Path: news-archive.icm.edu.pl!agh.edu.pl!news.agh.edu.pl!news.onet.pl!newsfeed.gazeta
.pl!news.nask.pl!newsfeed.tpinternet.pl!atlantis.news.tpi.pl!news.tpi.pl!not-fo
r-mail
From: "labradford" <l...@i...pl>
Newsgroups: pl.soc.rodzina
Subject: re: moja zimna zona - naprawde dluuuugie
Date: Wed, 19 Mar 2003 18:46:36 +0100
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl/
Lines: 91
Message-ID: <b5aa85$e1o$1@atlantis.news.tpi.pl>
References: <b59ovt$dcp$1@atlantis.news.tpi.pl>
<7...@n...onet.pl>
NNTP-Posting-Host: pd125.krakow.cvx.ppp.tpnet.pl
X-Trace: atlantis.news.tpi.pl 1048095814 14392 213.76.39.125 (19 Mar 2003 17:43:34
GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: Wed, 19 Mar 2003 17:43:34 +0000 (UTC)
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 5.50.4807.1700
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V5.50.4910.0300
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.rodzina:34678
Ukryj nagłówki
Użytkownik <s...@p...onet.pl> napisał
> Czy Ty na pewno nie jesteś kobietą? ;) Zwykle to my się skarżymy na takie
> problemy z TŻ-ami... To właśnie przeciętny mężczyzna prosi: "Pamiętaj, my
> jesteśmy prości" :-D
:-)
juz jakis czas temu snulem wizje dla moje TZ zesmy sie plciami zamienili, ze
ona jest taki facet co to raz powiedzial, ze kocha i ma to wystarczyc do
konca zycia, ja natomiast jak kobieta "chodze i marudze" ze mi za to wciaz
malo :-)
> A tak poważnie: z tego co piszesz, to oboje macie problemy, nie tylko Ty.
W
> sumie dziwię się, że to Ty masz za sobą próbę samobójczą, a nie Twoja
żona...
> Myślę, że powinniście jednak iść do poradni. Szczególnie TŻ-ka. Dziś
akurat
> trafiłam na artykuł, który mocno mi się skojarzył z tym, co opisałeś:
>
> http://kiosk.onet.pl/charaktery/1112132,1251,artykul
.html
>
> I tak sobie myślę, że Twoja żona nie pójdzie sama do poradni, jeśli Ty jej
tam
> nie zaprowadzisz. Z tym syndromem dzieci alkoholików może mieć rację. Ale
to,
> że znalazła, być może, przyczynę, samo w sobie nic nie zmienia.
po czesci odpowiedzialem na to w odpowiedzi na posta dority, ze chyba juz
troche brak mi sily; mam jej na tyle aby zrobic cos dla siebie (i posrednio
dla corki);
nie zakladam niczego, nie mowie "nigdy wiecej!", ale tez nie bede sie bronil
przed uczuciem jesli mi sie w tej mojej samotnosci zdarzy, a na ile znam TZ
moze jeszcze czekac dlugo, tym bardziej ze czuje, ze jej potrzeba milosci
jest w pelni zaspokojona na linii matka-dziecko;
(i tylko czasem zastanawiam sie, czy takiego podejscia, takiego "uciekania"
nie zastosuje kiedys w stosunku do dorastajacej corki i jej problemow - i
przyznam ze troche sie tego obawiam :-( )
> Tak sobie jeszcze myślę... Czy Twoja żona nie odbiera czasem Twojego
zachowania
> tak, jak wielu mężczyzn odbiera zachowanie swoich żon: "marudzi",
> "histeryzuje", "narzeka", "czego ode mnie chce, przecież robię, co do mnie
> należy"? Ona może nawet przyznawać Ci rację, ale mieć inne odczucia, na
które
> nie bardzo ma wpływ. Nadmiar miłości, zainteresowania, a przede wszystkim
> wymaganie wzajemności też może być męczące.
wiem, ale jakis czas (baardzo dawno) temu zarzucalismy sobie w sumie oboje
to "nie zabieganie o siebie nawzajem"; jak pisalem wczesniej staralem sie
kontrolowac, aby nie "zaglaskac kota na smierc", czasem jednak tez myslalem,
ze moze daję zbyt malo - a w sumie to przez caly czas bylem w takim
zawieszeniu bo nie odbieralem zadnych znakow czy to co robie to za duzo czy
za malo;
i jeszcze skojarzylo mi sie, ze wersja z "nadmiarem milosci" okazywanej dla
TZ nie bardzo mi pasuje: TZ potrafila obawiac sie, czy nawet zazdroscic mi
moich kontaktow z przyjaciolmi (nie mam ich zbyt duzo, tez jestem raczej
typem podchodzacym na poczatku z dystansem, zadna dusza przypadkowego
towarzystwa ze mnie), glownie oczywiscie chodzilo o kobiety, a TZ-ke
staralem sie traktowac wlasnie jako takiego przyjaciela z troche wyzszej
polki, zadnego wpatrywania sie maslanymi oczami, wzdychania i godzenia sie
na wszystko co powie, partnera po prostu;
> Podejrzewasz, że jej na Tobie nie zależy. Piszesz przecież, że wiele razy
już
> ją o to pytałeś. Ale czy masz rację? Mnie się wydaje (nie wiem na pewno),
że to
> nie to... Planuje przecież Waszą wspólną przyszłość. Deklaruje chęć
naprawy
> związku. Myślę, że po prostu nie wie, jak ma to zrobić.
albo planuje SWOJA przyszlosc,
wlasciwie na poczatku mialem zatytulowac tego posta "moja zona egoistka"
(ale uznalem, ze to moze zbyt mocno i opisana historia nie oddaje do konca
calosci naszych kontaktow - nie da sie po prostu), a ja bylem dobrym
kandydatem do takiego modelu zwiazku;
oswajam sie z mysla "ten typ tak ma";
> Przeczytaj tego linka, który podałam - myślę, że doskonale opisuje to co
> zaczynasz odczuwać, a co, być może, Twoja żona czuje od dawna, może jest
na to
> bardziej podatna, a jeśli jest DDA to rzeczywiście mogła mieć właśnie w
tej
> dziedzinie trudniej.
dzieki za linka, zajrze wieczorem w domu - moze wtedy cos dopisze...
labradford-
|