| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2005-06-18 08:34:57
Temat: Re: ten trzeci ? Glupia sprawa [dlugie]On Fri, 17 Jun 2005 20:30:53 +0200, "Marcin Ciesielski"
<m...@n...op.pl> wrote:
>
>Uzytkownik "000111000" <adres@jakas_poczta.w_pl> napisal w wiadomosci
>news:dk06b1pipu9i114d5hvbrbp0cf67hfb4rk@4ax.com...
>
>> Ona (A): Wdowa (od 4 lat), dwoje dzieci, lat 34
>> Facet (B): student lat 21 (studia dzienne w Duzym Miescie (dalej: DM)
>
>Dziwna sytuacja. Zwykle nawet dla 21-latet ich rówiesnicy sa za mlodzi. To
>chyba jakis chwilowy wybryk. Nic innego. Swoja droga szkoda chlopaka, moze
>nie jest swiadomy tego, ze sluzy tylko za zachcianke.
Porozmawialem z A.
Jest cos czego nie napisalem: A i jej zmarly Maz, podobnie jak sporo
osob z naszej firmy, nalezeli do zboru sekty/kosciola
Zielonoswiatkowcow. Czesc z nich(ktorych czesc znam osobiscie) to
zupelnie normalni zdrowi i fajni ludzie, ale czesc jest maksymalnie
swietojebliwa i pelna hipokryzji. Tych rowniez znam :>
Jest to istotne dla reszty historii
Historia wg. niej wyglada nastepujaco:
Po naglej smierci Meza okazalo sie ze A nie ma praktycznie zadnych
bliskich znajomych poza tymi ze zboru. Z jednej strony udzielali jej
wsparcia duchowego, ale z drugiej strony nie pozwalali zapomniec o tym
co sie stalo. Jak mowi A, niedobrze sie jej robilo od tego
wszystkiego. B pojawil sie tam w zborze poniewaz jakes cztery lata
temu postanowil sie nawrocic. Wszyscy razem uczestniczyli w roznych
przejawach aktywnosci tej grupy. Facet roznil sie ponoc od reszty tych
ludzi bo byl zywiolowy i wesoly i potrafil ja rozbawic oraz sprawic
zeby zapomniala choc na chwile o swojej tragedii. A mowila ze zaczela
sie w towarzystwie B w koncu dobrze czuc i spedzali razem duzo czasu.
Mijaly miesiace i kiedys w koncu wyladowali w lozku. Trwalo to jakis
czas (kilka miesiecy), az z jakiegos powodu (czego dobrze nie
rozumiem), B poszedl do Starszego zboru i mu to opowiedzial. W
efekcie A zostala ze zboru wyrzucona (za straszny grzech jaki ponoc
popelnila), B natomiast nie. Pozniej B poszedl na studia i A czasem go
odwiedzala w DM w akademiku. Pozniej ich kontakty zaczely sie
rozluzniac, a wtedy A obiecala B, ze zawsze bedzie dla niego
przyjaciolka do ktorej bedzie mogl przyjsc i pogadac.
to tyle A.
Dowiedzialemsie rowniez ze B wyjezdza za dwa tygodnie do Anglii na
rok i romansuje z jakas laska z Francji. Wiec po co do mnie przylazil
i opowiadal mi to wszystko ?!!
A ja po tym wszystkim, nadal jej jakos nie ufam. W tej historii jest
mnostwo niespojnosci, zwlasza w czesci blizszej biezacej chwili.
Gdybysmy spotykali sie wylacznie dla seksu, nie mialoby to znaczenia
bo tak zreszta bylo na poczatku. Moje podejscie na poczatku bylo takie
wlasnie. Jest wolna, chetna kobieta to czemu by nie skorzystac z
mozliwosci jakie daje zycie. Bylem samotny calkowicie i niestety
wczesniej, tak jak B nie trafilem na kogos takiego jak A. Tym bardziej
wiec byla to dla mnie gratka z ktorej chetnie korzystalem. teraz
jednak nie jestem juz tego taki pewien. Sam nie wiem czy doroslem
przez ostatni rok i przestalem traktowac wlasne uczucia jak zbedne
smiecie, czy moze A mnie omotala. Teraz musze rozwiklac pare zagadek
dla spokoju ducha.
000111000
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2005-06-18 10:35:40
Temat: Re: ten trzeci ? Glupia sprawa [dlugie]000111000 wrote w:
news://news.ipartners.pl:119/npg7b11o8o5tp47h7l10ijo
1...@4...com
> On Fri, 17 Jun 2005 20:30:53 +0200, "Marcin Ciesielski"
> <m...@n...op.pl> wrote:
>
>
>>Uzytkownik "000111000" <adres@jakas_poczta.w_pl> napisal w wiadomosci
>>news:dk06b1pipu9i114d5hvbrbp0cf67hfb4rk@4ax.com...
