| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2003-01-02 05:11:13
Temat: Re: problem z ....> jak na razie staram sie znalezc przyczyne tego stanu. szukalem w
> ostatnich dniach jakiegos powodu, ktory spowodowal akurat takie
> nastawienie. i nie znalazlem nic, nikt zadnej krzywdy mi nie zrobil,
> takze ja nie zrobilem nic nikomu. moze to moment, w ktorym czlowiek,
> sie zaczyna starzec i przechodze na inny poziom postrzegania swiata? a
> moze czas na wizyte u jakiegos psychologa? qrde, brakuje mi juz
> pomyslow.
Witam,
Jak dla mnie to wydaje mi sie, ze moze to byc manifestacja twojej frustracjii.
Spowodowana moze byc takim troche "slizganiem sie" przez zycie (nie potrafie
znalezc wlasciwego okreslenia....).
A jak sobie dawac rade ze stresem to zalezy od osobowosci.
Jesli bedziesz dokladnie wiedzial co chcesz osiagnac w zyciu to
prawdopodobnie bedzie latwiej (aczkolwiek niekoniecznie).
Co planujesz robic za granica - jak kariere chcesz osiagnac i jaki dajesz
sobie "kalendarz" zrealizowania tejze?
Musisz sobie odpowiedziec jakie wartosci sa dla ciebie najwazniejsze i im
podporzadkowac swoje plany.
Pozdrawiam
Iza
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2003-01-02 09:41:40
Temat: Re: problem z ....On Thu, 2 Jan 2003 05:11:13 +0000 (UTC), "Izabela Sowula"
<i...@N...gazeta.pl> wrote:
>Jak dla mnie to wydaje mi sie, ze moze to byc manifestacja twojej frustracjii.
>Spowodowana moze byc takim troche "slizganiem sie" przez zycie (nie potrafie
>znalezc wlasciwego okreslenia....).
z tym slizganiem sie to chyba jednak swietne okreslenie. jest malo
rzeczy, ktore mnie calkowicie pochlonely. malo kiedy mialem w zyciu
jakies dalekosiezne plany. przypominalo to raczej zycie chwila,
zreszta dalej przypomina. mnie i moim znajomym udalo sie zyc w
okolicznosciach i grupie, ktora podchodzila do zycia w dosc podobny
sposob. ale nie jestesmy jakas banda bogatych dzieci, ktorzy nie
wiedza co z soba zrobic. tak wiec okolicznosci sprzyjaly temu by tak
do zycia podchodzic.
tak sie zastanawiam i to chyba glownie szkola nauczyla mnie takiego
podejscia do zycia. jeszcze w szkole podstawowej bylem pilnym uczniem,
zbieralem nagrody itp. potem szkola srednia, i tam sie dopiero
nauczylem, ze przeciez olewajac wsystko tez da sie przezyc, nie mialem
nigdy problemow z nauka, po prostu wystarczylo mi umiec to co
wynioslem z zajec, ocen nie mialem najlepszych, ale przestalo mi na
tym zalezec, teraz na studiach jest podobnie. wlasnie przypomnial mi
sie cytat: "gdy w zyciu stawalem na rozstajach drog, zawsze
wiedzialem, w ktora strone mam isc. ale nigdy nie wybralem wlasciwej
drogi, bo byla za trudna...". w ten oto sposob chyba dostrzeglem
powod, to chyba strach przed tym, ze musze sie za wszystko zabrac sie
solidnie, poswiecic to co mile i przyjemne dla "swojej przyszlosci".
>A jak sobie dawac rade ze stresem to zalezy od osobowosci.
znalazlem sposob. znow chodze poplywac na basen. na razie pomaga.
zamiast znow sie klocic juz wczoraj i dzis wykonalem pare
pojednawczych telefonow :)
>Jesli bedziesz dokladnie wiedzial co chcesz osiagnac w zyciu to
>prawdopodobnie bedzie latwiej (aczkolwiek niekoniecznie).
wlasnie, tylko trzeba znalezc ten cel. ja mam tak, ze niby cos widze w
oddali, ale zblizam sie do tego i okazuje sie, ze to nie to. ale sensu
zycia nie szuka sie w czms tylko w kims....
>Co planujesz robic za granica - jak kariere chcesz osiagnac i jaki dajesz
>sobie "kalendarz" zrealizowania tejze?
jesli chodzi o prace to bedzie to praca fizyczne w branzy - nazwijmy
to - budowlanej. w sumie pieniadze na miejscu sa pocztakowo smieszne,
ale jak na nasz kraj to sa dosc duze. jednoczesnie planuje (jesli
wyladuje w Anglii) pojsc do jakiejs szkoly. choc w sumie nie wiem, czy
starczy mi sily jeszcze na edukacje. a kalendarz? wyjazd najpozniej w
dniu wejscia do UE. a kariera zagraniczna? myle, zeby posiedziec tam
kilka lat, odlozyc troche grosza i tu wrocic, otworzyc moja wymarzona
knajpe i spokojnie sobie zyc.
>Musisz sobie odpowiedziec jakie wartosci sa dla ciebie najwazniejsze i im
>podporzadkowac swoje plany.
na razie sie przygotowuje do "nauki rachunku rozniczkowego" (opis pare
postow wyzej). i to dla niej bede podporzadkowywal plany.
>Pozdrawiam
>Iza
pozdrawiam i dziekuje za odpowiedz
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-01-02 12:40:32
Temat: Re: problem z ....>mysle, zeby posiedziec tam
> kilka lat, odlozyc troche grosza i tu wrocic, otworzyc moja wymarzona
> knajpe i spokojnie sobie zyc.
Powyzszy cel - jaknajswietlejszy powinien przyswiecac ci w realizowaniu sie
kazdego dnia.
Ja mieszkam w Londynie, wiec moge ci juz od razu poradzic - jesli interesuje
cie branza gastronomiczna, to od tazu idz do pracy do knajpy - tam bedziesz
sie uczyl fachu i zdobywal doswiadczenie, no i od razu do szkoly angielskiego
(a i francuski by sie przydal do kucharzenia, zeby potem pojechac do Francjii
i podgladac mistrzow ) :-)
dobrze, ze znalazles "odpowietrezenie" stresu - tak trzymaj i poszukaj
jeszcze jakichs innych hobby - polecam gotowanie :-)
z twojego opisu szkoly i studiow wynika, ze jestes dosc zdolny a poniewaz
jestes rownoczesnie b.ambitny, to po to azeby uniknac konfrontacjii
typu "boje sie porownywac z najlepszymi", bo moge wypasc gorzej przez to
porownanie i wtedy moja wlasna wartosc w moich oczach spadnie - czyli bede
sie stresowal, czyli bede nieszczesliwy, czyli==>> po co byc nieszczesliwym -
latwiej sie nie starac :-)
Wierz mi, ze jesli teraz nie wezmiesz sie w garsc - tzn nie postawisz sobie
wysokiej poprzeczki to za 10-15 lat bedziesz tego zalowal.
Wez sie w garsc - ucz sie angielskiego , czytaj literature fachowa po
angielsku, ucz sie o biznesie (podatki, marketing etc).
Teraz masz na to czas - nie masz obowiazkow, pracy, rodziny...
Pozdrawiam i zycze powodzenia
Iza
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-01-02 22:36:39
Temat: Re: problem z ....On Mon, 30 Dec 2002 14:13:45 +0100, Amnesiac
<amnesiac_wawa@_zero_spamu_poczta.onet.pl> wrote:
>Pomoc zostanie Ci zaoferowana przy założeniu, że nie zrazi ich do
>Ciebie Twoja agresja.
oni mnie znaja dosc dobrze i wiedza na co mnie stac. a ja licze, ze to
wszystko mi przejdzie, przynajmniej nad tym pracuje i na razie nie
jest zle. zaczynam sie juz godzic z ludzmi
>Czy owa "towarzyszka" jest już poinformowana o Twoim planowanym
>wyjezdzie z Polski? I czy jestes pewien, że pojedzie z Toba?
tak. moja znajoma zna moje plany. nie jestesmy jednak z soba zwiazani
na tyle, by juz planowac jakakolwiek wspolna przyszlosc. nie znam jej
na tyle by moc o niej cos takiego powiedziec. w sumie to dopiero od
niedawna zaczynam w niej rozne cechy dostrzegac. oczywiscie te
pozytywne, choc z czasem i cos negatywnego sie znajdzie.
a jesli chodzi o wyjazd, ona w tym roku konczy studia, ale nie wiem
czy by ze mna wjechala. za to wiem jedno, jesli mnie poprosi bym
zostal to zostane.
pozdrawiam
--
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-01-03 08:31:52
Temat: A mury runa A MURY RUNA
"On natchniony i mlody byl
ich nie policzylby nikt
On im piesnia dodawal sil
spiewal, ze blisko juz swit.
Swiec tysiace palili mu
z nad glow podnosil sie dym.
Spiewal, ze czas, by runal mur
oni spiewali wraz z nim
Wyrwij murom zeby krat,
zerwij kajdany, polam bat.
A mury runa, runa, runa
i pogrzebia stary swiat.
Wkrotce na pamiec znali piesn
i sama melodia bez slow.
niosla ze soba stara tresc
dreszcze wskros serc i glow
Spiewali wiec klaskali w rytm,
jak wystrzal poklask ich brzmial.
I ciazyl lancuch, zwlekal swit.
On wciaz spiewal i gral.
Wyrwij murom zeby krat,
zerwij kajdany, polam bat.
A mury runa, runa, runa
i pogrzebia stary swiat.
Az zobaczyli, ilu ich,
poczuli sile i czas
i z piesnia, ze juz bliski swit
szli ulicami miast.
Zwalali pomniki i rwali bruk.
"ten z nami!", "ten przeciw nam!"
kto sam, ten nasz najgorszy wrog
A spiewak takze byl sam.
Patrzyl na mury tlumiac placz
zmilczal wsluchany w mroku ryk.
A mury rosly, rosly, rosly.
Lancuch kolysal sie u nog.
Patrzy na glowny tlumow marsz
Milczy wsluchany w krokow huk.
A mury rosna, rosna, rosna...
Lancuch kolysze sie u nog."
- spiewa Jacek Kaczmarski
Byc wolnym to bardzo wazne, ale odzyskac wolnosc to
najpiekniejsza rzecz, jaka sie moze przytrafic. Droga do wolnosci
jest krwawa i trudna. Wymaga poswiecenia, ofiar. Mury wiezien,
aresztowania, okowy i lancuchy to cena, jaka przychodzi placic za
wolnosc. Duch wolnosc byl zawsze bardzo silny w naszym narodzie.
Jak powie Leopold Staff:
"Wolnosci, kto mnie twego nauczyl imienia,
Rozerwal me okowy i dal sercu skrzydla,
Ktorych swobody zadne nie spetaja sidla,
Albowiem gwiazdy widziec moge i z wiezienia."
Wolny jest ten, kto decyduje sam o sobie. Ma mozliwosc
nieskrepowanego dzialania, podejmowania decyzji zgodnie z wlasna
wola. Wolnosc trzeba w sobie wypracowac. Jestem wolny calkowicie
lub wcale. Wolnosc osobista to przezwyciezenie samego siebie. To
klucz do otwarcia wlasnej najglebszej sfery. Nasza postawa wobec
wolnosci jest jednorodna - pragniemy jej za wszelka cene.
Pragniemy wolnych wyborow: zdrowia, odwagi, nadziei. Taki wybor
daje nam wolnosc, ktora jest tak cenna, nieoceniona. Wolnosc to
nasze czyny: swiadome, nieograniczone, doglebne. Wbrew pozorom
wolnosc to samodyscyplina, gdyz wolnosc jako taka, nie ma nic
wspolnego z samowola.
Wolnosc fascynuje. Jest najbardziej wartosciowym atrybutem
narodu. Nic sie z nia nie rowna. Tylko narod, ktory poznal
niewole, doceni wolnosc i bedzie umial i potrzebowal za nia
walczyc. Wolnosc to zycie zgodne ze swoimi zapatrywaniami w
niepodleglym kraju. To nieograniczona swoboda religijnych wyznan.
To lot ptaka ku przestworzom. To niczym nie zaburzona plodnosc
ziemi. To zrodlo gorskie bijace swoim naturalnym rytmem. Wolny
czlowiek w niezawislym swiecie.
Magdalena Nawrocka
www.geocities.com/magdanawrocka
--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |