swoich), zapewne dlatego, że w pobliżu mojego
mieszkania jest na klatce najbardziej intymnie. Znalazła bratnią duszę w
osobie mego naprzeciwkowego sąsiada, zamieszkałego ze starszymi już
rodzicami (kawaler, ok 30), który do tej pory przez x lat popalał przed
klatką lub gdzies tam, gdzie mi nie przeszkadzało.
Efekt, kilka razy w ciągu dnia i wieczora pod moimi drzwiami snuje się
śmierdzący dymek, nawet po 23. Panienka, pardon pani sąsiadka czasami
sprowadza sobie do towarzystwa koleżanki z zewnątrz i urządza komorę gazową.
Moje grzeczne uwagi i napominania zdają się na nic.
Panienka ignoruje moje prośby, z ironiczną miną spoglądając w perspektywę,
sąsiad obiecywał kilka razy, że to się nie powtórzy. Guzik prawda. Ostatnio
wczoraj po 22 zwróciłam im ponownie uwagę, mój monolog zakończony pytaniem,
'czemu nic nie mówicie', spotkał się ze wściekłym odzywem ze strony
chamskiego dżentelmena, 'a co mamy mówić'. Mamuśka, prowodyrka oczywiscie
ani mru mru, kontempluje widnokrąg.
Moje pomysły to:
Telefon do spółdzielni z zapytaniem, czy istnieje jakiś paragraf na
opornych.
Czynienie jak Kuba Bogu tj. ponieważ sąsiadka mieszka pode mną, ja oraz moje
dzieci możemy im też zacząć uprzykrzać życie, np. kozłowanie piłką do kosza
po 22, dzikie wrzaski dziecięce, stukanie w podłogę, itp nadmieniam, że
panienka ma dziecko ok 2 letnie, na co do tej pory bardzo zwracałam uwagę,
ale może przestanę.
Palenie zdechłych szmat na korytarzu (ale sobie też zaszkodzę).
Rozmowa z rodzicami sąsiada i teściami sąsiadki (IMO nie ma sensu, obydwoje
dorosli).
Kocia muzyka na saksofonie sopranowym w wykonaniu syna pod drzwiami, w
momencie popalania nałogów.
Umieszczenie zakazów palenia na korytarzu, tudzież galeria zdjęc o raku płuc
nie wchodzi w rachubę (myślę że nie poskutkuje).
Dosiadać się bezczelnie do nich na schodach, aż wreszcie się przeniosą.
Plizzz, może ktoś ma pomysł na coś bardziej skutecznego.
Do Bischoopa. Wątek wcale nie jest OT, bo TŻ szlag trafia z tego powodu i
wyładowuje się na rodzinie.
A.
|