>>
>>
>>>Ona (A): Wdowa (od 4 lat), dwoje dzieci, lat 34
>>>Facet (B): student lat 21 (studia dzienne w Duzym Miescie (dalej: DM)
>>
>>Dziwna sytuacja. Zwykle nawet dla 21-latet ich rówiesnicy sa za mlodzi. To
>>chyba jakis chwilowy wybryk. Nic innego. Swoja droga szkoda chlopaka, moze
>>nie jest swiadomy tego, ze sluzy tylko za zachcianke.
>
>
> Porozmawialem z A.
> Jest cos czego nie napisalem: A i jej zmarly Maz, podobnie jak sporo
> osob z naszej firmy, nalezeli do zboru sekty/kosciola
> Zielonoswiatkowcow. Czesc z nich(ktorych czesc znam osobiscie) to
> zupelnie normalni zdrowi i fajni ludzie, ale czesc jest maksymalnie
> swietojebliwa i pelna hipokryzji. Tych rowniez znam :>
> Jest to istotne dla reszty historii
>
> Historia wg. niej wyglada nastepujaco:
>
> Po naglej smierci Meza okazalo sie ze A nie ma praktycznie zadnych
> bliskich znajomych poza tymi ze zboru. Z jednej strony udzielali jej
> wsparcia duchowego, ale z drugiej strony nie pozwalali zapomniec o tym
> co sie stalo. Jak mowi A, niedobrze sie jej robilo od tego
> wszystkiego. B pojawil sie tam w zborze poniewaz jakes cztery lata
> temu postanowil sie nawrocic. Wszyscy razem uczestniczyli w roznych
> przejawach aktywnosci tej grupy. Facet roznil sie ponoc od reszty tych
> ludzi bo byl zywiolowy i wesoly i potrafil ja rozbawic oraz sprawic
> zeby zapomniala choc na chwile o swojej tragedii. A mowila ze zaczela
> sie w towarzystwie B w koncu dobrze czuc i spedzali razem duzo czasu.
> Mijaly miesiace i kiedys w koncu wyladowali w lozku. Trwalo to jakis
> czas (kilka miesiecy), az z jakiegos powodu (czego dobrze nie
> rozumiem), B poszedl do Starszego zboru i mu to opowiedzial. W
> efekcie A zostala ze zboru wyrzucona (za straszny grzech jaki ponoc
> popelnila), B natomiast nie. Pozniej B poszedl na studia i A czasem go
> odwiedzala w DM w akademiku. Pozniej ich kontakty zaczely sie
> rozluzniac, a wtedy A obiecala B, ze zawsze bedzie dla niego
> przyjaciolka do ktorej bedzie mogl przyjsc i pogadac.
>
> to tyle A.
Heh, ciekawa historia.
Wreszcie zrozumiałem dlaczego nagle zwolnili ją z firmy.
BTW. słyszałem trochę firmach, które organizowane są jako
przybudówka grup wyznaniowych, ale wiem o tym mało,
jeśli w wolnej chwili napiszesz coś szerszego "jak to działa"
to jestem zainteresowany.
Z tego co piszesz wynika, że dziewczyna straciła jednocześnie
oparcie w mężu i krótko po tym w grupie wyznaniowej, i choć
pewnie podświadomie dążyła do tego aby całkowicie uwolnić
się od przeszłości, byłoby dziwne aby do końca od razu rozumiała co się
z nią dzieje - pewnie dlatego tak się miotała, wciągając w to
osoby ze swego otoczenia.
>
> Dowiedzialemsie rowniez ze B wyjezdza za dwa tygodnie do Anglii na
> rok i romansuje z jakas laska z Francji. Wiec po co do mnie przylazil
> i opowiadal mi to wszystko ?!!
No to ten facet jest chyba z głowy :-)
Przyłaził bo chciał zobaczyć co jest grane a rozumiał jeszcze
mniej niż ty.
>
> A ja po tym wszystkim, nadal jej jakos nie ufam.
No, ale jeśli...
> W tej historii jest
> mnostwo niespojnosci, zwlasza w czesci blizszej biezacej chwili.
> Gdybysmy spotykali sie wylacznie dla seksu, nie mialoby to znaczenia
> bo tak zreszta bylo na poczatku.
...powtarzałeś jej, że spotykacie się
wyłącznie dla seksu, trochę nie kumam
czemu oczekiwałeś wierności i pełnej informacji o tym
z kim innym jeszcze spotyka się poza tym dla seksu.
Jeśli seks który Ci fundowała był OK, to dziewczyna była OK ;-)
Chyba w tym momencie nie miałeś specjalnego tytułu oby oczekiwać czegoś
więcej - np. układu "szczerość"<=>"zaufanie" . Obawiam się też, że nawet
u faceta nie działa to zerojedynkowo - /jak w twoim nicku ;-)/ tzn.:
"Kochanie dzisiaj postanowimy sobie, że nie będziemy już dla seksu,
ale staniemy sę parą ufających sobie ludzi, którzy nie mają przed
sobą tajemnic, są wobec siebie lojalni i najpierw ze sobą zerwą
a potem poszukają sobie kogoś innego ..."
> Moje podejscie na poczatku bylo takie
> wlasnie. Jest wolna, chetna kobieta to czemu by nie skorzystac z
> mozliwosci jakie daje zycie. Bylem samotny calkowicie i niestety
> wczesniej, tak jak B nie trafilem na kogos takiego jak A. Tym bardziej
> wiec byla to dla mnie gratka z ktorej chetnie korzystalem. teraz
> jednak nie jestem juz tego taki pewien. Sam nie wiem czy doroslem
> przez ostatni rok i przestalem traktowac wlasne uczucia jak zbedne
> smiecie, czy moze A mnie omotala. Teraz musze rozwiklac pare zagadek
> dla spokoju ducha.
>
>
> 000111000
Na marginesie dziewczyna wydaje mi się osobą zagubioną
w skutek zawalenia
się dotychczasowego świata w którym żyła /mąż, Zielonoświątkowcy/
Wybrała "wolność", lecz nie wie jeszcze jak z niej korzystać,
co skutkowało wcągnięciem w orbitę jej problemów, osób z którymi
się związała. Jeśli problemy strategicznego radzenia sobie z życiem
rozwiązywał do tej pory jej mąż i "sekta" /bez obrazy- żartuję/,
to mam wrażenie, że nie miała jeszcze okazji nauczyć się
dość podstawowego związku pomiędzy /mówiąc językiem filozofów/
wolnością i odpowiedzialnością ;-). Uboczne skutki tej nauki
dotknęły padły na Ciebie. Ile się jeszcze musi nauczyć
tego of korz nie zgaduję. Oczywiścnie nie wiadomo, czy to właśnie
Ty będziesz na końcu tej nauki i z tym chyba nie możesz się
pogodzić ?
pozdrawiam
vonBraun
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2005-06-18 14:53:56
Temat: Re: ten trzeci ? Glupia sprawa [dlugie]On Sat, 18 Jun 2005 12:35:40 +0200, vonBraun <interfere@o~wywal~2.pl>
wrote:
>> to tyle A.
>Heh, ciekawa historia.
>Wreszcie zrozumia?em dlaczego nagle zwolnili j? z firmy.
>BTW. s?ysza?em troch? firmach, które organizowane s? jako
>przybudówka grup wyznaniowych, ale wiem o tym ma?o,
>je?li w wolnej chwili napiszesz co? szerszego "jak to dzia?a"
>to jestem zainteresowany.
Firma jest europejskim oddzialem firmy z innego kontynentu. Branzy w
ktorej dziala nie chce ujawniac, mojego stanowiska tam rowniez nie.
tym niemniej propagowane sa tam tzw. wartosci chrzescijanskie, tym
niemniej poza tym jest normalna firma nastawiona na zysk i wiekszosc
ludzi nie nalezy do tego kosciola. Po studiach pracowalem w roznych
miejscach i tu jest OK. A zostala zwolniona za rzekomy romans z
zonatym facetem na innym kontynencie. Tlo sprawy znam od kogos innego
niz A, wiec tu moge jej zaufac. Nie bylo zadnego romansu. Facet byl
bliskim przyjacielem jej meza i wspieral ja na duchu. Ona "od zawsze"
traktowala go jako kumpla, a on sie niestety w niej zakochal. Ponoc
szefostwo uznalo to za bardzo niemoralne, ale zwolniona zostala i tak
na bardzo korzystnych warunkach.
>Z tego co piszesz wynika, ?e dziewczyna straci?a jednocze?nie
>oparcie w m??u i krótko po tym w grupie wyznaniowej, i cho?
>pewnie pod?wiadomie d??y?a do tego aby ca?kowicie uwolni?
>si? od przesz?o?ci, by?oby dziwne aby do ko?ca od razu rozumia?a co si?
>z ni? dzieje - pewnie dlatego tak si? miota?a, wci?gaj?c w to
>osoby ze swego otoczenia.
B zobaczyl kiedys korespondencje z tamtym gosciem i polazl do zboru
nakablowac na A z zemsty chyba. Myslenie w stylu "jak ona smie miec
innych przyjaciol !? "
>>
>> Dowiedzialemsie rowniez ze B wyjezdza za dwa tygodnie do Anglii na
>> rok i romansuje z jakas laska z Francji. Wiec po co do mnie przylazil
>> i opowiadal mi to wszystko ?!!
>No to ten facet jest chyba z g?owy :-)
Nie calkiem chyba. Jest to gosc typu "piekny biedny chlopczyk" i
manipulowanie kobietami ma chyba we krwi, a i wydaje mi sie ze
psychicznie nie jest zbyt stabilny. Niestety moze wrocic i cos
mataczyc i kombinowac. A ma jeszcze dwie corki ktore niedlugo wejda w
wiek dorastania, co daje mu wiecej celow do razenia.
>Przy?azi? bo chcia? zobaczy? co jest grane a rozumia? jeszcze
>mniej ni? ty.
On wiedzial wiecej niz ja, a co wiecej, usilowal mnie oklamac. Z tego
co wiem po dzisiejszej rozmowie z jej przyjaciolka, to wnoskuje ze
jego celem bylo zniszczenie jej tej przyjazni ze mna, w odwecie za
odrzucenie go.
>Chyba w tym momencie nie mia?e? specjalnego tytu?u oby oczekiwa? czego?
>wi?cej - np. uk?adu "szczero??"<=>"zaufanie" . Obawiam si? te?, ?e nawet
>u faceta nie dzia?a to zerojedynkowo - /jak w twoim nicku ;-)/ tzn.:
>"Kochanie dzisiaj postanowimy sobie, ?e nie b?dziemy ju? dla seksu,
>ale staniemy s? par? ufaj?cych sobie ludzi, którzy nie maj? przed
>sob? tajemnic, s? wobec siebie lojalni i najpierw ze sob? zerw?
>a potem poszukaj? sobie kogo? innego ..."
Informacja jest bronia, a ja i ona znalezlismy sie w tej dziwnej
sytuacji poniewaz zostalem tej pewnej kluczowej informacji pozbawiony.
Gdybym wiedzial duzo wczesniej o co chodzi, nie byloby w ogole tej
sprawy. Kazalbym gosciowi spadac i nie zawracac mi glowy, a tak przez
to przemilczenie ona cierpi. Nie chodzi tu o zaufanie w zwiazku
ktorego przeciez nie bylo, ale o zaufanie miedzy przyjaciolmi. Seks i
uczucia sa elemententami ktore nadaly temu przemilczeniu zbyt wielka
sile.
Moj nick jest tymczasowy i na codzien uzywam zupelnie innego. Mail
rowniez jest nieprawdziwy. Staralem sie usunac z opowiesci maksymalnie
duzo elementow identyfikacyjnych.Postapilem tak z kilku powodow:
a) Nie chce zeby ktokolwiek z mojego i jej otoczenia skojarzyl ta
historie z nia albo ze mna. Prywatnosc jest tu kluczem.
b) B jest obeznany z Siecia i moglby kiedys przypadkiem lub nie,
trafic na te posty w jakims archiwum szukajac slow kluczowych (nicki,
imiona, nazwy miast). Nie chce dawac mu danych na tacy.
c) Nie mam ochoty zeby jej corki znalazly kiedys te posty i skojarzyly
je z Matka.
>Na marginesie dziewczyna wydaje mi si? osob? zagubion?
>w skutek zawalenia
>si? dotychczasowego ?wiata w którym ?y?a /m??, Zielono?wi?tkowcy/
>Wybra?a "wolno??", lecz nie wie jeszcze jak z niej korzysta?,
>co skutkowa?o wc?gni?ciem w orbit? jej problemów, osób z którymi
>si? zwi?za?a. Je?li problemy strategicznego radzenia sobie z ?yciem
>rozwi?zywa? do tej pory jej m?? i "sekta" /bez obrazy- ?artuj?/,
>to mam wra?enie, ?e nie mia?a jeszcze okazji nauczy? si?
>do?? podstawowego zwi?zku pomi?dzy /mówi?c j?zykiem filozofów/
>wolno?ci? i odpowiedzialno?ci? ;-). Uboczne skutki tej nauki
>dotkn??y pad?y na Ciebie. Ile si? jeszcze musi nauczy?
>tego of korz nie zgaduj?. Oczywi?cnie nie wiadomo, czy to w?a?nie
>Ty b?dziesz na ko?cu tej nauki i z tym chyba nie mo?esz si?
>pogodzi? ?
Z tym akurat moge sie pogodzic. Byc moze ona zasluguje na kogos
lepszego niz ja, bo ja sam tez chyba nie pozbylem sie do konca moich
problemow. Na razie jednak nadal utrzymujemy dobry kontakt i zobaczymy
co bedzie dalej.
000111000
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |