| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2003-06-09 18:45:07
Temat: strach przed ludzmi ?Jestem strasznie niesmiala. Lubi mowic, ale tylko do ludzi ktorych dobrze
znam. Reszta to katastrofa. Boje sie odezwac w nowym towarzystwie, kupic cos
w sklepie samoobslugowym , ciahgle mam wrazenie ze wszyscy na mnie patrzi
krytykuja. Bardzo wazna jest dla mnie opinia innych. To straszne. Co robic?
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2003-06-09 19:33:51
Temat: Re: strach przed ludzmi ?
Użytkownik "AceAnne" <a...@w...pl> napisał w wiadomości
news:bc2kk7$gch$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Jestem strasznie niesmiala. Lubi mowic, ale tylko do ludzi ktorych dobrze
> znam. Reszta to katastrofa. Boje sie odezwac w nowym towarzystwie, kupic
cos
> w sklepie samoobslugowym , ciahgle mam wrazenie ze wszyscy na mnie patrzi
> krytykuja. Bardzo wazna jest dla mnie opinia innych. To straszne. Co
robic?
myślę, że śmiałość można do pewnego stopnia wypracować, wytrenować :)
ale przecież każdy jest inny, może warto się z nieśmiałością pogodzić do
pewnego stopnia?
zaakceptować siebie, jesteś wyjątkowa taka jaka jesteś i już.....
a jeśli już strasznie ci z tym niewygodnie
to trenuj śmiałość, najpierw może jakby na siłę
imprezuj, poznawaj nowych ludzi, kursy, wyjazdy itd
możliwe, że się przyzwyczaisz po prostu
no i sama musisz najpierw wiedzieć, że masz coś ważnego i ciekawego do
powiedzenia :))
grupy dyskusyjne mogą się wbrew pozorom przydać :))
pozdrowienia
Natalia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-06-09 20:02:34
Temat: Re: strach przed ludzmi ?"AceAnne" w news:bc2kk7$gch$1@atlantis.news.tpi.pl napisał(a):
>
> Jestem strasznie niesmiala.
Jesli jestes nastolatka to najprawdopodobniej Ci minie z wiekiem.
> Boje sie odezwac w nowym towarzystwie,
Dlaczego?
> kupic cos w sklepie samoobslugowym ,
Dlaczego?
> ciahgle mam wrazenie ze wszyscy na mnie patrzi
Czy Ty ciagle patrzysz na innych?
> krytykuja.
Czy Ty ciagle innych krytykujesz?
> Bardzo wazna jest dla mnie opinia innych.
Dlaczego? Czy uwazasz, ze opinia kazdej osoby jest bardzo wazna? Czy
uwazasz, ze ludzie sa nieomylni? Czy uwazasz, ze warto przejmowac sie
opinia zula spod budki z piwem, ktory sam niewiele osiagnal? Czy
uwazasz, ze celem kazdej krytyki skierowanej pod Twoim adresem, jest
chec sprawienia Ci bolu, a nie umozliwienie dalszego rozwoju? Czy tak
samo bierzesz sobie do serca przychylne opinie na swoj temat i
rozpamietujesz je przynajmniej tak samo dlugo jak slowa krytyki?
> Co robic?
Zyj, bo szkoda czasu na rzeczy blahe.
pozdrawiam
--
Greg
Nie Tylko Poezja - http://republika.pl/szedhar/
Serwis PSPHome - http://www.psphome.htc.net.pl/
Z psychologia jedyne co mam wspolnego to to, ze jestem czlowiekiem.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-06-09 22:11:34
Temat: Re: strach przed ludzmi ?
Użytkownik "AceAnne" <a...@w...pl> napisał w wiadomości
news:bc2kk7$gch$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Jestem strasznie niesmiala. Lubi mowic, ale tylko do ludzi ktorych dobrze
> znam. Reszta to katastrofa. Boje sie odezwac w nowym towarzystwie, kupic
cos
> w sklepie samoobslugowym , ciahgle mam wrazenie ze wszyscy na mnie patrzi
> krytykuja. Bardzo wazna jest dla mnie opinia innych. To straszne. Co
robic?
>
>
POdpisuje sie pod wsyzstkimi radami i dodaje swoja
przecztaj i wez gleboko do serca"Weronika postanawia umrzec",
I zyj tak jakby jutro nie mialo nadejsc
tak zebys miala co wspominac :)
i nie zwracaj zbytniej uwagi na innych. Niech zajma sie soba:)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-06-10 20:10:11
Temat: Re: strach przed ludzmi ?
Użytkownik "Greg" <U...@o...pl> napisał w wiadomości
news:bc2p8f$h5h$1@atlantis.news.tpi.pl...
> >
> > Jestem strasznie niesmiala.
>
> Jesli jestes nastolatka to najprawdopodobniej Ci minie z wiekiem.
>
Skąd ta pewność, proroku?
[...]
> > Co robic?
>
> Zyj, bo szkoda czasu na rzeczy blahe.
>
Ona właśnie napisała, że nie może normalnie żyć. Takich problemów nie da się
pokonać siłą woli.
Pozdrawiam
Trurl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-06-10 21:18:08
Temat: Re: strach przed ludzmi ?"Trurl" w news:bc5g7q$7b6$2@news.onet.pl napisał(a):
>
> > > Jestem strasznie niesmiala.
> > Jesli jestes nastolatka to najprawdopodobniej
> > Ci minie z wiekiem.
> Skąd ta pewność, proroku?
Wiec dla Ciebie najprawdopodobniej = na pewno? Interesujace. Czlowiek
cale zycie sie uczy.
> Takich problemów nie da się pokonać siłą woli.
Jesli czegos nie da sie zrobic... znajdz kogos kto o tym nie wie.
pozdrawiam
--
Greg
Nie Tylko Poezja - http://republika.pl/szedhar/
Serwis PSPHome - http://www.psphome.htc.net.pl/
Z psychologia jedyne co mam wspolnego to to, ze jestem czlowiekiem.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-06-10 21:45:33
Temat: Re: strach przed ludzmi ?> Jestem strasznie niesmiala. Lubi mowic, ale tylko do ludzi ktorych dobrze
> znam. Reszta to katastrofa. Boje sie odezwac w nowym towarzystwie, kupic
cos
> w sklepie samoobslugowym , ciahgle mam wrazenie ze wszyscy na mnie patrzi
> krytykuja.
>>Bardzo wazna jest dla mnie opinia innych. To straszne. Co robic?
(sam sie o to pytalem niedawno)
Czy to nie jest pewnego rodzaju zarozumialstwo? Myslisz, ze inni nie maja
nic innego do roboty tylko sie na Ciebie patrzec, dyskutowac na Twoj temat
itp? Jestes taka wazna czy moze chcesz taka byc? Zapytaj sie sama...
Zbuntuj sie!
Cos takiego napisala pewna Pani (profesor, filozof):
"...Daje sie on (lek) wyrazic slowami: co pomysla o mnie inni, otaczajacy
ludzie? Lek prowokujacy, by nie wylamywac sie z tego, co w danym otoczeniu
jest uznane za powszechnie obowiazujace. [...] Takie leki stanowia PROBE
CHARAKTERU."
Wydaje mi sie, ze slusznym bedzie stwierdzenie, ze takie sytuacjie prowokuja
nas bysmy pokazali sobie i innym jacy jestesmy naprawde.
wpoczuciusamotnosci.kazoo
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-06-11 18:36:53
Temat: Re: strach przed ludzmi ?----- Original Message -----
From: "Greg" <U...@o...pl>
> >
> > > > Jestem strasznie niesmiala.
> > > Jesli jestes nastolatka to najprawdopodobniej
> > > Ci minie z wiekiem.
> > Skąd ta pewność, proroku?
>
> Wiec dla Ciebie najprawdopodobniej = na pewno? Interesujace. Czlowiek
> cale zycie sie uczy.
Nie chodzi o słowa, tylko o pewność z jaką wyraziłeś to przekonanie. Czy
jako nastolatek byłeś "strasznie nieśmiały"? Jeśli tak, i jakimś cudem
minęło ci to z wiekiem, to najprawdopodobniej jesteś wyjątkiem.
>
> > Takich problemów nie da się pokonać siłą woli.
>
> Jesli czegos nie da sie zrobic... znajdz kogos kto o tym nie wie.
Bardzo łatwo pisać takie frazesy, ale tej dziewczynie nie pomogą "życiowe
mądrości", tylko fachowa pomoc psychologa. Nie warto czekać "bo może samo
przejdzie". Takie podejście jest szkodliwe.
Pozdrawiam
Trurl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-06-11 21:04:55
Temat: Re: strach przed ludzmi ?"Trurl" w news:bc7sib$m62$1@news.onet.pl napisał(a):
>
> > Wiec dla Ciebie najprawdopodobniej = na pewno?
> Nie chodzi o słowa, tylko o
Jeśli dla kogoś słowa nie mają znaczenia, tylko to co sam sobie
dośpiewa... ja na to nic nie poradzę.
> Czy jako nastolatek byłeś "strasznie nieśmiały"?
> Jeśli tak, i jakimś cudem minęło ci to z wiekiem,
> to najprawdopodobniej jesteś wyjątkiem.
Być wyjątkiem nie jest źle. Szczególnie gdy pochodzi się z magicznej
krainy gdzie wyjątków jest więcej.
> > > Takich problemów nie da się pokonać siłą woli.
> > Jesli czegos nie da sie zrobic... znajdz kogos kto
> > o tym nie wie.
> Bardzo łatwo pisać takie frazesy,
Bardzo łatwo jest pisać, że się nie da, a przynajmniej nie bez
heroicznego wysiłku i pomocy ze strony innych. To trochę jak ze środkami
dezynfekcyjnymi. Oglądając reklamy można odnieść wrażenie, że w tym
świecie nie da się przeżyć bez zadbania o sterylne warunki. Biedne
dzieci atakowane przez przerażające mikroby i inne grzyby. Rodzice
kupują więc różne środki wierząc, że tylko w tym znajdą ratunek. Później
się okazuje, że dziecko ma praktycznie na wszystko alergię... Coś
podobnego zaobserwowałem chodząc do lekarza. Kiedyś antybiotyk
przepisywało się gdy naprawde była taka potrzeba. Od jakiegoś czasu
antybiotyki przepisuje się przy każdej okazji - nawet zwykłe
przeziębienie okazuje się wystarczającym powodem. Namnożyło się nam też
różnej maści dyslektyków i dysgrafów. Człowiek robi błędy - i już jest
papierek. W efekcie gdzie nie spojrzeć tam dyslektyk. Ktoś złapał doła -
ma depresję. Wygląda na to, że w XXI wieku modnym jest porywanie się na
muchy z armatą.
> ale tej dziewczynie nie pomogą "życiowe mądrości",
Nie wiesz co jej pomoże - to po pierwsze. Po drugie ja nikogo do niczego
nie zmuszam. Przedstawiam tylko jedną z opcji. Co z tym zrobią inni, to
już ich sprawa. Jeśli ktoś skorzysta - będzie mi miło. Jeśli nie - jakoś
to przeżyję.
> tylko fachowa pomoc psychologa.
Psycholog to nie dentysta, który szczypcami usunie bolący ząb i po
krzyku. Dentysta może uleczyć nawet wbrew pacjentowi, który się wyrywa
(ostatecznie można delikwenta uśpić, przywiązać do fotela
dentystycznego...). Psycholog nie zdziała nic, jeśli jego klient mu na
to nie pozwoli.
Powtórzę to co jakiś czas temu napisałem na innej grupie dyskusyjnej.
Wyobraź sobie, że pomiędzy nami znajduje się przepaść bez dna. W pobliżu
nie ma żadnego mostu - odległość pomiędzy jednym brzegiem, a drugim jest
po prostu zbyt duża (a i materiałów na budowę nie ma). Skoro zbudowanie
mostu nie jest możliwe, nie da się również przeskoczyć na drugą stronę.
Pozostają dwie możliwości kontaktu - gesty, oraz krzyk. Czy posiadasz
umiejetność poruszania przedmiotów przy pomocy własnego głosu lub za
pomocą odpowiednich gestów? Ja niestety nie. Nie mogę więc w żaden
sposób podnieść kamienia znajdującego się po Twojej stronie. Nie ma za
to najmniejszego problemu z kamieniem, który leży po mojej stronie. Mogę
Ciebie prosić (przy pomocy gestykulacji i głosu) o to, abyś podniósł
konkretny kamień po swojej stronie. Decyzja jednak należy do Ciebie -
może Cię do tego nakłonię, a może nie.
W innym wątku pisałem o podrzucaniu długopisa - wrócę do tego. Z tym
abym ja go podrzucił nie ma najmniejszego problemu - chodzi bowiem o
moją własną rękę. Problem pojawia się w sytuacji gdy to Ty masz nim
podrzucić - ręka jest bowiem Twoja, i to Ty musisz podjąć decyzje (wydać
polecenie swojej ręce), ponieważ ona "słucha" tylko Ciebie. Sedno zaś
kryje się w mózgu - centrum dowodzenia. Ale polecenia nie przychodzą z
zewnątrz - mózg to część mnie samego (znajduje się po tej samej stronie
przepaści).
Niedawno oglądałem program o człowieku, który lizał pręt rozgrzany do
takiej temperatury, że jeśli przyłożyło się do niego kartkę, to ta
zaczynała płonąć (scena została nakręcona bez cięć). Jeśli podchodzisz
do tego sceptycznie i uważasz, że to jednak był trik filmowy - on
przebijał sobie ciało ostrymi przedmiotami. Jeśli to też był trik, to
bardzo dobry - ja się nie poznałem. Ten człowiek nie odczuwał przy tym
bólu - potrafił go odłączyć. Nie ma co się dziwić - ból rodzi się w
mózgu, a jego mózg należy do niego. Ale on nie jest pierwszym - podobne
praktyki niektóre ludy stosowały już dawno temu. W innym programie
widziałem ludzi, którzy potrafili na długi czas zejść pod wodę. Wszystko
dzięki temu, że zwalniali siłą woli ilość uderzeń serca oraz ograniczali
do minimum dopływ powietrza, do pewnych organów (byli podłączeni pod
różne sensory). Niemożliwe? Przecież niektóre zwierzaki tak potrafią. A
znasz może historie ludzi, którzy byli ze sobą tak związani, że jeśli
zmarło jedno z nich, to drugie umierało krótko po? Jak to wytłumaczysz?
Zbieg okoliczności? Po prostu taki człowiek z żalu się "wyłączał". Można
bowiem powiedzieć, że nie tylko w zdrowym ciele zdrowy duch, ale także
od stanu ducha zależy stan ciała. Nie raz udało mi się pokonać jakąś
chorobę w rodzaju grypy, samą siłą woli. Wystarczyło odpowiednie
nastawienie. Czasem w kościach zaczynało mnie łamać, gdy akurat byłem w
paskudnym stanie psychicznym - wtedy choroba kładła mnie do łóżka bez
większych problemów. Gdy o tym pisze brzmi to dość fantastycznie - można
by powiedzieć, że był to zwykły zbieg okoliczności. Gdybyś jednak
doświadczył tego na własnej skórze, wiedziałbyś, że to coś więcej. No i
co tam moje grypy, gdy u niektórych ustępowała choroba, wobec której
medycyna była bezradna. Pewien chłopak, miłośnik Gwiezdnych wojen,
wizualizował sobie każdego dnia myśliwce gwiezdne, które laserami
rozbijały nowotwór - kawałek po kawałku. Rak ustąpił, a lekarze nadziwić
się temu nie mogli.
Ja przez większą część życia doznawałem silnych bólów brzucha, w
sytuacjach stresowych. Do tego dreszcze oraz naprzemienne fale gorąca i
zimna. Któregoś dnia zrozumiałem, że to przecież moje ciało. Skąd brzuch
"wie", że coś nie gra i w związku z tym powinien zacząć mnie boleć? Ja
sam muszę mu powiedzieć, że o to pojawia się sytuacja silnie stresowa,
więć powinien zareagować silnym bólem. Skoro tak, to równie dobrze mogę
mu wydać inne polecenie, prawda? O tym, że to my decydujemy świadczy
również to, że różni ludzie różnie reagują. Po prostu podświadomie
wydają inne polecenia. Jedna osoba na stres zareaguje płaczem, a druga
histerycznym smiechem.
Nie, nie twierdzę, że spokojnie można zapomnieć o psychologach,
lekarzach itp. Niektórzy nie są w stanie uwierzyć, że sami mają tak
ogromny wpływ na własne życie. Dużo łatwiej jest niektórym uwierzyć, że
jakiś człowiek ma moc, dzięki której uzdrawia... taki bioenergoterapeuta
na przykład. Gdy widzą jak on macha nad nimi rękami, mają jakiś
pretekst, wyraźny znak. Zupełnie jak dziecko, które jedzie na rowerku,
bo wie, że tatuś lub mamusia pomagają z tyłu utrzymać równowagę. I jadą
tak długo, aż nie obejrzą się za siebie, stwierdzając w tej samej
chwili, że rodzic został niepostrzeżenie daleko z tyłu - no i wywrotka,
bo samemu przecież nie potrafi.
> Nie warto czekać "bo może samo
> przejdzie". Takie podejście jest szkodliwe.
A na pewno wygodne. Nie mam zamiaru nikomu wmawiać, że mam rację. Nie
mam zamiaru brać na siebie odpowiedzialności za decyzje podejmowane
przez innych. Napisałem to co chciałem - to wszystko.
pozdrawiam
--
Greg
Nie Tylko Poezja - http://republika.pl/szedhar/
Serwis PSPHome - http://www.psphome.htc.net.pl/
Z psychologia jedyne co mam wspolnego to to, ze jestem czlowiekiem.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-06-12 19:19:13
Temat: Re: strach przed ludzmi ?
Użytkownik "Greg" <U...@o...pl> napisał w wiadomości
news:bc85jd$m95$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
> Być wyjątkiem nie jest źle. Szczególnie gdy pochodzi się z magicznej
> krainy gdzie wyjątków jest więcej.
I wystarczy wypowiedzieć magiczne zaklęcie i po kłopocie?
>
> Bardzo łatwo jest pisać, że się nie da, a przynajmniej nie bez
> heroicznego wysiłku i pomocy ze strony innych. To trochę jak ze środkami
> dezynfekcyjnymi. Oglądając reklamy można odnieść wrażenie, że w tym
> świecie nie da się przeżyć bez zadbania o sterylne warunki. Biedne
> dzieci atakowane przez przerażające mikroby i inne grzyby. Rodzice
> kupują więc różne środki wierząc, że tylko w tym znajdą ratunek. Później
> się okazuje, że dziecko ma praktycznie na wszystko alergię... Coś
> podobnego zaobserwowałem chodząc do lekarza. Kiedyś antybiotyk
> przepisywało się gdy naprawde była taka potrzeba. Od jakiegoś czasu
> antybiotyki przepisuje się przy każdej okazji - nawet zwykłe
> przeziębienie okazuje się wystarczającym powodem. Namnożyło się nam też
> różnej maści dyslektyków i dysgrafów. Człowiek robi błędy - i już jest
> papierek. W efekcie gdzie nie spojrzeć tam dyslektyk. Ktoś złapał doła -
> ma depresję. Wygląda na to, że w XXI wieku modnym jest porywanie się na
> muchy z armatą.
Odwracasz kota ogonem. Próba rozwiązania problemu skrajnej nieśmiałości (w
tym wypadku może nawet fobii społecznej) przy pomocy siły woli to jak
porywanie się z motyką na słońce. Być może istnieją jacyś wyjątkowi ludzie,
którym się to udało (mnie akurat nie), ale zdecydowana większość ludzi nie
byłaby zdolna do tak heroicznego wysiłku (zakładam, że wiesz jak się czuje
człowiek z czymś takim).
>
> > tylko fachowa pomoc psychologa.
>
> Psycholog to nie dentysta, który szczypcami usunie bolący ząb i po
> krzyku. Dentysta może uleczyć nawet wbrew pacjentowi, który się wyrywa
> (ostatecznie można delikwenta uśpić, przywiązać do fotela
> dentystycznego...). Psycholog nie zdziała nic, jeśli jego klient mu na
> to nie pozwoli.
Cóż za odkrywcza myśl! ;-) Powiem więcej, psycholog nic nie może zdziałać,
to klient sam musi, tyle, że z psychologiem jest o niebo łatwiej.
[...]
> W innym wątku pisałem o podrzucaniu długopisa - wrócę do tego. Z tym
> abym ja go podrzucił nie ma najmniejszego problemu - chodzi bowiem o
> moją własną rękę. Problem pojawia się w sytuacji gdy to Ty masz nim
> podrzucić - ręka jest bowiem Twoja, i to Ty musisz podjąć decyzje (wydać
> polecenie swojej ręce), ponieważ ona "słucha" tylko Ciebie. Sedno zaś
> kryje się w mózgu - centrum dowodzenia. Ale polecenia nie przychodzą z
> zewnątrz - mózg to część mnie samego (znajduje się po tej samej stronie
> przepaści).
Tak, ale mimo to mózg potrafi czasami działać przeciwko nam. I na domiar
złego rzadko kiedy zdajemy sobie z tego sprawę. Jak to się dzieje? Zapytaj
dziadka Freuda. Ludzka psychika jest na tyle skomplikowana, że nie wystarczy
jedynie silna wola aby ją opanować. Lepiej odłożyć tę motykę, bo można sobie
zrobić krzywdę.
[...]
> medycyna była bezradna. Pewien chłopak, miłośnik Gwiezdnych wojen,
> wizualizował sobie każdego dnia myśliwce gwiezdne, które laserami
> rozbijały nowotwór - kawałek po kawałku. Rak ustąpił, a lekarze nadziwić
> się temu nie mogli.
Zdaje się, że wyjaśnianiem powyższych przypadków zajmuje się nowa dziedzina
nauki - psychoneuroimmunologia (o ile nie pokręciłem nazwy). Wszystko to
jest możliwe, ale jednocześnie nic nie dzieje się samo z siebie. Nie wierzę,
że człowiek który ma głębokie wewnętrzne problemy i jest totalnie zagubiony
może od tak po prostu się zmienić. W każdym przypadku wymaga to jakiegoś
bodźca albo najlepiej pomocy z zewnątrz.
> Ja przez większą część życia doznawałem silnych bólów brzucha, w
> sytuacjach stresowych. Do tego dreszcze oraz naprzemienne fale gorąca i
> zimna. Któregoś dnia zrozumiałem, że to przecież moje ciało. Skąd brzuch
> "wie", że coś nie gra i w związku z tym powinien zacząć mnie boleć? Ja
> sam muszę mu powiedzieć, że o to pojawia się sytuacja silnie stresowa,
> więć powinien zareagować silnym bólem. Skoro tak, to równie dobrze mogę
> mu wydać inne polecenie, prawda? O tym, że to my decydujemy świadczy
> również to, że różni ludzie różnie reagują. Po prostu podświadomie
> wydają inne polecenia. Jedna osoba na stres zareaguje płaczem, a druga
> histerycznym smiechem.
Szkoda, że niektóre problemy z psyche nie dają się tak łatwo rozwiązać jak
ten ból brzucha, co nie znaczy oczywiście, że nie dają się rozwiązać w
ogóle.
>
> Nie, nie twierdzę, że spokojnie można zapomnieć o psychologach,
> lekarzach itp. Niektórzy nie są w stanie uwierzyć, że sami mają tak
> ogromny wpływ na własne życie. Dużo łatwiej jest niektórym uwierzyć, że
> jakiś człowiek ma moc, dzięki której uzdrawia... taki bioenergoterapeuta
> na przykład. Gdy widzą jak on macha nad nimi rękami, mają jakiś
> pretekst, wyraźny znak. Zupełnie jak dziecko, które jedzie na rowerku,
> bo wie, że tatuś lub mamusia pomagają z tyłu utrzymać równowagę. I jadą
> tak długo, aż nie obejrzą się za siebie, stwierdzając w tej samej
> chwili, że rodzic został niepostrzeżenie daleko z tyłu - no i wywrotka,
> bo samemu przecież nie potrafi.
Zgadzam się, mamy ogromny wpływ na własne życie i często nie zdajemy sobie z
tego sprawy. Można by nawet zaryzykować stwierdzenie, że większość problemów
da się rozwiązać jedynie uświadamiając sobie to. Pytanie tylko jak to
zrobić? Myślę, że jednym ze sposobów jest wgląd w gabinecie
psychoterapeuty... a z drugiej strony z całą pewnością nie jest nim
rozbijanie głową muru. Siła woli na nic się tutaj nie zda!
>
> > Nie warto czekać "bo może samo
> > przejdzie". Takie podejście jest szkodliwe.
>
> A na pewno wygodne. Nie mam zamiaru nikomu wmawiać, że mam rację. Nie
> mam zamiaru brać na siebie odpowiedzialności za decyzje podejmowane
> przez innych. Napisałem to co chciałem - to wszystko.
>
Cieszę się, ja również.
Pozdrawiam
Trurl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |