Data: 2003-11-19 13:31:33
Temat: problemik (długie)
Od: "animka" <a...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
witam,
zastanawiam się czy problem, który zaraz poruszę jest odpowiedni do założeń
tej grupy, lecz wybaczcie...pl.*seksuologia jeszcze nie istnieje ;)
Z moim mężem znam się już ok 6 lat, od 4 jesteśmy małżeństwem. 2 lata temu
urodziła się nam córeczka, którą oczywiście bardzo kochamy.
Mamy własne mieszkanie, dobrą pracę, zakup samochodu w planach, więc powodzi
nam się dobrze jak na początek. Mamy oczywiście swoje jak i wspólne
problemy, które czasem nas zbliżają, niekiedy zaś odwrotnie.
Jest jednak coś z czym nie mogę dać sobie rady, a co wzbudza we mnie
straszliwy bunt, rozdarcie i niemoc. Mianowicie zaczynam odczuwać
obrzydzenie
( na pierwszym miejscu psychiczne, na drugim fizyczne) do mojego męża.Proces
ten narasta i doszło do tego, że zaczynam unikać rozmów, inne codzienne
kontakty sprowadzane są do minimum. Zdarza się, że nie uprawiamy seksu przez
kilka miesięcy ( jak to mój mąż wytrzymuje...hmmm). Jedyne co nas łączy
ostatnimi miesiącami to dziecko. No i sporadyczna wymiana zdań (czyt.
kłótnia). Mój mąż jest cudownym ojcem i kochankiem. Jako partner brak mu
trochę poczucia odpowiedzialności, jest leniwy i egoistyczny ( hm a kto nie
jest ;). Jest dobry i wiem, że było nam ze sobą dobrze. Co jest więc nie
tak??? Zaczęłam obwiniać go za to kim jest - a jest mężczyzną - i za to, że
reaguje jak facet tj. ogłada się na ulicy za super laską, robi maślane oczy
gdy widzi nagą babkę w TV
i za inne tego typu sytuacje. Brzydzę się seksualnością mężczyzn i tym, jak
patrzą na świat. I jak świat podporządkowuje kobietę do tego obrazu. Musisz
być piękna, zgrabna, chętna w każdej sytuacji, pomysłowa z fantazją żeby się
mężowi nie znudziło bo pójdzie do innej. Nawet jeżeli jesteś taka to i tak
nie masz pewności, że za kilka lat nie odejdzie do innej bo tamta jest nowa,
nieodkryta jeszcze. Gdyby mój mąż choć raz spojrzał na mnie tak jak na tę
babke z reklamy...
No ale przecież, ta babka z reklamy nie krząta sie po domu z miotłą, nie
czyści kibla, nie sterczy przepocona nad garami i nie zmywa naczyń, nie
budzi się rano z wymiętoloną fryzurą... Także prawdopodobieństwo tego, że
mąż spojrzy na mnie takim maślanym wzrokiem jest równa zero. Świadomośc tego
bardzo mi doskwiera więc aby poczuć się lepiej(?) i kiedy sytuacja sprzyja
(super laska w tv) docinam mężowi 'i co dygnął ci?' albo coś w tę deseń i
moje obrzydzenie niechęć wzrasta momentalnie. A w łózku hmm.... po co mam
się z nim kochać, jeżeli ta z reklamy bardziej go jara. Rozumiecie, ja czuję
się jako gorszy materiał zastępczy, a na takie poczucie to ja się zgodzić
nie mogę i nie chę. Ot i to cały problem w skróconej wersji bo pisać o tym
jaki ten świat niesprawiedliwy i jak bardzo kobiety mają w nim przechlapane
mogłabym długo :)
Jak ktoś dobrnął do końca to byłabym bardzo wdzięczna za pomoc jakąkolwiek,
bo z mężem nie chciałabym o tym rozmawiać, na psychologów nie mam czau
a sama nie potrafię poukładać sobie tej sprawy.
pozdrawiam,
animka
|