| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2002-10-22 23:25:03
Temat: pomocy, co zrobic?Witam!
Troche poczytalam roznych watkow i stwierdzialam, ze moze to dobry pomysl
zwrocic sie do Was z moim problemem.
Jestem z moim facetem juz prawie trzy lata, od dwoch jestesmy zareczeni.
Ostatni rok, to ciagle klotnie, z byle powodu. Przez to zaczynam sie
zastanawiac czy jest sens ciagnac to dalej, chociaz naprawde bardzo Go
kocham i ciezko wyobrazic mi sobie zycie bez Niego.
Te klotnie, czesto sama zaczynam, bo osmiele sie zwrocic uwage, wtedy
cytuje: "sie czepiam". Nie umiem w sobie wszystkiego dusic, nie jestem
oschla baba, nie krzycze, nie robie wyrzutow. Z reguly jestem delikatna
osoba, z troche wybuchowym temperamentem. Gdy tylko powiem, ze cos mi sie w
Jego zachowaniu nie podoba, albo ze cos zrobil, co mnie zabolalo, lub
skrzywdzilo, to zaczyna sie piekielko. Czasami po prostu dla swietego
spokoju odpuszczam, lub w dyskusji ustepuje, albo dochodzi do tego, ze
przepraszam Go, bo nie mialam racji, choc wiem ze jest inaczej.
Dodam, ze obydwoje mamy teraz duzo problemow, nie mieszkamy razem, ale duzo
przebywamy ze soba (On czesto u mnie zostaje na dluzej, z czego oczywiscie
tez rodza sie klotnie, bo ja nie jezdze do niego, bo chce aby ze mna zostal
dluzej itp.).
Moj facet to jeden z nielicznych dobrych ludzi, z wielkim sercem i w dodatku
madrych i "normalnych". Mial pokrecone dziecinstwo.
Wydaje mi sie, ze nikt w naszym zwiazku nie dominuje, ale we wszytskich
dyskusjach/klotniach nie daje rady, zaden moj argument do Niego nie trafia.
Moze to problem mojej silnej osobowosci, tego, ze chcialabym aby potrafil
sie domyslec (np. ze jak boli mnie np. brzuch, to chcialabym aby posiaedzial
ze mna, a nie zbieral manatki i jechal do domku, albo jak mowie, ze
chcialabym aby pomogl mi zrobic obiad, to zebysmy robili to razem, a nie
albo On, albo ja). Wiem, ze te problemy sa glupie, ze lepiej jest
porozmawiac, ale nasze rozmowy zawsze sie koncza klotniami, dogryzaniem,
placzem.
Pomozcie, dorazdzie, bo oszaleje!
Pozdrawiam serdecznie,
Natka
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2002-10-23 06:18:03
Temat: Re: pomocy, co zrobic?[ciach]
Moim prywatnym zdaniem są dwie możliwości:
1. Pa, Pa.
2. długa rozmowa w której nie powinno być ani "on/ona powinna sie
domyślić" ani żadnej agresji. Gdy to nie wypali patrz p.1.
Pod żadnym pozorem nie ładować się w ślub (małżeństwo jako święty
sakrament (sic!) wszystko załatwi. - załatwi na cacy!!!)
Zanim podejmiesz jakiekolwiek kroki zadecyduj sama czego chcesz. Nie:
jaki on jest, nie: jaka ja jestem, tylko "czego ja chcę"
Pozdrawiam
Qwax
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-10-23 06:30:31
Temat: Re: pomocy, co zrobic?
> Jestem z moim facetem juz prawie trzy lata, od dwoch jestesmy zareczeni.
> Ostatni rok, to ciagle klotnie, z byle powodu.
Pomozcie, dorazdzie, bo oszaleje!
Droga NATKO,
może to akurat ten czas w związku? Podobno po 3
latkach większosci opadają emocje, hormony juz
dawno nie szaleją i najwięcej związków się
rozpada.
Moim zdaniem to minie. On naciskany teraz buntuje
się, ale pewnie mu to przejdzie. Jesli się
kochacie, znajdziecie wspólne wyjscie. Oczywiscie,
o ile nadal łączy was miłosć.
Jesli nie możecie pogadac, bo on sie pieni, napisz
mu list: bez wyrzutów, w miare rzeczowy (mam na
mysli nie suche fakty, lecz zabarwiony Twymi
prawdziwymi uczuciami list o wszystim) - niech go
przeczyta w samotni i poduma. Może go cos ruszy ,
może choc zechce o tym porozmawiać, dostrzeże
problem?
Szczerze mówiąc, miałam ten sam problem, co Wy.
Udało nam sie dogadać.
Czego i Tobie życzę,
aleksandra
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-10-23 06:46:58
Temat: Re: pomocy, co zrobic?Zgadzam sie, ale w moim przypadku byl to drugi rok. Totalna kleska. Nie bylo
tygodnia bez klotni. Przetrwalismy i dzis jestesmy najszczesliwsi na
swiecie.
Moja rada taka. Moze zanim zabirzecie slub zamieszkajcie razem, po pozniej
moze sie okazac, ze nie potraficie zniesc siebie pod jednym dachem dluzej
niz miesiac a po slubie to juz "umarl w butach".
Pozdrawiam
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-10-23 07:14:55
Temat: Re: pomocy, co zrobic?
"Natka" <n...@N...gazeta.pl> napisała m.in.:
> chociaz naprawde bardzo Go
> kocham i ciezko wyobrazic mi sobie zycie bez Niego.
Czesc!
A moze warto odpoweidziec sobie samej (tak po cichutku, nie musisz sie z tym
przed kimkolwiek dzieli), ile w tym jest milosci (takiej ktora daje wolnosc
Tej Osobie, takiej ktora akceptuje Ta Osobe taka, jaka Ona jest), a ile
przywiazania.
> osoba, z troche wybuchowym temperamentem. Gdy tylko powiem, ze cos mi sie
w
> Jego zachowaniu nie podoba, albo ze cos zrobil, co mnie zabolalo, lub
> skrzywdzilo, to zaczyna sie piekielko.
Mysle nad slowami zabolalo, skrzywdzilo...
Czy przyczyna jest Jego zachowanie, czy przyczyna jest Twoje postrzeganie
Jego zachowania (mam na mysli Twoj WYBOR - czesto nieswiadomy, takiego, a
nie innego sposobu myslenia).
> Czasami po prostu dla swietego
> spokoju odpuszczam, lub w dyskusji ustepuje, albo dochodzi do tego, ze
> przepraszam Go, bo nie mialam racji, choc wiem ze jest inaczej.
A moze ktoregos zazu zobacz jak to jest, jesli bedziesz szczera (przede
wszystkim przed soba): przepros wtedy, jesli uznasz, ze zrobilas cos nie
tak. Przepros przede wszystkim siebie.
I bardziej ogolne pytanie: Czy motywacja Takich zachowan jest milosc, czy
strach? Piszac ostatanie pytanie bardziej szczegolowo, czy slesz do tego
Czlowieka dobro, czy postepujesz tak z leku, ze go mozesz stracic?
> Moze to problem mojej silnej osobowosci, tego, ze chcialabym aby potrafil
> sie domyslec (np. ze jak boli mnie np. brzuch, to chcialabym aby
posiaedzial
> ze mna, a nie zbieral manatki i jechal do domku, albo jak mowie, ze
> chcialabym aby pomogl mi zrobic obiad, to zebysmy robili to razem, a nie
> albo On, albo ja). Wiem, ze te problemy sa glupie, ze lepiej jest
> porozmawiac, ale nasze rozmowy zawsze sie koncza klotniami, dogryzaniem,
> placzem.
Dlaczego glupie? Nie sadze, by byly to glupie problemy... A moze uda sie
probowac MOWIC OTWARCIE O SWOICH POTRZEBACH? Dlaczego On ma sie domyslac?
Powodzenia :-)
Serdecznosci z Lublina
Marek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-10-23 09:22:29
Temat: Re: pomocy, co zrobic?Natka wrote:
> Ostatni rok, to ciagle klotnie, z byle powodu. Przez to zaczynam sie
> zastanawiac czy jest sens ciagnac to dalej,
Nie ma sensu. Po co się męczycie i ryzykujecie wpadką?
pozdrawiam
Arek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-10-23 11:26:33
Temat: Re: pomocy, co zrobic?
----- Original Message -----
From: Astec SA <b...@a...pl>
To: <p...@n...pl>
Sent: Wednesday, October 23, 2002 11:22 AM
Subject: Re: pomocy, co zrobic?
Natka wrote:
> Ostatni rok, to ciagle klotnie, z byle powodu. Przez to zaczynam sie
> zastanawiac czy jest sens ciagnac to dalej,
>Nie ma sensu. Po co się męczycie i ryzykujecie wpadką?
Rzekł jak zwykle romantyczny Arek....
Alienkaa
********************
* Maja gg.641165
* A...@p...fm
*~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
----------------------------------------------------
------------------
Willa dla Millera za 1,5 mln zl... >>> http://link.interia.pl/f1671
--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-10-23 11:55:34
Temat: Re: pomocy, co zrobic?Użytkownik "Natka" <n...@N...gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:ap4moe$lep$1@news.gazeta.pl...
Jestem przekonany, ze wiekszosc zwiazkow jest jednak z gruntu dobrych a
nawet jesli zajdzie juz za daleko to mozna go uratowac. Zachecam do tego
abys probowala cos zrobic aby zmienic te sytuacje. Mowiac o probach mysle
nie o rozmowie ale o dzialaniu. Rozmowa jest potrzebna na poczatek natomiast
wazna jest Wasza gotowosc do zrobienia czegos dla siebie. Ty sie musisz
przemoc (nie wiem w czym tkwi trudnosc?) i pojechac do (dlaczego nie uzywasz
imienia albo innego wyroznika?) Niego a On niech postara sie przestac
alergicznie reagowac na Twoje "uwagi" i podejmie rzeczowa rozmowe (ponoc
faceci lubia konkrety:-).
Tak wiec jest jeden jedyny warunek: oboje musicie chciec!
Nie wiedzac zbyt wiele boje sie ze moge palnac cos glupiego, ale z Twojego
listu odnosze wrazenie ze jest to wazny dla CIEBIE moment w Waszym wspolnym
zyciu. To co teraz Wam sprawia problemy, bedzie powodowalo jeszcze wieksze
problemy jak juz bedziecie po slubie:-( Nie mozesz przejsc nad tym do
porzadku dziennego i przepraszac: "Nie mialam racji". Nie tedy droga!
T.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-10-23 11:55:43
Temat: Re: pomocy, co zrobic?Alienkaa wrote:
> Rzekł jak zwykle romantyczny Arek....
A co jest romantycznego w ciągłych kłótniach?
Widziałem już wiele takich par. Żarły się i poniżały nieprawdopodobnie,
ale dziewczyna w międzyczasie zaciążyła, więc... niby nie wypada nie
robić ślubu. Dziecko się rodzi i musi żyć w takiej patologicznej rodzinie
bo horror trwa dalej z nie mniejszą siłą.
Po co to komu? Trza ciąć póki czas.
pozdrawiam
Arek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-10-23 12:57:09
Temat: Re: pomocy, co zrobic?
Użytkownik "Elita.pl" <b...@e...pl> napisał w wiadomości
news:3DB68E3F.4FDA3EBA@elita.pl...
Pociesze Ciebie na razie nie moge miec dzieci - problemy ze zdrowkiem, wiec
o wpadce nie ma mowy!
Pozdrawiam,
Natka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |