Data: 2001-08-22 12:36:07
Temat: psiurek
Od: eFranken <o...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Cześć.
Pogońcie i splonkujcie, ale nie mam za bardzo gdzie tego wysłać -
sprawa pilna a jeśli zaglądam na chwilę do sieci, to właśnie tutaj
(nawet do prywatnej skrzynki rzadziej patrzę a do onieta jeszcze
rzadziej).
No więc moi rodzice mają psa (owczarek niemiecki, wiek ok. 5 lat),
który jest agresywny dla domowników. Czuje się panem w domu i jak mu
się coś nie podoba, robi się groźny (ząbki na wierzchu, warkot, wzrok
zabójcy - no wiecie). Jeden fałszywy ruch i następuje atak.
Rodzice niezbyt są skorzy do jakichś radykalnych działań - dotąd
jedyne co zrobili w tej sprawie to szkolenie psa, które nic w temacie
nie zmieniło. Jego temperament jest "rodzinny" - zarówno jego matka,
jak też rodzeństwo są agresywne. Pies jest w domu od szczeniaka,
rodzice wzięli go od znajomego - właściciela suki-matki.
To nie było od początku do przewidzenia - szczeniaki nie pokazują
jeszcze swoich zapędów a zachowanie suki można było zinterpretować
jako troskę o młode. Pies-ojciec z kolei jest super-łagodny, ale z
tego co widać niewiele z jego genów dostało się potomstwu (wygląda
zupełnie inaczej niż matka, dzieciaki zaś wyglądają tak jak ona).
Po ostatnim ataku na mnie (oczywiście wiem jak się obronić, inaczej by
mnie tu nie było) wymusiłem na nich pozbycie się psa. Rodzice nic
innego oprócz uśpienia psa nie wymyślili, dla mnie to by załatwiło
sprawę, ale czuję, że będę go miał na sumieniu. Może macie coś do
zaproponowania oprócz uśpienia czy schroniska (z tymi opcjami będzie
mi ciężko na duszy)?
Pozostawienie psa nie wchodzi w rachubę - nie jestem w stanie zaznać
wewnętrznego spokoju w jego obecności (nawet gdy jest łagodny), nie
mogę też w tej chwili się przeprowadzić. Jeżeli nic się nie zmieni,
pies jutro idzie pod strzykawkę.
Pozdrawiam
--
miau
|