« poprzedni wątek | następny wątek » |
31. Data: 2005-05-22 14:58:42
Temat: Re: przychodze po dowartosciowanie :)W wiadomości news:od23vh3rzic8.dlg@jaskch.net Jacek Skowroński
<j...@v...pl> pisze:
>> Akt łaski miałby podważać autorytet? Dziwne.
>> Nie opieram swojego autorytetu u uczniów na instytucjonalnej (i
>> iluzorycznej) władzy nauczyciela.
> Jeśli nazywasz to aktem łaski, to może on funkcjonować tylko w relacji
> opartej na władzy.
Nie, wcale nie. Nie trzeba mieć nad kimś realnej władzy, aby okazać mu
łaskę. :) Zresztą nie bierz tego określenia tak dosłownie. Jeśli wolisz -
nazwijmy to okazaniem wyrozumiałości. Też autorytetu (prawdziwego) nie
poderwie.
>> Opieram go głównie na wiedzy (mojej), na
>> pratnerstwie, zrozumieniu i porozumieniu, zaufaniu i życzliwości. Przez
>> wiele lat nie dostrzegłem poważnego powodu aby to zmieniać
> Ja bym jeszcze dodał do tej listy konsekwencję wobec siebie i wobec
> uczniów.
Oczywiście. Byle tylko nie była to konsekwencja w brnięciu w błędy.
--
Pozdrawiam
Jotte
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
32. Data: 2005-05-23 08:43:17
Temat: Re: przychodze po dowartosciowanie :)Czesc!
Użytkownik "Jotte" <t...@W...pl> napisał w wiadomości
news:d6pvvm$e7f$1@news.dialog.net.pl...
> Nie każdy jest taki sam.
I cale szczescie, ale kazdy ma psi obowiazek brac odpowiedzialnosc za
swoje czyny :] Stosownie do wieku - przedszkolak musi wiedziec, ze
jak po calym domu porozwalal zabawki, to trzeba je pozniej (moze byc z
pomoca mamy/taty/...) sprzatnac, a uczen musi wiedziec, ze albo bedzie
sie uczyc albo zostanie glabem na reszte zycia.
> Błędem jest dogmatyczne, sztampowe podejście.
To nie jest dogmatyczne, sztampowe podejscie, ale uczenie ponoszenia
konsekwencji za swoje czyny. Kiedy czlowiek ma sie tego uczyc? Moze
jak juz bedac doroslym, po zaplaceniu paru mandatow za znaczne
przekrtoczenie predkosci, pewnego dnia kogos zabije i wtedy zacznie
myslec? Zarty! Uwazam, ze ponoszenie konsekwencji za swoje nieuctwo
jest wlasnie odpowiednim do wieku ucznia sposobem nauczenia go
odpowiedzialnosci.
> Jest 6-cio stopniowa skala ocen więc nie musi być tak że ten, co
> rzekomo nic
> nie robi ma to samo, na co inny musi pracować. Jeden ma 2, inny 5
> albo 6.
A co z uczniem, ktory nie jest zbyt bystry, ale ciezko pracuje caly
czas i zbiera to wymagane minimum na klasowkach i przy odpowiedziach?
Czy ma miec tyle samo, co "etatowy" zbijacz bakow? I jak w takim
przypadku patrzec mlodziezy prosto w oczy i prawic im dyrdymaly o tym,
ze jak beda ciezko pracowac, to zostanie to docenione, o
odpowiedzialnosci itp.?
> Coś tu nie tak. Może i przesmyknął się jakoś przez podstawówkę, może
> coś
> przymieszał w liceum. Ale jak w takim razie dostał się na studia,
> nie mówiąc
> o doktoracie? Tak samo?
Tak, dokladnie tak samo. W szkole mieszal, na studia dostal sie, bo
mial farta zalapac sie na rocznik, kiedy przyjmowali juz bez testow,
ale jeszcze na pewne kierunki robilo sie lapanki. A studia...coz, tu
jest tak samo: jak ktos nauczyl sie przez tyle lat kombinowac, to
radzi sobie swietnie - nawet lepiej, niz taki co "tylko" inteligentny
i pracowity :(
Co do doktoratu, to istnieje przekonanie - bardzo powszechne - ze jak
ktos juz te badania/projekt zrobil i prace napisal, to udowodnil, ze
moze zaczac w pelni samodzielna kariere. Problem tylko w tym, ze
czasami ze zrobieniem takich badan poradzilby sobie bez problemu nawet
technik z doswiadczeniem. A co do samej pracy...no wlasnie zdarzalo mi
sie czytac takie wypociny - jezyk osoby z 3 (slownie: trzema) klasami
szkoly podstawowej.... To gdzie ten blad? Przeciez nie na studiach.
> Mimo to jestem zwolennikiem działań opartych na perswazji.
I dlatego po oblaniu, nalezy poswiecic jej chwile na wyjasnienie,
dlaczego tak sie stalo :))))))))))))))))))))))
Pamietaj, ze dzieci i niedojrzala mlodziez potrzebuja bardzo jasno
okreslonych regul. I musza - zaby czyc sie bezpiecznie oraz czegos sie
nauczyc o zyciu - widziec, ze my sami przestrzegamu tych regul.
> Nie wydaje mi się
> słuszne, aby uczennica za popełnienie dość powszechnego (jak wynika
> z tego
> co piszesz) grzechu olewania nauki musiała od razu płacić cenę
> zmarnowanego
> roku z życia.
A jaka cene ma zaplacic? Moze jeszcze nalezy poglaskac ja po glowie i
powiedziec: "jak to dobrze skarbie, ze tak potrafisz kombinowac, w
zyciu nie zginiesz". Meczy mnie i strasznie wkurza, ze u nas ciagle
pokutuje przekonanie, ze wszlekie cwaniactwo, kombinatorstwo i
nierobstwo nalezy nagradzac.
> Ja bym ją puścił, na usadzenie będzie jeszcze czas, jak nic nie
> zrozumie.
Jasne, w nastepnym roku zacznie pilnie uczyc sie Twojego przedmiotu, a
olewac inny i tez ja przepuszcza, bo przeciez trzeba dac
szanse...ech...I oczywoscie niczego sie nie nauczyc poza tym, ze w
zyciu da sie jechac na kombinatorstwie i piac sie w gore, zamiast rowy
kopac. :(
Pozdrawiam,
robal.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
33. Data: 2005-05-23 08:43:58
Temat: Re: przychodze po dowartosciowanie :)Czesc!
Użytkownik "Jotte" <t...@W...pl> napisał w wiadomości
news:d6q2tp$gpr$1@news.dialog.net.pl...
> Niby skąd wiesz? Pamiętaj, że ona jednak zaczęła coś tam pracować.
Nie pracowac, tylko mydlic oczy.
Pozdrawiam,
robal.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
34. Data: 2005-05-23 08:46:29
Temat: Re: przychodze po dowartosciowanie :)Czesc!
Użytkownik "Jotte" <t...@W...pl> napisał w wiadomości
news:d6q528$imh$1@news.dialog.net.pl...
> Opieram go głównie na wiedzy (mojej), na
> pratnerstwie, zrozumieniu i porozumieniu, zaufaniu i życzliwości.
A co to wedlug Ciebie jest partnerstwo? Wedlug mnie przede wszystkim
szacunek + to, co wymieniles. Czy fakt, ze ktos Cie jawnie olewa, a
pozniej probuje mydlic oczy, to jest partnerstwo? Czy w ten sposob
okazuje sie szacunek innym?????????
Pozdrawiam,
robal.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
35. Data: 2005-05-23 08:56:30
Temat: Re: przychodze po dowartosciowanie :)Dnia Mon, 23 May 2005 10:43:17 +0200, Gamon' napisał(a):
> Uwazam, ze ponoszenie konsekwencji za swoje nieuctwo jest wlasnie odpowiednim
> do wieku ucznia sposobem nauczenia go odpowiedzialnosci.
(...)
> I jak w takim przypadku patrzec mlodziezy prosto w oczy i prawic im dyrdymaly
> o tym, ze jak beda ciezko pracowac, to zostanie to docenione, o
> odpowiedzialnosci itp.?
(...)
>> Mimo to jestem zwolennikiem działań opartych na perswazji.
> I dlatego po oblaniu, nalezy poswiecic jej chwile na wyjasnienie,
> dlaczego tak sie stalo :))))))))))))))))))))))
> Pamietaj, ze dzieci i niedojrzala mlodziez potrzebuja bardzo jasno
> okreslonych regul. I musza - zaby czyc sie bezpiecznie oraz czegos sie
> nauczyc o zyciu - widziec, ze my sami przestrzegamu tych regul.
(...)
> A jaka cene ma zaplacic? Moze jeszcze nalezy poglaskac ja po glowie i
> powiedziec: "jak to dobrze skarbie, ze tak potrafisz kombinowac, w
> zyciu nie zginiesz". Meczy mnie i strasznie wkurza, ze u nas ciagle
> pokutuje przekonanie, ze wszlekie cwaniactwo, kombinatorstwo i
> nierobstwo nalezy nagradzac.
Cieszę się, że w szkołach polskich zostało jeszcze trochę nauczycieli o
takich poglądach.
RG
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
36. Data: 2005-05-23 09:38:41
Temat: Re: przychodze po dowartosciowanie :)W wiadomości news:d6s53t$los$1@inews.gazeta.pl Gamon'
<r...@g...pl> pisze:
>> Błędem jest dogmatyczne, sztampowe podejście.
> To nie jest dogmatyczne, sztampowe podejscie, ale uczenie ponoszenia
> konsekwencji za swoje czyny.
Jest. Dogmatyczne - bo z góry zakładające wyłącznie jedną przyczynę
określonych zachowań ucznia, niedociekliwe (brak chęci poznania całokształtu
sytuacji), nieelastyczne i (jak widać) niereformowalne. Sztampowe - bo w
żadnym momencie nie wykazuje zróżnicowania metod ani stopniowania reakcji.
> A co z uczniem, ktory nie jest zbyt bystry, ale ciezko pracuje caly
> czas i zbiera to wymagane minimum na klasowkach i przy odpowiedziach?
> Czy ma miec tyle samo, co "etatowy" zbijacz bakow?
Jest możliwe, że uczeń o miernych zdolnościach ale porządnie pracujący
otrzyma ocenę 3, a uczeń bardzo zdolny na tę samą tróję będzie musiał ledwo
palcem kiwnąć. Nic w tym niezwykłego. Na coraz wyższych poziomach edukacji
zjawisko pewnie będzie zanikać, bo braku zdolności (talentu) nie da się samą
pracą nadrobić, a zdolny leń może dojrzeć i zacząć pracować solidnie. Wiele
zależy od dziedziny (przedmiotu).
>> Nie wydaje mi się
>> słuszne, aby uczennica za popełnienie dość powszechnego (jak wynika
>> z tego
>> co piszesz) grzechu olewania nauki musiała od razu płacić cenę
>> zmarnowanego
>> roku z życia.
> A jaka cene ma zaplacic?
A co? Chciałbyś do powtarzania klasy jeszcze coś dorzucić?
>> Ja bym ją puścił, na usadzenie będzie jeszcze czas, jak nic nie
>> zrozumie.
> Jasne, w nastepnym roku zacznie pilnie uczyc sie Twojego przedmiotu, a
> olewac inny i tez ja przepuszcza, bo przeciez trzeba dac
> szanse...ech...I oczywoscie niczego sie nie nauczyc poza tym, ze w
> zyciu da sie jechac na kombinatorstwie i piac sie w gore, zamiast rowy
> kopac. :(
Z góry wiesz, co dany uczeń (notabene całkowicie Ci nie znany) zrobi i masz
jedynie słuszny sposób na zapobieżenie temu?
Oto dajesz dowód dogmatymu i sztampowego podejścia.
Ja bym ją puścił. Zdarzało mi się już wybierać takie rozwiązanie, ale zawsze
dokładnie znałem _całość_ sytuacji.
--
Pozdrawiam
Jotte
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
37. Data: 2005-05-23 10:12:36
Temat: Re: przychodze po dowartosciowanie :)Dnia Mon, 23 May 2005 11:38:41 +0200, Jotte napisał(a):
> Ja bym ją puścił.
> Zdarzało mi się już wybierać takie rozwiązanie, ale zawsze dokładnie znałem
> _całość_ sytuacji.
Jak widać z powyższego, nieznajomość całości sytuacji nie przeszkadza ci w
wyborze rozwiązania ("Ja bym ją puścił"). Wydajesz się nawet te
okoliczności znać lepiej od nauczyciela bezpośrednio zaangażowanego w
sprawę, który zachowanie uczennicy obserwował przez dłuższy czas i który
swoje oceny na temat jej motywacji, zachowania i postępów wziął - w
odróżnieniu od ciebie - nie z sufitu przecież.
RG
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
38. Data: 2005-05-24 10:51:04
Temat: Re: przychodze po dowartosciowanie :)Czesc!
Użytkownik "Jotte" <t...@W...pl> napisał w wiadomości
news:d6s8b0$5u5$1@news.dialog.net.pl...
> Jest. Dogmatyczne - bo z góry zakładające wyłącznie jedną przyczynę
> określonych zachowań ucznia, niedociekliwe (brak chęci poznania
> całokształtu
Czy wobec tego przepuszczenie lub nie w takim przypadku uzalezniasz od
przyczyny? Jezdzac do roboty nadal korzystam ze srodkow komunikacji
miejskiej, a ze mlodziez ma coraz wieksze "problemy" ze sluchem, wiec
nieraz naslucham sie ciekawych opowiesci (a mam trase akurat mocno
usiana szkolami). Nieraz zdarzylo mi sie slyszec o tym, jak ktos
"wyludzil" od nauczyciela zaliczenie (grozila repeta) po wysmazeniu
nieprawdziwych opowiesci o rodzicach alkoholikach lub sadystach,
smierci ktoregos z rodzicow itp. itd.
W naszej dyskusji bylo jedno zalozenie, ze nie ma jakichs istotnych
przyczyn usprawiedliwiajacych nieuctwo (nauczyciel, ktory uwalil
panienke napisal, ze olewala, a nie, ze nie mogla opanowac materialu).
W drugim przypadku przyczyny moga byc rozne: problemy z opanowaniem
materialu, powazne klopoty rodzinne i inne. Wtedy oczywoscie potrzebne
jest wsparcie, moze nie tylko nauczyciela i to od chwili pojawienia
sie problemu.
> niedociekliwe (brak chęci poznania całokształtu sytuacji)
Wiekszosc wyjasniam powyzej. Dodam, ze nie jest psim obowiazkiem
nauczyciela porzeprowadzanie psychoanalizy kazdje osobie, ktora jawnie
olewa jego, szkole i przedmiot.
> nieelastyczne
NTT bylo wyzej.
> i (jak widać) niereformowalne.
Niereformowalne? A co powiedziec o Twoim podejsciu? Jest - jak
probujesz przekonywac - jedyne sluszne. Lapanie punktow u lielatow za
bycie "luzakiem" to jest to.... Jasne....
> Sztampowe - bo w
> żadnym momencie nie wykazuje zróżnicowania metod ani stopniowania
> reakcji.
Jak to nie wykazuje zroznicowania? Przeciez to Ty chcesz przepuszczac
wszystkich do nastepnej klasy - i tych, co pracowali i tych, co nie
robili nic.
A przyszlo Ci do glowy, czego uczysz w ten sposob mlodziez?
1. obibokow "eeee...po co pracowac i tak jakos sie wykrece"
2. pracosiow "no i po co mi bylo tak tyrac? po co wogole sie uczyc?"
I tylko nie pisz mi, ze kolezanki/koledzy olewusa tak nie odczuja
faktu przepuszczenia jej/jego do nastepnej klasy. Mlodziez po
pierwsze bardzo silnie odczuwa niesprawiedliwosc, a po drugie latwo
ulega negatywnym wzorcom :(
> Jest możliwe, że uczeń o miernych zdolnościach ale porządnie
> pracujący
> otrzyma ocenę 3, a uczeń bardzo zdolny na tę samą tróję będzie
> musiał ledwo
> palcem kiwnąć. Nic w tym niezwykłego.
Oczywiscie, ale my nie dyskutujemy o tym, ze zdolny sie nie uczy, bo
na 3 zawsze umie "na biezaco", ale o osobie ktora nie posiadala wiedzy
na wybrany temat i nie wykazywala przy tym zainteresowania, zeby sie
czegos dowiedziec.
> Na coraz wyższych poziomach edukacji
> zjawisko pewnie będzie zanikać, bo braku zdolności (talentu) nie da
> się samą
> pracą nadrobić, a zdolny leń może dojrzeć i zacząć pracować
> solidnie.
Problem w tym, ze elementarnych brakow nie nadrobi.
Moze Tobie nie przeszkadza, ze pozniej taka "utytulowana" zdolna osoba
kaleczy swoj ojczysty jezyk bardziej, niz jakis gostek od kopania
rowor albo nie potrafi rozwiazac elementarnego zadania.
>>> Nie wydaje mi się
>>> słuszne, aby uczennica za popełnienie dość powszechnego (jak
>>> wynika
>>> z tego
>>> co piszesz) grzechu olewania nauki musiała od razu płacić cenę
>>> zmarnowanego
>>> roku z życia.
>> A jaka cene ma zaplacic?
> A co? Chciałbyś do powtarzania klasy jeszcze coś dorzucić?
Zaraz, chyba czegos nie zrozumiales. Moje pytanie dotyczylo tego, czy
uwazasz, ze za olewactwo ma zaplacic jakas inna cene, niz powtorka
roku - moze postoi w kacie przez godzine ;)
> Z góry wiesz, co dany uczeń (notabene całkowicie Ci nie znany) zrobi
> i masz
> jedynie słuszny sposób na zapobieżenie temu?
Nie wiem, ale ucze ponoszenia kosekswencji za swoje czyny, a nie
kombinatorstwa. :]
> Oto dajesz dowód dogmatymu i sztampowego podejścia.
Twoje nie jest sztampowe, bo po prostu puszczasz i jest luzik...
> Ja bym ją puścił. Zdarzało mi się już wybierać takie rozwiązanie,
> ale zawsze
> dokładnie znałem _całość_ sytuacji.
Oczywiscie zakladam, ze masz szklana kule albo wrozysz z fusow, zeby
poznac cala sytuacje, czyli rowniez to, czy masz do czynienia z osoba
juz na tyle dojrzala i odpowiedzialna, ze NA PEWNO wyciagnie wniosek z
calego zdarzenia oraz przewidzisz, ze puszczajac obiboka, nie
skrzywdzisz pozostalych uczniow. :}
A do Twojej wiadomosci: mlodziez i dzieci zawsze do mnie lgnely mimo
(albo moze wlasnie z powodu) jasno okreslanych przeze mnie regul,
ktorych musialy przestrzegac obie strony. Problemy nalezy rozwiazywac
przez zapobieganie im na przyszlosc, a nie udawanie, ze wszystko jest
tak, jakby problem wogole nie powstal.
Pozdrawiam,
robal.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
39. Data: 2005-05-24 19:22:50
Temat: Re: przychodze po dowartosciowanie :)W wiadomości news:d6v0vh$h2v$1@inews.gazeta.pl Gamon'
<r...@g...pl> pisze:
> Czy wobec tego przepuszczenie lub nie w takim przypadku uzalezniasz od
> przyczyny?
W każdym razie zawsze uwzględniam to, co po rozpoznaniu przypadku wydaje mi
sie przyczyną. Zaznaczam, że jeszcze nigdy nikogo nie usadziłem. Jeśli
dochodzi podczas obrad rady pedagogicznej do głosowania nad skreśleniem
ucznia z listy - jestem przeciw lub wstrzymuję się. Nigdy dotąd nie
głosowałem "za".
> Niereformowalne? A co powiedziec o Twoim podejsciu? Jest - jak
> probujesz przekonywac - jedyne sluszne.
Błędny wniosek, skąd on? Z sufitu? Cały czas piszę co JA bym zrobił, wskaż
mi miejsce gdzie twierdzę, że tak mają robić wszyscy i że to jedynie śłuszne
stanowisko. Mówiąc szczerze, to raczej ja odnoszę wrażenie iż głosisz swoją
postawę jako jedynie słuszną i usiłujesz zwalczać każdą odmienną.
A one są po prostu różne. Liczy się efekt.
Jestem z mojego zadowolony. Zadowoleni są też moi uczniowie. Zadowoleni są
nawet ich rodzice. Dyrektor - nie wiem, ale to mam akurat gdzieś.
A robal nie jest. ;)) Dlaczego?
> Jak to nie wykazuje zroznicowania? Przeciez to Ty chcesz przepuszczac
> wszystkich do nastepnej klasy - i tych, co pracowali i tych, co nie
> robili nic.
Nie wkładaj mi w usta swoich wniosków, bo to "dyskusja" z samym ze sobą.
Zapominasz czy nie czytasz co napisałem? Że na usadzenie będzie jeszcze
czas. Nie
wykluczam zastosowania tej sankcji. Ale w ostateczności.
> A przyszlo Ci do glowy, czego uczysz w ten sposob mlodziez?
Wiem czego uczę, wiem jak i wiem jakie mam efekty. Ty zaś tego nie wiesz,
więc czy poważne są Twoje próby oceniania tego?
Ja nie kwestionuję Twojego stanowiska bo masz prawo mieć inne. Nie podważam
metod, bo ich nie znam, więc oceniając je byłbym śmieszny. No, ale to moje
podejście, będąc konsekwentnym nie mogę rządać abyś je przyjął.
Zastanów się sam, czy na pewno wiesz czego uczysz. Czy stosując
rygorystycznie (niekoniecznie zawsze słuszne) wymagania i metody, nie uczysz
(lub stymulujesz) mimo woli znajdowania i stosowania zaawansowanych sposobów
migania sie i obijania.
A może wydaje Ci się, że jesteś nie do wykiwania?
> Moze Tobie nie przeszkadza, ze pozniej taka "utytulowana" zdolna osoba
> kaleczy swoj ojczysty jezyk bardziej, niz jakis gostek od kopania
> rowor albo nie potrafi rozwiazac elementarnego zadania.
Co Ty z tym to kopaniem rowów ciągle? Obsesja jakaś? ;)
Nie może być strzyżenie trawników np.? ;)))
> Zaraz, chyba czegos nie zrozumiales. Moje pytanie dotyczylo tego, czy
> uwazasz, ze za olewactwo ma zaplacic jakas inna cene, niz powtorka
> roku - moze postoi w kacie przez godzine ;)
Nie zauważyłeś ironii może dlatego, że zapomniałem o emotikonie. Co do
meritum pytania - nie uważam, żeby musiała zawsze ponosić od razu aż taką
cenę. Uważam to za ostateczność.
>> Z góry wiesz, co dany uczeń (notabene całkowicie Ci nie znany) zrobi
>> i masz jedynie słuszny sposób na zapobieżenie temu?
> Nie wiem, ale ucze ponoszenia kosekswencji za swoje czyny, a nie
> kombinatorstwa. :]
Wierzę, że tak sądzisz ale - jak pisałem wyżej - zastanów się, czy nie
stymulujesz przy okazji lepszych metod "samoobrony" uczniów.
Umiar, elastyczność i wyrozumiałość - wypróbuj to chociaż może.
> A do Twojej wiadomosci: mlodziez i dzieci zawsze do mnie lgnely mimo
> (albo moze wlasnie z powodu) jasno okreslanych przeze mnie regul,
> ktorych musialy przestrzegac obie strony.
Z braku możliwości weryfikacji przyjmuję tę informację na wiarę.
Teraz ja do twojej wiadomości: mam z młodzieżą to samo. Lubią mnie. Może
dlatego, że czują, że ja ich lubię. Nie mam kłopotów dydaktycznych, robią
czego od nich
wymagam, może dlatego iż rozumieją, że robię to dla ich dobra. Oni mi
wierzą.
Nigdy nie podnoszę głosu, nie grożę, praktycznie nie stosuję kar i sankcji.
Nie muszę.
> Problemy nalezy rozwiazywac
> przez zapobieganie im na przyszlosc, a nie udawanie, ze wszystko jest
> tak, jakby problem wogole nie powstal.
Problemy należy rozwiązywać skutecznie, stosując odpowiednie metody. Ich
wybór możliwy jest po rozpoznaniu problemu.
--
Pozdrawiam
Jotte
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
40. Data: 2005-05-31 13:48:22
Temat: Re: przychodze po dowartosciowanie :)Czesc!
Użytkownik "Jotte" <t...@W...pl> napisał w wiadomości
news:d6vuu5$1bq$1@news.dialog.net.pl...
> Błędny wniosek, skąd on? Z sufitu?
Z Twoich wypowiedzi na temat moich metod :]
> postawę jako jedynie słuszną i usiłujesz zwalczać każdą odmienną.
Niczego nie zwlaczam. Uwazam, ze jesli jakis nauczyciel przepuszcza
nierobow i kombinatorow, robiac tym samym krzywde innym uczniom i
wpajajac przekonanie, ze nie warto byc uczciwym, bo mozna zuzyc mniej
energii, na otrzymanie takiego samego wyniku, to jest to kwestia jego
sumienia :]
> A one są po prostu różne. Liczy się efekt.
Co masz na mysli piszac: efekt? Czy fakt, ze taka osoba dostanie
swiadectwo, mimo ze na nie nie zasluguje?
> Jestem z mojego zadowolony. Zadowoleni są też moi uczniowie.
> Zadowoleni są
> nawet ich rodzice.
W to powszechne zadowolenie akurat wierze - uczen nie musi w wakacje
nadrabiac zaleglosci, tylko sieszy sie, ze wykiwal nauczyciela;
rodzice sa zadowoleni, bo moga przed znajomymi chwalic sie, ze ich
pociecha znowu przeszla do nastepnej klasy ("To takie zdolne i
pracowite dziecko").
> A robal nie jest. ;)) Dlaczego?
Dlatego, ze:
1. pozniej stykam sie z takimi "produktami ubocznymi", ich nieuctwem,
olewactwem itp.
2. widze krzywde tych mlodych ludzi, ktorzy jeszcze nie nauczyli sie
cwaniastwa (bo nie chcieli) i pewnego dnia odkrywaja, ze bycie
uczciwym nie poplaca.
> Nie wkładaj mi w usta swoich wniosków, bo to "dyskusja" z samym ze
> sobą.
> Zapominasz czy nie czytasz co napisałem? Że na usadzenie będzie
> jeszcze
> czas.
Zdecyduj sie, najpierw mowisz, ze byc przepuscil, teraz odkrecasz, ze
bedzie czas usadzic. Kiedy?
>Nie
> wykluczam zastosowania tej sankcji. Ale w ostateczności.
A kto mowi o usadzaniu "na dzien dobry".
> Wiem czego uczę, wiem jak i wiem jakie mam efekty. Ty zaś tego nie
> wiesz,
> więc czy poważne są Twoje próby oceniania tego?
Wiesz, nie zycze Ci, zebys kiedys musial zmienic prace na taka, w
ktorej zetkniesz sie z efektami takich luzackich metod :]
> Zastanów się sam, czy na pewno wiesz czego uczysz.
Uczciwosci, pracowitosci i - jak widac - bycia frajerem, bo mozna nie
robic nic i dostac tyle samo :/
> Czy stosując
> rygorystycznie (niekoniecznie zawsze słuszne) wymagania i metody,
> nie uczysz
> (lub stymulujesz) mimo woli znajdowania i stosowania zaawansowanych
> sposobów
> migania sie i obijania.
Tak, pewnie wszczepiania sobie chipow z porcja wymaganej wiedzy ;)
> A może wydaje Ci się, że jesteś nie do wykiwania?
Nie, nie wydaje mi sie. Ale wydaje mi sie, ze moja rola jest tez
zniechecenie do kombinowania, a zachecenie do uczciwej pracy.
> Co Ty z tym to kopaniem rowów ciągle? Obsesja jakaś? ;)
> Nie może być strzyżenie trawników np.? ;)))
Nie, do tego nie pasuje berecik z antenka i kufaja....
> Nie zauważyłeś ironii może dlatego, że zapomniałem o emotikonie. Co
> do
> meritum pytania - nie uważam, żeby musiała zawsze ponosić od razu aż
> taką
> cenę.
A czy uwazasz, ze wogole jakas ma poniesc? Moze nagrody nalezy
rozdawac za nierobstwo (w sumie tak to wyglada).
> Umiar, elastyczność i wyrozumiałość - wypróbuj to chociaż może.
Nie probuje, stosuje - w rozsadnych granicach.
> Teraz ja do twojej wiadomości: mam z młodzieżą to samo. Lubią mnie.
> Może
> dlatego, że czują, że ja ich lubię.
A moze dlatego, ze o zaliczeniu przedmiotu u Ciebie mowi sie "luzik"?
> Nigdy nie podnoszę głosu, nie grożę, praktycznie nie stosuję kar i
> sankcji.
> Nie muszę.
Ja tez nie musze :))))))))))))))) A do tego mam te satysfakcje, ze
nierobow nie promuje.
> Problemy należy rozwiązywać skutecznie, stosując odpowiednie metody.
Odpowiednie, nie musi oznaczac luzackie, czy promujace cwaniactwo.
Pozdrawiam,
robal.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |