Strona główna Grupy pl.soc.rodzina rozwód a dzieci...

Grupy

Szukaj w grupach

 

rozwód a dzieci...

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 722


« poprzedni wątek następny wątek »

71. Data: 2005-01-14 09:20:04

Temat: Re: rozwód a dzieci...
Od: "Dariusz Drzemicki" <d...@a...com.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "puchaty" <p...@b...pl> napisał w wiadomości
news:4a3okejwxrez.dlg@juzwolalbympolizacslonine.gov.
..
>>>>> Rozwód jest w tym przypadku mniejszym złem.
>>>> Większym. Niedracalna destrukcja rodziny.
>>> Największym IMO jest brak miłości.
>> Dlatego trzeba ją odbudować.
>
> Tyle, że wg mnie Ty proponujesz by budulcem było: poświęcenie,

i miłość

> niespełnienie,

A co to znaczy?

> oszukiwanie się, uwikłanie...

Wprost przeciwnie.

--
Pozdrawiam,
Dariusz Drzemicki


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


72. Data: 2005-01-14 09:21:03

Temat: Re: rozwód a dzieci...
Od: "=sve@na=" <s...@h...com> szukaj wiadomości tego autora

Dariusz Drzemicki wrote:


> Nie znam szczegó?ów, wi?c rady s? ogólne t.j. odbudowaae zwi?zek do stanu,
> jaki by? na pocz?tku ma??e?stwa.
>

Ze co prosze? Bosz, coz za naiwnosc... To se ne da, panku, w zaden
sposob. mozna co najwyzej, wykorzystujac doswiadczenia zwiazku, znalezc
nowa plaszczyzne, lepsza niz wyjsciowa w momencie konfliktu, ale
polecanie powrotu do fazy alfa to smiech na sali.


--
sveana

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


73. Data: 2005-01-14 09:23:46

Temat: Re: rozwód a dzieci...
Od: "idiom" <i...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Dariusz Drzemicki" <d...@a...com.pl> napisał w wiadomości
news:cs82av$t1d$1@nemesis.news.tpi.pl...

> Po jakims czasie przyzwyczaila sie, ale jaki to wywarlo na niej wplyw?
> Przypuszczam, ze mocno destrukcyjny.


A jaki wpływ wywarłaby sytuacja, że tatuś został, mamusi nie szanował, a
swoje popędy seksualne rozładowywał na boku ?


Monika


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


74. Data: 2005-01-14 09:27:07

Temat: Re: rozwód a dzieci...
Od: "idiom" <i...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Dariusz Drzemicki" <d...@a...com.pl> napisał w wiadomości
news:cs812g$ml4$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Czy tutaj chodzi o maltretowanie?


Nie wiemy.

I autorka postu inicjującego ma prawo nie pisać o przyczynach rozpadu, bo
ona nie pyta, co z tym faktem zrobić.

Decyzję podjęła, co zaznaczyła na wstępie, więc nie chodzi jej o to, jak ją
zmienić.

Ona pyta jak rozmawiac o tym z dziećmi.
Weź, proszę to pod uwagę, że Twoje rady mogą być przez nią uznane za
zbędne, bo nie dotyczą jej problemu.

Monika


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


75. Data: 2005-01-14 09:28:18

Temat: Re: rozwód a dzieci...
Od: "proxy11" <p...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


> Jezeli rozwód jest spowodowany tzw. niedopasowaniem, to nie jest to
> powazny
> powód i porównanie do plonacego domu jest nieadekwatne.

Szanowny Panie kolego, zupełnie nie masz racji. A może warto siegnąć do
encyklik wydanych po
Soborze Watykańskim II? Ta mzdefiniowane są dwa główne i równorzędne cele
małrzeństwa:

- zrodzenie i wychowanie dzieci
- dobro obupólne małżonków, ich wzajemne szczęście i samorealizacja

Przed Soborem, Kościół rzeczywiście miał zdefiniowany tylko pierwszy z tym
punktów ale w Polsce,
jak zwykle jesteśmy niedoinformowani.

Ogólnie można powiedzieć tak, że może brak świadomości, zbyt młody wiek w
wielu przypadkach, lub
brak odpowiedzialności za siebie i kogośdrugiego, powoduje, że są zawierane
małżeństwa "niedopasowane".
Kwestia czy takie małżeństwo powinno trwać czy nie jest sprawą indywidualną
ludzi i nie ma tu jednego
rozwiązania, bo jeśli taki związek trwa przeciwko miłości to jest zło, ale
jeśli jest to gonienie tylko za
przyjemnościami to również jest zło, poza tym ludzie mają różne charaktery,
jedni potrafią wytrwać w różnych
sytuacjach inni nie potrafią. Jeśli ktoś jest np. po cichu męczony
psychicznie, to jest wg. Ciebie dobrze, bo
jest zamknięte w 4 ścianach i małżęństwo trwa? A gdzie miłość, dobro
drugiego człowieka, realziacja celu
małżeństwa?! Także, na twoim miejscu bym nie generalizował. Osobiście nie
uważam Cię za np. fanatyka, bo masz
prawo mieć swoje zdanie, które tutaj przedstawiasz, nawet jeśli w naszym
społeczeństwie odczuwa się coś
co można nazwać nagonką na Kościół, ale z drugiej strony widać, żę brakuje
Ci doświadczenia, że patrzysz
jedynie przez pryzmat swojej osoby. A ludzie, jak już powiedziałem, są
rózni. I zapewniam Cię, że są zdolni
do poświęceń ale w imię czego? Zasady, której nie uznają. A co jest
najważniejsze? Chyba miłość, nie
uważasz tak? Skoro więc małżeństwo trwa wbrew miłości, to nie jest dobrze.
Oczywiście mam tu na myśli
miłość dojrzałą a nie różnego rodzaju romanse i afekty, miłość
odpowiedzialną. Zresztą, jeśli chodzi o Kościół, to
jeśli rozpatrywać to jako zbiór ludzi, to my nim jesteśmy ale jest jeszcze
cośtakeigo jak instycja, i tutaj dochodzi
do wielu niesprawiedliwośći, bo np. byli księżą, zwalniani są ze święceń i
mogą zakładać rodziny, biskupi ewangeliccy, którzy
przeszli na katolicyzm (jest takich około 100 na świecie) mogli zatrzymać
swoje żony, a normalny człowiek,
który np. z ważnych powodów zmienia swoją rodzinę, już nie. A zauważ, że w
Piśmie Sw. są wyraźne zalecenia
co do tego żeby małżeństwo było trwałe ale nie ma nic na temat wykluczenia
osób po rozwodzie, z życia wspólnoty,
jak to ma miejsce obecnie, keidy nie wolni przyjmować sakramentów. Teraz
podejście się zmienia, ale kto odpowiada
za to, że tacy ludzie, rodziny są odtrąceni. To przecież nie jest zgodne z
duchem ewangelii. Niestety, trzeba
przyznać, że ludzie są wrażłiwi. I mają prawo się "obrazić" jeśli się ich
traktuje.

Innym aspektem jest to, ze model rodziny, ktory mamy obecnie, narzucony
przez tę cywilizację, która w wielu apsektach jest przecież
zła (nakierowanie na jednostkę, kapitalizm, itd.) czy jest taki dobry. Jest
to coś co jest przewagą rozumu nad
tym co wielu ludzi czuje, co odpowiada zachowaniom człowieka żyjącemu bez
kultury, a więc to jest poligamia,
związki czasowe an okres wychowania dzieci, itd. Takie modele występują w
innych kulturach. Czy to jest złe?
Jeśli powiesz że to jest żłe, to równie dobrze możesz powiedzieć, że złe
jest przyjmowanie pokarmów, a przecież
to też jest podstawowa potrzeba człowieka. I jakie zalecenia wynikają z
Pisma Sw.? A to, żeby jeśc prosto,
najlepiej czarny chleb, ryby. A czy tak robisz? Czy nie jesz slodzyczy,
lodow, pizzy, itd. Moze to smieszne ale zauwaz,
ze rownorzedne, bo obiektywnie seksualizm niczym nie rozni sie od
jedzeniolizmu. I teraz, dalczego
akurat nasze modele maja byc jedynie sluszne? Widzisz moim zdaniem liczy sie
cel. Jesli np. muzulmanim
ma 2, 3 zony i tworza razem rodzine, maja dzieci i sa szczesliwy to jest
dobrze, ale jesli np. katolik ma 1 zone,
i nie realizuje celow malzenstwa to jest zle i odwrotnie. A moze po prsotu,
jak zwykle, brakuje troche
tolerancji miedzy nami i na calym swiecie. Nie zauwazyles ze ta roznorodnosc
kultur jest dana po to, zeby sie
zastanawiac nad naszym czlowieczenstwem, nasza rola, co jest najwazniejsze?

Mysle, że narzucane czegos moze przyniesc czasem zle owoce. Przykladem tego
jest to jak sie wychowalem. Moi rodzice
byli razem, bo moja mam uwazala ze malzentwo jest nierozerwalne ale sie nie
kochali, tzn. bylu problemy ze strony
mojego ojca. Rezyltak tego byl taki, ze jak sam wszedlem w dorosle zycie to
nie umialem rozroznic prawdziwej
milosci od bycia razem (nie umiem tego tak w paru zdanaich wyjasnic) i
wszedlem w malzentwo bez milosci (nie mialem
porowania). Co zakonczylo sie rozwodem i zalozeniem drugiej rodziny, gdzie
mam 5 dzieci i realizujemy te wszystkie
celem ktore na poczatku pokazalem. Takze ,w tym przypadku wolabym zeby moi
rodzice sie rozwiedli, i nie chcialbym
miec tego obciazenia co mialem. Takze zauwaz, ze ostatenie zasada jest jak
narzedzie, nie jest wazniejsza od tego co
masz zrobic, ale liczy sie to jak zostanie wykorzystana. Siegnij do
Ewangelii, gdzie Jezus w szabat uzdrawial, mimo, ze to
byl wbrew prawu i zastanow sie powaznie, co w zyciu jest najwazniejsze, czy
milosc i czlowiek, czy oderwane od zycia
zasady w danym, konretnym przypadku.

Proxy


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


76. Data: 2005-01-14 09:34:57

Temat: Re: rozwód a dzieci...
Od: Maciej Czerwiński <mkc@no_spam.gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

On 05-01-14 09:51:16, Dariusz Drzemicki wrote:

>> Chyba napisze tak: jak zaczniesz dyskutowac, a skonczysz pisac truizmy, to
>> moze ktos wezmie Cie powaznie.
>
> To nie jest truizm. To wlasnie czyni z malzenstwa cos wiecej niz tylko
> kontrakt.

Doprawdy? Dotychczas sądziłem, że tym czymś jest miłość.

--
Pozdrawiam,
Maciek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


77. Data: 2005-01-14 09:36:04

Temat: Re: rozwód a dzieci...
Od: "gouge" <g...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Dariusz Drzemicki" <d...@a...com.pl> napisał w wiadomości
news:cs82av$t1d$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Uzytkownik "=sve@na=" <s...@h...com> napisal w wiadomosci
> news:cs7t39$75r$3@inews.gazeta.pl...
> Widzialem, jak wplynal na kolezanke córki, jeszcze wtedy, gdy byly w
> przedszkolu, odejscie ojca (znalazl inna i odszedl). Najpierw dziecko
pytalo
> mamy, gdzie tata. Mama, ze wyjechal w delegacje. Mijaly dni i fakt, ze
tatus
> po prostu olal rodzine dochodzila do swiadomosci dziecka.

I nadal uważasz, że kobieta, której mąż "znalazl inna i odszedl" powinna do
końca życia chodzić za nim i błagac by wrócił do rodziny? I wszystko w imię
dobra dzieci? Wyobrażasz sobie kim mogłaby się stać ta kobieta po kilku
tygodniach, miesiącach, latach? I co mogłaby zaoferować swoim dzieciom?


> Pozdrawiam,
> Dariusz Drzemicki

Równiez pozdrawiam
gouge


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


78. Data: 2005-01-14 09:36:29

Temat: Re: rozwód a dzieci...
Od: "idiom" <i...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Dariusz Drzemicki" <d...@a...com.pl> napisał w wiadomości
news:cs82os$1dn$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Ja wolę prawdę. Oczywiście nie sekuję dziecka. Jak mu nie wyjdzie, to
mówię,
> że można było to wykonać lepiej.

Stary, ZAWSZE można coś wykonać lepiej.

> Na dłuższą metę dziecko zrozumie, że pochwała rodzica ma wartość, a nie
jest
> tylko pustym komplementem

Hmmm... A wygłaszasz je kiedykolwiek? Bo, skoro zawsze coś można ugotować,
namalować, zaśpiewać lepiej ?

IMHO Twoje dzieci wejdą w wiek dorosły w przekonaniu, że się do niczego nie
nadają, bo wszystko mogłyby zrobić lepiej. I będzie to Twoja zasługa - moim
zdaniem.

> Tak. To stoi w sprzeczności.

Myslisz się. Kocham mojego syna jak nic na świecie :)
Jego ojca nie kocham.

> Jak kocham dziecko, to powinienem zapewnić mu dobre wychowanie, a więc w
> pełnej rodzinie.

Czyli moj syn powinien wychowywać się w pełnej rodzinie ?

Monika


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


79. Data: 2005-01-14 09:39:25

Temat: Re: rozwód a dzieci...
Od: "proxy11" <p...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Dariusz Drzemicki" <d...@a...com.pl> napisał w wiadomości
news:cs80mp$m10$1@nemesis.news.tpi.pl...
>
> I dalem zdecydowana odpowiedz. Nie bede jej mamil, ze dziecko mozna
> oszukac jakimis frazesami, ze rodzice sa OK, kochaja dziecko tylko, ze
> musza sie rozstac.
> To nie trzyma sie kupy.

To czy rodzice kochają siebie nawzajem i czy kochają dziecko to akurat
niewiele ma
ze sobą wspólnego jeśli np. rodzice się nie kochają między sobą a kochają
swoje dzieci. Wtedy po prostu należało by z dziecmi przebywać, rozmawiać,
zapewniać
ich o swoim uczuciu, przywiązaniu. Na pewno to lepiej niż dziecko miało by
patrzeć
na kłócących się codziennnie rodziców. To rada dla autorki postu. Trzeba dać
dzieciom odczuć, że są nadal ważne i kochane. Trzeba starać się nie mieszać
ich w sprawy niepotrzebne, rozgrywać, itd. Potrzeba tu dużo poświęcenia
w stosunku do dzieci i kontaktu z obojgiem rodziców. I żeby nie oczerniać
siebie nawzajem wobec dzieci i nie rozgrywać emocji wobec dzieci.

A koledze Dariuszowi gratuluję szczęśliwej i kochającej się rodziny i
dobrego patrzenia na życie, tylko chciałbym wierzyć, że tak samo jak kocha,
umie wysłuchać i spełnić potrzeby drugiej strony (małżonki, narzeczonej,
dziewczyny, itd.).
I umial dac przyklad, byc z innymi i sie realizowal w zyciu. Ale
do zrozumienia rzeczywistych sytuacji innych ludzi to koledze jeszcze
bardzo, bardzo daleko.

proxy


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


80. Data: 2005-01-14 09:43:03

Temat: Re: rozwód a dzieci...
Od: "proxy11" <p...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Zamiast patrzec na film popatrz na zycie. Może i tak jest, ale i tak samo
jest
w normalych rodzinach, tyle ze to tak jest normalne i nikt nie zwraca uwagi
na to, że dziecko nie może porozmawiać z ojcem i że dostaje od ojca
ktory jest w domu drogie prezenty. To co opisujesz mowi o pustce
uczuciowej miedzy ludzmi, co jest w rodzinach rozbitych bardziej
wyraziste, niz w tzw, "normalych"

proxy


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 7 . [ 8 ] . 9 ... 20 ... 60 ... 73


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Adopcja
W RODZINIE...
Re: Tradycyjny model rodziny
Dojrzałe związki
Re: Tradycyjny model rodziny

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »