| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2004-03-15 10:00:17
Temat: różeW zeszłym roku założyłam nową rabatę z róż wielkokwiatowych. Przed sadzeniem
nie namoczyłam korzeni w środku grzybobójczym. Być może dlatego później róże
mocno mi chorowały. Praktycznie co tydzień musiałam je pryskać a i to nie
dawało zadowalającego skutku (BTW: nie lubię pryskać, a tym bardziej, że
byłam wtedy w ciąży).
Co zrobić, aby w tym roku nie mieć takich problemów? Chciałabym jeszcze
dosadzić kilka krzewów różanych. Ale czy to ma sens? Czy gleba nie jest już
zarażona grzybem, może lepiej róże wykopać i posadzić coś innego?
pozdrawiam,
Mariola Ratajczak
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2004-03-15 10:55:50
Temat: Re: róże
Użytkownik "Mariola Ratajczak" <m...@n...pl>
napisał w wiadomości news:c33urh$4hf$1@atlantis.news.tpi.pl...
> W zeszłym roku założyłam nową rabatę z róż wielkokwiatowych. Przed
sadzeniem
> nie namoczyłam korzeni w środku grzybobójczym. Być może dlatego
później róże
> mocno mi chorowały. Praktycznie co tydzień musiałam je pryskać a i
to nie
> dawało zadowalającego skutku
Z moich doświadczeń: nigdy nie moczyłam korzeni róż w żadnych
świństwach, bo i po co.
Na choroby grzybowe dające objawy na liściach raczej to nie pomoże.
Pewnie tutaj zaraz Dirko mnie zakrzyczy, ale na moich różach najlepiej
sprawdza się zasada: nie dać się zwariować. Dbać, nawozić, podlewać,
kochać, okrywać na zimę. I jak najmniej chemii, porażone liście można
po prostu obrywać.
Poza tym są odmiany bardziej lub mniej podatne na choróbska - i ja tam
staram się sadzić raczej wielo- niż wielkokwiatowe.
Spróbuj posadzić trochę odmian parkowych, jest wiele odpornych i
powtarzających kwitnienie - może będą sprawiały mniej kłopotu?
A może zamiast "monokultury" załóż rabatę mieszaną - z ziołami i
bylinami posadzonymi wśród róż? Monokultury są najbardziej narażone na
atak patogenów.
W każdym razie nie rezygnuj z róż jako takich :)
Pozdrawiam
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
3. Data: 2004-03-15 17:48:14
Temat: Re: różeW wiadomości news:c345hv$r39$1@nemesis.news.tpi.pl T.W.
<t...@w...pl> napisał(a):
>
> Z moich doświadczeń: nigdy nie moczyłam korzeni róż w żadnych
> świństwach, bo i po co.
Hejka. Dzisiaj byłem w Nomi. Na każdej róży wywieszka a na niej jak byk:
moczyć korzenie przed posadzeniem. Co to są różne swiństwa? ;-)
>
> Na choroby grzybowe dające objawy na liściach raczej to nie pomoże.
>
Są przecież także fungicydy systemiczne, które krążą w roślinie z
sokami.
>
> Pewnie tutaj zaraz Dirko mnie zakrzyczy, ale na moich różach najlepiej
> sprawdza się zasada: nie dać się zwariować. Dbać, nawozić, podlewać,
> kochać, okrywać na zimę. I jak najmniej chemii, porażone liście można
> po prostu obrywać.
>
Nie mam najmniejszego zamiaru krzyczeć na wielbicielkę Starszych Panów.
>
> W każdym razie nie rezygnuj z róż jako takich :)
>
A jak nie takich, to jakich?
Pozdrawiam różowo Ja...cki
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
4. Data: 2004-03-16 08:08:07
Temat: Re: róże
Użytkownik "Dirko" <d...@w...pl> napisał w wiadomości
news:c34q93$6dh$1@korweta.task.gda.pl...
> Hejka. Dzisiaj byłem w Nomi. Na każdej róży wywieszka a na niej
jak byk:
> moczyć korzenie przed posadzeniem. Co to są różne swiństwa? ;-)
Za świństwa uważam wszystko, do czego trzeba zakładać odzież ochronną
i rękawice, nie wdychać oparów, pozostałości i popłuczyny z
opryskiwacza rozproszyć po własnym(!) nieużytkowanym rolniczo terenie,
po użyciu umyć twarz i ręce, wypłukać usta i zmienić odzież. Zgodnie z
zaleceniami na opakowaniu.
Truję się przy pracy, więc w ogrodzie już nie będę.
Dodam tu jeszcze, że tak naprawdę zupełnie nie wiadomo, co z tymi
pozostałościami zrobić, bo wylewanie na ścieżkę czy podjazd, gdzie
tarzają się koty jakoś mi się nie uśmiecha, a na cudzym terenie
(droga) chodzą psy sąsiadów, koty moje i cudze - i tam też nie będę.
Masz jakiś pomysł co z tymi pozostałościami robić? Zwłaszcza
insektycydów?
> Nie mam najmniejszego zamiaru krzyczeć na wielbicielkę Starszych
Panów.
:)
> > W każdym razie nie rezygnuj z róż jako takich :)
> >
> A jak nie takich, to jakich?
No, ja na ten przykład zrezygnowałam z wielkokwiatowych. Pozostawiając
je producentom kwiatów ciętych.
A w miejscach typu NOMI róż nie kupowałam, te ze szkółek zawsze się
przyjmowały bez moczenia. Chyba, że sama je przesuszyłam.
Pozdrawiam
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
5. Data: 2004-03-16 11:52:25
Temat: Re: róże
> Hejka. Dzisiaj byłem w Nomi. Na każdej róży wywieszka a na niej jak
byk:
> moczyć korzenie przed posadzeniem. Co to są różne swiństwa? ;-)
na różach, które kupiłam w zeszłym roku w Przedsiębiorstwie Nasiennictwa
Ogrodniczego i Szkółkarstwa w Ożarowie Mazowieckim było napisane, aby moczyć
róże przed posadzeniem - ale nie było napisane w czym. Sądziłam, że w
wodzie, aby dobrze się przyjęły. Dopiero później przeczytałam w jakiejś
gazecie - zdaje się, że w "Muratorze", że powinna to być woda z dodatkiem
środka grzybobójczego.
Sadziłam też róże z innych źródeł (Florpak i jakieś holenderskie - co chyba
było błędem, bo najbardziej mi chorowały) i też nie było tam żadnej
informacji na ten temat.
A może kupować róże z doniczką, wtedy uniknie się takich zabiegów?
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
6. Data: 2004-03-16 12:54:44
Temat: Re: różeW wiadomości news:c36cq8$j89$1@atlantis.news.tpi.pl T.W.
<t...@w...pl> napisał(a):
>
> Za świństwa uważam wszystko, do czego trzeba zakładać odzież ochronną
> i rękawice, nie wdychać oparów, pozostałości i popłuczyny z
> opryskiwacza rozproszyć po własnym(!) nieużytkowanym rolniczo terenie,
> po użyciu umyć twarz i ręce, wypłukać usta i zmienić odzież. Zgodnie z
> zaleceniami na opakowaniu.
>
Hejka. Akurat pestycydów wymagajacych specjalistycznych ochron
osobistych (odzież, maski itp.) nie sprzedają w sklepach ogrodniczych.
>
> Truję się przy pracy, więc w ogrodzie już nie będę.
>
Bardzo słuszne podejście. Ja bym też nie dał się truć w pracy. :-(
>
> Dodam tu jeszcze, że tak naprawdę zupełnie nie wiadomo, co z tymi
> pozostałościami zrobić, bo wylewanie na ścieżkę czy podjazd, gdzie
> tarzają się koty jakoś mi się nie uśmiecha, a na cudzym terenie
> (droga) chodzą psy sąsiadów, koty moje i cudze - i tam też nie będę.
>
> Masz jakiś pomysł co z tymi pozostałościami robić? Zwłaszcza
> insektycydów?
>
Po pierwsze trzeba tak zaplanować ilość oprysku, żeby go zostało jak
najmniej. Tą resztką można dopryskać ponownie rośliny. Skoro jesteś taką
ortodoksyjną ekolożką, to resztki i popłuczyny wylewaj do sedesu - poważnie.
Jest jeszcze jedna sprawa. Opakowania po pestycedach (zwrot pustych) powinni
przyjmować dystrybutorzy - czyli należy zwrócić tam, gdzie się kupiło. :-)
Pozdrawiam spokojnie Ja...cki
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
7. Data: 2004-03-16 14:57:14
Temat: Re: róże"Mariola Ratajczak" <m...@n...pl> wrote in message
news:c36prt$3vq$1@nemesis.news.tpi.pl...
>
> na różach, które kupiłam w zeszłym roku w Przedsiębiorstwie Nasiennictwa
> Ogrodniczego i Szkółkarstwa w Ożarowie Mazowieckim było napisane, aby moczyć
> róże przed posadzeniem - ale nie było napisane w czym. Sądziłam, że w
> wodzie, aby dobrze się przyjęły. Dopiero później przeczytałam w jakiejś
> gazecie - zdaje się, że w "Muratorze", że powinna to być woda z dodatkiem
> środka grzybobójczego.
>
> A może kupować róże z doniczką, wtedy uniknie się takich zabiegów?
A moze po prostu uniknac takich zabiegow nie stosujac sie do instrukcji?
Pozdrowienia,
Michal
--
Michal Misiurewicz
m...@m...iupui.edu
http://www.math.iupui.edu/~mmisiure
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
8. Data: 2004-03-16 17:01:28
Temat: Re: różeUżytkownik Mariola Ratajczak napisał:
>> Hejka. Dzisiaj byłem w Nomi. Na każdej róży wywieszka a na niej jak
>
> byk:
>
>>moczyć korzenie przed posadzeniem. Co to są różne swiństwa? ;-)
>
>
> na różach, które kupiłam w zeszłym roku w Przedsiębiorstwie Nasiennictwa
> Ogrodniczego i Szkółkarstwa w Ożarowie Mazowieckim było napisane, aby moczyć
> róże przed posadzeniem - ale nie było napisane w czym.
Pewnie tak piszą na opakowaniach by nie mieć reklamacji.
Porządna szkółka powinna zadbać o sprzedawany materiał i umieć sobie
radzić z chorobami doglebowymi.
>Sądziłam, że w
> wodzie, aby dobrze się przyjęły. Dopiero później przeczytałam w jakiejś
> gazecie - zdaje się, że w "Muratorze", że powinna to być woda z dodatkiem
> środka grzybobójczego.
Myślę, że wystarczy namoczyć korzenie w wodzie. I przyciąć.
Różne źródła różnie podają - ja korzenie przycinam zawsze i nie ma
problemu z przyjęciem się roślin.
> Sadziłam też róże z innych źródeł (Florpak i jakieś holenderskie - co chyba
> było błędem, bo najbardziej mi chorowały) i też nie było tam żadnej
> informacji na ten temat.
>
> A może kupować róże z doniczką, wtedy uniknie się takich zabiegów?
Też bym chciała w doniczkach - kwitnące, piękne i zdrowe...
Ale przynajmniej na południu Polski rzadki to widok.
Pozdrawiam
Marta
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
9. Data: 2004-03-16 20:58:18
Temat: Re: róże
Użytkownik "T.W." <t...@w...pl> napisał w
wiadomości news:c36cq8$j89$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
> Użytkownik "Dirko" <d...@w...pl> napisał w wiadomości
> news:c34q93$6dh$1@korweta.task.gda.pl...
>
> > Hejka. Dzisiaj byłem w Nomi. Na każdej róży wywieszka a na niej
> jak byk:
> > moczyć korzenie przed posadzeniem. Co to są różne swiństwa? ;-)
>
> Za świństwa uważam wszystko, do czego trzeba zakładać odzież ochronną
> i rękawice, nie wdychać oparów, pozostałości i popłuczyny z
> opryskiwacza rozproszyć po własnym(!) nieużytkowanym rolniczo terenie,
> po użyciu umyć twarz i ręce, wypłukać usta i zmienić odzież. Zgodnie z
> zaleceniami na opakowaniu.
No ale na przykład gnojówki prosto od kur to ja bez rękawiczek raczej nie
stosuję. I o ile pamiętam, to Ty robisz zastrzyki przeciwtężcowe, czego
znowu u mnie w rodzinie się nie praktykuje.
Pozdrawiam, Basia.
P.S. Wdychanie gnojówki też może zaszkodzić, nie mówiąc już o popryskaniu
sobie tym skóry czy włosów:-)))))
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
10. Data: 2004-03-16 21:35:20
Temat: Re: róże
Użytkownik "Basia Kulesz" <b...@i...pl> napisał w wiadomości
news:c37qeh$nlt$4@nemesis.news.tpi.pl...
> I o ile pamiętam, to Ty robisz zastrzyki przeciwtężcowe, czego
> znowu u mnie w rodzinie się nie praktykuje.
Jak się człowiek ciapta w ziemi świeżo pociętymi rękami ( wiesz jaką
mam pracę), to szczepienie p/tężc. nie jest przesadą. Ale to raz na
parę lat wystarczy.
A do gnojówek wszelkich (z wrotyczu i pokrzywy też) bez rękawic nie
podchodzę. Smrodek jest baaardzo trwały :)
Ale to i tak trochę co innego, niż taki pirimor :(
Pozdrawiam
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |