Data: 2002-03-31 20:40:48
Temat: uzaleznienie
Od: "Anna" <a...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
witajcie grupowicze
mam duzy problem ze soba, a wydawalo mi sie ze jestem taka niezalezna, silna
i w kazdej sytuacji dam sobie rade.
Dawno temu mialam zwiazek w ktory bardzo sie zaangazowalam. Nic z tego nie
wyszlo i po kolejnym rozstaniu wpadlam w depresje i przez jakis okres czasu
mialam slaby kontakt ze swiatem. To zdarzenie dalo mi wiele do myslenia.
Czulam sie zraniona, porzucona i bliska kompletnego zalamania.Przez pare lat
mialam wszystko pod kontrola. Zadnych wielkich uczuc i nawet calkiem
przyjemna perspektywe bycia zona i matka w zwiazku gdzie wszystko bylo
przewidywalne a uczucia letnie - przynajmniej z mojej strony. I wtedy
zdarzylo sie to wielkie uczucie ktore rzadko sie zdarza i nigdy nie
odchodzi. Tylko w moim przypadku to uczucie objawia sie w sposob powiedzmy
lekko mnie niepokojacy. Nie wyobrazam sobie zycia bez niego, chce aby ciagle
byl przy mnie i doprowadza mnie do szalu kiedy do mnie nie dzwoni. Bardzo
sie z tym mecze, wpadam w dziwne humory, placze, boli mnie glowa i nie moge
pracowac. Czy moja chec ciaglej obecnosci partnera nie jest chora? Dlaczego
nic innego mnie nie cieszy i wszystko traci sens? Chcialabym zyc swoim
zyciem normalnie pracowac. Chcialabym aby moj partner byl dodatkiem do
mojego zycia a nie jego sensem. Czy moje zachowanie oznacza ze mam niska
samoocene i jestem wartosciowa osoba tylko wtedy kiedy ktos jest przy mnie?
Moze ktos z was ma podobne doswiadczenia?
prosze o rady i wasze przemyslenia bo sama nie dam sobie z tym rady
|